czwartek, 11 grudnia 2014

10. Ale co bedzie jutro?

Wstałam wcześnie rano, ponieważ musiałam iść do tej głupiej szkoły. Byłam zła na samą myśl o niej. Czemu nie mogę chodzić do publicznego liceum? Może nie będzie tak dobre jak to pod względem nauki, ale na pewno lepsze w kwestii uczniów. Pewnie i tak wywalą mnie z tej szkoły. W Polsce chodziłam do wielu szkół, ponieważ często mnie z nich wyrzucali. Często chodziłam na wagary, biłam się, pyskowałam do nauczycieli itd. Wiem,że nie ma czym się chwalić, ale czasu nie cofne. Ubrałam się w to:

 Kiedy już się umyłam dostałam SMS-a od taty.

"Kochanie Ney zawiezie cię do szkoły :) Powodzenia <3".
Aha. Fajnie. A co ja jestem? Mała dziewczynka, którą trzeba niańczyć? Tęsknię za mamą. Nie dlatego, że tata przysłał po mnie Neymara tylko dlatego, że dawno jej nie widziałam. Nie wiem co u niej. Zdaję sobie sprawę z tego, że ona ma mnie gdzieś, ale mimo wszystko mi jej brakuje. To jednak moja mama. Przypomniało mi się moje całe życie Polsce. Tęsknię za tym. Poszłam do swojego pokoju i wyjęłam z piornika cyrkiel. Długo zastanawiałam się czy aby na pewno dobrze zrobię przejeżdżając nim po moim nadgarstku. Kiedy chciałam to zrobić do pokoju wszedł Nwymar. Coś wcześniej mówił, ale gdy zobaczył co chciałam zrobić natychmiast zamilkł. Podbiegł do mnie i wyrwał mi cyrkiel z ręki, a następnie rzucił nim o podłogę. Ten roztrzaskał się na kilka części. Byłam na niego zła, a jednocześnie wdzięczna. Bałam się co teraz zrobi "11". Co jeśli powie o.wszystkim tacie? Nie. Na pewno nie, przecież już raz miał okazję.
-Czy to ci coś da?- zapytał hardo.
-Nie twoja sprawa- odpowiedziałam równie szorstko co on.

~Perspektywa Neymara~

Po chwili wiedziałem już, że moim stanowczym i nie zbyt przyjemnym tonem nic nie wskuram. Chciałem się dowiedzieć dlaczego ona to robi, przecież ma wszystko. Rodzina, przyjaciele czy pieniądze- dosłownie wszystko należy do niej. Zacząłem analizować także jej dziwne zachowanie podczas rozmowy z tym dyrektorem. Mówiła, że drugi raz tego nie przeżyje.

-O co ci chodziło wtedy pod szkołą?- zapytałem.
-Nie rozumiem
-Czego nie przeżyjesz 2 raz?- widać było, że myślała co mi odpowiedzieć.
-Szkoły... Szkoły rzecz jasna- odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
-Dlaczego ci nie wierzę?
-A ty myślisz że co? Że ktoś mnie molestował czy co?- pytała już trochę zła. Wiedziałem, że chodziło o to. Tylko co się mogło wydarzyć w jej życiu takiego, że tak dziwnie zareagowała.Zgwałcił ją ktoś, molestował?
-A nie jest tak?- zapytałem zaintrygowany.
-Skończ! Jedziemy do tej szkoły czy nie?- zapytała juże wściekła.
-Najpierw mi powiesz o co chodzi- powiedziałem stanowczo.
-Nie Będziesz mi mówił co mam robić! Zawieziesz mnie czy mam sama pójść?
-Zawioze ale jak powiesz mi co się stało.
-Nie rozumiesz że nie mam ochotyna ten temat rozmawiać?- Spytała zirytowana.
-Nie, nie rozumiem- odpowiedziałem.
-I nie musisz- syknęła.
-Chce ci tylko pomóc- powiedziałem bezradny.
- A co to się stało? Przestałeś zauważać tylko swój czubek nosa? Jakoś ci nie wierzę. Jesteś jak wszyscy... Ja ci zaufam, a ty będziesz miał to wszystko gdzieś-powiedziała.
-Nie dowiesz się tego, jeśli mi nie zaufasz-pouczyłem ją.
-Kiedy ja nie chce ci zaufać
-A komus w ogóle zaufałas?
-Zrozum, że muszę Cię lepiej poznać. Nie wiem czego się po tobie spodziewać. Raz jesteś taki, a raz taki. Poza tym ty mi nic nie mówisz o sobie- miała rację. Nic jej o sobie nie mówiłem, a wymagałem tego od niej.
-Potrzebuje czasu- stwierdziłem.
-Ja też... Jedzmy już. Nie chce się od razu spóźnić.
-Jasne, chodź.
Pojechaliśmy do jej szkoły. Kiedy zatrzymałem samochód odezwałem się:
-Przyjechać po ciebie?
-Nie, jestem już umówiona.
-Z Marcem?- zapytałem.
-Yes, by.
- See You-powiedziałem ale ona już tego nie usłyszała. Pojechałem na trening.

~Perspektywa Mariki~

Nareszcie pojechał. Za sklepem obok mojej szkoły czekał już na mnie Marc. Umówiliśmy się wczoraj,że nie Pójdę dziś do szkoły. Ma mnie zabrać w jakieś odjazdowe miejsce i oczywiście napisać usprawiedliwienie. Uwielbiam go.

~miesiąc pozniej~
Z Marcem codziennie chodziłam na wagary. On miał inaczej treningi, ponieważ miał kontuzje i akurat ich nie olewał. Świetnie się z nim bawiłam. Kino, filmy u niego, plaża i zabawy. Tak minął nam ten miesiąc. Przyjeżdżał do mnie do domu, zabierał w jakieś magiczne miejsce, a potem odwoził do domku. Zawsze była fajna zabawa. Dzisiaj także byłam z nim. Byliśmy w jakimś klubie tanecznym. Było super. Tylko że nic nie wypiłam, ale to taki mały minus. Pożegnałam się z moim przyjacielem i poszłam do domu. Musiałam jeszcze się przebrać, aby tata nie zorientował się, że nie byłam w szkole. Po przebraniu się, zrobiłam sobie kanapkę i poszłam oglądać jakiś film.


~Perspektywa Neymara~

Pep dostał podczas treningu jakiś telefon, a potem był naprawdę zły. On zawsze mi pomagał, więc czułem się teraz w obowiązku. Musiałem chociażby zapytać go o co chodzi. Podszedłem do niego po treningu.
-Pep co się stało? Odebrałeś ten telefon, a potem byłeś już bardzo zdenerwowany- spytałem z troską w głosie. Tak. Z troską. Chyba tylko Marika by w to nie uwierzyła. Od naszej ostatniej rozmowy minął miesiąc. Nie widziałem jej od tamtej pory. Nie widywała się podobnież z nikim z drużyny, poza Bartrą oczywiście. Brakuje mi jej. Rzecz jasna tego jak ją denerwowałem i mogłem być chamski. 
-Czy to ty jej kazałeś chodzić na wagary?!- wydarł się mój trener, jednocześnie wyrywając mnie z moich przemyśleń.
-O czym ty mówisz?- w tamtej chwili myślałem, że zwariował. Ni z gruszki, ni z pietruszki gada o jakiś wagarach. 
-Nie udawaj. Mariki nie było miesiąc w szkole-powiedział zły, ale wiedziałem, że zawiódł się na Marice. Co jej strzeliło do głowy.
-To nie ja! Przysięgam- broniłem się.
-Wierzę ci Ney... Przepraszam. Po prostu martwię się o nią. Jest już prawie listopad i może mieć dużo jedynek na koniec semestru, a co za tym idzie nie wygrzebie się z nich do końca roku bo będzie miała jakieś egzaminy. Nie wiem co robić- wyżalił się. Było mi go szkoda. Wiem, że się starał. Może powinienem powiedzieć mu o tym co robi Marika... Powinien wiedzieć. Boję się, że gdy się o tym dowie to będzie się obwiniał i może się załamać. Boże, co ta dziewczyna zrobiła? Na pewno z Marcem chodzi na wagary. Samej by jej się nie chciało, a on miał właśnie treningi osobno, ponieważ miał kontuzję i musiał mieć specjalne treningi. W sumie to miał dzisiaj wrócić, ale zgłosił trenerowi, że znów ma problem z kostką i go nie będzie. To trochę dziwne bo wczoraj widziałem go  w Centrum Handlowym i był zupełnie zdrowy. Jeśli ona przez niego olewała szkołę, to chyba go zabiję. Co on sobie myśli? Jest chyba nienormalny. Uważa się za jej przyjaciela, a chyba chcę aby nie zdała do następnej klasy. Muszę z nimi pogadać. Może w ten sposób jakoś pomogę Pepowi, ale najpierw muszę mu powiedzieć co się dzieje z jego córką. Kiedyś może być po prostu za późno.
-Pep... Muszę ci coś powiedzieć-oznajmiłem.
-Nie teraz, jadę do domu. Pogadam z Mariką.
-Ale...-nie dane było mi skończyć.
-Pa Ney, dzięki i jeszcze raz przepraszam- krzyknął i poszedł. Może to jest jakiś znak, żeby jeszcze raz pogadać  z Mariką.

~Perspektywa Mariki~

Siedziałam sobie spokojnie w domu, kiedy wpadł do niego jak torpeda mój tata.
-Coś się stało?-zapytałam.
-Nie, kochanie. Jak było w  szkole?- spytał.
-Ciężko. Nie gramy w ogóle w nogę i mieliśmy dzisiaj sprawdzian z chemii- skłamałam. W tym samym momencie tata walnął mocno pięścią w stół i zaczął krzyczeć:
-Dzwonił do mnie twój wychowawca i powiedział mi, że od miesiąca nie chodzisz już na lekcje! Co ty sobie wyobrażasz? Jeśli szkoła ci nie pasowała, to mogłaś przynajmniej powiedzieć, a nie bezczelnie kłamać i olewać swoją przyszłość. To pierwsza sprawa, a po drugie to mów, kto pisał ci zwolnienia  z lekcji?!
-Nic się przecież wielkiego nie stało... Sama je pisałam-odpowiedziałam.
-Nic się nie stało? Nic się nie stało? Dziewczyno ty możesz nie zdać! Co miesiąc piszecie testy z materiału... Potem macie test ogólny, a jeśli napiszesz go na 1 to nie zdajesz! Ale pewnie to nic takiego... Pomyśl czasem-powiedział.
-Nie wiedziałam... Przecież go napiszę jakoś- mówiłam, tym samym odpierając jego atak.
-Jakoś? Czy ty siebie słyszysz? Mów z kim chodziłaś na wagary- zażądał.
-Sama-znów skłamałam.
-Proszę cię! Przestaniesz kłamać? Nie jestem głupi albo mówisz albo możemy się do siebie nie odzywać. W sumie jak chcesz to możesz mieszkać tu nawet sama. Rozumiesz? Nienawidzę kłamstwa i nie będę go tolerował-krzyczał.
-No dobra... Byłam z Marcem- powiedziałam prawie szeptem.
-Z Bartrą?- zapytał już nie co spokojniej.
-Tak-odpowiedziałam. Przepraszam. Nie wiedziałam, że jak nie będę chodzić na te zajęcia to wynikną z tego takie konsekwencję. Wiem też, że nie powinnam cię okłamywać. Sama tego nie cierpię. Poprawię się, obiecuje-przyrzekłam.
-Kochanie wierzę ci. Więcej tego nie rób. Nie dam ci szlabanu, ale musisz poprawić oceny, dobrze?
-Jasne. Tato... Mam sprawę. Wiem, że nie wypada teraz, ale muszę. Mogłabym chodzić do innej szkoły?- zapytałam.
-Masz w tej problemy?-spytał.
-Nie... Po prostu mi się nie podoba-odpowiedziałam.
-Pomyślę o tym, a teraz zmykaj się uczyć-poszłam do swojego pokoju i wyjęłam książki i postanowiłam się pouczyć. Uczyłam się już jakąś godzinę, kiedy usłyszałam pukanie do moich drzwi.
-Wchodź tato-powiedziałam, nie odrywając nosa od książek.
-Jeszcze nim nie jestem-zaśmiał się.
-Ney? Co ty tu robisz?- zapytałam tak trochę bardzo zdziwiona.
-Nie odwiedzasz nas to przyjechałem ja do ciebie. Słyszałem o wagarach . Pep nie chciał mnie wpuścić bo się uczysz-wytłumaczył.
-Jak widać-jęknęłam.
-Spokojnie, będzie dobrze. Wszystko nadrobisz- uspokajał mnie.
-Taa... Jasne... Nic nie umiem z portugalskiego. Kompletnie nic. Wyłożę się z tego- powiedziałam i położyłam się na biurku. To jest jakaś masakra.
-Pomóc ci?-zaproponował.
-W czym?
-Raczej z czym. Z portugalskim
-A mógłbyś?-spytałam.
-Jasne, ale najpierw o czymś pogadamy.
-O czym?
-Dlaczego wagarujesz, o co chodziło z tym drugim razem, dlaczego się tniesz, o co chodzi z Marcem- wymieniał.
-Musze wszystko?
-Nie, ale myślę że twoj tata tez byłby tym zainteresowany
-To jest szantaż-krzyknęłam.
-Owszem. Słucham.
-Nie chciałam chodzić do tej szkoły. Sam widziałeś te laski z tapetami, perfekcyjnie ułożonymi grzywkami, miniówki i w szpilkach. Ja taka nie jestem. Poza tym ten dyrektor. To jakiś zboczeniec.
-Ok. Co się miało drugi raz wydarzyć?
-Kiedyś mama miała takiego faceta i on... No zaczął mnie dotykać. To zdarzyło się tylko dwa razy, ale jednak było okropne. Ten dyro zachowywał się dokładnie jak Marek.
-Nie mogłaś od razu powiedzieć? Coś bym z tym zrobił. Nie pozwoliłbym ci tam iść. A czemu się tniesz?
-Mama się mną nie interesowała. Chłopak zdradził mnie z moja przyjaciółka. Kiedyś to zrobiłam i juz nie umiałam przestać,ale teraz tego nie robię. Jestem na takim jakby odwyku.
-W tej kwestii akurat rozumiem Cię doskonale...a co z.Marcem?
-To mój przyjaciel.
-Nie jesteście razem?
-Nie. Ja nie wierzę w miłość.
-Ja też nie.
-Piona-przybilismi sobie piątkę-A dlaczego ty się tniesz? Przecież masz wszystko.
-Ty też mąż wszystkiego tr skoro, ajednak przychodzą takie momenty w życiu człowieka, że nie dajemy sobie rady po prostu z niczym. Na pewno wiesz o czym mówię. Moja dziewczyna była ze mną tylko dla kasy, ami rodzice oo prostu się ode mnie odwrócili, twierdząc że tatuażami i tym, że jestem sławny i mam dużo kobiet przynoszą im wstyd. Tęsknię za mamą i moja siostrą. Poczekaj, pokaże ci je- wyjął ich zdjęcia z portfelu- są stare, ale mają dla mnie wielkie znaczenie. Jako dziecko też nie miałem lekko. Czasem się gubimy, ale kiedy nikogo bliskiego nie ma obok nas po prostu nie dbamy rady. Zacząłem topić smutki w alkoholu, w zyletce , każda panienka na jedną noc. Nie odpowiadało mi to, ale nie umiałem inaczej.
z jego oczu płynęły łzy. Podniosłam się z  krzesła i poszłam w kierunku mojego łóżka. Przytuliłam go, a on mnie. Dość długo taj siedzieliśmy. Chyba oboje tego potrzebowaliśmy. Nie wiadomo kiedy usnelielśmy. Spaliśmy obok siebie. Potrzebowałam takiej bliskości. Ale co będzie jutro? Będziemy udawać, że się nie znamy? Pewnie tak będzie. Zaczynam go lubić i mam nadzieję, że tego nie rozwali.

~Perspektywa Neymara~

Ona już spala, ale ja zupełnie nie mogłem tego zrobić. Trudno mi ufać ludziom, ale jeśli chodzi o nią to wszystko jest inne. Naprawdę nie wiem jak ona to robi. Jest 2 w nocy. Wiem, że to późno, ale po p ostudzić muszę z kimś pogadać. Wyślizgnąłem się z łóżka i wyszedłem na taras. Zawaliłem papierosa  i wybrałem numer do Leo. Odebrał za drugim razem.
-Ney, stało się coś? Jest po drugiej-mówił lekko rozkojarzony.
-Jestem u niej.
-U kogo?
-U Mariki
-Co?! Wy... No wiesz ten tego?
-Nie... Przecież wiesz, że jej nie lubię.
-To czemu tam jesteś?
-No bo...yyyy... Jest ciemno. Pep się martwił i dlatego zostałem u nich na noc.
-Oboje wiemy, że gdybyś chciał to byś pojechał.
-Czepiasz się.
-Ok. Powiedzmy że ci wierzę i pytam teraz czy to chciałeś mi powiedzieć o drugiej w nocy?
-W sumie to nie wiem po co zadzwoniłem. Po prostu musiałem z kimś pogadać. Czuje się Dziwnie. Ona jest obok. Śpi. Oboje nie mogliśmy długo zasnąć, ale jej się w końcu udało. Dzisiaj opowiedziała mi o sobie i ja też jej powiedziałem o rodzicach i *Brunie. Rozbeczałem się i wiesz co ona wtedy zrobiła? Przytuliłam mnie, a potem obiecałem jej, że skończę z.moimi wszystkimi nałogi, a ona zrobi to ze swoimi. 
-Ney wiedziałem że ona ci się podoba, ale teraz widzę że wpadłeś po uszy. 
-Nie prawda. Po prostu zacząłem ją rozumieć i chyba nawet lubić.
-Ty zawsze.ją lubiłeś tylko starałeświata się to ukryć. Kręciło cię to, że jest spontaniczna i zupełnie inna niż wszystkie dziewczyny i nadal tak jest.
-Tylko ją lubię.
-Gdyby tak było to byś się inaczej zachowywał. Dobra kończę bo Thiago się obudził. Pogadamy jutro jeszcze raz o wszystkim. Siemka zakochańcu.
Po tych słowach najzwyczajniej w świecie rozłączył się. Co w.Noego wystąpiło? Cały czas.o tej miłości, a przecież ja w nią nie wierzę. Zresztą Marika tez nie. Niech tak zostanie. W końcu położyłem się spać i o dziwo zasnąłem.


Kochani bardzo przepraszam że dodaje ten rozdział tak późno, ale miałam dużo nauki, egzaminy i problemy z komputerem. Jakaś czarna seria i z rozdziału też nie jestem zadowolona, ale postaram za niedługo napisać coś fajnego i obiecuję, że będzie to szybciutko :* 

A jak wam się podoba rozdział? Chcieliście więcej scenek Mariki i Neya i macie :) 
Wczoraj Barca wygrała z PSG <3 

P.S. Mogą być błędy bo pisze na telefonie :((

7 komentarzy:

  1. Tak, tak, tak :D więcej Neya i Mariki <3 twoje opowiadanie jest zajebiste *.* czekam na next i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, czekam na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. dodawaj częściej !

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne ^^ ale mam nadzieję że Marika będzie z Neymarem a nie z Bartra ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ajajajajjaj <3
    Nareszcie się doczekałam ;3
    Piękny rozdział :*
    Ney + Marika = <3
    Czekam na następny :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozzdział, czekam na next , wiecej Neya i Maariki :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥