poniedziałek, 24 listopada 2014

7.Wygrałam zakład.

Obudziłam się rano ze strasznym bólem głowy. Rozejrzałam się wkoło i z początku nie wiedziałam o co chodzi. Leżałam na plaży,przykryta jakąś kurtką i to obok tego idioty Neymara,który mnie przytulał. Zerwałam się natychmiast z miejsca,a on się obudził. W tej samej chwili przypomniałam sobie co się wczoraj stało. Nigdy więcej nie pije,przecież to mgło się źle skończyć. Ja,idiota i alkohol. Na samą myśl o tym co mogło się stać aż się wzdrygnęłam.
-Pamiętasz coś z wczoraj?-zapytał Neymar.
-Nie-odpowiedziałam po chwili. Nie lubię kłamać,ale teraz muszę. Nie przyznam się,że wczoraj dobrze się bawiłam. To tylko dzięki alkoholowi,a ten pajac był zbędny.
-W sumie to ja też nie-stwierdził.
-Dobra ja muszę iść bo mnie tata zabije-powiedziałam i poszłam. Nie miałam nawet telefonu,aby zadzwonić po taksówkę. Byłam pewna,że go wczoraj wzięłam ze sobą,kiedy wychodziłam z Neymarem. Zresztą byłam pijana,więc mogło mi się zdawać. Poszłam na piechotę. Będąc pod domem ogarnął mnie lekki niepokój przed moim tatą. Jeśli zorientował się,że nie było mnie w nocy to może być źle. Trudno-raz się żyje. Weszłam po cichu do domu. Na szczęście tata chyba jeszcze śpi. Położyłam buty w przedpokoju i poszłam na górę. Zajrzałam do pokoju taty,ale tam go nie było. Zadzwoniłam raz,drugi,trzeci nie odbierał. Oczywiście musiałam dzwonić z domowego,ponieważ nadal nie wiedziałam gdzie jest mój telefon. Poszłam wziąć prysznic. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Poszłam po niego i odebrałam.
~Rozmowa telefoniczna~
-Tak?
-Jezu to ty Marika?-odezwał się głos w słuchawce należący do mojego taty.
-Gdzie jesteś?-spytałam.
-Na treningu. Dlaczego nie było cię w nocy? Zresztą pogadamy o tym później. Za jakąś godzinę mamy konferencje prasową i musisz tam być. Zawiadom o tym Neymara. Dzięki pa i nie myśl,że nie będziesz musiała się tłumaczyć-po tych słowach po prostu się rozłączył.
~Koniec rozmowy telefonicznej~

Zadzwoniłam do tego pacana i powiedziałam,że za godzinę jest konferencja prasowa. Nie pozwoliłam powiedzieć mu nawet słowa tylko się rozłączyłam. Poszłam się ubrać w to:


~Perspektywa Neymara~

Powiedziała,że nic nie pamięta także ja musiałem udawać,iż mi również urwał się wczoraj film. Nie wiem czemu,ale byłem trochę zawiedziony,że ona tego nie pamiętała. W sumie mam ją gdzieś. Zadzwoniła dzisiaj,nie pozwoliła mi nic powiedzieć i się rozłączyła. Co ona sobie myśli? Pojechałem na tą konferencję. Weszliśmy w tym samym czasie. Żadne z nas nie myślało o tym,żeby ustąpić drugiemu przejścia w drzwiach. Oboje zaklinowaliśmy się w futrynie i obydwoje z niej wylecieliśmy wpadając na Pepa. Gdyby wzrok mógł zabijać to już dawno bylibyśmy martwi. Oczywiście jestem tak uroczo inteligenty,że postanowiłem jeszcze zrobić na złość tej lalce. Wyjąłem z kieszeni jej telefon.
-Kochanie znalazłem go rano na łóżku. Musiał ci wypaść w nocy-powiedziałem z cwaniackim uśmieszkiem,a cała drużyna spojrzała się na nas dziwnie. Po chwili jednak wszyscy zrobili głośne "uuu". Wszyscy oprócz Pepa. Jednak lala nie została mi dłużna.
-Te jego 3 cm nawet nie stanęły-odpysknęła się,a moi KOLEDZY zaczęli się śmiać. Spojrzałem na trenera,który chciał mnie chyba zabić,a przy okazji całą tą bandę na czele ze swoją córką. Chyba będziemy mieli przerąbane. Mogłem to załatwić inaczej. Teraz niestety jest już za późno. W życiu powinna być opcja "cofnij". Cesc podszedł do mnie i poklepał mnie po plecach.
-Stary,masz przerąbane u Pepa. Gratuluję-powiedział wyciągając rękę w moim kierunku. Myślałem, że coś mu zrobię. Sam do tego doszedłem. 
-Wiem. Myślisz,że jestem głupi?-spytałem ironicznie.
-Z doświadczenia wiem.,że to pytanie bywa niebezpieczne-powiedział uśmiechnięty Gerard. Z kim ja żyję? Mam farta bo właśnie zaczęła się konferencja. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Piłka nożna,nasza taktyka,możliwe transfery,komentowanie zachować różnych piłkarzy i nasze życie prywatne. Jakiś dziennikarz podniósł rękę i został mu udzielony głos.
-Panie Guardiola czy to prawda,że obecna tu Marika jest Pana córką?-zapytał.
-Owszem,to moja ukochana córeczka-powiedział Pep. W tym momencie zacząłem jej zazdrościć. Czego? Tego,że ma takiego tatę. Moje marzenie.
-Jak chce sobie Pan poradzić z treningiem Barcelony skoro nie panuje Pan nad własną córką. Nocne eskapady to idealne miejsce dla niepełnoletnie dziewczyny? A jej czerwone włosy i kolczyki? Do tego ubiera się inaczej,niż tutejsze dziewczyny. Krążą plotki,że trenuje ona z chłopakami. Jest beznadziejna,ale jest Pana córką i dlatego ma specjalne przywileje. Ponadto dla Marli liczą się tylko pieniądze. Fanki piłkarzy mówią o niej,że to wredna suka,która potrafi tylko ćpać-powiedział,a ja nie wytrzymałem. Jak można być tak bezczelnym?
-Po pierwsze ona nazywa się Marika-powiedziałem-A poza tym świetnie gra w piłkę nożną, jest bardzo lubiana wśród naszej drużyny. To,że ma czerwone włosy i kolczyki nie oznacza,że ćpa. Nie sądzi Pan,że zachował się lekko mówiąc bezczelnie?-wkurzył mnie ten idiota. Nie lubię rudej,ale takie ocenianie ludzi po wyglądzie mnie denerwuje jak mało rzeczy.
-Rozumiem,że ją bronisz. Oto zdjęcia z waszej wczorajszej nocy. Czy piłkarzom wolno się upijać i awanturować przed klubem?-zapytał znów ten sam namolny facet.
-Jestem człowiekiem. Poza tym wypiliśmy po jednym piwie z Mariką. Przyjacielski wypad na miasto-stwierdziłem.
-W gazetach ukaże się za niedługo co innego. Proszę kupić jutro *"Celebrities España"-ależ on był denerwujący.
-Niestety nie kupujemy gazet,które mają na celu oszukiwanie społeczeństwa-powiedziała z uśmiechem na ustach Marika. Organizatorzy podziękowali nam i dziennikarzom,tym samym kończąc konferencję. Oni to mają wyczucie-idealne. Gadaliśmy całą drużyną,aż nagle przyszedł Pep.
-Może dowiem się o co chodzi z tym artykułem?-krzyknął.
-Tato nie dene...-zaczęła ruda,ale trener jej przerwał.
-Ty już się nie odzywaj. Wiem,że jesteś nauczona czego innego,ale u mnie tak nie ma. Nie będziesz włóczyła się gdzieś po nocy. Nie spałem bo się o ciebie martwiłem,a ty byłaś z Neymarem? Pomyśl czasem! Ty też Ney! Co wy sobie wyobrażacie? Telefon u niego zostawiłaś? A może jeszcze majtki?-darł się jej tata. Czułem się trochę winny. Nie zasłużyła na takie słowa.
-Nie będziemy tak rozmawiać. Masz mnie za dziewczynę,którą wychowała ulica i wiesz co? Masz rację,ale ja się tego nie wstydzę. Mam swoją wartość i nie będziesz mnie obrażać. Jestem twoją córką. Jak możesz tak powiedzieć? Nie zauważyłeś,że ten idiota się zgrywał? Z kim ja w ogóle dyskutuje. Wielki trener Barcy się znalazł-ona także krzyczała.
-Moja panno nie takim tonem! Mów co się wczoraj wydarzyło-pierwszy raz widziałem go tak zdenerwowanego.
-A po co? Ty już sobie dopowiedziałeś. Żałuję,że tu przyjechałam. W Polsce przynajmniej mogłam robić co chce,a o wczorajszym zdarzeniu dowiesz się jutro. Z gazet!-wykrzyczała. 
-Pep przesadziłeś. Między nami wczoraj nic się nie wydarzyło. Jeśli chcesz wiedzieć to przyszedłem do was wczoraj pijany i wyciągnąłem ją do clubu. To moja wina. Idź ją teraz przeproś-powiedziałem spokojnie.
-Nie będziesz mi mówił jak mam wychowywać córkę! Ona ma swój rozum. Przynajmniej tak myślałem do tej pory. Myślisz,że nie wiem,iż jesteście razem?!- krzyczał jak opętany. 
-Nie! Wyobraź sobie,że nie jesteśmy! Nie dziwię się jej,że chce wrócić do Polski,aj najchętniej wrócę do Brazylii!- ja także krzyczałem i wyszedłem wściekły z budynku. Zobaczyłem niedaleko Marikę. Stanęła i kopnęła ławkę, wzięła kamień i rzuciła go w staw. Po swoim napadzie złości wyciągnęła papierosa i usiadła na brzegu. Poszedłem w tamtą stronę. Nie wiem czemu. Nie wiem po co. To był odruch. Usiadłem obok niej i także zapaliłem papierosa.
-Czego tu chcesz?-warknęła.
-Ejj...Przecież cię broniłem-powiedziałem z wyrzutem.
-A prosił cię ktoś o to? Sama dałabym sobie radę-mówiła nadal bardzo zła.
-Już to widzę. Płaczem dasz radę?-spytałem ironicznie.
-Nie twój interes-odpowiedziała beznamiętnie.
-Wiesz jaki jest twój problem? Chcesz udawać złą dziewczynkę,a w środku jesteś po prostu wrażliwa i krucha jak porcelanowa laleczka. Myślisz,że jesteś taka fajna? Wolałbym dziewczynę,która nikogo nie udaję-wyznałem.
-A wiesz co mnie to obchodzi? Nic. Nikogo nie udaję,ja po prostu taka jestem. Jestem silna-powiedziała,ale nie zbyt pewnie.
-Dlaczego mnie to nie przekonuje? Dobrze wiem,że matka się tobą nie interesowała. Chcesz udawać zimną sukę,ale marnie ci to wychodzi. Wrócisz do Polski i co? Znów będziesz kombinować hajs na jedzenie? 
-Nie jestem materialistką-skwitowała.
-Tego nie powiedziałem,ale pieniądze są potrzebne do codziennego życia. Zrozum,że Pep się o ciebie martwi. A dla mnie jesteś wredna bo co? Bo wiem czego chcę? Dobrze wiesz,że uważasz mnie za najlepszego piłkarza na świecie. Wojtek z tobą po prostu nie wytrzymał. A wiesz czemu? Bo nie chodzisz w sukienkach, nie lubisz sukienek, często farbujesz włosy, udajesz kogoś kim nie jesteś,ale to czyni cię wyjątkową-powiedziałem.
-Zakochałeś się we mnie?-spytała słodko,po czym mnie pocałowała. Odwzajemniłem jej pocałunek. Ona nagle się ode mnie oderwała i wytarła ręką swoje usta.
-Noo wygrałam zakład. Szkoda,że nie założyliśmy się o pieniądze-powiedziała z chytrym uśmiechem.
-Jaki zakład?-spytałem lekko zdezorientowany.
-Kto się pierwszy zakocha-powiedziała dumnie-Cześć przegrany idioto. 
Wreszcie życie mnie ukarało. Całe to zło,które kiedyś ja komuś wyrządziłem właśnie do mnie wróciło. Nie zakochałem się w niej,ale zaczynałem ją rozumieć,nawet lubić. Nie spodziewałem się tego po niej. Teraz wiem jak czuły się dziewczyny,z którymi sypiałem,a później rano mówiłem im "Spieprzaj dzi*ko". Poczułem się jakbym dostał w twarz. Pojechałbym do Leo,ale byłem na niego jeszcze zły. Wiadomo,że Marika mu się podoba i prędzej czy później zdradzi Antonellę. Jest taki głupi. Pojechałem do domu Pique. Zapukałem do drzwi co mi się nie zdarzało i oparłem się o ścianę. 
-Mogę wejść?-spytałem gdy drzwi się otworzyły. On tylko otworzył drzwi. Poprosił Shak,aby wyszła gdzieś z Milanem,ale poprosiłem by została. Opowiedziałem im wszystko począwszy od pojawienia się Mariki.
-Neymar a pamiętasz ile razy mówiłam ci,żebyś nie wykorzystywał tych wszystkich lasek? Teraz wiesz jak one musiały się czuć. Nie wiem Ney co ci poradzić. Przeczekaj to-poradziła mi Shakira. 
-Zrobiła ze mnie kompletnego idiotę. Pewnie opowie wszystko chłopakom i będzie ze mnie nie zła beka-mówiłem załamany.
-Chodź stary...Pościelę ci łóżko-powiedział Gerard. Byłem mu wdzięczny. Rozumiał mnie jak nikt. Pomógł mi pościelić sobie łóżko,powiedział,że jutro pogadamy jak się już z tym wszystkim prześpię. Prawdziwy przyjaciel.

~Perspektywa Mariki~

Nie wiedziałam komu mogłam się wyżalić. Leo to przyjaciel tego piłkarzyka,więc nie mogłam do niego iść i tak po prostu powiedzieć o co chodzi,ale nikomu innemu tak nie ufałam. Pojechałam do jego domu. Weszłam bez pukania.
-Okradną was kiedyś-rzuciłam bez entuzjazmu.
-Ooo Marika cześć-przywitała mnie Anto.
-Siemka,możemy pogadać?-spytałam nie pewnie.
-Jasne,chodź. Leo jest na spacerze z Thiago-powiedziała i zrobiła nam kakao. Opowiedziałam jej jak to jest między mną,a "11". 
-Zachowałaś się okropnie-stwierdziła z niesmakiem.
-Wiem,ale on się tak cały czas zachowywał-broniłam się.
-No tak,wiem,że mu się należało. Jeśli chciałaś go czegoś nauczyć to może nie tak drastycznie? Spadł z poziomu swojego ego na poziom swojej inteligencji i nie wiadomo czy nie leży teraz na oiomie-zażartowała-A tak na poważnie. Nie widzę,żebyś miała z tego jakąś satysfakcję-powiedziała.
-Mam i to bardzo dużą-odpowiedziałam.
-Nie masz. To dobrze. Znaczy,że jesteś dobrą dziewczyną,która udaję tylko taką niegrzeczną. W tym Ney miał rację. Nie zaprzeczaj. Czemu tak jest?-spytała.
-Nie chce,żeby ktoś mnie zranił. Mówiłam ci o moim byłym i tej niby najlepszej przyjaciółce. Nie chce przechodzić znowu przez to samo-wydusiłam z siebie. Leo przyszedł ze spaceru z Thiago, jednak jego żona od razu go wygoniła. Zrobił kolację,a my mogłyśmy spokojnie porozmawiać. Leo opowiedział mi o tym jak Neymar zareagował gdy nas zobaczył na skałach. Teraz jest na niego obrażony. Ja natomiast streściłam mu dzisiejszy przebieg wydarzeń. Pogadaliśmy chwilkę i Messi zadzwonił do mojego taty,że zostaję u nich na noc. Poszłam do pokoju. Anto pożyczyła mi swoje ciuchy,więc spałam w czyściutkiej piżamce. Tak też skończył się ten dzień. Myślałam,że jak dam mu taką nauczkę to będę z siebie dumna albo przynajmniej będę miała satysfakcję. Nic z tego. Raczej jest mi go żal. Zresztą kogo ja chcę oszukać? Wiadomo,że jego to nawet nie ruszyło. Wiedział o wszystkim tylko myślał,że mnie jeszcze przeleci jako najlepszy piłkarz. Chyba komuś się tu nie udało. W tym momencie właśnie byłam z siebie dumna. Byłam dumna,że się mu nie dałam. Jutro muszę pogadać z tatą. Może karze mi wracać do Polski. W głębi serca chyba tego nie chcę. Dobra nie ma co rozmyślać. Idę spać. Wszystko okaże się jutro.

*Celebrities España-gwiazdy Hiszpanii



I jak wrażenia? Mi się tak troszkę podoba,ale koniecznie chciałam napisać o tym jak Marika wygrywa zakład. Teraz pytanie czy Neymar jej wybaczy i będą razem? Tyle na temat tego rozdziału. Chciałabym bardzo podziękować za komentarze do poprzedniego rozdziału

KOCHAM WAS MISIE ♥

4 komentarze=8 rozdział ♥





7 komentarzy:

  1. Wybaczy !! :D moze nie tak od razu ale powinien wybaczyć i zacząć tą "znajomość" od poczatku :D
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział, tyle się dzieje!
    Mam nadzieję, że się pogodzą. ♥
    -Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. http://story-one-of-them-darkangel.blogspot.com
    a ja zapraszam do mnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Alee to ryje banie *,* kocham takie opowiadania czekam na następny nieeee mogę się doczekać chyba sobie założę konto by mieć cię na oku jak coś dodasz <3 weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę już kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na nexta mam nadzieje że będzie szybko.
    Oni przyciągają się jak magnes. To takie boskie :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejj :*
    Dopiero dziś trafiłam na Tw bloga ;)
    Bardzo mi się podoba, rozdziały czyta się bardzo miło ;3
    Wgl cały blog jest świetny <3
    Czekam na następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥