wtorek, 16 grudnia 2014

12. Walcz dla niego. On chciałby żebyś był szczęśliwy.

Wstałam rano, a w głowie jeszcze mi szumiało. Byłam na siebie zła. Tyle już wytrzymałam bez cięcia się, a wczoraj po prostu nie dałam rady. Mój telefon zawibrował. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam o co chodzi. Dostałam sms-a od Marca.
"Cześć księżniczko ;* Miłego dnia, kocham Cię ♥".
Zaczęłam płakać. Byłam zła, smutna i rozżalona. Rzuciłam telefonem o ścianę. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie co się tak naprawdę stało. Podeszłam do miejsca, w którym wylądował mój telefon i próbowałam go włączyć. Niestety na marne. Co ja teraz powiem tacie? Wszystko się pieprzy. Dlaczego ja mam takie głupie życie. Powtórzyłam sytuację z wczoraj. Wzięłam do ręki żyletkę i mocno ją ścisnęłam, tym samym kalecząc rękę, a następnie robiłam głębokie i duże kreski na prawym nadgarstku. Usłyszałam czyjeś kroki po schodach. Wiedziałam, że to tata. Położyłam telefon na półce, a żyletki schowałam pod kołdrę. Sama zaczęłam udawać, że śpię. Tata wszedł do mojego pokoju i podszedł do mojego łóżka. Pocałował mnie w czoło i zaczął mówić:
-I znowu muszę ci zostawić kartkę... Boże dlaczego pozbawiłeś mnie patrzenia jak rośnie taki skarb? Ooo widzę, że troszkę rozwalił jej się telefon. Moja księżniczka. Kocham Cię-powiedziawszy to znów mnie pocałował. Napisał kartkę i wyszedł. Usłyszałam tylko zamykanie drzwi na dole. Dopiero wtedy wyszłam spod kołdry. Musiałam wziąć prysznic. Myłam się ponad godzinę. Nie wiem czemu tak długo. Zwykle po 15 minutach wychodzę. Chyba myślałam, że tak zmyję  to całe poczucie winy, żal, smutek i niechęć do samej siebie. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam małą, teraz niebieskowłosą wariatkę, która nienawidzi siebie. Nienawidzi swojego egoizmu, tego jak często przeklina (co drugie słowo). Nienawidzi swojej wagi, figury i twarzy. Ludzie zawsze mówili, że oceniam siebie za krytycznie, ale to było jeszcze wtedy kiedy miałam znajomych. Po rozstaniu z Wojtkiem po prostu odsunęłam się od ludzi. Moje ubrania były tylko i wyłącznie w kolorze czarnym lub szarym. Nigdy nie lubiłam dużych imprez, ale wtedy nie uciekałam od ludzi. Wszystko się zmieniło. Zrobiłam obrót o 180 stopni. Sama siebie nie poznaję i nie wiem jak można zmienić się tak bardzo w tak krótkim czasie. To jest po prostu chore. W końcu ubrałam się w to:

Nagle ktoś zapukał do drzwi.
"Boże błagam cię, tylko nie Marc... Błagam, tylko nie on" myślałam w drodze do drzwi. Kiedy je otworzyłam byłam w szoku. Nie spodziewałam się go tu. Nie jego. Minęło tyle czasu. Po co? Dlaczego? Proszę niech powie, że się pomylił i sobie pójdzie. 
-Cześć skarbie-powiedział.
-Znamy się?-zapytałam.
-Nie udawaj. Zawsze słabo kłamałaś-powiedział. 
-Czego tu chcesz Wojtek?-zapytałam ponownie. 
-Ciebie-odpowiedział.
-Co ty odwalasz?!-krzyknęłam zaskoczona jego odpowiedzią. Co on sobie wyobrażał? Że przyjdzie tu, powie jakiś ckliwy tekst, a ja rzucę się mu w ramiona? Grubo się mylił. To on nauczył mnie, że miłości nie ma. Tak, wiem. Powiedziała osoba, która ma chłopaka. Mądrze, mądrze. Gratuluje Marika.
-Ni. Zrozumiałem, że ona była błędem. Kocham Cię-powiedział.
-Nie masz pojęcia co to znaczy-po tych słowach sama siebie skarciłam za te słowa. On mógł mi coś zrobić, a ja jestem sama. Dlaczego tak myślę? Kiedy byliśmy razem bił mnie o cokolwiek. Wtedy łudziłam się, że się jeszcze zmieni i będzie inaczej, ale niestety nigdy tak się nie stało. Naiwna idiotka, myśląca, że świat nie jest wcale taki zły. 
-Coś ty powiedziała? Wiesz? Zabawimy się bo mam na to ochotę-powiedział, a potem wepchnął mnie do mieszkania i zamknął drzwi nogą. Szarpałam się, a on mnie bił. Uderzył mnie z pięści w twarz, w brzuch. Wróciły wspomnienia. Najpierw mama, potem on. Koszmar powtarza się znów. Nie może choć raz być normalnie? Tak dużo wymagam? Krzyczałam jak jeszcze nigdy. Bałam się i nie chciałam tego. Zawsze brał to czego chciał. Nigdy nie pytał nikogo o zgodę. Taki już był. Rozerwał mi bluzkę i zaczął dotykać. Jego dotyk wywoływał u mnie już tylko chęć zwymiotowania. Kopnęłam go w brzuch z całej siły. Zdenerwowałam go jeszcze bardziej. Nie pozostał mi dłużny. Kolejny raz dostałam w twarz, a z buzi wyleciała mi czerwona ciecz. Zaczął dobierać się do mojego rozporka. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Trochę kręciło mi się w głowie. Nagle do mojego domu wpadł Neymar. Natychmiast odciągnął Wojtka i dał mu kilka razy w twarz. Okładał go jak szalony. A ja? Ja stałam przerażona, nie wiedząc co się dzieje. Po pewnym czasie zdałam sobie sprawę z tego, że Neymar dalej okłada tego idiotę. Odciągnęłam go od niego, a ten uciekł. Uciekł jak zwykły szczur. Nie wiem co się potem stało. Obraz mojego wybawiciela mi się rozmazał, a później już nic nie widziałam. Chyba upadłam. Obudziłam się kilka minut późnej.
-Nareszcie! Już miałem wzywać karetkę... Kto to był? Co on od ciebie chciał? Marika...- wypowiedział moje imię jakby z troską, miłością. Tak czule i delikatnie. To chyba mi się coś poprzestawiało w głowie. On nie ma serca. Zupełnie jak ja. 
-Mój były... Nie wiem czego chciał. Znaczy wiem. Mnie, ale ja go nienawidzę. Dzięki- powiedziałam nadal lekko w szoku. Wiedziałam, że dzisiaj i tak się potnę. 
-Dobra nie pytam dalej-powiedział i byłam mu za to naprawdę wdzięczna- Chodź opatrzę cię.
-Nie trzeba- odpowiedziałam szybko.
-Nie marudź tylko chodź-poszłam za nim do łazienki. Wyjął stamtąd apteczkę i wacikiem z wodą utlenioną wycierał krew z mojego czoła.
-Co powiesz tacie?-zapytał.
-Że się uderzyłam-odpowiedziałam.
-Myślisz, że ci uwierzy?- zapytał.
-Nie wiem-moja bransoletka spadła na podłogę, ponieważ chyba niechcący ją strącił. Spojrzał na moją rękę i zobaczył czerwone rany.
-Obiecałaś
-Obiecałeś, że nie będziesz pił-odsłoniłam jego rękę i również ujrzałam rany, które skrywał pod bransoletkami-Widzisz to już tak musi być
-Co?
-Ja się muszę ciąć. Taki codzienny rytuał. Wiesz o co chodzi i to bardzo dobrze. Tak już musi być. Nic na to nie poradzimy- wytłumaczyłam.
-Tylko tak sobie wmówiliśmy. Pocięłaś się przez Marca. Zrobił ci coś?- zapytał.
-Przez siebie. Wczoraj miałeś rację.
-Z czym?
-Z tym, że go nie kocham- wyznałam.
-Dlaczego z nim jesteś?
-Bo łudziłam się aż do teraz, że go pokocham bo to przecież taki dobry i kochany człowiek, a teraz nie chcę go ranić-powiedziałam na jednym tchu.
-Bardziej ranisz go nie mówiąc mu prawdy... A poza tym przyszedłem, aby powiedzieć ci, że widziałem go z pewną dziewczyną. Całowali się-powiedział.
-Kto to?
-Jego była.
-Dużo o niej mówił. Chciałabym żeby to on ze mną zerwał.
-Lubisz sobie komplikować życie- bardziej stwierdził niż zapytał.
-Nie śmieszne.
-Wcale nie miało być śmieszne. Powiedz mi co teraz zamierzasz.
-Ale z czym?- zapytałam mega zdziwiona
-Z cięciem się i z tym twoim byłym...
-Nic. Dosłownie nic.
-Facet cię mógł zgwałcić a ty nic z tym nie zrobisz?
-Niech zna moje dobre serce- powiedziałam trochę na żarty,aby rozładować napięcie.
-Nie rób sobie jaj, to poważna sprawa- pouczył mnie.
-Ale nie twoja.
-Ale twój tata chętnie tego posłucha .
-Jesteś wredny.
-Miło, ty też.
-Przecież wiem.
-I skromna.
-W luj.
-W co?
-Bardzo.
-Jesteś dziwna. 
-Nie rań mnie tak. 
-Dobrze. Przepraszam księżniczkę. 
-Cofnij to słowo.
-No chyba nie- drażnił się ze mną.
-Nienawidzę jak ktoś tak do mnie mówi- wytłumaczyłam.
-Wszystkie inne dziewczyny byłyby zachwycone, a ty tego nie lubisz- powiedziawszy to wywrócił oczami. Dostał za to w ramię- Nie bij mnie tylko mi to wytłumacz- powiedział, śmiejąc się.
-Ludzie tak do ciebie, a to nie ma zupełnie znaczenia. Wiesz dlaczego? Bo mieli, mają i zawsze będę mieć mnie w dupie. 
-Jest taki cytat: "Dla niektórych możesz być nikim, ale pamiętaj dla niewielu jesteś całym światem" także wiesz- uśmiechnął się. Miał taki piękny uśmiech i chyba szczery. Wiele ludzi ma uśmiech an ustach tylko dlatego, a by się nie rozpłakać. Ludziom trzeba patrzeć w oczy. To właśnie w nich wszystko można ujrzeć- cierpienie, żal, smutek lub radość. Nie mów też, że znasz człowieka, jeśli nigdy nie widziałeś co robi w nocy. W nocy, kiedy gwiazdy wstają my płaczemy, tniemy się, ćpamy, palimy, popełniamy samobójstwa... Umieramy z tęsknoty. To właśnie w pokoju przy zgaszonym świetle rozmawiamy z Bogiem, pytając dlaczego jest tak, a nie inaczej. To wtedy zastanawiamy się nad sensem naszego istnienia. Chyba każdy człowiek wie o czym teraz mówię. Ludzie ranią się nawzajem. Jednak los ci na końcu da, to na co zasłużyłeś. Popularne są stereotypy. Stworzyliśmy je o nas samych. Sami siebie ranimy, zabijamy. Miał rację. Mam tatę. Moje dawne marzenie się spełniło. Teraz nasuwa się pytanie czy nie może się spełnić reszta moich marzeń? Tacy właśnie jesteśmy- zachłanni. Chcemy cały czas więcej i więcej, nie doceniając tego co już mamy.
-Wiem, tata bardzo mnie kocha- powiedziałam po dłuższej chwili.
-Zazdroszczę ci tego. Chciałbym kiedyś zobaczyć moją siostrę. Pewnie o mnie już zapomniała, ale ja zawsze będę pamiętał-powiedział smutno.
-A co gdybyś się z nią spotkał?-zapytałam.
-To nierealne-odparł krótko.
-Ale gdyby...
-Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie- powiedział. Byłam pewna, że za nią tęskni. Kocha ją jak nikogo innego. Rodziców mamy podobnych. Niestety. 
-Kiedyś nim będziesz-powiedziałam dumnie.
-Nie gadajmy o tym-zaproponował.
-Jestem za... Pójdę się przebrać i pójdziemy do kina okej?-zapytałam.
-Dobry pomysł. To leć-pochwalił mnie. Tak jak mówiłam tak zrobiłam. Przebrałam się w to:

Przeczesałam jeszcze włosy i zeszłam na dół.
-Ładnie wyglądasz, ale czemu tylko czarny?- zapytał.
-Jesteś daltonistą... Mam granatowy komin i BIAŁO czarną nerkę-odpowiedziałam.
-Ale tak na poważnie-poprosił.
-Czarny wyszczupla... Lubię go no i tak się już przyzwyczaiłam-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Jak tam chcesz... Marc powinien to zmienić, ale żebyś mnie nie zabiła to na co idziemy?- zaśmiał się.
-Czy ty pozwalasz mi wybrać film?-zapytałam z chytrym uśmiechem na ustach.
-Tak jakoś wyszło-powiedział obojętnie. Do kina szliśmy cały czas się śmiejąc. Były oczywiście niezręczne momenty, kiedy milczeliśmy, ale były też takie kiedy cisza była wspaniała. Mimo to większość drogi minęła nam ze śmiechem. W kinie Neymar uparł się, że za mnie zapłaci, a ja mam wybrać film. Wybrałam jakiś horror. Śmialiśmy się cały czas. Ludzie wokół nas po prostu chowali się za fotelami, a my pokładaliśmy się ze śmiechu. Fajnie było. Pewnie myśleliście, że specjalnie wybrałam taki film, żeby on mnie przytulał czy coś, ale mnie takie filmy tylko śmieszą. Potem poszliśmy coś zjeść. Znaczy Neyamr chciał coś zjeść. Ja tak nie koniecznie, ale po jego wielu namowach zamówiłam sobie małego shejka (nwm jak to się pisze). 
-Czemu tylko to zamówiłaś-zapytał w drodze do domu.
-Odchudzam się-wyznałam.
-Ciekawe z czego?- zapytał drwiąco-Czy ty nie masz przypadkiem niedowagi?
-Mam i co z tego?-zapytałam.
-Nie musisz się odchudzać. Jesteś idealna... Dla wielu facetów... Jak wpadniesz w anoreksję to będę nawet na siłę wpychał ci do buzi żelki- powiedział, aby rozładować napięcie.
-Jasne, trochę mi brakuję. Jakbyś zapomniał to mój dom, więc idę-powiedziałam i poszłam. On wypowiedział tylko "żegnaj". Weszłam do domu. Przywitałam się z tatą.
-Co ci się stało w czoło?-zapytał zmartwiony.
-Byłam z Neymarem na boisku i dostałam piłką- skłamałam.
-Musiało boleć-oj nawet nie wiesz jak bardzo. Bolało jak cholera. Co gorsza nie tylko fizycznie, ale i psychicznie- Nie chcę się wtrącać w twoje życie, ale uważaj na Neya... Masz naprawdę fajnego chłopaka-powiedział.
-Wiem tato, cześć-wypowiedziałam te słowa jednocześnie kierując się do swojego azylu. Co mu miałam powiedzieć? To zbyt trudne. Nie umiem mu powiedzieć ani o Wojtku ani o Marcu. Nie chcę go martwić. Nie zasłużył na to. Dostałam sms-a od Neymara.

"Jak tam? Wszystko ok?"
"Widzieliśmy się jakieś 10 minut temu :)"
"Wolę się upewnić :) To jak? Okej?"
"Tak :) Tata wie, że byłam dzisiaj z tobą na boisku i dostałam piłką"
"Naprawdę w to uwierzył? xD"
"Tak :D Na szczęście :) Dobranoc piłkarzyno :)"
"Kolorowych księżniczko ;*"

Nie odpisałam mu już na tego sms-a. Byłam naprawdę zdziwiona tym ";*". Jednak na początku oceniłam go zbyt pochopnie. Pod tą swoją skorupą jest wrażliwym chłopakiem, który się o mnie martwi. Nie chce się do tego przyznać, ale widzę to. Wpisałam w wyszukiwarkę Rafaella Beckran. Może uda się zrealizować mój plan.

~Perspektywa Neymara~

Zadzwoniłem do Leo.
-Leo? Mogę do ciebie wpaść?- zapytałem nieśmiało.
-Jasne, ale zostajesz na noc- zaśmiał się, zarządzając. 
-Będę za jakieś pół godziny.
-Już ścielę łóżko.
-Taaa jasne, podziękuj Anto- zaśmiałem się.
-Ja i Anto to jedno, więc obojętnie kto to zrobi i tak mi musisz dziękować- powiedział.
-W takim razie ona zdobywa bramki dla Barcy i lata za nią tłum mężczyzn- powiedziałem i wyobraziłem sobie teraz minę Leo. Rozłączyłem się i pojechałem do sklepu.  Kupiłem Thiago wielkiego misia i słodycze. Przy zakupie popłakałem się. Nie powiedziałem jej wszystkiego. Jeszcze nie teraz. Nie kiedy między nami jest dobrze. Prosto ze sklepu pojechałem do Messich. Kiedy wszedłem do nich od razu dałem prezenty synkowi Leo. Bawiłem się z nim blisko godzinę i bawiłbym się jeszcze dłużej, ale Antonella powiedziała, że musi iść spać. Zaproponowałem, ze go uśpię. Zgodziła się. Wie o co chodzi i mnie rozumie. Uśpiłem małego i zszedłem do przyjaciół.
-Ney znowu płakałeś-powiedziała Anto.
-Coś wleciało mi do oka-odpowiedziałem.
-Wiem, że za nim tęsknisz.
-Anto nie chcę dzisiaj o tym rozmawiać. Przepraszam-wyznałem.
-Nie przepraszaj. Wiem, że to ciężki dla ciebie temat. Pójdę spać, jesteśmy z tobą- powiedziała i wyszła z salonu. Opowiedziałem wszystko Leo. Powiedziałem o dzisiejszej sytuacji z jej byłym, o naszym wyjściu, o tym jak chciałem powiedzieć, że jest dla mnie idealna i o tych sms-ach. Chyba nie uda mi się przed tym uciec.
-Zakochałeś się i nie zaprzeczaj-powiedział zadowolony.
-Nie wiem czy to miłość, ale sam się łapię, że cały czas o niej myślę- wytłumaczyłem. Taka była prawda. Zbudowałem sobie pancerz, pod którym ukrywałem prawdziwego siebie, ale ona z niezwykłą łatwością go zburzyła. Chyba właśnie dlatego tak bardzo bałem się przyznać, że ją lubię.
-Cały czas o niej myślisz-powiedział zadowolony.
-Nie mogę przestać, ale ona jest z Marcem- posmutniałem, gdy przypomniałem sobie.
-Sam mówiłeś, że powiedziała ci, że go nie kocha.
-Ale z nim jest.
-A tak naprawdę to o co chodzi? Gdybyś chciał to już by była twoja- powiedział.
-Nie Leo. Nie tym razem. Jeśli wiedziałbym, że ona go kocha i jest z nim szczęśliwa to robiłbym wszystko, aby ich związek nadal trwał- odpowiedziałem.
-Widzisz bo to właśnie zwie się miłością. Potrafisz się poświęcić dla niej, aby tylko ona była szczęśliwa. Nawet gdyby miała by być bez ciebie-tylko się uśmiechnąłem.
-Jest jeszcze coś. Źle bym się czuł, mając kogoś, a wiedząc że mój syn może cierpieć. Ja byłbym szczęśliwy, a on? On może przechodziłby najgorsze chwile. Może jest gdzieś, gdzie nikt go nie kocha. Co wtedy? Nie przeżyłbym tego- powiedziałem, a w moich oczach pojawiły się łzy. Mój przyjaciel tylko poklepał mnie po plecach.
-Walcz dla niego. On chciałby żebyś był szczęśliwy. On na pewno jest. Uwierz w to- powiedział- A teraz idź spać-jak mi poradził, tak też zrobiłem. Byłem mu wdzięczny, że zawsze mogłem się u niego przespać. Nigdy mi nie odmówił pomocy. Nawet, gdy był na kolacji  z Anto to od razu do mnie przyjechał. Ona też jest kochana. Wie, że potrzebuję ich pomocy i mi jej nie odmawia. Powiem więcej- poświęca się dla mnie. Oboje są kochani. Podziękowałem za nich i Marikę Bogu, poprosiłem Go o odnalezienie mojej siostry i syna oraz abym mógł być z Mariką. Spojrzałem na zdjęcia w telefonie tych 3 ważnych dla mnie osób i położyłem się spać.



No to jest kolejny rozdział :) Jesteście wspaniali, tyle komentujecie i jest was tak dużo ♥ Dziękuję ;* Jak wam się podoba? Chcielibyście, żeby Ney i Marika byli razem? I o co chodzi z synkiem Neya xD Może będzie o tym w następnym rozdziale :) Planuję pojawienie się jeszcze jednego bohatera :D Będzie się działo ♥ :D














11 komentarzy:

  1. Świetne , bardzo szybko sie czyta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, cudowny, boski <3 <3 <#
    nie mogę doczekać się kolejnego !
    czekam z niecierpliwością !

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaak Ney i Marika <333 serio nawet nie wiesz jak bardzo podobają mi się twoje opowiadania tego nie można opisac czytając ten rozdział ta rozmowę Leo i Neya normalnie się popłakałam hah czekamm na next :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ;3
    A co do Neya i Mariki to jak najbardziej TAK!
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny!! <3 Uwielbiam Twoje opowiadania. Więcej Mariki i Neya :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam uwielbiam uwielbiam !!!!! <3333
    Anett

    OdpowiedzUsuń
  7. najlepsze <3 daj jeszcze no :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne! Zapraszam do mnie. :D
    http://story-one-of-them-darkangel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny ! *o* daj szybko kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ale świetny ;o mega <3

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥