wtorek, 2 grudnia 2014

9. A kilkadziesiąt wystarczy?

Minęły dwa dni od naszego przylotu do Hiszpanii. Wczoraj był trening,ale niestety zaspałam. Dzisiaj też jest,ale muszę iść na rozpoczęcie roku do szkoły. Postanowiłam,że ubiorę się po swojemu. Po porannej toalecie założyłam to:


Włosy związałam w luźnego koka. Wiem,że na rozpoczęcie dziewczyny chodzą w sukienkach etc. ale nie ja. Mam to gdzieś co o mnie pomyślą. Dostałam właśnie sms-a od taty: "Skarbie do szkoły zawiezie cię Ney :) Spóźnił się na trening i ma po drodze,więc bądź dla niego miła i powodzenia w szkole ♥". Coś czuję,że ten dzień będzie już do końca beznadziejny. Ale co zrobisz? No nic nie zrobisz. Zeszłam na dół w celu zjedzenia śniadania. Wybór padł na jogurt pitny. Włączyłam tv i usiadłam na kanapie,kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Który burak ma takie wyczucie czasu? Poszłam niechętnie do drzwi. Stał w nich nie kto inny jak Neymar. 
-Ale masz wyczucie-powiedziałam i poszłam na kanapę.
-Taa... Cześć-wszedł i zamknął za sobą drzwi-Nie chcę nic mówić,ale mogłabyś się już przebrać?- zapytał.
-Po co?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Chcesz iść tak do szkoły?-spytał.
-Tak? A co?-zdziwiłam się.
-Pep zapisał cię do prywatnej szkoły. Chodzą tam tylko dzieciaki bogatych rodziców czytaj jako tapeciary i cwaniaki-wytłumaczył.
-Nie interesuje mnie to. A wiesz dlaczego? Bo ja taka nie jestem-stwierdziłam.
-Jak tam chcesz...To co zbierzesz swoją dupę?-zapytał.
-Boże dlaczego to nie Marc spóźnił się na trening?-zwróciłam się ku górze.
-Widzę,że jesteście blisko-palnął.
-Masz rację-powiedziałam entuzjastycznie-Jest naprawdę miły, kochany, wyjątkowy i świetnie całuje-mówiłam udając zachwyconą.
-Dobra chodź już-czy mi się wydaję czy nasz głupi idiota trochę się wkurzył? Jednak ten dzień może być udany. Wsiedliśmy do jego samochodu.
-Jak tam randki?-zapytałam.
-Jakie randki-był naprawdę zdziwiony.
-Z alkoholem-odpowiedziałam z sarkastycznym uśmieszkiem.
-Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy-syknął.
-Z własnej woli bym się nie wtrącała... Zwłaszcza po ostatniej akcji-powiedziałam.
-Jakiej akcji?-zapytał.
-Jak się chciałam z tobą pożegnać-odpowiedziałam.
-Pamiętam tylko początek imprezy... Mogłabyś mi powiedzieć co się stało?-pytał parkując swój samochód.
-Przypomnij sobie sam lub zapytaj Leo-powiedziałam.
-Pokłóciłem się z nim... Nie pamiętam o co-wyznał.
-Opowiedział mi wszystko. Dam ci radę... Więcej pij-powiedziałam sarkastycznie.
-Skąd ten sarkazm?-zapytał głupkowato.
-Robię to tylko dla Leo... Powiedziałeś mi,że mam się do ciebie odwalić,a ja tylko chciałam,żebyś ogarnął się z tym piciem. Anto powiedziałeś to samo co mi i ją wyzwałeś od najgorszych. Leo chciał z tobą gadać,ale jemu też nagadałeś. Weź doceń to co masz bo przez alkohol to wszystko stracisz,a masz naprawdę wiele-powiedziałam i poszłam do szkoły. Widać było,że jest mega droga. Weszłam do budynku i od razu zobaczyłam,że nikt nie jest ubrany tak jak ja. Lubię się wyróżniać,ale wszystkie laski w tej budzie miały 10 kg tapety,miniówki i szpilki. Poszłam na wielką halę,gdzie miało odbyć się spotkanie. Jedyny plus tej szkoły-ogromna hala,na której będę mogła grać chyba we wszystko. Tylko tego potrzebuję do szczęścia... W szkole. Byłam w klasie z największymi tapetami w całej szkole. Poszliśmy za nauczycielką do sali numer 225. Szłam nawet spokojnie jak na mnie,aż poczułam lekkie szarpnięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś tlenioną blondi w złotej mini. 
-Nie pasujesz do tej szkoły-powiedziała.
-Uuu to był hejt?-zapytałam z drwiącym uśmiechem.
-To jest ostrzeżenie. Daję ci 2 dni na opuszczenie szkoły suko-syknęła. Nie powiem zaskoczyła mnie tym. Widziała mnie przez kilka minut i już takie teksty,ale wiadomo jaka jestem. Nie dam sobie w kaszę dmuchać.
-Wolę być suką,niż czekaj... Jak się nazywa ta pani spod latarni? Pewnie wiesz o czym mówię. Każdy powinien znać nazwę swojego zawodu,prawda?-mówiłam nadal z uśmiechem. Ona pociągnęła mnie za wystający kosmyk moich włosów i powiedziała:\
-A to co? Jesteś jakaś nienormalna. Ja ci pokażę-powiedziała. Złapałam ją za rękę,którą nadal trzymała moje włosy i ją wykręciłam. Ona zaczęła się szarpać,a ja kopnęłam ją w brzuch i dałam jej w zęby. Zauważył to dyrektor i nasza wychowawczyni,które zaprowadziły nas do gabinetu dyrektora. Kazali mi zadzwonić po tatę.
-Jest w pracy-powiedziałam.
-To dzwoń po brata-mówił zły dyrektor.
-Okej,okej nie spinaj się tak-powiedziałam i chciałam wyjść,aby zadzwonić.
-A ty gdzie?-zapytał.
-Zadzwonić?-spytałam sarkastycznie.
-Dzwonisz tutaj-rozkazał.
Wybrałam numer do Marca.
~Rozmowa telefoniczna~
-Cześć braciszku-odezwałam się.
-Marika wszystko ok?-zapytał niepewnie.
-Jestem u dyrektora za bójkę-wyjaśniłam mu.
-Co?! To twój pierwszy dzień w szkole!-krzyczał.
-Dyrektor kazał przyjechać mojemu bratu bo tata pracuję,więc do ciebie dzwonię braciszku. To co przyjedziesz?-zapytałam.
-Nie mogę,ale poproszę kogoś. Ok?
-Jasne,czekam-powiedziałam po czym się rozłączyłam.
~Koniec rozmowy telefonicznej~

Po 15 minutach bawienia się rzeczami,leżącymi na biurku dyrektora przyjechał mój brat. Kiedy zobaczyłam kogo Bartra podesłał już wiedziałam,że zginie i to na pewno nie będzie śmierć naturalna. 
-Cześć braciszku-odezwałam się,grając choć nie było mi to na rękę.
-Dzień dobry panu Panie...?-odezwał się dyrektor.
-Neymar  da Silva Santos Júnior-odpowiedział mój "brat".
-Wezwałem Pana,ponieważ Marika pobiła swoją koleżankę-wytłumaczył.
-Niech mnie Pan nie obraża... To nie jest moja koleżanka-wypaliłam.
-Marika uspokój się. Powiedz jak to było?-zapytał Neymar.
-Nie będę się tłumaczyć-stwierdziłam. On nie jest moim ojcem ani nikim ważnym,a Marca zabije za ten numer. 
-Panie da Silva proszę zabrać siostrę do domu i opowiedzieć wszystko ojcu-rozkazał dyro.
-Tak jest,przepraszam Pana. Zapewniam,że taka sytuacja więcej się nie zdarzy-mówił jak jakiś dorosły frajer, który tłumaczy się przed każdym kogo spotka. Jeśli on jest taki naprawdę to nie wiem jak ludzie mogą go lubić.
-A i jeszcze jedno. W naszej szkole obowiązują mundurki. Proszę-podał mi mundurek. Wzięłam go i zobaczyłam to:

-Nie założę tego!-krzyknęłam.
-Spokojnie... Masz piękne ciało... Biust i tyłek na swoim miejscu-powiedział. Po tych słowach dostał w twarz od Neymara.
-Idziemy-powiedział i wyszliśmy. Byłam tak zła,że rzuciłam mundurkiem o ziemię i poszłam przed siebie. Kiedyś już tak żyłam. To się nie powtórzy. Nie wrócę tam. Rozpłakałam się na dobre. Nie chciałam tego więcej przeżywać. To się zaczęło jak kilka lat temu. Nie dam rady drugi raz. Stanęłam za barierką mostu,a w mojej głowie było stado myśli,które mówiły,że i tak jestem dzi*ką,żebym się zabiła,że nic nie znaczę dla nikogo. Naymar podszedł do mnie i mnie przytulił. 
-Hej... Nie płacz. Nie pozwolę ci tam wrócić. Rozumiesz?-zapytał.
-Nie masz na to wpływu... Drugi raz nie dam sobie rady-łkałam.
-Tylko proszę cię nie tnij się-powiedział nadal mnie tuląc.
-Nie tnę się-odpowiedziałam szybko.
-Widziałem na plaży
-Jednak pamiętasz?
-Tak
-Ja też
-Nie rób tego,dobrze?
-Nie obiecam ci tego
-A postarasz się?
-Nie wiem
-Dla Marca, Pepa... Dla siebie-mówił.
-To nie jest takie proste-krzyknęłam.
-Wiem
-Gówno wiesz! Rozumiesz? Gówno wiesz. Zrozumie tylko osoba,która chociaż raz to zrobiła.
-A kilkadziesiąt wystarczy?-zapytał odsłaniając swój nadgarstek,który był skryty do tej pory za bransoletkami. Płakałam jeszcze bardziej. Kiedy widziałam osobę,która to robiła to po prostu płakałam. Wiedziałam co ta osoba przeżywa,co czuję. Wiedziałam,że ma problemy,z którymi sama sobie nie radzi. Chociaż go nie lubiłam to jednak współczułam. Nie mogłam dłużej wytrzymać.
-Zapomnijmy o tym wszystkim ok?-zapytałam.
-Nie...Pep musi o wszystkim wiedzieć.
-Nie możesz ty pogadać z dyrem? 
-Z dyrem mogę...Pewnie zwolni tego frajera,ale co z tą laską?-spytał.
-Ja wychowałam się na ulicy także dam sobie radę-powiedziałam pewnie-Dzięki-dodałam i poszłam do domu. Byłam zaskoczona jego zachowaniem. Pierwszy raz w życiu był miły i mi pomógł. Za niedługo znowu wróci stary Ney. Dlaczego on się tnie? Nie rozumiem go. Zaraz po przekroczeniu progu mojego domu rzuciłam w kąt torbę i udałam się od kuchni w celu zrobienia sobie kakao. Byłam dość głodna,ale nie mogłam patrzyć na to jedzenie. Później jeszcze musiałabym spojrzeć w lustro. Wiem,że jestem dziwna. Mam niedowagę,ale i tak się chcę odchudzać. Tylko,niektórzy ludzie to zrozumieją. Wzięłam gorący napój i włączyłam tv. Zawsze tak robiłam kiedy miałam jakiś problem bądź byłam smutna. Siedziałam przed tv kilka godzin,ale mimo to nic nie oglądałam. Co w takim razie robiłam? Płakałam,myślałam i marzyłam. Jest już 19:29. Tata zaraz przyjedzie. Muszę się popakować,wykąpać itd. Położę się spać za nim wróci z pracy. Nie chcę z nim dziś rozmawiać. Czasem tak mam,ale to jest już chyba zupełnie normalne. Każdy człowiek potrzebuję trochę ciszy,dnia bez rozmów. Samotności? Nie. To chyba nie to,przecież ja nienawidzę być sama. Tak,wiem,że izoluję się od ludzi,ale jednocześnie chcę się nimi otaczać. Poszłam do swojego pokoju, aby się popakować na jutro do szkoły. Mam najgorsze lekcje: fizyka, chemia, matma, biologia, angielski, hiszpański, niemiecki i 2x wf. Angielski, hiszpański i wf kocham,więc nie będzie problemu, ale gorzej z pozostałymi przedmiotami. Może i mam z nich dobre oceny, ale ich nienawidzę. Po spakowaniu swoich rzeczy na jutro, poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę i usłyszałam dźwięk sms-a. Nie mam zapisanego tego numeru.
"Gadałem z dyrektorem. Mundurek cię nie obowiązuje :) Dobranoc"
Domyśliłam się, że to od Neymara. Nie chciałam mu odpisać. Zdaję sobie sprawę z tego, że to egoistyczne. Tyle, że ja taka jestem.

~Perspektywa Neymara~

Po rozmowie z Mariką poszedłem jeszcze raz do jej szkoły i załatwiłem sprawę z jej dyrektorem. Musiałem użyć swojego nazwiska i kontaktów, ale przynajmniej będzie miała spokój. Następnie wróciłem do domu. Oglądam już któryś film z kolei, o ile można to w ogóle nazwać oglądaniem. Patrzę na ekran mojego laptopa, ale jestem kompletnie wyłączony, a widząc zakochane pary nawet w necie mam ochotę się wyrzygać. Wstałem z kanapy i podreptałem do kuchni. Otworzyłem szafkę, w której ostatnio znajduję się mój "lek na smutki". Wyjąłem z niej butelkę wódki. Trzymałem ją około 10 minut w ręce. Nie wiedziałem czy się napić czy też nie. Nawet nie wiecie jakie to okropne uczucie. Wiem, że to nie jest rozwiązanie lecz na chwilę pomaga. Zapominam chociaż na kilka godzin o tych problemach, o samotności... O tym wszystkim o czym nie chcę pamiętać. Przypomniałem sobie słowa Leo, Shak, Geriego i Mariki. Oni mają rację. Zniszczę to wszystko na co tak ciężko pracowałem. Muszę wziąć się w garść. Odkręciłem butelkę i wylałem całą jej zawartość do zlewu. To samo zrobiłem z innymi trunkami. Poczułem się wolny, choć nie do końca. Zostały jeszcze dragi, papierosy i żyletka. Skoro dałem sobie radę z tym to dam sobie i z innymi rzeczami. Teraz muszę dać innym dobry przykład. Szkoda, że Marika nie odpisała mi na sms-a. Nie zbyt ją lubię, ale szkoda mi jej bo wiem co czuje, a przynajmniej się domyślam. Poza tym nawet gdybym chciał ją lepiej poznać to nie pozwolą mi na to aż 3 osoby. Kto? Pep, Marc i ona sama. Nie warto próbować. Położyłem się w łóżku w ciuchach i nie umyty. Nie obchodziło mnie to. W takim stanie zasnąłem z nadzieją, że coś się w tym moim popapranym życiu niedługo zmieni i będę mógł szczerze powiedzieć, że jestem naprawdę szczęśliwy. 




Cześć :) Chciałabym was przeprosić bo obiecałam rozdział, kiedy będzie 5 komentarzy, a i tak go nie dodałam. Nie miałam w ogóle weny :( Od razu uprzedzam, że mogę dodawać kolejne rozdziały z opóźnieniem, gdyż mam próbne testy gimnazjalne :( A jak wam się podoba ten rozdział? 

6 komentarzy=10 rozdział :)






12 komentarzy:

  1. Cudny *.* najbardziej podobał mi się ten moment gdy Ney ją przytulił *u* to takie słodkie wiecej takich "scen" :D czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam Twoje opowiadanie od niedawna i stwierdzam z całą pewnością, że jest najlepsze jaki dotąd przeczytałam. :) oczywiście bedę czytać dalej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. przypadkowo tu zostałam i już chyba na dobre zostanę.
    bosko piszesz !

    aż czuję niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://story-one-of-them-darkangel.blogspot.com
    Zapraszam na 2 rozdział. :) Życzę weny :)
    PS. Co można kupić dziewczynie, która interesuję się piłką nożną? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest Cudnie więcej NRYMARA I MARIKI . Chcemy więcej :) Ale rozumiemy że nie masz czasu

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki cudowny <3
    Więcej! Więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny. Jak napiszesz nowy rozdział daj znać na asku <3 http://ask.fm/OusadiaeAlegriaNEYMARZETES

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Czekam na next! :* :)
    PS. Zapraszam do mnie maya-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejciuuuu !! *.* zakochałam sie w tym *O* Czekam z niecierpliwoscia na next ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny no! <3 Jaka głupia ta dziewczyna ze szkoły Mariki, ja jebię... Tacy ludzie nie mają prawa żyć! Czekam na kolejny (OBY SZYBKO!) :) Jakoś dzisiaj rozdział pojawi się tu ---> gdy-uwierzysz-w-marzenia.blogspot.com i mooooże na moim (niby zawieszonym) piłkarskim blogu ----> jak-to-jest-byc-toba.blogspot.com ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥