Królewicz przecież wiecznie obrażony na cały świat. Walić go. Tata zagwizdał, aby nas zebrać na jednej linii. Miał nam coś ważnego do powiedzenia. Zobaczyłam na trybunach Anto i Shak. Podobno się z nimi pokłóciłam, ale nie pamiętam o co. Później się tego dowiem.
-A więc moje zwierzęta i ty córeczko- zaczął, a piłkarze zaczęli buczeć w geście niezadowolenia. Ja tylko stałam i pokładałam się ze śmiechu- Kto wam powiedział, że ona jest lepsza od zwierzęcia?- zapytał ze śmiechem, a wszyscy zaczęli się śmiać. Niestety, ale mi już nie było tak do śmiechu jak im.
-Ciekawe kto ci zrobi śniadanie- powiedziałam i znowu każdy się śmiał.
-Ale Mariczko moja ty kochana wiesz jak ja cię bardzo kocham... Jesteś moja najukochańszą i najlepszą córeczką na świecie- zaczął się podlizywać. Nie powiem, wesoło na tym treningu. Już zapomniałam jak to jest. Uwielbiam taką atmosferę.
-Taa... Bo jedyną- palnęłam- A teraz może powiesz co to za sprawa?- zapytałam się. Jeszcze chwilę się brechtaliśmy, po czym się uspokoiliśmy. Nie mogę powiedzieć, że zrobiliśmy to w szybkim tempie, ale jednak zrobiliśmy.
-Jutro jak wiecie wyjeżdżamy do Brazylii i będziemy grać z Santosem- uśmiechnął się i spojrzał na Neymara- Będziemy tam cały tydzień. Chciałem wam tylko przypomnieć, że macie się spakować i że zbiórka jest jutro na lotnisku o 9 rano- powiedział. Serio? Musiał im przypomnieć, żeby się spakowali? To mnie najbardziej rozśmieszyło.
-Trenerze czemu osoba stojąca obok mnie o imieniu Marika się śmieje?- zapytał Gerard, a tym razem wszyscy się śmiali.
-Bo tata musiał wam przypomnieć o pakowaniu- wytłumaczyłam.
-Ty też się jeszcze nie spakowałaś- powiedział z wielkim uśmiechem na ustach. Wytrzeszczyłam tylko szeroko oczy. Co on właśnie do mnie powiedział? Mam z nimi jechać? W sumie fajnie by było.
-Mam z wami jechać?- zapytałam zdziwiona.
-A coś ty taka zdziwiona? Anto, Shak, Ann też jadą i będzie Raf- wyliczał Leo.
-Dobra koniec tego dobrego! Gramy w dziada!- zarządził tata. Zagraliśmy w dziada, trochę się porozciągaliśmy, a następnie graliśmy mecz. Byłam w drużynie z Tello, ter Stegenem, Leo, Suarezem, Munirem. Byli też inni, ale nie chcę mi się wymieniać. Ważne było to, że nie jestem w drużynie z Neymarem. Zaczęliśmy mecz. Gra była bardzo zacięta. Długo już nie grałam, ale od razu złapałam ich rytm gry. Strzeliłam jedną bramkę, potem Leo strzelił 2 z mojej i Marca asysty. Tamci także nie pozostawali nam dłużni. Neymar strzelił 2 i Pique. Munir podał mi piłkę, a ja biegłam. Obejrzałam się za siebie, aby zobaczyć, gdzie znajdują się obrońcy. Zamiast Alby lub Pique ujrzałam Neymara. Postanowiłam, że strzelę właśnie teraz bramkę. Znalazłam się już sam na sam z bramkarzem. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nagle poczułam ból w lewej łydce. Ktoś mnie sfaulował. Nie powiem bardzo bolało. Myślałam, że zaraz odpadnie mi noga. Odwróciłam się w celu znalezienia winnego tego zdarzenia. Moim oczom ukazał się nikt inny jak królewicz. Czy on jest normalny? Wielki piłkarz, a będzie faulował dziewczynę. Leżałam na murawie i lekko się uśmiechnęłam. Chłopaki do mnie podbiegli, a ja wstałam z wielkim uśmieszkiem na twarzy.
-Ja wykonuję karnego- powiedziałam i pogroziłam im palcem. Tak jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Idealnie podkręciłam piłkę, która wpadła do siatki. Rzuciłam Neymarowi groźne spojrzenie, ale zaraz się triumfalnie uśmiechnęłam. Byłam górą. Noga mnie nawet nie boli już, ale najważniejsze jest to, że mu dowaliłam. Widziałam w jego oczach tą złość. Nie tym razem panie da Silva. Pograliśmy jeszcze trochę i znowu miałam akcję z Leo. Podałam mu, a on mi. Krzyczał tylko, żebym strzelała. Nie byłam tego pewna, ponieważ obok mnie był Ney i Jordi. W końcu nie miałam nawet komu podać, więc musiałam zakończyć tę akcję sama. Myślałam, że Neymar nie będzie mnie już faulował, ale zrobił coś o dużo gorszego. Myślałam, że go zabiję. Podbiegł do mnie, zarzucił swoje ręce na moją talię i podniósł mnie do góry. Byłam zbyt blisko niego. Moje serce nagle przyśpieszyło. Nie było mi to na rękę. Bałam się takich sytuacji. Trzymał mnie zdecydowanie za długo. Chciałam się mu wyrwać, ale moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Patrzyliśmy sobie w oczy. On w moje, a ja w jego. Już prawie zapomniałam jak one wyglądały. Zapomniałam, że można w nich utonąć. Nie wiedziałam co robić. Gapiłam się tylko w jego brązowe oczy. Przed oczami przelatywały mi tysiące wspomnień za czasów kiedy byliśmy razem. Wspólne zakupy, imprezy, papierosy, picie, plaża, boisko, pierwsza sesja, oglądanie filmów... Szybko się jednak opamiętałam i wyrwałam się z jego silnych ramion. Widziałam, że był mocno zdezorientowany moim zachowaniem. Wszyscy się na nas patrzyli. Domyślałam się co mogą sobie myśleć, ale nie tym razem. To skończony rozdział w moim życiu. Tego już nie ma. Nie wiem czy byłabym w stanie wybaczyć mu to wszystko przez co tak cierpiałam, te wszystkie kłamstwa, brak zaufania. Kiedy tak o tym myślę to wiem, że nie byłabym na siłach. Mam swoją wartość i nie będę się zniżać do jego poziomu. Jakoś nie chcę mi się kopać 100 metrów w głąb ziemi.
-Ney co to było?- zapytał się ze śmiechem mój tata. Jasne niech się śmieje. Nie mogę skończyć ani jednej akcji bo jest tutaj jakiś idiota. Mam już tego wszystkiego dość. Ooo... Czujecie? Wraca stara Marika. Mam to wszystko gdzieś.
-Inaczej się nie da- odparł bez żadnych uczuć Neymar. Inaczej się nie da? I co jeszcze? Może frytki do tego? Człowieku czy ty jesteś nienormalny? Ile ty masz lat, żeby się tak zachowywać? Byłam na niego wściekła. Nie chciałam, żeby widział mnie w takiej sytuacji tata, Cris, Shak, Anto... W ogóle tego nie chciałam! Kim on jest, żeby mnie w ogóle dotykać?
-Jak jesteś słaby to inaczej nie możesz- syknęłam w jego stronę, a reszta drużyny odsunęła się na bok. Chyba wyczuli, że może dojść do kolejnej kłótni. Odkąd tu jestem ani razu nie pogadałam z nim szczerze, poważnie i co najważniejsze spokojnie. Jakoś nie jest mi z tym zbyt źle. Mam na to za przeproszeniem wyjebane.
-Odezwała się mała dziwka- odpowiedział jadem w moją stronę. Był dla mnie taki jak ja dla niego. Nie. Poprawka. To ja byłam dla niego taka jak on dla mnie. Jak on mnie mógł tak nazwać? Nie mogłam nic odpowiedzieć. Po prostu poszłam do szatni. Walnęłam ręką o ścianę. Byłam wściekła na cały świat. Na siebie, że tak łatwo odpuściłam i pokazałam mu swoją słabość i na niego, że mógł mnie tak nazwać. Przebrałam się i poszłam na trybuny do dziewczyn. Chciałam wiedzieć dlaczego jestem z nimi pokłócona. O ile w ogóle jestem. Nie pamiętam zbyt wiele z tamtej imprezy. To była zdecydowanie jedna z najgorszych zabaw w moim życiu. Chciałam zapomnieć o nocy z Neyem, ale nie mogła. Cały czas wypominałam sobie, że jestem taka głupia i naiwna, aby iść z nim do łóżka. Ze wszystkimi tylko nie z nim. Co ja narobiłam. Weszłam po schodach na trybuny i podeszłam do miejsca, gdzie siedziały dziewczyny.
-Hej- powiedziałam nieśmiało. Ne wiedziałam czy powinnam tutaj przychodzić, ale teraz się nie cofnę. Nie mogę.
-Cześć- odpowiedziała Shakira jednocześnie z Antonellą. Byłam zdziwiona. Wydawały się nie być złe. To może jednak się nie pokłóciłyśmy.
-Słyszałam, że się pokłóciłyśmy- zaczęłam. Miałam taki mętlik w głowie, że masakra. Pustka. Jak ja mam z nimi rozmawiać. Dam radę. Dam radę. Dam radę. Tak właśnie sobie powtarzałam w myślach.
-Trochę nas zwyzywałaś- powiedziała Anto ze smutnym głosem.
-Przepraszam... Byłam wtedy pijana i nic nie pamiętam- wyjaśniłam. Nie chciałam, aby jakaś głupia impreza popsuła naszą przyjaźń. I tak popsuła już mi życie. W końcu przespałam się z tym idiotą. Nadal do mnie to nie docierało. Nie mogłam w to uwierzyć. Bezsensu.
-Spoko. Nie jesteśmy złe- uśmiechnęła się przyjaźnie Shak.
-Rozumiemy, że byłaś pijana i nad sobą nie panowałaś- powiedziała Anto i podobnie jak Kolumbijka po prostu się do mnie uśmiechnęła. Rzuciłam się im na szyje, a one natychmiast odwzajemniły mój uścisk. Byłam wdzięczna Bogu, że mam takie wspaniałe osoby obok siebie.
-Ta impreza była okropna- powiedziałam ze łzami w oczach. One popatrzyły się na mnie i nie wiedziały chyba o co chodzi.
-Co się stało?- zapytała przejęta blondynka. Musiałam to komuś powiedzieć. Opowiedziałam im o moim zachowaniu na imprezie, ale one to doskonale pamiętały. Zaczęły mnie pocieszać, że każdemu może się zdarzyć.
-Ale... Obudziłam się rano w bieliźnie...- opowiedziałam im o sytuacji z "11" Barcy. Płakałam. Nie chciałam takiego zakończenia- Przespałam się z nim.
-Nie- zaprzeczyła szybko Shak.
-To nie tak- dodała Anto- między wami nic nie zaszło. Siedziałyśmy cały czas w pokoju z tobą bo się o ciebie bałyśmy, a Ney był wtedy tak pijany, że nie był zdolny do niczego. Zresztą ty też- uśmiechnęły się do mnie promiennie.
-A ta bielizna?- zapytałam. Jeśli tak było to czemu się tak obudziłam?
-Przebrałyśmy cię- odpowiedziała Shak. Wypuściłam głośno powietrze. Gadałyśmy jeszce trochę i temat znów zszedł an mnie i Neymara.
-To było słodkie kiedy cię tak podniósł- emocjonowała się partnerka Leo.
-To było okropne.
-Pasujecie do siebie- powiedziała tym razem mama Milanka.
-Według mnie to oboje unosicie się teraz dumą. On powiedział do ciebie tak, ty do niego tak... Ale nie mów, że zapomniałaś jaki był dla ciebie bliski- ciągnęła Anto.
-To idiota.
-Wiesz... Jedno słowo najsilniejsze uczucie może zabić. Lubimy ranić, nie umiemy przepraszać. Trudno jest kogoś zapomnieć kto był dla nas kiedyś całym światem, a nawet więcej. Oddałabyś za niego życie. My to wiemy- wypowiedziała się Shak.
-Ja muszę już iść- powiedziałam i poszłam do parku. Nogi same mnie zaniosły do drzewa, na którym Ney wyrył nasze inicjały. Wyjęłam scyzoryk z kieszeni i zamazałam literę "M". Usiadłam na trawie, opierając się plecami o drzewo. Jego słowa cały czas siedziały mi w głowie... "Mała dziwka". Może właśnie nią jestem. Kim ja jestem? Straciłam swoją osobowość wraz z przyjazdem do Barcelony. Kocham to miasto i tych ludzi. Kocham to wszystko mimo że to zabiera mi całe moje szczęście. Pieprzona masochistka- przemknęło mi przez głowę. Chciałam schować się gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Gdzieś gdzie będę tylko ja. Postanowiłam wrócić do domu i się spakować. Tata już był w domu.
-Czemu wyszłaś z treningu? Martwiłem się- zapytał, a ja nie miałam teraz ochoty na rozmowę. Nie teraz. Ja tak po prostu mam. Nie chcę go zranić, a teraz to na pewno zrobię. Muszę się trochę uspokoić.
-Porozmawiamy później... Idę się spakować- rzekłam i poszłam na górę. Przynajmniej nie przespałam się z Neymarem. Jedyna dobra wiadomość i 100 złych. Wyjęłam moją walizkę, która leżała pod łóżkiem i zaczęłam się pakować. Robiłam to naprawdę powoli, więc długo mi to zajęło. Chciało mi się spać jak cholera. Ostatnio dużo śpię. Położyłam spakowaną walizkę obok szafy. Wybrałam na jutro ciuchy, aby rano nie szukać. Następnie poszłam wziąć prysznic. Wysuszyłam swoje długie włosy i przebrałam się w piżamkę. Umyłam jeszcze zęby i poszłam na taras zapalić papierosa. Tyle wspomnień z tego tarasu. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Długo z nią walczyła, ale nie dałam rady. Szybko ją starłam i poszłam położyć się do łóżka. Leżałam nawet z nogami na ścianie. Po prostu nie mogłam zasnąć. Nie wiem czym to było spowodowane. Po kilku godzinach odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Mamy już 26 rozdział :) I jak podoba się? Wiem, że jest krótki, ale mam spuchniętego palca i nie moge nim ruszać i ciężko mi się piszę... Przepraszam. Jak myslicie co się wydarzy w Brazylii?
Komentujcie bo blog ma ponad 16 tysięcy wyświetleń, a przy rozdziałach jest około 12 komentarzy :(
Mega ładny, słodki ten moment z Neymarem, jak ją uniósł♥
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział*-*
Piękne ! Mari&Ney ~ FOREVER !!! <3
OdpowiedzUsuńBoziu to było takie sweeeeet ! Kochaam ! <3 Niech sie juz zbilża <3
Kurde juz sie doczekac nie moge kiedy bd razem <3
Szkoda ze masz problemy zdrowotne wiec nie naciskam z nextem chociaż czekam zniecierpliwiona ! Szybkiego powrotu do zdrowie kochana !
PS. Zajebiście piszesz ! <3 Kochaaam ! <3 :*
~K.B
Jak zawsze świetnie, życzę szybkiej regeneracji z palcem:) a w brazylii chciałoby się aby marika i ney wyjasnili sobie wszystk i było kolorowo ale będą tam starzy snajomi byłe dziewczyny i może jeszcze ktoś co sprawi że zadrzy ziemia wokol nich xD czekam na next<3
OdpowiedzUsuńkochaam ;*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy oni będą razem i mam cichą nadzieję, że właśnie to wydarzy się w Brazylii. ;D
Zdrowiej kochana i weny życzę. ;*
Ps. W wolnej chwili zapraszam do siebie http://nigdyniepozwolmiupasc.blogspot.com/?m=1
Pozdrawiam. ;*
Widać ze Ney chce wrócić do Mariki :D ;*.
OdpowiedzUsuńTen moment był mega słodki ^*^
Tylko nie wiem czemu nie opanowuje swoich emocji, i jest takim egoistą.. W ogóle nie powinno się tak nazywać dziewczyny -.-'.
Co do rozdziału to jest świetny ;*. Jestem ciekawa co stanie się na wyjeździe ; d czekam na nn ;*.
Oni muszą być razem! :((( <3 rozdział genialny! *o* czekam na next :)
OdpowiedzUsuńTo było taaaki cudowny gest ze strony Neya a Marice się to chyba podobało <3 Robi się ciekawie :) Powrotu do zdrowia i weny życze :*
OdpowiedzUsuńStwierdzam,że piszesz najlepszy blog o Neymarze ♡ Twoje rozdziały są cudne,czekam na następny i oby był jutro ale coś koło tego :D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTen moment jak ją podnosi oooo *.*
OdpowiedzUsuńI jeszcze ten wyjazd mrrrr :D może tam się coś wydarzy :D albo w samolocie będą musieli usiąść koło siebie czy cos i sobie coś wyjaśnia.. Albo będą grać w butelkę i Marika będzie musiała pocałować Neya, a że ona nie lubi dawać za wygraną to go pocałuje hahah
Czekam na next <3
Cudowny ;;***
OdpowiedzUsuńSłodko ale smutno :( Rozdział jak zawsze wspaniały i interesując.Czekam na następny z niecierpliwością,w między czasie zapraszam do siebie :*
OdpowiedzUsuńUjme to tak :D Zajebiście :D Ale niech oni wkońcu się pogodzą !!!!!!!!!!!!!!! MARIKA + NAY = <3 Błagam Cię ja nic teraz nie kumam przecież ona go kocha a on ją !!!!!!!! Niech w końcu będą szczęśliwi ! /Oliwkaa
OdpowiedzUsuńJejuuuuuuu...*.*.*.*.*
OdpowiedzUsuńBoski.. tyle że MAŁA DZIWKA?! jak on mógł przecież ona nie no.. nie mogę.
Dobrze że Shak i Anto jej wybaczyły. Po pijaku robi się różne głupoty.
Czekam na nexta.
Aw....
P.S
http://moje-zycie-moje-cierpienie.blogspot.com/2015/01/rozdzia-13-niczego-sie-tu-nie-boje.html?m=1zapraszam na nowy czekam na szczere opinie. Ważna notka pod rozdziałem
Masz talent dziewczyno <3 ! Uwielbiam każdy Twój rozdział :) Nie mogę doczekać się następnego ;>
OdpowiedzUsuńJaki fajny! ^^
OdpowiedzUsuńWięcej Neya i Mariki <3
Czekam na następny! ;**/Zuza
WSPANIAŁY
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że w Brazylii stanie sie coś ciekawego i znów beda razem /E
Sierotka znowu sobie coś zrobiła <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze genialny :)
Wróciła dawna Marika :)
Ciekawe co się wydarzy w Brazylii :D
Wracaj do zdrowia :P
Już umieram z ciekawości co wydarzy się dalej *______*
OdpowiedzUsuńhttp://moje-zycie-moje-cierpienie.blogspot.com/2015/02/rozdzia-14-zegar-tyka-w-suchawkach-gra.html?m=1 zapraszam na nowy liczę na szczere komentarze jak zwykle😚
OdpowiedzUsuńJak on mógł ją tak wyzwać?! No nie mogę....jak on sie zachowuje...
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co wydarzy się dalej:)
buzi:*
lucyandneymar.blogspot.com
Musiałam przeczytać ten fragment kilka razy, aby uwierzyć w to co on o niej mówił. Zachował się jak dupek. Ugh.. i po raz kolejny się dzisiaj zdenerwowałam na bohatera. Cóż wystarczy mi tylko czekać na następny rozdział:)
OdpowiedzUsuńhttp://never-fear-shadows-leo-messi.blogspot.com