Zeszłam na dół do kuchni w celu zrobienia śniadania dla Cesca i Pepa. Postanowiłam wziąć się za naleśniki z czekoladą. Tata zszedł na dół kiedy wykładałam ostatniego naleśnika na talerz.
-Cześć tato-powiedziałam wesoło i pocałowałam go w policzek.
-Cześć skarbie. To dla nas?-zapytał z uśmiechem.
-Tak-odpowiedziałam-A Cesc jeszcze śpi?-zapytałam.
-Wczoraj po treningu spakował się i jest już u siebie-wyjaśnił.
-Więcej dla nas-po tych słowach oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Podczas śniadania czułam się naprawdę dobrze. Tak jak jeszcze nigdy. Wreszcie miałam namiastkę szczęścia i rodzinnego ciepła.
-Chcesz ze mną iść dzisiaj na trening?-zaproponował tata.
-Jasne,a będę mogła pograć?-spytałam entuzjastycznie.
-Idź po strój-powiedział,a ja już po chwili byłam na dole z torbą treningową na ramieniu. Na Camp Nou poszliśmy na piechotkę. Ludzie się na nas dziwnie patrzyli,ale w sumie to się nie dziwię. Szliśmy krzycząc na całe gardło,a potem się śmiejąc. Poszłam się przebrać. Gdy wychodziłam z szatni wpadłam na Nemara. Boże dlaczego akurat na tego marnego piłkarzyne,który myśli,że może mieć każdą?
-Widzę,że chyba już na mnie lecisz-powiedział z tym głupkowatym uśmieszkiem.
-A ty serio wierzysz w miłość?Te wszystkie laski lecą na twoją kase-odgryzłam się.
-Na ciebie za to nikt nie leci-no tego było już za dużo.Co on sobie wyobraża? Że kim on jest? Zwykły cham.
-Z tego co wiem to ty piłkarzyno-uśmiechnęłam się kpiąco.
-Piłkarzyno?-oburzył się-Jestem najlepszy-stwierdził.
-Osobiście uważam,że Messi,Bartra,Pique,Marcelo,Luiz,Hulk są lepsi-skłamałam. Musiałam mu coś powiedzieć. Może wreszcie dotrze do niego,że nie jest pępkiem świata.
-Jesteś dziewczyną-powiedział.
-Ty też frajerze-powiedziałam i poszłam na murawę.
Z Neymarem mięliśmy robić dodatkowe kółka za spóźnienie. Chamstwo w państwie. Jestem jego córką. Oj będzie jeszcze chciał śniadanko. Nie chciałam biegać sama z tym idiotą,ale na szczęście Marc przyszedł mi na ratunek.
-Pobiegnę z tobą bo jeszcze go zabijesz-zaśmiał się,a ja razem z nim.
-Szkoda,że mój kochany tatuś nie widzi jak bardzo go lubię-powiedziałam z ironią.
-Podobasz się Neymarowi-nagle wypalił. Zakrztusiłam się własną śliną.
-Chcesz mnie zabić?-zapytałam z groźnym wzrokiem.
-Będziecie razem-stwierdził.
-Jestem hetero-powiedziałam,a on popatrzył się na mnie jak na idiotkę.
-Akurat nie wątpiłbym w to,że Junior jest hetero
-To panienka na boisku jak i w życiu-podniosłam głos.
-Okej,okej spokojnie-powiedział i dalsze kółka biegliśmy w ciszy.
Po naszej karze robiliśmy różne ćwiczenia,a później graliśmy. Tym razem ja i Alba wybieraliśmy. Nie chciałam za nic w świecie wybrać tego idiotę,ale Jordi mnie wyręczył. Wiem,ze mógł by dać nam zwycięstwo,ale trudno. Podczas gry zaczęłam strasznie faulować Neymara. Po 3 moim faulu na nim aż miał łzy w oczach. Zwróciłam się do Bartry:
-Mówiłam,ze to panienka-on wstał i podszedł do mnie.
-Chcesz grać czy mnie zabić-spytał wściekły.
-Hmm...Druga propozycja jest o dużo bardziej kusząca-stwierdziłam.
-Myślisz,że jak jesteś córką trenera to wszystko możesz?-wydarł się.
-I kto to mówi!Nie dojrzały szczeniak,który myśli,ze może mieć każdą,a tak naprawdę gówno może. Myśli,że jak walnie kilka bramek to jest kimś. Twoi fani troszkę inaczej cię postrzegają. Myślą,ze jesteś miły,uprzejmy,szarmancki itd.-krzyczałam. Wszyscy już grali. Tylko my staliśmy na boisku i się kłóciliśmy.
-Może ten chłopak ma zdanie innych w dupie! Ludzie patrząc na ciebie mogą myśleć to samo co o mnie,a tak naprawdę jesteś zwykłą suką-powiedział,a na jego szyi można było zobaczyć żyłkę.
-Wolę być suką,niż zapatrzonym w siebie sukinsynem-to powiedziawszy dołączyłam do mojej drużyny,a on zrobił to chwile po mnie. Po treningu Cesc zaproponował małą imprezkę u siebie. Pojechałam z chłopakami. Byłam jeszcze cholernie wściekła za te słowa podczas naszej kłótni z "11".
Piłam piwo siedząc na białej kanapie i patrząc tępo przed siebie. Zauważył to Bartra.
-Co jest?-spytał.
-Nic-powiedziałam i zaraz w myślach skarciłam się za swój ton.
-Chodzi o kłótnie z Neyem-bardziej oznajmił,niż spytał.
-Wiesz co on mi powiedział?...-opowiedziałam mu całą historię.
~Perspektywa Neymara~
Poszliśmy z Leo na taras. Byłem taki zły,że nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Normalnie bez kija nie podchodź.
-Co ci powiedziała?-zapytał mój przyjaciel.
-O co ci chodzi?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-O Marikę. Co ci powiedziała?-powtórzył swoje pytanie.
-Powiedziała,że jestem niedojrzałym szczeniakiem i sukinsynem zapatrzonym w siebie. Moi fani myślą,że jestem miły i nieskazitelny,a tak naprawdę jestem tego przeciwieństwem-mówiłem emocjonując się.
-Ney nie dziw się jej. Większości osób nie dajesz się poznać i to dlatego-tłumaczył mi jak małemu dziecku-Ale wiesz czemu tak cię to denerwuje?
-Bo to nie jest miłe?-spytałem z ironią w głosie.
-Bo ją naprawdę lubisz.
-Idę do domu,a ty więcej nie pij-jak powiedziałem tak zrobiłem.
Też sobie wymyślił. Pff...Lubię ją... Na pewno. Chyba w jego snach.
~Perspektywa Mariki~
O północy zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu,żegnając się tylko z Cescem,ponieważ reszta była kompletnie wstawiona. Chciałam po cichu wejść do domu,aby nie obudzić taty,ale jak się okazało on wcale nie spał. Wylazł za drzwi i mnie przestraszył. Idealnie pasuje do Barcy-istne dziecko w ciele dorosłego. Aż walnęłam się ręką w czoło z nie dowierzania,że dorosły facet może tak się zachowywać.
-Co robiłeś jak mnie nie było?-spytałam z mało entuzjastycznym tonem.
-Byli u mnie kumple i...Chwila,chwila czy ci idioci dali cie alkohol?-spytał po chwili.
-Nic nie piłam-skłamałam.
-Ja to czuje. Zabije-stwierdził.
-Przydadzą ci się jeszcze podczas meczy-powiedziałam ze śmiechem.
-No tak masz rację. Ale będzie jutro fajny trening-zaśmiał się jak psychopata z bajek dla dzieci.
-Współczuję im-palnęłam.
-Jak to im? Jutro też idziesz z nami-po tych słowach na jego twarz wkradł się cwaniacki uśmiech-A teraz maszeruj spać bo jutro będziesz miała kaca i nie wstaniesz.
Nawet tego nie skomentowałam tylko poszłam na górę. Zdecydowanie współczuję jutro chłopakom noi oczywiście także sobie. No dobra sobie najbardziej,a najmniej temu kretynowi. Mogłam powiedzieć,że to on dał mi piwko. Kurde następnym razem. Już to sobie wyobrażam. To będzie piękne. Z taką myślą poszłam do łazienki. Umyłam się i przebrałam nadal wyobrażając sobie konającego Neymra podczas treningu. Weszłam jeszcze na fejsa i aska,a następnie poszłam spać.
----------------------------------------------------------------------------------
No to mamy już 5 rozdział :) Jak wam się podoba? Jak dla mnie jest ok.
Po prostu nie wiedziałam,w którym miejscu to zakończyć bo mam
Po prostu nie wiedziałam,w którym miejscu to zakończyć bo mam
już 1000 pomysłów na ciąg dalszy.
Ask o Neymarze: http://ask.fm/barceloonistkaa
Mój ask: http://ask.fm/VerkaOsman
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :)
Następny rozdział pojawi się kiedy pod tym postem będą 3 komentarze ♥
Hej. Czytam twojego bloga dopiero od niedawna ale już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Historia, którą tworzysz jest naprawdę świetna i nietuzinkowa. Czekam na dalsze losy Neymara i Mariki. Pozdrawiam, Kasia:)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod powyższym komentarzem, czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuń/Ania
Cudowny! Kocham twój blog! http://neymar-live-story-by-cana.blogspot.com/ i zapraszam do mniePRZEPRASZAM WAS ZA WYGLĄD BLOGA, ALE DOPIERO PRACUJĘ NaD DESIGNEM
OdpowiedzUsuń