Książę siedział obrażony na cały świat na kanapie.
Postanowiłam iść do pokoju hotelowego i się przebrać. Wtedy on wstał i
powiedział:
-Nie mam karty do pokoju- dlaczego właśnie w tym momencie? Czy on jest jakiś upośledzony czy jak?
-I co?- zapytałam udając głupa. Niestety, ale nie mam jakoś ochoty spędzać czasu w jego towarzystwie po tym jak potraktował Crisa. Co on sobie w ogóle wtedy wyobrażał? Kim on jest? Jedynie nędznym piłkarzyną, który nie wie czego chcę. Zwykły gówniarz.
-Mieliśmy się dogadać, więc może zaczniemy rozmawiać?- zapytał lekko poirytowany moim zachowaniem. Dobrze wiem, że często zachowuję się jak małe, głupiutkie dziecko. Chyba nie mogę tego więcej robić. Nie mogę pokazać mu, że jeszcze mnie boli jego zachowanie sprzed 2 lat. Właśnie... Marika hello ziemia do ciebie. To było 2 lata. Nie warto o tym pamiętać. Swoją drogą to ciekawe, dlaczego nadal to pamiętam. Dlaczego nie mogę tego wymazać z pamięci? Dlaczego nie mogę mu zaufać? Może dlatego, że nie ufasz nikomu, a poza tym wszystkich od siebie odsuwasz. Taa... Oto właśnie przedstawia się moja podświadomość. Nawet ja sama już zauważyłam, że coś jest ze mną nie tak.
-Dobra chodź do mnie- powiedziałam i nie czekając na niego poszłam w stronę mojego pokoju. Dopiero teraz zauważyłam w jakim pokoju mieszkam. Granatowo- beżowe ściany, kilka ładnych i małych obrazków na nich przywieszonych. Dwa dość spore łóżka z białą pościelą. No tak... Miałam mieszkać z dziewczynami. Obok łóżek szafki nocne z lampkami o czarnym odcieniu. Zaraz przy wejściu znajdowała się wielka, biała ściana z lustrem. Wchodząc głębiej zobaczyłam duży balkon. Od razu chwyciłam moją torebkę i poszłam z nią na świeże powietrze. Wyjęłam z kopertówki moje papierosy i usłyszałam zamknięcie drzwi oraz kroki w moją stronę. Nie interesowało mnie to. Usiadłam na zimnej posadzce i zaciągnęłam się moimi ulubionymi czerwonymi Malboro. Tak, wiem, że palę najmocniejsze papierosy. Nie przeszkadza mi to, a wręcz przeciwnie. Jestem już chyba nałogową palaczką, chociaż kiedy nie było mnie w Barcelonie nie paliłam. Nie miałam takiej potrzeby. Neymar usiadł obok mnie.
-Miałaś nie palić- skarcił mnie. Czego on ode mnie chce? Byłam na niego już cholernie zła. Nie dość, że przez niego tutaj siedzimy to jeszcze będzie mi prawił tu jakieś kazania.
-Miałeś być na zawsze- pomyślałam, ale jak na złość powiedziałam to na głos. Co ja zrobiłam... Pogięło mnie już totalnie.
-Co?- zapytał zdziwiony.
-Gówno- odpowiedziałam po polsku. Sama nie wiem czemu. Po co ja to powiedziałam. Wstałam z zimnej posadzki i skierowałam się do mojej walizki. Wyjęłam z niej krótkie, sportowe spodenki i bluzkę Fc Barcelony z numerem 15 na plecach. Marc podarował mi kiedyś swoją koszulkę. W mojej szafie miałam kilka takich zdobyczy z meczy. Poszłam się przebrać w wybrany strój. Przy okazji zmyłam makijaż i uczesałam włosy w luźnego koka. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się na łóżko wcześniej biorąc mojego laptopa.
-Co będziemy robić?- zapytał Brazylijczyk. Nie miałam ochoty na spędzanie z nim czasu i nie próbowałam nawet udawać, że jest inaczej.
-Ja będę oglądać film, a ty to nie wiem- powiedziałam ze szczególnym naciskiem na słowa "ja" i "ty". Mówiłam to w ogóle na niego nie patrząc. Niestety, ale zabrał mi laptopa, a ja na niego spojrzałam ze złością. On również był zły.
-A teraz pogadamy- powiedział twardo, odstawiając mój sprzęt na szafkę nocna. Przysiadł się do mnie na łózko. Automatycznie przesiadłam się na drugie. On jednak nie dawał za wygraną i zrobił to samo. Musi coś zrobić z tą sytuacją bo tata go w wyjściówce nie wystawi. Biedny Neymar *czujecie ten sarkazm nie?* Chciałam znowu się przesiąść, ale on złapał mnie w talii i przewrócił tak, że leżałam obok ściany. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, ale nic mi to nie dało. Chłopak przygniótł mnie swoimi nogami.
-A teraz słuchaj- zaczął, ale ja zakryłam uszy rękami. On na to tylko się zaśmiał. Zaraz zwinnie chwycił moje nadgarstki w swoje wielkie dłonie.
-I tak będziesz mnie słuchać...
Bo co?- przerwałam mu. Wiedziałam, że był już nie źle wkurzony, ale nie mogłam się powstrzymać.
-Daj mi 2 minuty ok?- powiedział z nadzieją w głosie. O dziwo był spokojny i opanowany. Zdawałam sobie sprawę, że w środku aż się w nim gotuję. Czyżby to było dla niego ważne, że umiał się uspokoić? Nie. Na pewno nie. On taki nie jest i tego się trzymajmy. Przytaknęłam tylko głową na znak, że się zgadzam.
-Kiedy wyjechałaś długo cię szukałem. Cholernie tęskniłem i Daviś też. Leo i Geri powiedzieli mi co dla mnie zrobiłaś... Chciałem cię odnaleźć i zacząć wszystko od początku. Przeprosić za wszystko, ale Pep powiedział mi, że wyjechałaś na terapię- znowu mu przerwałam.
-Raczej wysłali mnie do psychiatryka a nie- skomentowałam, wrzucając swoje przysłowiowe 3 grosze.
-Nie mów tak... Pep mówił, że i tak by mnie tam nie wpuścili, więc mam nie jechać. Przekonał mnie treningami. Nie mogłem wtedy żadnego opuścić. Kochałem cie. Kochałem cię i bardzo tęskniłem. Miałem nadzieję, że przyjedziesz i będzie jak dawniej... Ale nie przyjechałaś. Wysłałaś list za namową Leo. Wiesz, że w tamtym czasie nadal na ciebie czekałem? Na prawdę. Napisałaś, że widziałaś mnie z Bruną. Rozmawiałem z nią potem... Znaczy najpierw się z nią spotkałem bo nie dawała mi spokoju. Chciałem jej wytłumaczyć, że między nami wszystko skończone. Wtedy cię zobaczyła. Powiedziała mi to po tygodniu zresztą przez przypadek. Tylko dlatego mnie pocałowała. Wiem, że miałaś żal za to, że nie powiedziałem ci o Davim, ale bałem się. Nawet nie wiesz jak bardzo. Bałem się, że go nie zaakceptujesz, przecież sama byłaś młodą dziewczyną. Byłaś młoda i zbuntowana. Zawsze kiedy chciałem zapytać co myślisz o dzieciach żartowałaś. Nie wiedziałem czy byłabyś na to gotowa. Gdy napisałaś, że jesteś w szczęśliwym związku byłem na Ciebie zły, że tak szybko się pocieszyłaś, ale potem zrozumiałem, że to tylko mi ten czas minął bardzo szybko. Rzeczywistość była inna. Potem się już cieszyłem, że ci się układa.
-Wiesz... Wcale mi się tak dobrze nie układało. Zaczęłam interesować się modelingiem, ale szybko doszłam do wniosku, że to nie to. Nie wiem co chcę robić, ale na pewno nie to. Bo wiesz... To cholernie niszczy. Zarówno twój organizm jak i ciebie w środku. Co do mojego związku... Zdradzał mnie. Wybaczałam mu, ale dopiero tutaj dowiedziałam się dlaczego. Nigdy go nie kochałam. Chyba nie chciałam być sama.
-To tak jak ja i Jessica- wyznał.
-Nie kochasz jej?- zapytałam. Nie wiem dlaczego. Myślę, że nie mogłam uwierzyć w jego słowa. On jedynie pokręcił głową na znak zaprzeczenia.
-Co się z nami stało?- nagle zapytał. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Co ta Barcelona ze mną robi? Zapominam tutaj języka w gębie.
-Coś zamieniło światłość w ciemność- zacytowałam tekst z jednej z moich ulubionych piosenek. Oboje się uśmiechnęliśmy. Dziwne, że w ogóle pamiętam jeszcze jego uśmiech.
-Czujesz coś jeszcze do mnie?- zapytał po chwili milczenia. Nie miałam zamiaru mu na to odpowiadać. Nie chciałam. Dlaczego? Bo nie wiedziałam co on do mnie czuje. Nie chciałam go zranić odpowiedzią. Ale czy na pewno mogłabym odpowiedzieć zgodnie z prawdą te trzy słowa oznaczające nie? A może przez gardło przeszło by mi tylko tak? Tego nigdy się nie dowiem.
-Oglądamy film?- zapytałam. Musiałam zmienić temat.
-Jasne- odpowiedział słabo się uśmiechając- Ale najpierw mi coś powiesz- tym razem do reszty posmutniał. Mam nadzieję, że nie będzie wracał do poprzedniego pytania.
-Co takiego?- zapytałam niepewnie.
-Nie bój się, nie będę ci kazał odpowiadać czy nadal ci na mnie zależy- zapewnił mnie.
-Może nigdy mi nie zależało- palnęłam bez namysłu.
-Może mi też nigdy na tobie nie zależało. Może liczyłem na dobry seks- odpysknął mi.
-Tyle, że my nigdy nie byliśmy razem w łóżku... W sensie, że się ze sobą nie przespaliśmy- powiedziałam z wyższością.
-No właśnie... Bo zarówno ty jak i ja coś do siebie czuliśmy- powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Może to było tylko głupie zauroczenie- zaczęłam się z nim drażnić.
-A może to była wielka i jedyna miłość- on także się ze mną drażnił. Oboje siedzieliśmy uśmiechnięci. Dawno się tak nie czułam. Dokładnie jak kilka lat temu. Wtedy czułam się jakbym latała 3 metry nad niebem.
-Skąd wiesz, że to była miłość?- zapytałam podejrzliwie. Byłam ciekawa co mi odpowie.
-Tak czuje.
-Ale miłość kończy się happy endem.
-Ale jeszcze nie umarliśmy.
-I co z tego?
-Nie wszystko skończone.
-Istnieje przyjaźń damsko-męska.
-A wierzysz w ufo?
-A co to ma wspólnego z przyjaźnią?
-Jeśli ludzie, którzy kiedyś byli razem traktują się jak przyjaciele to oznacza, że albo nigdy się nie kochali albo nadal to robią.
-Miłość jest przereklamowana.
-Spójrz na Leo i Anto albo na Gerarda i Shak... Oddali by za siebie życie.
-W miłości nie chodzi o oddanie życia za drugą osobę.
-A o co?
-Aby być przy tej osobie i ją wspierać.
-A my tak nie robiliśmy?
-Chyba za krótko się znaliśmy.
-Nie. Po prostu za długo się kłóciliśmy.
-Podobno jak się kogoś kocha to się z nim kłóci- powiedziałam.
-Podobno.
-Dobra to horror? -zapytałam. Kończyły mi się już argumenty, a wiedziałam, że Brazylijczyk ma pełno pytań.
-Nie będziesz się bała?- zapytał ze śmiechem na ustach, po czym dodał- Mari.
-Nie mów tak do mnie- skarciłam go.
-Dobrze Mari- odwróciłam się, aby zamówić nam pizze i jakieś picie. Sięgając po słuchawce uśmiechnęłam się na słowa Neymara. Tylko on tak do mnie mówił. To było nawet przyjemne. Zamawiając jedzonko odwróciłam się do Brazylijczyka, który szukał jakiegoś filmu. Postanowiliśmy poczekać na nasze zamówienie. W tym czasie trochę rozmawialiśmy. Przyszedł do nas przystojny mężczyzna, który dostarczał pizze.
-Może dałaby mi pani numer telefonu?- zapytał zawadiacko dostawca.
-Może i dam- odpowiedziałam z uśmiechem, a on podał mi telefon- Ale wie pan bo NEYMARRR znaczy mój...- nie dokończyłam bo przyszła "11" Barcy, a zarazem "10" Brazylii.
-W czym mogę panu pomóc?- zapytał odbierając pudełko.
-Do widzenia- rzekł tylko tamten i szybko się ulotnił, a my z Neymarem śmialiśmy się jak nigdy. Po opanowaniu naszej głupawki poszliśmy obejrzeć wcześniej wybrany przez chłopaka film. Okazało się, że padło na "Szczęki". Nasz pierwszy film, który wspólnie oglądaliśmy.
-Zrobiłeś to specjalnie?- zapytałam.
-Ale co?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Widziałam, że rżnie głupa.
-To nasz pierwszy film, który razem oglądaliśmy.
-Nie pamiętam- powiedział wzruszając ramionami, ale marnie szło mu ukrywanie śmiechu.
-Kłamiesz głupku- powiedziałam i walnęłam go w ramię.
-Ja głupek? Oszz ty- i takim o to sposobem zaczęłam się bitwa na poduszki. Potem Ney mnie oczywiście łaskotał. W końcu się ogarnęliśmy i zaczęliśmy wreszcie oglądać ten film. Wszystko komentowaliśmy. Po filmie poszłam do łazienki, a po mnie Neymar, który został w samych bokserkach. Natomiast ja miałam na sobie ciepłe dresy i koszulkę. Zazwyczaj śpię tylko w tej właśnie przydużej koszulce, ale teraz jest tu ten piłkarz. Położył się obok mnie, a ja go tylko zepchnęłam jednym ruchem nogi. Brazylijczyk z hukiem wylądował na ziemi. Przez chwilę nawet myślałam, że go za bardzo pchnęłam, ale szybko mi przeszło. Mógł nie pakować mi się do łóżka.
-To gdzie ja mam spać?- zapytał zrezygnowany. Wskazałam tylko na sąsiednie łóżko, a ten zrezygnowany poszedł w tym kierunku. Głośno walnął się na łóżko. Klasnęłam w dłonie, a światło zgasło. Neymar, gdy to zobaczył zaczął klaskać jak jakiś umysłowo chory człowiek . Moje uwagi nie dawały efektu, więc przykryłam się cała kołdrą. Po chwili młodemu tacie znudziło się to jakże fascynujące zajęcie.
-Śpisz? -zapytał cicho, a potem powtarzał to pytanie kilka razy. Postanowiłam udawać, że śpię, aby znowu mu nie odwalało bo chciało mi się spać.
-Nie zapomniałem ani jednej chwili z tobą- powiedział nieco głośniej- Dobrze, że już śpisz... Mimo to dobranoc- mogłabym przysiąc, że właśnie się uśmiechał. Nie mogłam zdradzić tego, że moje oczy są szeroko otwarte. Postanowiłam o tym zapomnieć. Przez zmęczenie szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza. Miałam nadzieję na lepszy dzień jutro. Ale czy jeszcze lepsze dni się zdarzają?
I mamy kolejny rozdział :) I co teraz bd? Pogodzą się czy jak to mają w zwyczaju zaraz się coś spieprzy? Czy nadal siebie kochają czy to tylko zemsta ze strony obojga? Jak wam się podoba?
Oczywiście przepraszam za opóźnienie w napisaniu rozdziału, ale szczerze mówiąc to nie miałam weny :(
Barca wygrała z Levante 5:0 <3
Visca el Barca!
Suarez nam się odblokował :) Na szczęście :) Piękne bramki <3
Neymar
Messi
Messi
Messi
Suarez
Kocham ich!
Cudoo !!! Ja chce dalej !! <3 Ja chce zeby byli juz razem ^_^ Może nagle Mari przespi sie z Neyem i bd miec dziecko ? :D
OdpowiedzUsuńTo jest zajebiste!!Dzisiaj o dziwo jak czytałam nie miałam łzy w oczach tylko szeroki uśmiech na twarzy!Mam na dzieje że Marika pogodzi się z Neyem i zapomną o tych 2-3 straconych latach i będę chcieli to wszystko naprawić.Czekam na kolejny rozdział a co mi wiadomo ma się pojawić nie długo haha,czekam kochana :*
OdpowiedzUsuńDziewczyno rozdział niesanowity ❤ A między nimi coraz lepiej :* Czekam na kolejny i życze weny :D
OdpowiedzUsuńBoziuuu jaki słodki ...
OdpowiedzUsuńOni na pewni będą jeszcze razem. Jak nie teraz to później :)
Cudo :)
Warto było czekać .
A tak po za tym . Chłopcy dali dzisiaj z siebie wszystko <3
OMG !!! ❤ G E N I A L N Y :)))) CZEKAM NA TO CO WYDARZY SIĘ DALEJ :*
OdpowiedzUsuńZawsze gdy czytam twoje opowiadanie to mam uśmiech na twarzy <3 dziekuje za wspanialy blog :3
OdpowiedzUsuń*,* brak mi słów. Genialny rozdział, jesteś moim geniuszem ;* liczę, że się pogodzą tak bardzo tęsknię za Mariką&Neymarem Neymarem&Mariką. <3 końcówka taka romantyczna "Nie zapomniałem ani jednej chwili z tobą.." ach <3
OdpowiedzUsuńMecz był wprost fantastyczny <3 cudowne zakończenie ferii ;D
Kocham to ! Czekam na następny :* Ten rozdział był taki słodki ;)
OdpowiedzUsuńKochana weny weny weny i jeszcze raz weny abyś nam szybciutko napisała kolejny cudowny rozdziwł zresztą jak każdy.... czekam z utęsknieniem buziaki ;*
OdpowiedzUsuń<3333
OdpowiedzUsuńi co ja mam ci powiedzieć?
Uśmiech nie znika mi z twarzy a w głowie mam tysiące myśli co będzie dalej hahaha ❤
Wiesz że zajebiście piszesz i nie muszę Ci tego mówić ^^
Ale ten rozdział w końcu jest taki słodki :) oby było wiecej takich :D
Czekam na next :'))
Swietny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńdawaj kolejny
.M.G,
Świetny rozdział.:*****
OdpowiedzUsuńBoskiii... masakraaaaaa... :D
Haahah... i ten umysłowo chory Neymar xDD
Chce już dzisiaj nexta.
Kocham tego bloga i mam nadzieje że się pogodzą :)
Uwielbiam twoje opowiadanie :) codziennie sprawdzałam czy jest kolejny rozdział i w końcu się doczekałam ;) jestem bardzo ciekawa co się wydarzy później :D fajnie by było gdyby Ney i Mari byli razem :* ♥
OdpowiedzUsuńRozdział boski :) A relacja Mari i Neya zmierza w dobrą stronę ;) Zobaczymy co wydarzy się w kolejnym :* Już czekam ❤
OdpowiedzUsuńKurde wczoraj Ci napisałam taki długi, super komentarz i dupa, wyłączyli mi internet XD
OdpowiedzUsuńAle rozdział super !:):*
Wspaniały *.*
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie :) Jest po prostu boskie. Masz wielki talent do pisania :)
Mam nadzieję, że Marika i Neymar ponownie będą ze sobą, bo szczerze mówiąc tęsknie za nimi :')
Rozdział po prostu fantastyczny ♥
Czekam na kolejny! :)
Cudo, ciekawe czy ktos ich przyłapie czy co, ale super to zakonczyłaś,
OdpowiedzUsuńtwoje opowiadania sa najlepsze wlasniej przez to ze i sie kloca i w ogole a i tak ladnie ich wyprowadzasz na prosta <3 kocham