sobota, 7 lutego 2015

27. Próbowaliśmy tyle razy, a teraz to przeszłość... Chyba coś nam uciekło

Byłam nieprzytomna. To chyba idealne określenie. Musiałam wstać o 5 rano, aby zdążyć na ten samolot do Brazylii. W drodze pod prysznic weszłam w futrynę. Po prostu jakaś masakra. Cieszyłam się na ten wyjazd bo cholernie stęskniłam się za Rafaelą i Davim, ale nie wiem czy oni będę chcieli mnie jeszcze znać. W końcu odeszłam od najbliższej im osoby. Bałam się tego. W końcu udało mi się odgonić od siebie nieprzyjemne mysli. Wykapałam się, umyłam zęby i związałam włosy w niezgrabnego koka. Ubrałam się w wczoraj przyszykowane ubrania.


Było mi dzisiaj wszystko jedno. Wiedziałam, że znowu się zaczyna. Dopiero co z tego wyszłam, a już czuję, że znowu mogę wpaść w to gówno. Nie chcę wracać do psychiatryka. Tam było strasznie. Czuję, że się rozpadam. Zupełnie tak jakby nie było już dla mnie ratunku. To chyba nie był dobry pomysł, aby tu przyjechać. Gdzie się podziała ta wojownicza dziewczyna, której nikt nie mógł skrzywdzić? Gdzie ta wredna suka, która krzywdziła? Tak, mówię o sobie. Właśnie taka byłam. Nigdy nie zapomnę tego, co się tutaj zdarzyło. Próbowałam już an wiele sposobów, ale nie dałam rady. Za każdym razem wszystko wraca. Postanowiłam jeszcze się pomalować. Kiedy weszłam do łazienki zobaczyłam w lustrze dziewczynę. Bardzo nieszczęśliwą dziewczynę. Po jej policzku leciały łzy. Nie płakała, nie szlochała, po prostu płakała. Umalowałam się na czarno i w tym momencie zapragnęłam mieć czarne włosy.Zeszłam z moją torbą podróżną na dół. Tata siedział na kanapie. Chyba na mnie czekał. Właśnie coś mówi,a le w ogóle go nie słucham. Chce mi się płakać. Ile jeszcze wytrzymam w takiej sytuacji? Nie dam rady. Ogarnij się idiotko! Nie możesz mu pokazać, że jesteś słaba... Nie możesz tego nikomu pokazać. 
-Marika!- krzyk mojego taty wybudził mnie z transu.
-Przepraszam, zamyśliłam się- powiedziałam obojętnie. Nie miałam dzisiaj w sobie życia. Byłam jak jakiś pierdolony trup. Jedno tylko mnie od niego różniło. Mianowicie miałam jeszcze uczucia i bardzo cierpiałam. 
-Chodź idziemy- powiedział, wziął moją torbę, a ja zamknęłam drzwi od domu i włączyłam alarm. Najchętniej bym tu została. Zamknęłabym się w domu, napiłabym się najlepszej czystej wódki jaką mamy w domu, wypaliłabym skręta i zasnęła. To dobry pomysł, ale już obiecałam tym piłkarzynom i tacie, że pojadę. Nie mam innego wyjścia. Jechaliśmy przez kilka minut w kompletnej ciszy i może byłaby ona krepująca, gdybym nie czuła się tak jak czułam się w tym momencie. A jak się czułam? Jak szmata, idiotka, kretynka, gówniara... Czułam się niesamowicie samotna. Chciałam założyć słuchawki i odpłynąć w moich ulubionych polskich bitach. Tak... Rap to jest to. Nie raz wyciągał mnie z dołka. Spróbuję i tym razem. 
-Marika?- wypowiedział moje imię tata, ale tak jakby z troską. Trzymałam słuchawki i telefon w ręce. Czekałam na to, co powie- Wszystko u ciebie ok?- zapytał. I co ci mam powiedzieć? Że wszystko się jebie przeze mnie? Tylko dlatego, że jestem zakłamaną, głupią idiotką? Że wcale się nie dziwię, że każdy mnie zostawia? że nie umiem żyć jak dawniej? Co ci mam powiedzieć tato? Że czuję się jak szmata. W moich oczach pojawiły się łzy. Jednak szybko nad tym zapanowałam. 
-Jasne, czemu pytasz?- znów skłamałam. On i tak nie potrafiłby mi pomóc. W takich sytuacjach pomóc umiała mi tylko jedna osoba. Myślałam, że naprawdę się zaraz rozpłaczę.Powstrzymywałam się od tego z całych sił. 
-Wiesz... Pomalowałaś się na czarno i podobnie się ubrałaś... Zupełnie jak wtedy, kiedy...- nie chciałam, aby kończył. Musiałam przerwać. 
-Daj mi spokój!- fuknęłam na niego. Założyłam słuchawki i puściłam moje ulubione piosenki. Nic się dla mnie już nie liczyło. To był jakiś obłęd. Dobrze wiedziałam, że tak się zachowuje i chyba właśnie dlatego tak bardzo mnie to zdenerwowało. Nie wiem już kim jestem. Mój świat się zawalił 2 lata temu. Dojechaliśmy na lotnisko. Tata chciał wziąć moją torbę, ale nie pozwoliłam mu na to. Sama ją wzięłam i poszłam za nim. Dobrze wiedziałam, że sprawiam mu tym wielką przykrość, ale nie chciałam się przy nim rozpłakać. Pieprzona gówniara. Neymar miał racje. Mam wszystko, a nie potrafię nawet tego docenić. 18 letnia idiotka, która sprawia tylko problemy. Za niedługo będę 19 letnią idiotką. Mam dość samej siebie. Wszyscy się witali. Tylko ja siedziałam na ławce. Heh... Na ławce siedziała smutna, zła, beznadziejna, głupia, rozpieszczona, a przede wszystkim samotna dziewczyna. Zobaczyłam na ławce siedzącego Neymara. Był smutny. Widziałam to. Nasze spojrzenia się spotkały. Szybko odwróciliśmy wzrok. Nie mogłam na niego patrzeć. Nie na takiego smutnego i załamanego. 


~Perspektywa Neymara~

Szła za swoim tatą. Chyba się pokłócili. Wyglądała na zmęczoną, smutną i bez życia. Ubrana i umalowana cała na czarno. Coś musiało się stać- przeszło mi przez głowę. Zawsze, kiedy nie dawała sobie rady robiła sobie mocny makijaż. Mimo całego czarnego stroju wyglądała olśniewająco. Nikt inny by tak nie wyglądał. Tylko ona umiała rozpalić moje zmysły swoją naturalnością... Po prostu sobą. Usiadła na ławce na przeciwko mnie. Chyba zorientowała się, że cały czas na nią patrzę. Spojrzała mi prosto w oczy. Ujrzałem w jej oczach ten żal. Chciałem do niej podejść, ale moja duma mi na to nie pozwalała. W okolicach klatki piersiowej poczułem ból. Wszystkie wspomnienia przeleciały mi przed oczami. Nasze pierwsze spotkanie, kłótnie, zakład, pierwszy pocałunek, dyrektora jej szkoły... Tyle razy się raniliśmy. Oboje na wzajem. Próbowaliśmy tyle razy, a teraz to przeszłość... Chyba coś nam uciekło. Tylko czy ja naprawdę uważam to za przeszłość? Chłopaki zawołali mnie na pokład samolotu. Zapiąłem pasy i założyłem słuchawki. Siedziałem przy oknie i myślałem o mojej rodzinie. Czemu jej w niej nie ma? Boże... O czym ty myślisz idioto? Ktoś przede mną oparł się o okno w tym samym momencie co ja. Ujrzałem jej piękne włosy. Miałem tak wielką ochotę przesiąść się obok niej i po raz kolejny poczuć smak jej ust. Chyba za bardzo się rozmarzyłem. Zaraz odpłynąłem. Obudził mnie Leo, mówiąc, że mam zapiąć pasy. Podszedł do Mariki i zrobił to samo. Gdybym wiedział, że spała... No co? Co być zrobił? Popatrzyłbym na nią... Moje myśli są dziś jakieś dziwne. Wysiedliśmy z samolotu i udaliśmy się do hotelu. Mój pokój jak na złość znajdował się na przeciwko jej. Miała go dzielić z którąś z dziewczyn, ale nie chciała. Jestem pewny, że coś się stało. 
-Dzieciaki uwaga!- wydarł się Geri. Wszyscy od razu na niego się wydarli, że jest najgorszym dzieckiem z nas wszystkich. Ona się lekko uśmiechała, widząc to, ale była spokojna. Nie krzyczała, nie wybuchała śmiechem jak inni. Stała oparta o ścianę. W końcu przestali się kłócić.
-Za godzinę idziemy na plaże! Zbiórka tutaj!- wykrzyczał poirytowany już chyba Pep. Wcale się mu nie dziwię. Wziąłem prysznic i szybko się przebrałem. Napisałem jeszcze sms-a do Raf, że jestem już na miejscu. Odpisała, że najprawdopodobniej będzie jutro z małym  w hotelu. Może załatwię to tak, żeby była w pokoju z Mariką. Miałaby na nią oko. Szybko minęła mi godzina. Zszedłem na dół.
-Przyszła gwiazda, a gdzie druga?- zaczął Xavi. O co mu znowu chodzi? Chyba spostrzegł, że nie rozumiem o co chodzi- Tylko na ciebie czekaliśmy, a raczej ja bo reszta poszła już na plażę... No i jeszcze nie ma Mariki- powiedział zrezygnowany. 
-Pójdę po nią, a ty idź już na ta plażę bo zaraz mnie zabijesz- powiedziałem.
-Masz rację- odpowiedział ze śmiechem i pobiegł w stronę naszych przyjaciół, krzycząc przy tym, aby zaczekali. Poszedłem do pokoju mojej byłej dziewczyny. Wszedłem bez pukania, za co zaraz skarciłem się w myślach. Leżała na łóżku. Z początku myślałem, że śpi, ale szybko się podniosła. Zobaczyłem na jej twarzy rozmazane kosmetyki. Czarna rzeka płynęła po jej policzkach. Szybko do niej podbiegłem i ująłem jej twarz w dłonie. Sam przestraszyłem się, a jednocześnie zdziwiłem się swoim zachowaniem. Nie mogłem patrzeć na to jak ona płacze, jak cierpi. Oddałbym za nią życie. Przynajmniej kiedyś... Ona zaraz się we mnie wtuliła. Jej łzy spływały na moje gołe ramię. Szlochała. Tak bardzo tego nie chciałem. Ona po chwili się ode mnie oderwała. Popatrzyłem w jej oczy. O nic nie pytałem. Wiedziałem, że teraz i tak by mi nie powiedziała, co się stało. Taka już była. Wyszeptała tylko ciche przepraszam. 
-Nie masz za co... Chłopaki poszli już na plaże... Czekają na nas- wyjaśniłem. Było mi tak ciężko z nią rozmawiać. Brakowało mi tego, ale jednocześnie nie chciałem tego. Nie chciałem babrać się w przeszłości.
-Już się przebieram- jak powiedziała, tak też zrobiła. Po kilku minutach pojawiła się bez makijażu w stroju kąpielowym, który idealnie do niej pasował. Zarzuciła na siebie jeszcze czarny prześwitujący materiał. Wyglądała lepiej, niż milion dolarów.


-Idziemy?- zapytała tym swoim anielskim głosem. 
-Z tobą na koniec świata- wyszeptałem. Moje oczy zrobiły się jak ona to mówiła jak pięć złoty. Jak ja mogłem powiedzieć to na głos? Ale wpadka. Miejmy nadzieję, że tego nie słyszała.
-Co?- zapytała.
-Ni, nic... Idziemy- powiedziałem. Poszliśmy w stronę plaży. Od razu wiadomo było, gdzie jest ta banda mośków bo było ich słychać chyba w całej Brazylii. W drodze nad morze między mną, a Mariką panowała dziwna cisza. Nie była taka jak kiedyś. Teraz była krępująca. Aż się nie miło szło. Przynajmniej mogłem się nacieszyć jej widokiem. Powinienem być na nią zły, że uciekła. Wyjechała nic nie mówiąc. Napisała tylko list, w którym wyszło, że nigdy mi nie ufała. Związki bez zaufania nie istnieją. Mimo wszystkich ran, jakie mi zadała nie jest mi obojętna. Nie kocham jej, ale... Ale nie mogę patrzeć jak cierpi. Kiedy tylko stanęliśmy przed tymi idiotami od razu pożałowałem, że tu w ogóle przyszedłem. Mogłem zostać w domu i nie patrzeć na to wszystko...




Mamy 27 rozdział :) Kochani przepraszam was, że tak długo nic nie dodawałam, ale robię projekt gimnazjalny :( Wczoraj wróciłam do domu od przyjaciółki o 19( kończyłam lekcje o 12) bo robiłyśmy właśnie ten projekt i dzisiaj tez go robiłam... Do tego jeszcze mam pełno sprawdzianów i kartkówek przed feriami :( W dodatku odchodzą jakieś problemy... Wiecie jak to jest :/ Mogę wam tylko obiecać, że już nie bd takiej przerwy :)

A teraz :) Jak wam podoba się rozdział? Co się wydarzy potem? Co się mogło stać, że Neymar był smutny i później na koniec rozdziału posmutniał? Czy to ma związek z Mariką? A może pojawi się Jessica? Czekam na wasze pomysły :D

























20 komentarzy:

  1. Tak bardzo czekałam na ten rozdział i jest <3 Boski jak zawsze :* Między nimi iskrzy :) Next jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny,uroniłam nawet jedną łzę :/ Czekam na kolejny z niecierpliwością i mam na dzieje że będzie troszkę dłuższy.Zapraszam do mnie w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! <3
    Co do następnego rozdziału to zżera mnie ciekawość! ;3
    Dużoo weny życzę! ;**/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejny i jestem bardzo ciekawa co się wydarzy !

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooo ten moment kiedy Marika wtuliła się w Neya *_____* Awww cudowny <33 Oni są tacy idealni :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny:'')
    Aż mam łzy w oczach haha

    OdpowiedzUsuń
  7. Bosko czekam na next mysle ze wydarzy sie cos co sprawi ze '' beda musieli'" sobie zaufac a moze jakis rejs statkiem jachtem i rozbitkowie we dwoje na bezludnej wyspie....<; pozdrawiam i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. nic dodac nic ujac <3 po prostu najlepszy i oby szybko sie pojawil kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. cuudowny :) czekam na kolejny
    .M.G.

    OdpowiedzUsuń
  10. To jak Marika wtuliła się w Neya ^^ najlepsze !! wiecej takich momentów :D
    Może zerwał z tą całą Jessicą i sama nie wiem hahah ://
    Next ! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Oby Jess się nie pojawiła ;( ten fragment kiedy Marika się wtuliła w Neymara <3 słodki
    chce więcej takich momentów.
    Weny kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten moment jak ona się w niego wtuliła.
    A on..
    Nie no.. kocham tego bloga teraz to napewno będą razem. Oby ta końcówka znaczyła że ktoś palnie że znów są razem, a nie..
    Boże nie zniosłabym widoku Jess czy kogoś jeszcze gorszego niż ona.
    Czekam na nexta a nowy u mnie w okolicach wtorku środy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam Twoje opowiadanie *-* Zawsze z nieczerpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  14. masz talent do pisania, serio :* pozdrawiam i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  15. Codziennie tu zaglodam i podbijam liczbe wyswietlen czekam z niecierpliwoscia;>

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział świetny, w pewnym momencie poleciała mi łezka.. :') a ta sytuacja, kiedy Marika wtuliła się w Ney, cuudowny♥ Masz mega talent do pisania, czekam na nexta :* /Klaudia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥