sobota, 29 listopada 2014

8.Zapij się na śmierć!

Wstałam rano,umyłam się i wyszłam zostawiając moim przyjaciołom krótką kartkę:"Poszłam do domu-życzcie mi szczęścia xD Dzięki za wszystko ♥". Bałam się tego spotkania. Co jeśli naprawdę będę musiała wrócić do Polski? Doszłam do domu. Weszłam najciszej jak tylko mogłam. Zobaczyłam tatę,który spał na kanapie. Chciałam przykryć go kocem,ale potknęłam się o własne nogi i zrzuciłam na podłogę płyty. Oczywiście tato się obudził. Za jakie grzechy jestem taką niezdarą?
-Przepraszam...Chciałam cię tylko przykryć i tak jakoś wyszło-powiedziałam zmieszana. Czułam się nieswojo,kiedy z nim rozmawiałam.
-Nic nie szkodzi...Martwiłem się o ciebie-dla niego także nie była to chyba komfortowa sytuacja.
-Byłam u Leo,przecież on do ciebie dzwonił-wytłumaczyłam się.
-Wiem,ale mimo to się martwiłem. Możemy porozmawiać?-spytał,a ja przytaknęłam-Chciałem cię przeprosić...Nie powinienem był tak na ciebie naskakiwać i pleść takie bzdury. Kiedy dowiedziałem się o waszych WSPÓLNYCH nocnych spotkaniach to coś mi się stało w głowę. Nie myślałem racjonalnie,rozumiesz? Chodzi o to,że Neymar to typ podrywacza. Bardzo go lubię,ale nie chce,żeby zaliczył moją córkę,a rano ją wywalił z domu. Spytaj kogo chcesz,że on właśnie tak robi-tłumaczył swoje zachowanie.
-Wierzę ci,ale między mną,a Neymarem nic nie ma. Nie lubię go. Dobrze wiem jaki potrafi być chamski i bezczelny. Jeśli chodzi o to nocne wyjście to było tylko jedno. Poza tym wstyd się przyznać,ale byłam pijana...Zresztą on też. To co zgoda?-zapytałam. On tylko mnie przytulił. Zrobiłam nam jajecznicę na śniadanko,a następnie poszłam do łazienki wziąć prysznic. Ubrałam się w to:

Nie mogłam po prostu przestać myśleć o wczorajszej sytuacji. Jestem wredna. Trudno. Lepiej,że ja to zrobiłam,a nie on. Zeszłam an dół.
-Hohoho co ja widzę...Moja córka w normalnych kolorach-śmiał się Pep.
-Czarny to też normalny kolor-stwierdziłam.
-Czarny to też normalny kolor-parodiował mnie-Wiesz,że za 2 tygodnie kończą się wakacje?-spytał.
-No i co z tego?-zapytałam kompletnie nie wiedząc o co mu chodzi.
-Nic,nic tylko zaczyna się szkoła. Dzisiaj jedziemy na ostatni trening,potem idziemy na bankiet,a po nim wylatujemy do Tunezji. Samolot mamy o 3 w nocy. Cieszysz się?-gadał jak najęty.
-Wow! Ale czad! Jasne!-krzyczałam,po czym go mocno przytuliłam. Wzięłam torbę ze strojem do grania i pojechaliśmy.

~Perspektywa Neymara~ 

Byłem na stadionie 3 godziny bez treningu. Musiałem się odstresować. Nadal miałem przed oczami wczorajszy pocałunek z Mariką. Dlaczego ona tak się zachowała? Oni wszyscy mieli rację,że to moja wina. Kiedyś to ja się tak zachowywałem wobec dziewczyn,a teraz to jedna mała,czerwonowłosa dziewczynka postawiła mnie do pionu. Weszła właśnie na murawę. Kopała piłkę,robiła triki. Zacząłem robić to samo,ale nie potrafiłem się skupić. Dlaczego moje życie jest takie poplątane? Jeszcze dzisiaj muszę iść na ten głupi bankiet. Nic mi się nie chcę. Najchętniej poszedłbym się upić. Trener kazał nam biegać,później ćwiczenia,a na końcu graliśmy. Byłem do niczego. Co ta kobieta ze mną zrobiła? Nienawidzę jej. Prowokowałem ją,aby mnie sfaulowała. Nie musiałem długo czekać. Po chwili leżałem na murawie. Miałem pretekst,żeby ją wywrócić. Kiedy miała piłkę po prostu ją podciąłem. Ona chyba odruchowo złapała mnie za rękę i wyszło tak,że leżałem na niej. 
-Ty jeszcze nie wygrałaś-szepnąłem jej do ucha. Ona mnie kopnęła,abym z niej zszedł i idąc powiedziała:
-Ty już przegrałeś-czemu ona nie może być taka jak inne dziewczyny? Masakra. Na szczęście trening się już skończył. Pep zebrał nas wszystkich w szeregu. Współczuję mu-nawet jego własna córka go olewała. Dopiero po około 10-15 minutach się ogarnęli i zaczęli słuchać trenera.
-Jak też wiecie lub też zapomnieliście co by mnie w ogóle nie zdziwiło...Dzisiaj idziemy na bankiet. Zabieracie osoby towarzyszące-powiedział dumny.
-A jeśli z nikim nie przyjdę?-zapytałem,a wszyscy spojrzeli się na mnie z miną "wtf?". 
-A co to się stało,że Neymar idzie bez jakieś laski,którą zaliczy wieczorem,a rano ją wyrzuci z domu?-zapytał Marc. Ostatnio jest dla mnie naprawdę wredny. W sumie nie wiem dlaczego.
-Przestańcie!-krzyknął Pep-chodź Ney pogadamy-powiedział spokojnie. Reszta poszła się przebierać, a ja podążałem za Pepem. 
-O czym chciałeś pogadać?-zapytałem.
-Ostatnio jesteś nieobecny na treningach,twoja gra jest po prostu do bani. Przepraszam,że tak prosto z mostu,ale nie mogę patrzeć jak się męczysz. Teraz jeszcze spytałeś czy możesz przyjść sam... Co się dzieje?-pytał.
-Nic...-odpowiedziałem.
-Ney znam cię nie od dzisiaj...Widzę,że nie chcesz gadać. Ok,ale pamiętaj,że możesz do mnie walić jak w dym. Oczywiście możesz przyjść sam-powiedział,poklepał mnie po plecach i poszedł.

~Perspektywa Mariki~

Marc poprosił mnie,żebym mu dzisiaj towarzyszyła podczas tego bankietu. Zgodziłam się. W końcu Bartra jest naprawdę fajny i śmieszny. Pojechaliśmy z tatą do domu,żeby się przebrać. Marcio (tak nazywam Marca) przyjedzie po mnie o 18. Popakowałam się już,a teraz poszłam się przygotować. Wzięłam długą kąpiel. Wysuszyła włosy,a następnie pomalowałam się dość mocno. Nie lubię mocnego makijażu,ale dzisiaj postawiłam na czarne kreski,beżowy cień i czerwoną szminkę. Po zrobieniu sobie make-up założyłam to:

Zeszłam na dół i pokazałam się tacie,który siedział już znudzony w garniturze. Kiedy mnie zobaczył otworzył szeroko buzię,a po chwili się odezwał:
-Chyba cię tak nie puszczę.
-Dlaczego-spytałam ze śmiechem.
-Bo wyglądasz za ładnie-powiedział. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Skierowałam się ku nim. W drzwiach stał oczywiście Marcio z bukietem róż. Kochany. Jego reakcja była podobna do reakcji mojego taty.
-Wyglądasz...Ład...Prze...Eeee...-jąkał się jak głupi. To było takie śmieszne,a jednocześnie idiotyczne. 
-Zajebiście. Wiem,dzięki. Idziemy. Do zobaczenia na bankiecie tato-powiedziałam i wyszliśmy. Marc wyglądał naprawdę dobrze w garniturze. Dojechaliśmy do budynku,w którym miała odbyć się impreza. Bartra obszedł samochód i otworzył mi drzwi.
-Mam ręce miśku-powiedziałam ze śmiechem do niego.
-Dziś jesteś moją księżniczką-stwierdził.
-Znajdź sobie lepiej dziewczynę-wyszeptałam. On mnie tylko objął w pasie. Dużo fotoreporterów robiło nam zdjęcia. W końcu udało się nam wejść do środka. Tam czekała już prawie cała Blaugrana. Nie było tylko mojego taty,ale on zaraz przyjedzie. 
-Marika wow wow wow...Wyglądasz naprawdę seksi-powiedział Cesc.
-I przyszła ze mną-skomentował mój towarzysz.
-A może wyjść ze mną-myślałam,że go zabije.
-Sorry Neymar,ale przegrałeś zakład-mówiłam z sarkastycznym uśmieszkiem.
-Nie kotku...Wtedy cię sprawdzałem czy pamiętasz-powiedział.
-Jasne,jasne. Pogódź się z przegraną...W sumie ok jak chcesz. To co 2 runda?-zaproponowałam.
-Jak sobie pani życzy-ukłonił się i gdzieś zniknął. Impreza zaczęła się rozkręcać,więc alkohol lał się strumieniami. Byłam ledwo przytomna. Piłam właśnie z Valdesem. To był dość dziwny drink,ale co tam. 
-Może wyjdziemy na zewnątrz?-spytał słodko.
-Jasne czemu nie?-zgodziłam się. Chwycił mnie za rękę. Poszliśmy na taras. On natychmiast oparł mnie o ścianę i zaczął mnie całować. Byłam tak zaskoczona,że nawet nie wiedziałam co mam zupełnie zrobić. W końcu się ocknęłam i go odepchnęłam.
-Marika...Przepraszam. Za dużo alkoholu-tłumaczył się.
-Spoko,zapomnijmy o tym-uśmiechnęłam się-Nie źle całujesz,ale teraz już idź-dodałam po chwili. Przyszedł do mnie Marc. Zobaczyłam,że niedaleko stoi także Neymar. Opowiedziałam wszystko mojemu przyjacielowi o sytuacji z Victorem.
-Marc...Mam prośbę-wyznałam.
-Słucham-powiedział.
-Pocałuj mnie-rozkazałam.
-Że co?-zdziwił się mój kumpel. 
-Za tobą stoi Neymar...Mówiłam ci dzisiaj o tym zakładzie-wytłumaczyłam mu. On tylko przytaknął mi głową i zaczął mnie całować. Całował zupełnie inaczej,niż Victor. Marc nie był nachalny. Był czuły i delikatny. Otworzyłam jedno oko,aby zobaczyć co robi Neymar. On stał tam z jakąś laską, całowali się. On także otworzył oczy i patrzył w naszą stronę. Natychmiast zamknęłam oczy i oddałam się pocałunkom Marcia. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Całujesz lepiej od Valdesa-stwierdziłam.
-Powiedz mi coś czego nie wiem-wyszczerzył się. Walnęłam go lekko w ramię. On złapał mnie za rękę,pocałował w policzek i wziął na ręce. Śmialiśmy się jak nienormalni,ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie-tego potrzebowałam. Ganialiśmy się wokół drzew,a później rozmawialiśmy na ławce przy stawie. Zrobiło się chłodno,więc Marc oddał mi swoją marynarkę. On jest po prostu kochany. Świetnie mnie rozumie,a gdy powiedziałam mu,że 2 tygodnie mnie nie będzie natychmiast zapewnił mnie,że przyjedzie do nas. Kochany...

~Perspektywa Neymara~

Zaczął mnie denerwować Marc. Myśli,że jest lepszy ode mnie. A ona? Zwykła szmata,która najpierw całuje się z Victorem,a później z naszą "15". Zachowała się jak pierwsza lepsza panienka. Jest na maksa wkurzająca,a teraz jeszcze siedzi sobie z nim i się śmieją. Jak gdyby nigdy nic. Ona po prostu lubi się bawić innymi. Najpierw ze mną,potem Valdes,a teraz Bartra. Zaczynam jej nienawidzić. Co ja gadam? Ja jej od początku nie znosiłem. Tylko,że jeszcze miałem jakąś nadzieję,że okaże się inna. Wyimaginowałem sobie jej osobę w swojej głowie i tego się trzymałem,a prawda jest taka,że ona jest nieprzewidywalna, chamska, wredna, nie czuła i zapatrzona w siebie. Nic więcej się nie liczy tylko jej osoba. Jest rozpieszczoną księżniczką,która nie wie co to smutek, ból, cierpienie, niepokój czy niepewność. Zasrana lalka. Czemu mnie to w ogóle tak to rusza? Idę się napić. 

~Perspektywa Mariki~

Długo gadałam z Marcem,ale tata mnie zawołał bo musimy jeszcze jechać po nasze bagaże. Pożegnałam się z całą moją barcelońską rodzinkę,ale kiedy stanęłam przed pijanym Neymarem zrobiło mi się go po prostu żal. Ostatnio dużo pije. Leo mówił,że to do niego nie podobne i może skończyć się źle. Pociągnęłam go za rękę,mówiąc tacie,że zaraz wrócę.
-Neymar co ty robisz? Nie warto tak pić! Jesteś dobrym piłkarzem,ale przez alkohol możesz to wszystko zniszczyć. Zastanów się czy warto. W imię czego? Odstresowania się przez moment? Obiecaj mi,że nie będziesz pił...Przynajmniej do mojego przyjazdu-mówiłam spokojnie.
-Wal się! Jesteś taka jak wszystkie! Wszystkie kobiety są takie same! Nigdy więcej kobiet! Koniec! A ty się ode mnie odwal!-krzyczał jak głupi. 
-Jak chcesz...Zapij się na śmierć-krzyknęłam i sobie poszłam. Postanowiłam się nie przejmować jakimś idiotą,który nie potrafi docenić tego co ma. Nie wiem jak można być tak głupim,przecież on ma wszystko czego można sobie zamarzyć,ale on i tak jest niezadowolony. Pojechaliśmy z tatą do domu po bagaże,a potem na lotnisko.
-O czym gadałaś z Neyem?-zapytał tata.
-Echh... To idiota! Powiedziałam mu,żeby się ogarnął z tym piciem,a on mnie obraził i kazał się odwalić,rozumiesz? Ja chcę mu pomóc,a jemu jeszcze źle. Ma wszystko czego tylko chce,a jemu i tak źle. Skąd biorą się tacy ludzie?-opowiadałam cały czas się emocjonując.
-Lubię Neya... Jest specyficzny,ale tylko dlatego,że niejedno już przeżył. Uwierz żadne z nas nie chciałoby się z nim zamienić. Nie przejmuj się nim tak,był pijany i nie wiedział co mówi. Jutro pewnie nawet nie będzie tego pamiętał-powiedział.
-Nie przejmuję się nim. W końcu jedziemy na wakacje-mówiłam już radośnie. Zaczęliśmy z tatą wymyślać co będziemy tam robić. Śmialiśmy się cały czas,nawet w samolocie. Każdy spał,a przynajmniej próbował,a my się śmialiśmy i śpiewaliśmy na całe gardło. Współczuję tym ludziom. Po kilku godzinach wreszcie dolecieliśmy. Wysłałam Marcowi sms-a: "Już jesteśmy :) Nigdy więcej nie lecę samolotem z tatą xD Pozdrówka dla ciebie i reszty ♥". Natychmiast dostałam odpowiedź: "Nie chce nic mówić,ale musisz polecieć z powrotem z TATĄ xD Miłych wakacji ♥ Zadzwonię później ;)". Zamówiliśmy taksówkę,która zawiozła nas do hotelu. Kiedy recepcjonistka dała nam nasze klucze do pokoi rozpakowaliśmy się,odświeżyliśmy i poszliśmy na śniadanie. Oboje się jaraliśmy pobytem w pięknej Tunezji. Najpierw chcieliśmy iść na miasto,a zaraz potem nad morze, więc ubrałam się w to:

Zrobiłam sobie zdjęcie w lustrze i wstawiłam na tt i fb z dopiskiem :"Witaj Tunezjo!♥". Od razu pojawiły się komentarze od piłkarzy typu:
-Chciałbym widzieć minę Pepa jak cię w tym zobaczył xD
-Ja chcę do ciebie!
-Zaraz przyjeżdżam ♥
-Nonono czy to nasza Mariczka O.o
-Ktoś nam ją podmienił aaaa :D
-Lecę do ciebie moja księżniczko xD ♥

To są jednak głupole. Zeszłam na dół i poszliśmy z tatą na miasto. Obczailiśmy chyba wszystkie ciekawe miejsce,do których musimy koniecznie iść. Następnie poszliśmy na plażę,gdzie siedzieliśmy aż do 21. Obydwoje nie mogliśmy nacieszyć się morzem i tą atmosferą. Było niesamowicie. W sumie tak minęło nam 9 dni. Dziesiątego dnia przyjechała prawie cała Fc Barcelona. Rozumiecie? Było super. Imprezy,morze,fale,zabawy i wygłupy z najlepszymi przyjaciółmi. Nie było tylko Neymara i Iniesty,ponieważ Andres był z rodziną akurat na wakacjach,a Neymar chyba nie chciał przyjechać. W sumie to nawet lepiej. Cieszyłam się z tego. W ostatni dzień naszego wypoczynku pakowałam się już tylko ja. Oczywiście reszta zrobiła to wcześniej,a ja czekałam do końca. Na szczęście okazali swe serducho chyba wszyscy i pomogli mi się pakować z wielkim entuzjazmem,który znikł zaraz po tym jak powiedziałam,ze bieliznę pakuję sobie sama. Oni są nie możliwi. Żal mi było wyjeżdżać z tak pięknego miejsca. Mogłabym tu zostać z tatą i chłopakami,ale z drugiej strony czuję,że w Barcelonie jest mój dom,a wiadomo,że wszędzie dobrze,ale w domu najlepiej. Przebrałam się szybko w to:

A następnie biegiem pakowaliśmy się do taksówek,a potem do samolotu. Chyba zaliczyliśmy maraton. W samolocie było mało osób,których nie znałam,a to tylko dzięki tym kretynom,którzy do mnie przyjechali. Kocham ich. W samolocie dosiadł się do mnie Leo.
-Gdzie masz Anto?-zapytałam.
-Siedzi z Thiago-odpowiedział.
-A ty! Wymigałeś się z opieki nad przyszłym mistrzem-śmiałam się.
-Oczywiście... A tak naprawdę to chciałem z tobą pogadać o Neyu-powiedział.
-Sorry Leo,ale nie chcę o nim rozmawiać-stwierdziłam.
-Posłuchaj mnie. Wiem jak cię potraktował podczas pożegnania,ale nie uważasz,że to nie było fair? Najpierw jego pocałowałaś,potem z Valdesem się lizałaś,a na końcu z Marcem-tłumaczył.
-O to chodzi? Leo z Neymarem to wiesz,że to był zakład,z Valdesem się nie liczy bo to było po pijaku i zaraz go odepchnęłam,a z Marcem tylko dlatego,żeby wygrać zakład z tym idiotą-wytłumaczyłam.
-Pogadaj z nim o tym. Nie chciałem go zostawiać samego bo cały czas pije,ale Anto i Thiago należą się wakacje,a poza tym obraził ostatnio Antonelle. Powiedział to co tobie,że jest taka sama, że się puszcza i takie tam. Mimo że to mój przyjaciel,to nie pozwolę mu obrażać mojej kobiety-mówił.
-Okej Leo. Rozumiem,ale czego ode mnie oczekujesz?-zapytałam nie wiedząc do czego zmierza.
-Żebyś pogadała z nim jeszcze raz. Proszę zrób to dla mnie-błagał.
-Zastanowię się,a teraz chodź bo wysiadamy-powiedziałam. Wszyscy pojechali do swoich domów. Umówiliśmy się na jutro na trening. Dopiero przyjechaliśmy,a jutro już trening. Mój ostatni. Dlaczego? Idę do szkoły. Oszaleję chyba. Dobra kładę się spać bo zaraz usnę na stojąco. Napisałam tylko na tt: "Żegnaj Tunezjo :( Witaj Barcelono! Chłopaki dziękuję wam ♥ Anto i Shak następnym razem jedziemy tylko my xD". Po tym wpisie poszłam spać. Byłam padnięta.


I co jak wam się podoba rozdział? Trochę długo na niego czekaliście bo prawie tydzień. Jak myślicie co teraz będzie? Pojawił się Marc,który nie oszukujmy się jest kochany i miły w przeciwieństwie do Neya(oczywiście tylko w opowiadaniu). Może się dużo rzeczy wydarzyć. Dzięki,że czytacie moje wypociny :) Kocham was ♥ A teraz czekam na opinie :**

5 komentarzy=9 rozdział ♥






13 komentarzy:

  1. Świetny ;3
    Uwielbiam ! <3
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju!
    Czekałam na ten rozdział ♥
    -Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Love love <3 prosze napisz jutro albo dzis nexta:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny,na prawdę.Mam nadzieje ze z Neyem w końcu coś wyjdzie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku ja chcę już kolejny rozdział i to najlepiej dziś! ♥ /Klaudia Jr. #11

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham twoje odpowiadanie! Ily ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech oni będą razem (chodzi o Neya i Markie ) haha swienie piszesz i są długie rozdziały wiec to jeszcze większy plus <3 czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski rozdział.
    Boję się tylko o Neymara.
    Może wreszcie się pocałują tak prawdziwie.
    Oni są dla siebie i tylko dla siebie.
    Czekam na nexta.
    Papa.. *.* :)

    OdpowiedzUsuń
  9. http://neymar-live-story-by-cana.blogspot.com/2014/11/krotki-wstep.html bardzo podobny blog do Twojego ???

    OdpowiedzUsuń
  10. omomom. cudowny <3

    che wiecej.. wiecej.. wiecej !
    niedosyt odczuwam !!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy kolejny ? świetnie piszesz ;* te opowiadanie jest świetne *o*

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny :) czekam na next ;) zapraszam do mnie : www.opowiadaniaoneymarzee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥