sobota, 24 stycznia 2015

23.Życie bez miłości, gdy każda sekunda boli bardziej niż rana w soli.

Wczoraj nieźle sobie popiliśmy z Gerim i Leo. Wstałem dopiero teraz, a jest już 10. Spóźniłem się na trening. Znowu. Po odejściu Mariki Pep to rozumiał, ale teraz to jest przesada z mojej strony. Co się ze mną stało? Przecież ja kocham piłkę. To moja odskocznia. To właśnie dzięki niej nadal tu jestem i nie zwariowałem. Przypomniałem sobie wczorajszą sytuację na sesji u Pabla. Mimowolnie moje dłonie zacisnęły się w pięści. Byłem na nią cholernie zły, że po tak długim czasie nagle się tu zjawia. Było mi także szkoda Tello. To wartościowy chłopak i naprawdę świetny kumpel, ale ona go zniszczy. Ona wszystko niszczy. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Wstałem niechętnie, aby sprawdzić kto dobija się od mnie o tej godzinie, ale kiedy tylko moje stopy dotknęły podłogi natychmiast tego pożałowałem. Głowa mnie tak bolała, że nie potrafię nawet tego opisać. Złapałem się za głowę. Ktoś za drzwiami cały czas naciskał na ten głupi dzwonek. Myślałem, że rozwali mi głowę. Poszedłem otworzyć po drodze biorąc butelkę z wodą. Odkręciłem butelkę w szybkim tempie, a jeszcze szybciej zacząłem ją opróżniać. Otworzyłem drzwi i ujrzałem moich przyjaciół.
-No nareszcie!- krzyknął Gerard, popchnął mnie delikatnie i wszedł do środka mojego domu, a zaraz za nim kroczył Leo. Myślałem, że ich zaraz zabiję. W ogóle czemu oni nie są na treningu? Czyżby nie tylko dla mnie kac morderca nie miał serca. Zaśmiałem się w duchu na moje myśli, po czym zamknąłem drzwi i udałem się do salonu, gdzie już wygodnie leżeli rozłożeni piłkarze. Rozumiecie? Położyli się i mieli wszystko dosłownie gdzieś.
-Nie za wygodnie wam?- spytałem poirytowany ich samą wizytą o tej porze. Wiedziałem, że oni nie są do końca normalni, ale żeby aż tak. Dobrze wiedzą, że mnie się nie budzi. To nie bo po co... Przecież musimy się u kogoś wyleżeć na kanapie z pilotem w łapie. Lamentowałem w myślach. 
-Przynieś więcej poduszek- powiedział Leo. Rzuciłem mu groźne spojrzenie, ale po chwili wszyscy się już śmialiśmy. 
-Bierzcie te giry- zwróciłem się do nich. Popatrzyli się na mnie jak na idiotę, a potem na siebie. W końcu posunęli się trochę. No właśnie trochę. Tak się posunęli, że ledwo mogłem usiąść.
-Schudnij- rzucił tym razem Pique. Czy oni w ogóle coś myślą. Postanowiłem ich zignorować. 
-Co was do mnie sprowadza i czemu nie jesteście na treningu?- zapytałem z cichą nadzieją, że zaraz sobie pójdą i zostawią mnie samego. Wtedy wziąłbym butelkę whisky i leczyłbym kaca alkoholem. Tak to jest to. To jest właśnie idealny pomysł. Niestety oni chyba nie zrozumieli aluzji.
-Wczoraj nie powiedziałeś o co chodzi tylko piłeś- wytłumaczył Geri. Faktycznie wczoraj piłem z chłopakami, ale nie powiedziałem im nawet o co chodzi. Chyba. W sumie to nie pamiętam za wiele.
-Spotkałem się z Mariką- wycedziłem przez zęby na samo wspomnienie tamtego jakże miłego spotkania. 
-To wiemy- odezwał się tym razem Messi. Byłem już kompletnie zdezorientowany. Z nimi to gorzej, niż z dziećmi. Nie powiedzą o co chodzi tylko będą się droczyć. Wiem, że robię to samo, ale to jest wkurzające. W sumie to przecież Katalońska rodzinka. Takich ich kocham, ale dzisiaj nie mam nastroju do żartów ani żadnych podchodów. Leo widząc mój wyraz twarzy przeszedł do rzeczy.
-Mówiłeś, że jest głupia idiotką, że nie wiesz jak może się tutaj pokazywać, że nie wiesz co w niej widzi Tello i że ona go skrzywdzi- wymieniał jakby nie było końca.
-A na koniec powiedziałeś, że oni nie mogą być razem- dorzucił Gerard. Naprawdę im to powiedziałem? O Boże więcej nie piję. Mam zamiar się dzisiaj upić, ale cicho.
-Czemu nie mogą być razem?- zapytałem jak głupi. Oni tylko wybuchnęli niepohamowanym śmiechem. Jednak w przeciwieństwie do nich mi nie było tak do śmiechu. 
-Ty się nas pytasz? Wczoraj próbowaliśmy się dowiedzieć o co chodzi, ale nie raczyłeś wypowiedzieć żadnych słów... Tylko najeżdżałeś na Mari- wyjaśnił mi Pique. Oni za nią po prostu przepadają. Nie powinienem przy nich tego mówić. To jest ich przyjaciółka. Wiem, że się do nich tylko czasami odzywała, ale mimo tego wszystkiego oni ją kochają. Nie dziwię im się.To wszystko jest całkiem popaprane. 
-Wczoraj poszedłem na tą sesję z Cristianem i tam...- zacząłem swoją przemowę. Opowiedziałem im całą tą sytuację ze szczegółami. 
-Ty ją kochasz- odparł po chwili ciszy napastnik Barcy. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Byłem na niego zły, że sugerował coś takiego. To nie prawda. Mam kochające mnie dziewczynę, która jest po prostu wspaniała.
-Zachowujesz się jak kilka lat temu- skarciłem go, ale on się na te słowa tylko uśmiechnął. 
-Wtedy miałem rację- powiedział z tym swoim uśmiechem. Był naprawdę pewny siebie.
-On ma rację Ney- przytaknął mu Gerard. Co oni wszyscy z ta miłością? Kiedyś z nią byłem, nie wyszło i trudno. Takie jest życie.
-Mam Jess. To właśnie ona mi pomogła, kiedy było ze mną naprawdę źle, to ona pocieszała Davisia... Mam śliczną, cudowną, wyjątkową, miłą i kochającą mnie dziewczynę i to mi w zupełności wystarcza- odpowiedziałem. Tak była właśnie prawda. Mogą sobie w tyłek wsadzić wszystkie te swoje sugestie. Nic nie rozumieją. Rozumiem, że kochają bawić się w swatki, ale nie tym razem.
-Zgadzam się, że ci pomogła i to na pewno ma duże znaczenie dla ciebie jak i dla nas... Daviś ją polubił, ale nie pokochał. Pamiętasz jak bardzo kochał Marikę? Jeszcze przed wyjazdem powiedział, żebyś znalazł mamę i dobrze wiesz, że chodziło mu o Mari. Jess jest fajna, ale nigdy nie będzie częścią naszej rodziny. Sorry Ney, ale taka jest prawda. Wybaczyłeś jej zdradę... Ok twoja sprawa, ale zrozum, że wy nawet nie macie wspólnych tematów do rozmów. Ona jest miła i w ogóle, ale jej w głowie tylko zakupy, tapeta i strojenie się. Czy ona przyszła chociaż raz na twój mecz? Nie. Problem jest w tym, że oboje się nie kochacie. Ona chce zrobić na tobie karierę, a ty chcesz zapomnieć o Marice- powiedział Gerard. Zatkały mnie jego słowa. Jak on może mówić takie rzeczy. On jest moim przyjacielem i powinien mnie spierać, a nie gadać jakieś głupoty. Bez przesady. Byłem mega poirytowany, ale nim zdążyłem coś powiedzieć głos zabrał Messi. Mam nadzieję, że chociaż on powie coś mądrego.
-Słuchaj... Jeśli się kogoś kochało raz to się będzie kochało tą osobę do końca życia. Traktujesz Jessice jak zabawkę na pocieszenie. Pierwsza miłość to niezapomniana miłość i wtedy jest największa zawiłość na otoczenie. To ona była twoją pierwszą miłością. To z nią miałeś setki tematów do rozmów. To ona była twoją pierwszą miłością. Już nie pamiętasz jak zmieniła twoje życie o 180 stopni? Nie pamiętasz jak bardzo ją kochałeś?- spytał. Byłem na nich zły. Cholernie zły. Nie myślałem wtedy racjonalnie. Zachowałem się jak nie ja i zacząłem na nich krzyczeć, aby wyszli. Widziałem w ich oczach zdziwienie. Nie raz już poważnie rozmawialiśmy i czasami się ze sobą nie zgadzaliśmy, ale żaden z nas nigdy się tak nie zachował. Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie co zrobiłem. Wyrzuciłem moich najlepszych przyjaciół. Dlaczego? W sumie to bez większego powodu. To jest właśnie moja wada. Za często unoszę się dumą. Wziąłem butelkę Jack Daniel's. Po pewnym czasie już nawet nie potrzebowałem kieliszka. Piłem z gwintu. To się już nie liczyło. Wziąłem telefon i spojrzałem na zdjęcie na mojej tapecie. Widniał na niej Davi. Czemu nie ma na niej Jess? W końcu kiedy byłem z Mariką ona zajmowała to miejsce. Właśnie. Ona była tylko zabawką, z którą było się fajnie pokazać. Zadzwoniłem do Bruny, aby do mnie przyszła. Ucieszyła się i powiedziała, że zaraz będzie. To jest dopiero naiwna laska.


~Perspektywa Mariki~

Wczoraj spędziłam wspaniałe popołudnie z Crisem. Poszliśmy na umówiony sok i na lody. Byliśmy także w kinie oraz na spacerze w parku. Wieczorem zaś wróciłam do domu i miło spędziłam czas z tatą. Poszliśmy do japońskiej restauracji. Kocham takie jedzenie. Wracając przez centrum napotkaliśmy małą imprezkę. Grupa ludzi tańczyła, śpiewała i grała w wyzwania. Inni ludzie po prostu się do nich przyłączali. Postanowiliśmy z tatą, że również to zrobimy. Było wspaniale. Czułam, że byłam szczęśliwa. Dzisiaj wstałam po 11. Nareszcie się wyspałam. Poszłam wziąć prysznic. Strużki wody delikatnie obmywały moje ciało. Właśnie tego było mi trzeba. Kocham taki relaks. Tata jest 3 dni w delegacji, więc nie będzie go niestety w domu. Po wyjściu spod prysznica włączyłam muzykę. Po chwili jednak ją wyłączyłam, gdy usłyszałam jej słowa... "Życie bez miłości, gdy każda sekunda boli bardziej niż rana w soli". Nie chciałam słuchać takich piosenek. Wycierałam swoje ciało cały czas myśląc o tych słowach. Coś w tym było. Postanowiłam się przejść, aby o tym nie myśleć. Ubrałam się w to:


Założyłam słuchawki i wyszłam. Postanowiłam odwiedzić najpierw salon fryzjerski. Kocham farbować włosy. Poszłam do mojego ulubionego salonu. Kompletnie nie wiedziałam jaki kolor włosów chcę mieć teraz, ale wiedziałam, że inny, niż teraz. Dopiero na miejscu zdecydowałam się na to:


Następnie udałam się do studia tatuażu, gdzie wykonałam swój pierwszy tatuaż. Właściciel ciepło mnie powitał, a po chwili dał mi album do przeglądania. Kiedy wykonał swoją pracę zrobiłam zdjęcie:

Wrzuciłam je na ig, fb i tt z dopiskiem: "Trzeba jakoś odreagować :) Kocham....". W domu bardzo mi się nudziło, ale z odsieczą przybył Tello. 
-Hej mała- odezwał się jego głos w słuchawce mojego telefonu.
-Hej duży piłkarzyno- odpowiedziałam wesoło. Bardzo lubiłam się z nim droczyć. W sumie bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Był naprawdę świetnym chłopakiem. 
-Robię u siebie imprezkę i...- nie pozwoliłam mu nawet skończyć. Właśnie tego potrzebowałam. Impreza! Dzika, szalona i z dużą ilością procentów impreza. 
-O której mam być?- zapytałam podekscytowana na co on się tylko zaśmiał. Przed oczami miałam jego uśmiechnięta twarz. Wiedziałam, że szczerzy się teraz jak głupi. Miał wspaniały, perlisty uśmiech.
-Za 3 godziny?- powiedział pytając. 
-Dobra to lecę się przygotować narka- pożegnałam się i poszłam wziąć kąpiel. Nim się obejrzałam musiałam się ubierać. Postanowiłam, że przyjdę ubrana trochę kobieco. Postawiłam na to:


Włosy lekko pokręciłam. Następnie wzięłam się za makijaż. Oczy pomalowałam w złoto-czarnych odcieniach, a usta podkreśliłam czerwono krwistą szminką. Zamówiłam taksówkę i pojechałam pod dom Crisa. Przez tą sukienkę było widać trochę mojego tatuażu na  żebrach. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o nim. Wysiadłam z taksówki wcześniej płacąc miłemu kierowcy. Jak przystało na przyjaciół tej całej zgrai weszłam do pomieszczenia bez pukania, gdzie grała już głośna muzyka. Coś czuję, że będzie się działo. W pomieszczeniu od razu ujrzałam Neymara. Mogłam się go tutaj spodziewać, przecież to jego przyjaciel. Spojrzałam na niego. Idealnie ułożone włosy... Pewnie spędził przed lustrem dobre kilka chwil. Ciemne, krótkie spodenki oraz ciemna koszulka z napisem "Fuck you". Musiało coś się stać. Zakładał ją dość rzadko. Głównie wtedy, kiedy było coś nie tak.Bo niektóre rzeczy po prostu się nie zmieniają. Jest lepiej, kiedy pozostają takie same. Leo i Pique co dziwne nie siedzą razem z nim na kanapie. Może się pokłócili? Mam nadzieję, że nie. W ogóle co Cię to Marika obchodzi!? Baw się, szalej i nie pytaj co dalej. Tak to jest właśnie moja kochana podświadomość. Skierowałam się do kuchni Tello, gdzie powitał mnie sam właściciel i zrobił drinka. Piłam jednego za drugim. Chciałam wypłukać alkoholem wszystkie smutki. Ale czy to możliwe? Co tam trzeba próbować. Kompletnie pijana poszłam na parkiet, jednak po kilku minutach przeniosłam się na stół właściciela i to właśnie tam zaczęłam tańczyć. Byłam zbyt pijana, aby kontrolować to co robię. W końcu o to mi chodziło.



Mamy 23 rozdział :) Ciekawe co się zdarzy potem na imprezce xD Jak myślicie? Ney i Mari coś ten tego :D A może Mari i Tello :D Dziękuję wam za wszystkie komentarze :)


I 100000 lat dla naszego kochanego Suareza!!! 
Wszystkiego najlepszego, dużo zdrówka, szczęścia, miłości, pomyślności, żebyś nie nurkował, braku kontuzji, odblokowania się wreszcie w Barcy, tylko miłych wspomnień, wspaniałych i szczerych przyjaciół, żebyś nigdy się nie poddawał oraz spełnienia wszystkich marzeń <333































10 komentarzy:

  1. Ojaa <3 Cudny! ;3
    Dobrze by było jakby Marika i Ney, ale pewnie będzie Marika i Cris ;D haha ;3
    Czekam na następny! ;**/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jak zawsze :) Czekam na kolejny i zapraszam do siebie xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak prosze żeby coś się zadziało między Mari a Neyem <3 Genialny rozdział i czekam na to co wydarzy się dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział czekam na nowy niech ją Neymar ściągnie stamtąd i zabierze do domu bonie będzie chciał żeby w takiej chwili była z Tello. Czekam na nexta. Lofffciam :)
    Czekam na nowy.
    Awwww...
    Weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie !! Nie musisz wymyślać nic innego to będzie zajebiste <3 :D
      Lubię Tello ale on nie jest stworzony do Mariki noo.. Ona i Ney to para doskonała (y)

      Usuń
  5. Miejmy nadzieje że coś z Neymarem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Oby nie doszło do niczego pomiędzy Tello i Mariką ;O. Mój idealny scenariusz to "porwanie" Mariki z imprezy przez Neymara. No niech sobie wszystko wyjaśnią i wrócą do siebie. <3
    Czekam na next. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytalam cale od razu jest pierwsza w nocy... mam nadzieje ze next bedzie szybciutko i bedzie dlugi bo teraz bedzie przedemna najgorszy czas kiedy bede codziennie zagladac i czekac na kolejny rozdzial, mam nadzieje ze jeszcze troche bedzie wzlotow i upadkow przed ta para nim na dobre znowu sie polacza. Cudowne opowiadanie zycze ci weny i pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne cudne cudne juź tak bardzo nie mogę doczekać się nexta ;*

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥