piątek, 21 sierpnia 2015

52.Nie masz rodziny.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że zastaliśmy ją w dość nietypowej sytuacji. Oboje leżeli na trawie w ogrodzie Rafy. A raczej to on leżał, a ona siedziała na nim i namiętnie go całowała. Wtedy wszystko zrozumiałam. Dani oddawał każdy jej pocałunek. Widać było, że są w sobie zakochani. Właśnie Dani kochał Rafaellę, a ona chyba jego. Pocałowała go teraz. Może są razem. Neymar puścił moją rękę. Zerknęłam na niego i widziałam jaki jest zdenerwowany. Miarka się przebrała, gdy Daniel położył rękę na pośladku Rafy. Ney natychmiast do nich podbiegł i odciągnął ich od siebie. W jednej chwili jego ręka znalazła się na twarzy przyjaciela. Jednocześnie z siostrą piłkarza szybko odciągnęłyśmy swoich mężczyzn od siebie. Dani chciał się wytłumaczyć, ale brunet nie potrafił się uspokoić. 
-Neymar Davi tu jest!- krzyknęłam. Dopiero wtedy Brazylijczyk zwrócił na mnie uwagę. Spojrzał na mnie i swojego syna tymi brązowymi i przerażonymi oczami. Podbiegł szybko do małego, ale ten uciekł do środka. Ney usiadł na trawie i schował twarz w dłonie. Podeszłam do niego i go przytuliłam. 
-Później porozmawiasz o tym z Danim i Rafą, teraz musimy to wytłumaczyć Daviemu... On się ciebie przestraszył- powiedziałam łagodnie i wyciągnęłam do niego rękę, aby pomóc mu wstać. On popatrzył na mnie chyba nie dowierzając w to, co właśnie próbowałam mu przekazać. Złapał moją dłoń i chwilę potem stał już na przeciwko mnie. Po lewym policzku popłynęła łza, którą starłam kciukiem. Brazylijczyk wtulił się we mnie. Wiedziałam, że żałował. Znam go, aż za dobrze. Poszliśmy poszukać Davisia. Wołaliśmy go, ale nie chciał wyjść ze swojej kryjówki. Okazało się, że malec schował się w garderobie swojej cioci. Wtedy także usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi. Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie chował się mały blondynek. 
-Skarbie czemu się chowasz?- zapytałam i ukucnęłam przy nim. To samo uczynił jego tatuś. 
-Bo tata krzyczał i uderzył wujka Daniego, a wujek jest super i tata też tak mówił, a przecież się nie bije swojego brata bo tata mówił, że wujek to jego brat- wyjaśnił swoim dziecięcym głosem, który nic jeszcze nie rozumiał. 
-Synku, tatuś się trochę zdenerwował- próbował się tłumaczyć.
-Przecież wujek tylko całował ciocię! Ty też całujesz mamę i jakoś wujek cię nie bije ani nie krzyczy- uśmiechnęłam się na słowo "mama", ale wiedziałam, że przed nami ciężka rozmowa z malcem. No bo niby jak to wytłumaczyć małemu dziecku? 
-Davi...- zaczął mój chłopak i zaraz przeczesał ręką włosy i wypuścił głośno powietrze- Wujek może skrzywdzić ciocię- próbował jakoś z tego wybrnąć.
-Ale zawsze mówiłeś, że wujek jest super i jest dobry i mama też tak mówiła i babcia i dziadek i Leo i...- w tym momencie byłam zmuszona przerwać tą wyliczankę, ponieważ wiedziałam, że Neymara to najzwyczajniej w świecie boli, ale także denerwuje. Nie chciałam, aby wybuchł przy dziecku. Chciał dobrze, to pewne, ale to się mu dzisiaj nie udało.
-Wujek jest super i tata go na pewno przeprosi i pojedziemy z ciocią i wujkiem w jakieś fajne miejsce, które tylko ty wybierzesz. Co ty na to?- zapytałam uśmiechnięta. Daviś od razu się rozpromienił.
-Obiecujecie?- zapytał blondyn, patrząc na nas.
-Obiecujemy- powiedziała Rafa, która ukucnęła obok nas.
-A ty mamo i tato?- dopytywał.
-Obiecujemy- powiedzieliśmy jednocześnie. Mały wpadł mi i Neymarowi w ramiona, a potem Rafie. Wysłaliśmy Daviego po dinozaura, którego zostawił w ogrodzie, ponieważ chcieliśmy się już zbierać. Wystarczyło, żeby tylko wyszedł, a Ney od razu zaatakował swoją siostrę.
-Co ty sobie myślisz? Że co, że on cię kocha? No błagam cię- zaśmiał się sztucznie- Nie sądziłem, że jesteś taka głupia, żeby się z nim związać- krzyczał. Chciałam go jakoś uspokoić, ale gdy otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, on mi na to nie pozwolił- Nic nie mów!- warknął.
-Sugerujesz, że nie można mnie kochać?- zapytała już i tak zapłakana Beckran.
-On ciebie na pewno nie może kochać- wrzasnął.
-A to z jakiego powodu?- zapytała zdeterminowana i bardzo zraniona.
-Bo on nie wie co to znaczy... Nie wiem jak mogłaś mu zaufać i tak po prostu zgodzić się na związek- nadal krzyczał i wymachiwał rękami. Był wściekły.
-Nie jestem z nim w związku- wyszeptała, ledwo słyszalnie.
-Co? I jeszcze się puszczasz!- tego było za wiele, ale nie mogłam nic zrobić. Rafa płakała, a mnie bolał ten widok- A on co? Uciekł jak pieprzony tchórz!- wrzeszczał. 
-Zamknij się Davi tu idzie idioto!- tym razem to ja podniosłam głos. Miałam go dość w tym momencie. Traktował swoją własną siostrę jak śmiecia, pobił przyjaciela, którego traktował jak brata i wystraszył własne dziecko. Zmierzył mnie tylko nienawistnym spojrzeniem i zwrócił się do Rafy, głosem pełnym nienawiści:
-Jeszcze wrócimy do tej rozmowy. Na pożegnanie przytuliłam przyjaciółkę i obiecałam, że z nim porozmawiam. Nienawidziłam, gdy ona płakała. To jest tak dobra i niesamowita osoba, że za nic w świecie na to nie zasłużyła. Wyszliśmy z domu Rafy nic nie mówiąc. W czasie drogi także panowała cisza. Davi usnął na rękach swojego taty. Myślałam cały czas o tej sytuacji. Dobrze wiedziała, że Ney jest na mnie zły, ale co mogłam zrobić. Nie miałam zamiaru go przepraszać bo nie miała za co. To on powinien błagać o przebaczenie Rafę i Daniela. Oboje są dorośli i wiedzą co robią. W domu rodziców Neymara nikogo nie było. Na stole leżała kartka.
"Wyszliśmy do znajomych. Będziemy wieczorem :) Mama i tata :)"

Neymar poszedł położyć Daviego do łóżka na górze w sypialni, a ja wyszłam do ogrodu. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki. Nie musiałam się nawet odwracać, żeby wiedzieć, że to mój facet. 
-Możesz mi powiedzieć co ty sobie wyobrażasz?- zaczął ze złością w głosie. To nie wróżyło nic dobrego. Rozumiem, że jest zdenerwowany, zaskoczony całą sytuacją, ale nie może się tak zachowywać.
-O co ci chodzi?- zapytałam.
-Pojedziemy z wujkiem i ciocią, gdzie będziesz chciał- parodiował mnie. Było mi smutno, ale może to ja popełniłam błąd. Może nie powinnam tego mówić. To za wcześnie.
-Przepraszam, po prostu chciałam jakoś uspokoić Daviego, a poza tym myślę, że nie powinieneś tak reagować- wyjaśniłam.
-Ty lepiej już nie myśl i nic nie mów- syknął. Miałam łzy w oczach, ale on nie mógł tego zobaczyć. Siedziałam odwrócona do niego plecami. Bałam się odwrócić i zobaczyć jego zranione i przepełnione złością oczy. Nie lubiłam go takiego. Chciałam mojego, starego i dobrego Neya. 
-To twój przyjaciel, brat, a Rafa to twoja siostra. Dlaczego nie chciałeś jej wysłuchać? Po co tak na nią krzyczałeś? Nie widziałeś jak ją to bolało, jak płakała? Nie widziałeś tego smutku w oczach Daniego? Oni są dorośli i wiedzą, co robią. Nie mają po 10 lat- mówiłam to, ale tym razem patrzyłam mu w oczy. Czekałam na jego odpowiedź. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. 
-On nie jest już moim przyjacielem- wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-Nie rozumiem cię, przecież oni się tylko całowali- wstałam ze swojego miejsca i podniosła głos, ale nie krzyczałam. 
-Tylko?! On ją posuwa, a nie!- darł się.
-Aha... Czyli, jeśli ja idę z tobą do łóżka to mnie posuwasz, tak?- zapytałam cały czas ze łzami w oczach. Starałam się nie płakać, ale pojedyncza łza wypłynęła z mojego oka, a potem druga.
-To nie tak, dobrze o tym wiesz- ani na trochę nie spuścił z tonu. Wolał krzyczeć na wszystkich. 
-Nie wiem, wytłumacz mi to- poprosiłam.
-I nie zrozumiesz bo nie masz siostry czy brata, matka się tobą nie interesuje, a tak naprawdę nie masz rodziny- wykrzyczał mi prosto w twarz. W tym momencie nie zwracałam uwagi na nic. Po prostu płakałam.
-Myślałam, że ty jesteś moją rodziną- wyszeptałam i wbiegłam do domu cała zapłakana. Neymar chciał mnie jeszcze zatrzymać, ale szybko wyrwałam swoją rękę z  jego uścisku. Chwyciłam tylko buty, które założyłam za bramą. Nie obchodzili mnie ludzie, którzy się na mnie dziwnie patrzyli. Włóczyłam się po mieście i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. A miała być sielanka. Nikt nie mówił, że tak będzie idiotko. Zabolały mnie jego słowa. Zdążyło się już nieźle ściemnić, kiedy zapytałam o nazwę jednej z trzech ulic, którą pamiętałam. Młody chłopak szybko wytłumaczył mi jak tam dojść. Po chwili, nadal zapłakana zapukałam do drzwi przyjaciela. Czekałam chwilę, aż drzwi się otworzyły. Ujrzałam w progu chłopaka z podbitym okiem i spuchniętą wargą. Nieźle oberwał. On nie czekając na nic, wciągnął mnie do środka swojego domu. Wtuliłam się w Daniego i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Dani zrobił mi herbatę i tosty. Powiedziałam mu o naszej kłótni z Neymarem. Sam był już na niego zły. Mimo wszystko mnie wysłuchał. 
-A tak w ogóle to kiedy wyszłaś z domu?- zapytał znienacka. 
-Nawet nie wiem, wzięłam tylko buty i wybiegłam, ale to było jakieś 20 minut po wyjściu od Rafy- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 
-Jest już 21, a od Rafy wyszliście o 16- powiedział.
-Skąd wiesz?- zadałam mu pytanie.
-Rozmawiałem z nią przez telefon- wyjaśnił i posmutniał- Co ty robiłaś przez prawie 5 godzin w obcym mieście?- zapytał zszokowany.
-Włóczyłam się bez sensu po mieście- stwierdziłam i wzruszyłam ramionami-Jak się trzymasz?- zapytałam.
-Beznadziejnie... Rafa mnie wyrzuciła z domu, Neymar dał mi w pysk, przeze mnie się z nim pokłóciłaś, a ja nadal z nią nie jestem- powiedział smutno.
-To nie twoja wina... Zakochałeś się bo ta dziewczyna, o której nam mówiłeś to była Rafa, prawda?- zapewniłam go. Taka była prawda. To nie była jego wina. Mieli prawo do szczęścia.
-Tak, to ją kocham, ale nie powiedziałem jej tego- wyznał.
-Co? Dlaczego? A ten pocałunek? Przecież to niej wyjechałeś z wakacji- zadawałam pytania zszokowana.
-Do niej bo chciałem spędzić z nią trochę więcej czasu... Nie powiedziałem jej, co czuję bo bałem się jej reakcji, a poza tym domyślałem się jak zareaguje Ney... Zanim przyszliście goniłem ją po domu, wybiegła na ogród, złapałem ją za rękę i jakoś tak oboje się przewróciliśmy... Leżałem na niej, ona powiedziała, że jestem ciężki, trochę się z nią podroczyłem, a potem zamieniłem nas pozycjami, tak, że to ona na mnie leżała. Nie wiedziałem, gdzie mam podziać wzrok... Na jej ustach czy w oczach i wtedy ona mnie pocałowała... To był najlepszy pocałunek w moim życiu- wyznał. Rozmawialiśmy jeszcze trochę, dopóki nie postanowiłam się zbierać do wyjścia.
-Wracasz do domu?- zapytał troskliwie.
-Nie- uśmiechnęłam się blado- Zajrzę do Rafy, zobaczę co u niej, mówiłeś, że nie odbiera telefonu- powiedziałam. On podszedł do mnie i przytulił się. Odwzajemniłam uścisk. 
-Może pojadę z tobą?- zapytał.
-Myślę, że musisz dać Rafci czas na przemyślenie tego wszystkiego- wyznałam. On pokiwał głową.
-Masz rację, ale wezwę ci taksówkę, nie będziesz się po nocy włóczyć w nieznanym mieście- zakomunikował.
-Dani ja nawet nie mam kasy na taksówkę-  poinformowałam go załamana moją bezmyślnością. 
-O to się nie martw- rzucił i już dzwonił po auto, które miało mnie bezpiecznie dowieść do przyjaciółki. Cały czas myślałam o Neymarze. Bardzo mnie kochał, ale jego słowa zraniły mnie tak mocno... Nie było chwili, żebym o nim nie myślała. Zastanawiałam się co robi, jak się teraz czuje, jak radzi sobie z Davim, co mu powiedział, co powiedział rodzicom, czy nadal jest zły. Nie potrafiłam skupić się na niczym innym. W końcu pożegnałam się z piłkarzem, który wcześniej wręczył mi pieniądze. Dał mi też swoją bluzę, ponieważ było już zimno. Była jeszcze większa, niż bluzy Neymara, ale nie miałam niczego innego. Zmuszona byłam je przyjąć, ponieważ nie miałam innego wyjścia. Wsiadłam do samochodu i podałam adres kierowcy. Po dziesięciu, może piętnastu minutach byłam już pod domem mojej kumpeli. Zapukałam do drzwi i oparłam się o ścianę. Duże, ciemnobrązowe drzwi się otworzyły, a właścicielka ukazała mi się w fatalnym stanie. Miała rozmazany makijaż, czerwone oczy i nos, chusteczkę w ręce i brudną bluzkę od tuszu. Obydwie wpadłyśmy sobie w ramiona i zaczęłyśmy jeszcze bardziej płakać. Chyba tego było mi tak naprawdę potrzeba. Potrzebowałam się porządnie wypłakać. Zamknęłyśmy drzwi i nadal płakałyśmy. Usiadłyśmy w salonie na kanapie. To co tam zobaczyłam to był istny armagedon. Na stole leżało pełno zużytych chusteczek, wino, pizza jeszcze nietknięta, rozlana kawa, zalany zeszyt z projektami jakiś ubrań, połamane ołówki, koc na kanapie, pod stolikiem trampki Rafci. Płakałyśmy tak jeszcze długo. Opowiedziałam jej o wszystkim. Ona mnie pocieszała, a ja próbowałam ją.
-Wiesz co jest najgorsze?- zapytała Rafa, popijając wino prosto z butelki, które piłyśmy we dwie. Popatrzyłam na nią, aby kontynuowała- Że ja go kocham- powiedziała i się rozpłakała jeszcze bardziej.
-Powiedz mu o tym... Zraniłaś go tym, że go dzisiaj wyrzuciłaś- stwierdziłam i także upiłam trochę wina.
-Wyrzuciłam go bo nie chciałam, żeby Neymar mu coś zrobił- wyznała. Rozmawiałyśmy jeszcze długo. W końcu włączyłyśmy jakieś romansidło, poszłyśmy po lody, które jadłyśmy z pudełka i po więcej wina. Zrobiłyśmy zdjęcie na Instagrama, gdzie widać koc, którym jesteśmy przykryte razem, nasze lody, wino i chusteczki obok nas oraz nasze złączone dłonie. Rafa podpisała zdjęcie: 
"Najlepsza przyjaciółka. Kocham cię <3". 

*Perspektywa Neymara*

Szukałem jej po całym mieście. Martwiłem się o nią. Jestem skończonym idiotą. Niepotrzebnie jej to powiedziałem. Przecież nawet tak nie myślę. Cały czas mam w głowie jej słowa "Myślałam, że ty jesteś moja rodziną". Te słowa nie dają mi spokoju. Znowu spieprzyłem wszystko między nami. Kolejny raz pokazałem, że nie nadaję się do związku. Jak mogłem ją tak zranić? Przecież tylko ja kocham. Jest dla mnie wszystkim, co najważniejsze. Oddałbym za nią życie. Po co mi to było? Powinienem rozdzielić problemy związane z Rafą, a życie z osobą, która jest dla mnie wszystkim. Nie zrobiłem tego. Jeszcze opieprzyłem ją o ten pomysł z wyjazdem. Jasne, że nie chcę tam z nimi jechać, ale Mari chciała tylko uspokoić Daviego. Powinienem być jej wdzięczny, a tymczasem zraniłem ją najbardziej jak tylko mogłem. Co ja zrobię nawet gdy ją znajdę? Zwykłe przepraszam nie wystarczy. Nie tym razem. Jednak chciałbym wiedzieć, że jest bezpieczna. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś się jej stało. Postanowiłem pójść do Daniego. Nie chciałem się z nim widzieć, ale może tam jest Marika. Muszę to sprawdzić bo inaczej zwariuję. Zadzwoniłem dzwonkiem. Drzwi otworzył mi mój przyjaciel. Były przyjaciel. Albo i nie. Co ja mam teraz o nim myśleć? Mimo wszystko zabolał mnie jego widok. Widać było, że go obudziłem. Miał pod okiem wielkie limo i spuchniętą wargę. W sumie ja też nie wyglądałem za dobrze. 
-Hej- powiedziałem nieśmiało- Jest może u ciebie Mari?- zapytałem z nadzieją, że tam ją znajdę.
-Nie ma- odpowiedział. Mógł nic nie mówić, tylko zamknąć mi drzwi przed oczami. Nie zrobił tego- Była u mnie, ale zamówiłem jej taksówkę i pojechała do Rafy- dodał. Pokiwałem smutny głową na znak, że rozumiem. Dziwnie się czułem w towarzystwie Daniela. Zawsze, gdy się kłóciliśmy, godziliśmy się następnego dnia albo jeszcze szybciej- Neymar, możemy pogadać?- zapytał. Znowu to on wyciągnął do mnie pierwszy rękę. Nie to, że ja tego nie robię bo częściej to ja go przepraszałem. Brakowało mi go.
-Dani... Nie dzisiaj, muszę ochłonąć, przemyśleć to wszystko, uspokoić się ok?- wytłumaczyłem.
-Jasne, ale przeproś jutro Marikę... Nie jedź tam dzisiaj- udzielił mi rady.
-Dlaczego?- zapytałem ciekawy.
-Są pijane, wrzuciły najpierw zdjęcie na Insta, a potem drugie i filmik... Zobacz sobie sam- powiedział.
-Ok, dzięki- podziękowałem i skierowałem się do domu. Czyli upiła się przeze mnie. Jestem idiotą, kretynem... Nie ma nawet na to słów. Wróciłem do domu, a tam czekali na jakiekolwiek informacje o Marice moi rodzice. Powiedziałem, że jest u Rafy. Oczywiście nie poinformowałem ich dlaczego. Powiedziałem tylko, że się pokłóciliśmy, a ja powiedziałem kilka słów za dużo. Wstydziłem się swojego zachowania. Poszedłem na górę i opadłem bezwładnie na łóżko. Włączyłem Instagrama i ujrzałem ich zdjęcia. Jedno z lodami, kocem i chusteczkami i ich ręce złączone. Drugie jak piją wino z butelki. Trzecie jak oglądają jakiś film. I filmik. Śpiewały piosenkę "Jebać miłość". W sumie to śpiewały tylko refren. 
"Jebać miłość, jebać miłość, jebać miłość i naprawdę umieć wytrwać w tym".
Chciałem już wyłączyć aplikację, gdy na koncie Rafy pojawiło się kolejne zdjęcie. Leżały razem, całe zapłakane. Poczułem na policzku słoną ciecz. Dwie najbliższe mi osoby płakały przeze mnie. Nie mogłem tego znieść. Zrobiłem sobie zdjęcie i podpisałem 
"Przepraszam Was. Zawsze przy mnie byli, a ja ich zraniłem. Jak widać nie jestem taki wspaniały... Przepraszam. Wróć i poskładaj mnie i mój świat w całość. Kocham Was". 
Wiem, że wszyscy to zobaczą. Mam to gdzieś. Teraz muszę wszystko naprawić. Zrozumiałem dopiero teraz coś, co powinienem zrozumieć, gdy tylko zobaczyłem Rafę i Daniego.



No to mamy 52 rozdział :) Namieszałam co nie? XD Nawet tego nie planowałam, ale co tam. Mam nadzieję, że Wam się podoba :) Piszcie opinie w komach :) 




















wtorek, 18 sierpnia 2015

51.Będziemy.

Nasze wakacje dobiegły końca. Czas wrócić na ziemię. Wszystko się przecież kiedyś kończy. Dani wyjechał tydzień wcześniej od nas. Została tylko nasza szóstka. Neymar bardzo się starał. W sumie ja też. Chciałabym, żeby nasz związek przetrwał. Chciałabym, abyśmy tym razem zrobili to dobrze, tak jak trzeba. Z naszymi przyjaciółmi rozstaliśmy się  na lotnisku. Shak z Gerim wrócili do Hiszpanii, Anto z Shak polecieli do Argentyny, a my... My lecimy do Brazylii. To była spontaniczna decyzja. Neymar bardzo stęsknił się za rodziną. Ja mam co do tego obawy. Mam znów spotkać się z jego rodzicami? Nie wiem jak. On im wybaczył i ja też muszę. Skrzywdzili tyle osób, ale każdy popełnia błędy. Każdy ma prawo te błędy naprawić. Czuję lęk przed spotkaniem z nimi. Neymar zapewniał mnie, że nawet gdyby mnie nie polubili to on ma to gdzieś. Stwierdził, że to ja byłam z nim, kiedy najbardziej tego potrzebował i jestem najważniejsza. Ale ja wiem, że ciężko by mu wtedy było.Jest przywiązany do swojej rodziny. Gdy mnie nie było chodzili wszyscy do psychologa. Zrozumieli swoje błędy i wrócili jego starzy rodzice. Tak przynajmniej mówi. Wiem, że ważne jest dla niego zdanie jego mamy. Zresztą taty też. Prawie codziennie z nimi rozmawia. Ostatnio opowiadał mi o swoim dzieciństwie. Było takie kolorowe. I tak wiem, że nie powinnam, ale mu tego zazdrościłam. Ja też codziennie rozmawiam z tatą, ale przecież mam też drugiego rodzica. Swoją mamę też kocham. Dużo o niej ostatnio myślę. Zastanawiam się czy jej nie odwiedzić. Chciałabym ją zobaczyć, porozmawiać. Z drugiej strony bardzo się boję. Strach mnie paraliżuje, gdy tylko pomyślę, że moja mama może nie chcieć ze mną rozmawiać. Opowiadałam o tym Shak i Anto na wakacjach. Obydwie były zdania, że powinnam spróbować dogadać się z mamą. "Widać, że za nią tęsknisz". Nie wiem czy aż tak to widać, ale wiem, że właśnie to czuję. Cholernie to wszystko boli. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego ukochanego, który oznajmił, że lądujemy. Witaj więc brazylijska ziemio. Lęk ogarniał mnie coraz bardziej. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Wsiedliśmy do taksówki i skierowaliśmy się w stronę domu rodziców Neymara. Rodzinnego domu. Ney użył swoich znajomości i kupił z powrotem ten dom.
-Nie denerwuj się tak kotek- wyszeptał mi do ucha, a potem je przygryzł. Czułam jak się uśmiecha. 
-A ty byś się nie denerwował?- zapytałam. Przez moją głowę przemknęły myśli, że Pepa znał wcześniej, niż ja, a mojej mamy w ogóle nie zna i nie sądzę by chciał to zmienić. Znów smutek zakrył moją twarz. Najważniejsza osoba w całym moim dzieciństwie po prostu mnie nie chce. Nie jestem już małą dziewczynką. Wiem, że w życiu nie mamy tego, co chcemy. Dostajemy kolejne lekcje. Nie wiem czy to los, życie czy Bóg, ale ktoś z nich wystawia nas na bardzo ciężką próbę, gdy zabiera nam osoby, które kochamy. Tak, kocham swoją mamę. Mogła mnie bić, wyzywać, pić i nie stwarzać mi prawdziwego domu. Owszem, mogła przyczynić się do moich problemów z narkotykami, policją, gangiem. Oczywiście, że to przez nią nie umiałam rozmawiać z ludźmi, bałam się miłości i nikogo do siebie nie dopuszczałam. Mimo to wszystko jest moją mamą. Kobietą, która mogła usunąć ciążę, a tego nie zrobiła. Na początku było dobrze. Dopiero potem wpadła w nałóg. Alkohol ją zniszczył. Nie trzeba umrzeć dzieciak, żeby przeżyć piekło. Mówią, że wszystko siedzi w głowie. To prawda. Jeśli myślisz, że jesteś gruba i nieatrakcyjna każdą próbę poznania cię przez chłopaka będziesz uważała jako nierealną rzecz, kiepski żart. A pewnego dnia obudzisz się w swoim łóżku jak zwykle rano, ale od razu będziesz wiedziała, że dzisiaj jest inaczej. W tym dniu zrozumiesz, że straciłaś to, co najważniejsze. Zrozumiesz, że odepchnęłaś to o czym marzyłaś przez całe życie. Ja kiedyś wycofałam się z życia. Pozwoliłam, aby strach i niepewność zawładnęły moim umysłem. Nie rób tego samego. Nie popełniaj moich błędów. Ktoś jednak wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Sprawił, że zaczęłam na nowo ufać ludziom. Chociaż wiele razy mnie zawiódł, rozczarował to rzadko o tym pamiętam. Jego wady spostrzegam jako zalety. Przysłonił mi cały świat. Uczynił sam siebie moim światem. Nie poddał się, gdy codziennie go odpychałam. On postanowił walczyć o nas, o nasz związek, o nasze uczucie. Jestem mu za to wdzięczna. Był ze mną wtedy kiedy nikt nie chciał ze mną być. Był ze mną wtedy, kiedy byłam najgorsza. Zmieniłam się dla niego, przez niego. On również to zrobił. Zagubione dzieci? Być może. Dzisiaj już dorośliśmy. Nadal ciężko nam rozmawiać o trudnych rzeczach, o problemach, ale próbujemy. Tym razem obiecaliśmy sobie, że nie będziemy uciekać. W związku musisz ufać drugiej osobie na 100%. Co ja mówię. Na 200%, 300%... Musisz ufać bezgranicznie. Czy my tak sobie ufamy? Ja Neymarowi tak ufam. Wiem, że on mi też. Nie raz mi to udowodnił.Taksówka się zatrzymała, a ja poczułam wielką gulę w gardle. Chciałam, żeby mnie polubili. Znacie mnie i wiecie już, że nigdy tak nie było, że zawsze miałam gdzieś opinie innych ludzi o mnie. Nie tym razem. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego jak ważni są dla mojego ukochanego jego rodzice. Wiem, że nie zostawiłby mnie, jeśli nie dogadałabym się z jego rodziną, ale chciałabym, aby był szczęśliwy. Nie mam pojęcia czego mam się spodziewać. Piłkarz zapłacił kierowcy i wysiedliśmy. Gdy tylko opuściłam samochód Neymar mnie przytulił od tyłu, a przed tym złożył na moim czole słodkiego buziaka.
-Nie martw się... Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza... Nie ma ważniejszej osoby od ciebie kochanie... Kocham cię jak wariat kotku- wyszeptał mi wprost do ucha. Odwróciłam się do niego przodem i wpiłam się w jego usta. 
-Ja ciebie też- wyszeptałam między pocałunkami. Starszy kierowca uśmiechał się miło w naszą stronę. Kiedy oderwaliśmy się od siebie usłyszeliśmy od niego radę.
-Pielęgnujcie ten wspaniały dar od Boga, którym jest wasza miłość. Drugiej takiej synu nie znajdziesz- wypowiedział te słowa, a potem chciał sięgnąć po walizkę, jednak Neymar mu na to nie pozwolił. Mnie zresztą też- Nigdy nie zwątp w jego miłość skarbeńku. Widzę jak ten chłopak na ciebie patrzy. Oddałby za ciebie życie- zwrócił się do mnie taksówkarz.
-A ja za niego- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Wiem, takie rzeczy widać. Pielęgnujcie to kochani- powiedział, po czym wsiadł do samochodu.
-Będziemy- powiedział Neymar, przytulając mnie od tyłu. Pomachaliśmy miłego staruszkowi, a klubowa 11 znowu mnie pocałowała. Nie miałam nic przeciwko temu. Czułam się coraz lepiej. Nie myślałam już o spotkaniu z jego rodzicami. Moje myśli wypełnił całkowicie on sam. Chciałam wziąć chociaż jedną walizkę, ale chłopak mi na to nie pozwolił. Pokręciłam z uśmiechem głową. Kiedy on wziął 2 i pozostałe zostawił obok bramy wjazdowej skierował się do w stronę drzwi. Szybko chwyciłam za 2 pozostałe walizki. Jednak nie dałam rady ich dwóch uciągnąć. Piłkarz odwrócił się i zostawił walizki na chodniku. Pokręcił z niedowierzaniem głową i podbiegł do mnie.
-Czemu mnie to nie dziwi?- zapytał.
-Nie dziwi cię to, że nie mogę uciągnąć tych walizek czy to że jednak próbowałam?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, ukazując szereg białych ząbków.
-Jedno i drugie kotku- powiedział i pstryknął mnie w nos. Pocałował mnie przelotnie, a potem przerzucił przez ramię. Śmialiśmy się jak chorzy umysłowo ludzie, ale nie przeszkadzało mi to. Piłkarz traktował mnie jak księżniczkę.Chłopak zapukał do drzwi swojego rodzinnego domu. Prosiłam go, aby mnie postawił już na ziemię, ale nie był zbyt chętny do tego. Nie byłam na niego zła. Po chwili wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Drzwi się otworzyły, ale nie widziałam, kto w nich stoi z wiadomego powodu. Oboje cały czas się śmialiśmy. W końcu weszliśmy do środka i wtedy Brazylijczyk mnie postawił. Stałam jakieś pół metra od niego, a on w mgnieniu oka przyciągnął mnie zwinnym ruchem jednej ręki do siebie i pocałował w policzek. Przed sobą zobaczyłam mamę i tatę Neymara. 
-Dzień dobry, jestem Marika- powiedziałam z uśmiechem i wyciągnęłam do nich dłoń. Chyba każdy był zdziwiony moim zachowaniem. Ja chyba trochę też- Lepiej zapomnieć nasze ostatnie spotkanie i poznać się od nowa- wyjaśniłam szybko, a mama Neya wpadła mi w ramiona i zaczęła płakać. Byłam zaskoczona jej reakcją, ale przytuliłam ją.
-Przepraszam cię za wszystko... Wiem, że robisz to dla naszego syna... Jesteś wspaniałą osobą... Dziękuję ci i przepraszam...-szlochała. Było mi jej tak szkoda. Żałowała. Każdy popełnia błędy. Ona także miała do tego prawo.
-Proszę nie płakać. Nie ma mnie pani za co przepraszać. Zaraz ja się rozpłaczę- powiedziałam z uśmiechem, ale i ze łzami w oczach. 
-Zawsze płacze, gdy ktoś inny to robi- wytłumaczył Neymar. Potem przywitał mnie tata mojego ukochanego. On także mnie przepraszał i dziękował. To zupełnie inni ludzie.
-A gdzie Davi?- zapytałam w końcu.
-Właśnie gdzie Davi?- zainteresował się tata chłopca.
-Śpi- odpowiedziała nam pani Nadine- Zapraszam do środka- powiedziała, a potem objęła mnie i skierowała się do dużego, przestronnego salonu. Neymar przyszedł po chwili ze swoim tatą i z walizkami. Pokręciłam głową i poszłam pomóc babci Daviego w kuchni. Oczywiście kobieta nie chciała robić mi kłopotu, ale dla mnie była to przyjemność. Siedzieliśmy wszyscy w kuchni. Ja z panią domu przygotowywałyśmy obiad, a mężczyźni siedzieli przy wyspie kuchennej. Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki. Wszyscy odwrócili się w stronę skąd one dochodziły i ujrzeliśmy małego szkraba o blond włosach. Kiedy nas zobaczył na jego zaspanej twarzyczce pojawił się duży uśmiech. Szybko podleciał w moją stronę, a ja wzięłam go na ręce i obróciłam kilka razy wokół własnej osi. Mały był zachwycony. Tulił mnie i całował bez końca.
-Mnie też synu dobrze cię widzieć- zaironizował rozbawiony tą sytuacją Neymar. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Mały zeskoczył z moich rąk i pognał do taty.
-Ciebie też kocham tatusiu- zapewnił.
-Ja ciebie też brzdącu- odpowiedział maluszkowi jego tatuś. Synek postanowił pomóc nam w kuchni. Na obiad był kurczak z mleczkiem kokosowym i rodzynkami, a do tego sałatka i bataty. Pychotka. Żałowałam tylko, że nie było Rafaeli. Stęskniłam się za nią. Ona jednak nie mieszka z rodzicami. Kupiła dom dwie ulice dalej od nich. Mamy zamiar zrobić jej z Neymarem niespodziankę. Po obiedzie wzięliśmy Daviego i skierowaliśmy się do domu Brazylijki. Weszliśmy bez problemu, ponieważ drzwi były otwarte. Cichutko na paluszkach skierowaliśmy się do salonu, ale tam jej nie było. Usłyszeliśmy jej śmiech na tarasie. Tam też poszliśmy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że...



Będę niedobra i przerwę Wam w tym momencie :) Taki raczej o niczym, ale dodałam. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam :/ Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) Zapraszam do komentowania :) <3