Kiedy skończyli zobaczyłam chłopaka z brązowymi włosami i ciemną karnacją. W stroju treningowym Dumy Katalonii. Odbijał piłkę z boku. Jego umięśnione ciało było wspaniałe. Podeszłam do niego.
-Nie przywitasz się?- zapytałam.
On popatrzył na mnie dość tępo i nie zwracając na mnie uwagi nadal robił kapki. W końcu podeszłam do niego w moich szpilkach i wykopałam gdzieś wysoko i daleko piłkę.
-Co ty robisz?- lekko podniósł na mnie głos.
-Nie możesz się ze mną przywitać?
-Nie mogłaś zadzwonić chociaż raz?- zapytał ignorując moje pytanie.
-Dzwoniłam na twoje urodziny- broniłam się.
-Dziwne, że jeszcze o mnie pamiętałaś- burknął.
-O co ci chodzi?
-O co mi chodzi?- powtórzył pytanie zły i nie rozumiejąc mojego zdziwienia- Może o to, że wszystkich totalnie olałaś! Każdy się o ciebie martwił, a ty robiłaś karierę- krzyczał.
-Nie krzycz na mnie... Miałam do tego pełne prawo i nie muszę ci się tłumaczyć. Ty też robiłeś karierę- odpowiedziałam.
-W takim razie ja mam pełne prawo, aby mieć cię w dupie- powiedział i chciał już odejść, ale złapałam go za nadgarstek.
-Przepraszam... Chciałam zacząć nowe życie i jednocześnie nie chciałam rozwalać go wam- powiedziałam.
-Echh- westchnął- Rozumiem cię, ale to nie było fair... W ogóle nie dzwoniłaś, nie pisałaś, nie było z tobą kontaktu... Wiesz Ney też miał nadzieję, że wrócisz i będziecie razem, ale po tym liście stracił wszelką nadzieję. Teraz ma Jessice- odpowiedział.
-To się więcej nie powtórzy- obiecałam- Brakowało mi cię- powiedziałam i przytuliłam mojego przyjaciela. Bartra zdecydowanie nim był. Dawno go nie widziałam, ale codziennie zastanawiałam się co robił i czy jest szczęśliwy. Nie wiedziałam czy układa mu się z Ann. Gazety co prawda dużo o tym pisały, ale to tylko durne czasopisma i dziennikarze, którzy zrobią wszystko, żeby zgnoić innych ludzi. Kiedy powiedział, że Neymar ma dziewczynę ucieszyłam się. Naprawdę. Dobrze, że sobie kogoś znalazł. Pewnie ta cała Jessica jest mamą dla Davisia. Mam nadzieję, że ją lubi. To jest najważniejsze. To i szczęście Neymara. Marc także mnie objął i wyszeptał, że tęsknił. Po chwili się od siebie oderwaliśmy.
-Ale Mari jak ty ślicznie wyglądasz- zachwycał się- Szpilki na nogach ulala- zagwizdał. Zaśmiałam się z jego reakcji.
- ty jak zwykle wyglądasz okropnie- drażniłam się z nim. On zaczął mnie gonić, ale to zdecydowanie nie był dobry pomysł. Byłam przecież w szpilkach. Biegłam przed siebie. Odwróciłam się, aby zobaczyć gdzie jest Marc i zderzyłam się z czymś, a raczej kimś twardym i wysokim. Może nie wysokim, ale na pewno wyższym ode mnie. Popatrzyłam w górę i ujrzałam kolejnego piłkarza. Uśmiechnęłam się lekko i wydukałam ciche przepraszam.
-My się chyba nie znamy- powiedział uwodzicielsko chłopak.
-Ja cię znam - uśmiechnęłam się.
-A kto cię wpuścił na stadion?- zapytał.
-Yyy... Tata?- zaczęłam cicho chichotać.
-Tata?- powtórzył po mnie.
-Twój trener- odpowiedziałam.
-Pep Guardiola to twój tata?- zapytał wytrzeszczając oczy.
-We własnej osobie.
-W takim razie... Kłaniam się nisko pani- powiedział i faktycznie się ukłonił- Cristian Tello- przedstawił się i pocałował mnie w rękę, a ja się tylko śmiałam.
-Nonono Cris wyrywa- zaczął się z niego nabijać Marc.
-Ha-ha-ha bardzo śmieszne- odpowiedział, a po chwili nie zwracając w ogóle uwagi na "15" Barcy zapytał- A jak się panienka nazywa?
-Marika Guardiola proszę pana- nabijałam się, udając grzeczną dziewczynkę.
-Marika... To nie jest hiszpańskie imię- bardziej stwierdził, niż spytał.
-Moja mama jest Polką- odpowiedziałam.
-Ooo tam jest dużo naszych fanów- ucieszył się.
-A i owszem- także się uśmichnęłam.
-Marika
-Marika
-Marika- krzyczeli chyba wszyscy piłkarze.
-Co?!- wydarłam się.
-Zagraj z nami- prosił mnie Messi.
-W tych szpilkach?- zapytałam kpiąco.
-Tak- wyszczerzył się Bartra.
-Błagam cię- klęczał przy mnie Gerard. Przytulił się do mojej nogi i nie chciał mnie puścić.
-Shak!- zawyłam, a ona się tylko uśmiechnęłam. Podeszła do swojego mężczyzny.
-Kochanie ten prezent co mi kupiłeś ostatnio to możesz dać Marice- powiedziała.
-Co? Jaki prezent?- zdziwił się.
-Ten skrawek materiału, który miałam dzisiaj założyć- wyjaśniła mu piosenkarka i odeszła. On natychmiast się ode mnie oderwał i zaczął biec za blondynką.
-Kotku ja tylko żartowałem... No weź... Wiesz jak ja cię bardzo kocham- wszyscy wybuchliśmy śmiechem, łącznie z moim tatą. Shakira także pokładała się ze śmiechu. To była komiczna sytuacja. Zaczęłam się rozglądać. Myślałam, że robię to trochę dyskretniej. Podszedł do mnie Leo.
-Nie ma go- powiedział z uśmiechem na ustach. On zawsze jest taki szczęśliwy. Chciałabym taka być. Jeśli on coś bierze to ja też to chcę. Tymczasem ja jestem starą Mariką, która nie wierzy w miłość. Kiedy byłam w Meksyku nikomu nie potrafiłam zaufać. Dużo razy słyszałam, aby mieć więcej zaufania do ludzi, aby tyle nie myśleć tylko poddać się uczuciom. Robiłam tak czasem. Kiedy? Kiedy działo się coś złego od razu wybuchałam, nie dając sobie nic wytłumaczyć. Prawda jest taka, że jeśli komuś zaufam, a ta osoba mnie zrani to nie umiem jej ponownie zaufać. Jeszcze nie było takiej osoby w moim życiu. Nagle się ocknęłam i odpowiedziałam przyjacielowi.
-Co? Kogo?- udawałam, że nie wiem o co mu chodzi.
-Sama wiesz kogo- mówił, nie przestając się uśmiechać. Naprawdę mu tego zazdrościłam.
-Gdybym wiedziała to bym się nie pytała- uświadomiłam go.
-Czemu go szukasz?- zapytał.
-Nie szukam go- uśmiechnęłam się, aby go przekonać- Nie myśl, że jeszcze do niego coś czuję, przecież on jest teraz z Jessicą- powiedziałam ucieszona.
-Czyli jednak go szukałaś- wyszczerzył się. Kurde no dałam się podpuścić.
-Nie- powiedziałam i poszłam do taty. Okazało się, że skończyli już trening i możemy jechać do domu. Wyszliśmy z najwspanialszego stadionu na świecie i podążyliśmy na parking. Tata wziął bagaże z samochodu mojej przyjaciółki, wsadził je do swojego samochodu i pojechaliśmy znajomymi mi uliczkami do mojego dawnego domu. Cieszyłam się na tę myśl. Nagle tacie zaczął dzwonić telefon.
-Kochanie to Leo odbierzesz?- zapytał.
-Jasne- uśmiechnęłam się promiennie.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i zaczęłam rozmowę z "10" Fc Barcelony.
-Trenerze?- zapytał Leo.
-Już taki awans- zaśmiałam się.
-Marika?
-No przed chwilą byłam trenerem. Zdecyduj się albo awans albo degradacja- śmiałam się jak głupia, a on ze mną.
-Właściwie to chciałem twój numer- powiedział.
-I po to zadzwoniłeś do mojego taty?
-Tak- mogłam się założyć, że właśnie teraz się uśmiechnął- Chciałem ci wysłać sms-a.
-Zaraz ci wyślę sms-em piłkarzyno- zaśmiałam się i natychmiast się rozłączyłam.
-Co? Kogo?- udawałam, że nie wiem o co mu chodzi.
-Sama wiesz kogo- mówił, nie przestając się uśmiechać. Naprawdę mu tego zazdrościłam.
-Gdybym wiedziała to bym się nie pytała- uświadomiłam go.
-Czemu go szukasz?- zapytał.
-Nie szukam go- uśmiechnęłam się, aby go przekonać- Nie myśl, że jeszcze do niego coś czuję, przecież on jest teraz z Jessicą- powiedziałam ucieszona.
-Czyli jednak go szukałaś- wyszczerzył się. Kurde no dałam się podpuścić.
-Nie- powiedziałam i poszłam do taty. Okazało się, że skończyli już trening i możemy jechać do domu. Wyszliśmy z najwspanialszego stadionu na świecie i podążyliśmy na parking. Tata wziął bagaże z samochodu mojej przyjaciółki, wsadził je do swojego samochodu i pojechaliśmy znajomymi mi uliczkami do mojego dawnego domu. Cieszyłam się na tę myśl. Nagle tacie zaczął dzwonić telefon.
-Kochanie to Leo odbierzesz?- zapytał.
-Jasne- uśmiechnęłam się promiennie.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i zaczęłam rozmowę z "10" Fc Barcelony.
-Trenerze?- zapytał Leo.
-Już taki awans- zaśmiałam się.
-Marika?
-No przed chwilą byłam trenerem. Zdecyduj się albo awans albo degradacja- śmiałam się jak głupia, a on ze mną.
-Właściwie to chciałem twój numer- powiedział.
-I po to zadzwoniłeś do mojego taty?
-Tak- mogłam się założyć, że właśnie teraz się uśmiechnął- Chciałem ci wysłać sms-a.
-Zaraz ci wyślę sms-em piłkarzyno- zaśmiałam się i natychmiast się rozłączyłam.
"Noo hej piłkarzyno :)"
"Marika :D"
"A nie trener :)"
"Marzenia :D"
"Chciałeś mi coś powiedzieć czy tylko tak chciałeś popisać?"
"To i to :D"
"Więc?"
"Neya nie było bo odwiózł go na lotnisko :)"
"Nie obchodzi mnie to"
"Jasne xD Pogodził się z rodzicami :)"
"Naprawdę? O.o"
"Tak :) Właśnie zabrali Daviego do Brazylii :)"
"A co jeśli znowu go gdzieś wywiozą?"
"Nie tym razem :) Naprawdę wszystko sobie wyjaśnili i teraz jest między nimi db ;D I to dzięki tobie :*"
"Czemu dzięki mnie?"
"Po twoich odwiedzinach w Australii :)"
"Przynajmniej tyle :) Przydałam się na coś :D"
"Jak zawsze ♥"
Nic mu już nie odpisałam. Cieszyłam się, że między Neymarem, a jego rodzicami jest już dobrze. W końcu to jest rodzina. Jego najbliższa rodzina. W domu rozmawialiśmy z tatą o wszystkim. Po wielu godzinach rozmów weszłam do mojego dawnego pokoju. Wyglądał tak samo jak sprzed dwóch lat.
Ściana w motywie herbu Fc Barcelony, a na niej wielkie łóżko. Obok ogromna szara szafa, na której mogłam rysować kredą. Inne ściany były w kolorze szarym. Białe meble idealnie komponowały się z nimi. Wszystko było totalnie w moim stylu. Podłoga była taka jak kiedyś. Szkło, a pod nim czarne kamienie, które mogły świecić. Uwielbiałam to. Zamiast parapetu wielkie siedzisko z poduszkami. Obok tego okna ogromny taras, który wręcz kochałam. Weszłam do pokoju i opadłam na łóżko. Wszystkie wspomnienia wróciły. Jednak szybko się otrząsnęłam, ponieważ muszę żyć tu i teraz. Tylko to się liczy. Szybko się ogarnęłam i z walizki wyjęłam moje ubrania. Przebrałam się w piżamę, ale przedtem wzięłam kąpiel z dużą ilością piany. Uwielbiałam to. Właśnie w ten sposób się relaksowałam. To było mi teraz potrzebne. Wyszłam z łazienki i udałam się na taras. Zapaliłam moje ulubione papierosy, a następnie udałam się spać.
I jak wam się podoba? Tello tu chyba nie źle namiesza :D Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nauka :( Wiem, że jest krótki, ale postaram się dodać jeszcze jutro kolejny :)
Genialny!
OdpowiedzUsuńMyślałam, że zaczęła rozmowę z Neymarem, a tu Marc ;D czuje niedosyt z braku spotkania pomiędzy Mariką i Neymarem ale poczekam na to. <3 i wgl wielkie szczęście, że wróciła do Barcelony!
Czekam na next ;*
Uwielbiam! *-*
OdpowiedzUsuńNoo Tello niech się nie zapędza ;D
Czekam na następny! ;**/Zuza
Tylko żeby Cris za dużo nie namieszal :D liczę że e nastepnym będzie więcej Neya i Mariki <3 piszę szybko <3
OdpowiedzUsuńJest świetny ;)) :* ale fajnie by było jakbyś dawała przy dialogu więcej informacji o rozmawiających :D oczywiście to tylko moja sugestia xd ;*
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Ney z Mariką sobie wszystko wytłumaczą przecieź byli taką cudowną parą <3 Czekam na jutrzejszy rozdział :*
OdpowiedzUsuńnie wiem jak ty to robisz ale nie moge sie oderwac od twojego opowiadania <3 uwielbiam je <333333
OdpowiedzUsuńNext !
OdpowiedzUsuńMyślałam że ona gada z Neyem noo :// kurczę :c juuuż nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńUlalalala.. tello namiesza :),a ja Tello bardzo lubię i może mieszać :D,ale Neymar ma tą Jessicę tak wiesz.. puk i NI MA :D
OdpowiedzUsuńHahah.. oczywiście żartuję twój blog twoja robota :*
Zajebisty rozdział czekam na nowy :)
Uuu Tello trochę rozgrzeje atmosferę :) Ale i tak czekam na Neya i Marikę,byli i będę piękną parą :) Czekam na kolejny rozdział :) Zapraszam do siebie :**
OdpowiedzUsuńŚwietny:D
OdpowiedzUsuńA Tello lubię, bardzo, więc niech miesza haha ♥
Czekam na nn:*
Dzisiaj kolejny?
OdpowiedzUsuńKiedy nn?
OdpowiedzUsuńNo szczerze mówiąc ciekawa jestem co ten Tello namiesza:)
OdpowiedzUsuńLecz w głebi duszy mam nadzieje że sie wszystko ułozy miedzy Mariką i Neymarem.No nic czas pokaze:)
http://lucyandneymar.blogspot.com/