wtorek, 4 listopada 2014

2.Znasz moje imię,nie moją historię.


Po rozmowie z chłopakami postanowiliśmy zagrać w fife. Ograłam Gerarda 3:1. Miałam niezłą beczkę,że dziewczyna wygrała z światowej klasy piłkarzem. On w odwecie zaczął mnie łaskotać i wszystko było by fajnie,gdyby nie jeden szczegół. Geri przez przypadek zdjął mi moją czarną bandamkę. Szybko odepchnęłam zdezorientowanego piłkarza i chwytając zgubę pobiegłam do łazienki. Miałam ochotę ryczeć. Obiecałaś coś sobie głupia idiotko. Obiecałaś już nigdy więcej nie uronić łzy,dotrzymaj słowa chociaż sobie. Przeanalizowałam swoje zachowanie  usiadłam na podłodze,opierając się o zimna wannę.


~Perspektywa Cesca~

Zszokowało mnie jej zachowanie,ale po chwili wszystko rozumiałem. Geri i Pep dobijają się do drzwi łazienki,za którymi siedzi ta smarkula. Kiedy spadła jej ta bandamka ujrzałem na jej ręce bandaż...Cały we krwi. Na nadgarstku. Wszystko stało się jasne. Tylko po co ona to robi? Ma rodziców,przyjaciół,pieniądze,jest ładna i chuda. Chcę żeby to na nią zwracali uwagę,ale to jest chore,przecież ona ma dopiero 17 lat. Gwiazda wreszcie wyszła z łazienki,a Geri przeprasza ją jak głupi.
-Gerard zostaw tą gwiazdę,przecież nawet nie wiesz za co ją przepraszasz-syknąłem bardziej w stronę dziewczyny,niż przyjaciela.
-Cesc,proszę Cię nie wtrącaj się-poprosił mnie dość miło.
-Jak chcesz,przecież księżniczka chciała zwrócić na siebie uwagę i to zrobiła,a ty jesteś taki głupi i dajesz się nabrać na jej gierki-powiedziałam już na maksa wkurzony.

~Perspektywa Mariki~

Francesc wydawał się na początku miły,ale dzisiaj pokazał swoją prawdziwą twarz. Zna moje imię,nie moją historię. Mój kochany "tatuś" zawołał mnie właśnie na kolację i przez to musiałam przerwać oglądanie meczu,w którym mierzy się Arsenal Londyn i Chelsea. Wyłączyłam telewizor i poczłapałam do jadalni. Pique został u nas na kolacji. Zajęłam miejsce naprzeciwko Fabregasa,ponieważ tylko to było wolne. Było mi tak potwornie wstyd za moje wcześniejsze zachowanie,ale cały czas byłam wściekła na tego dupka(Cesca). Na talerzu znajdowała się
tortilla,której zjadłam mniej niż połowę.
-Co jest?Nie smakuje Ci?-zapytał mnie Pep.
-Jest dobra-powiedziałam bez większych emocji.
-To czemu nie jesz?-dopytywał.
-Nie jestem głodna. Pójdę do siebie-odpowiedziałam i poszłam do pokoju,który wskazał mi wcześniej trener Barcy. Leżałam na łóżku z głową w poduszkach. Po chwili ktoś wszedł do pokoju i usiadł obok mnie na łóżku. Nie poruszyłam się ani na moment.
-Marika wiem,że nie jestem idealną osobą,aby rozmawiać z tobą na takie tematy,ale... Ale muszę spróbować. Twoja mama mówiła mi o twoich kłopotach. Jesteś naprawdę chuda i piękna. Nie musisz się odchudzać. To jest niebezpieczne. Narkotyki także nie są rozwiązaniem. Sama siebie niszczysz. Ne pozwolę na to.
-Tatuś roku się znalazł-powiedziałam siadając-A gdzie byłeś kiedy budziłam się w nocy? Gdzie byłeś kiedy śniły mi się koszmary? A jak byłam chora? A jak mama piła,a mną nikt się nie zajmował? A gdzie byłeś kiedy w przedszkolu były przedstawienia na "Dzień taty" i wszyscy ojcowie byli na widowni? A wywiadówki? Gdzie byłeś kiedy to wszystko się zaczęło? Ja ci powiem gdzie byłeś. Tu. W Barcelonie. Nie dzwoniłeś nawet na święta czy na moje urodziny,nie pisałeś,więc jakim prawem teraz mówisz mi co mam robić?
On chyba tego nie wytrzymał. Wyszedł z mojego pokoju.Weszłam na mojego tumblra i napisałam: "Trzeba odreagować dzisiejszy dzień". Tak jak napisałam tak też zrobiłam. Potem poszłam przebrać się w piżamę,umyć i spać.




-----------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba?
Dzisiejszy rozdział jest dość długi,ale bardzo
przyjemnie mi się go pisało. Jestem raczej zadowolona.
Dziękuję wam za czytelnictwo i zachęcam do 
wyczekiwania następnego rozdziału ;)

1 komentarz:

  1. Jeszcze trochę pracy przed Tobą, jak i przed każdym innym ;) Muszę przyznać, że jeszcze nie spotkałam się z opowiadaniem, w którym bohaterowie są drużyną piłki nożnej, ale ciekawy pomysł ! Życzę weny kochana i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥