-Fajna z ciebie dupa- powiedział jeden. Byłam tak zdziwiona i zażenowana, że nawet nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
-Proponuję kolację ze śniadaniem- dopowiedział drugi. Wybuchnęłam tylko niepohamowanym śmiechem. Oni spojrzeli na mnie z zaskoczonymi minami.
-Ja proponuje karnet na siłowni i zakup lustra- powiedziałam i pobiegłam dalej. Nie wiem czemu, ale rozbawiła mnie ta sytuacja. Włączyłam gps-a i pobiegłam do hotelu. Weszłam do pokoju i zastałam tam Rafe, która czegoś szukała.
-Hej, czego szukasz?- przywitałam się z przyjaciółką, a zaraz potem zapytałam.
-Prostownicy- jęknęła. Pomogłam dziewczynie w poszukiwaniach owego przedmiotu.
-Mari- zaczęła.
-Tak?- zapytałam. Wiedziałam, że czegoś chce.
-Nie wiem czy mogę cię o to prosić- wyznała zakłopotana. To było urocze. Ona i Neymar bardzo rzadko tacy byli.
-Oj tam, mów- zachęciłam dziewczynę.
-No bo Neymar miał jechać dzisiaj na wywiad, a potem wróci... Wiesz to są moje ostatnie chwile tutaj, a Marc wraca do Barcelony i...- ciągnęła swoją wypowiedź,a le widać było, że jest bardzo skrępowana.
-Mam zaopiekować się Davim?- zapytałam z uśmiechem. Tak na prawdę to bardzo chciałam spędzić z małym trochę czasu, ale z drugiej strony. Wiecie, ta sytuacja z artykułami nie daje mi spokoju.
-No tak... Bo wiesz mnie już dzisiaj wieczorem nie będzie- wyżaliła się. Usiadłam na łóżku zrezygnowana.
-Bardzo bym chciała, ale... Ostatnio nie byłam chora. Nie chciałam spędzić czasu z Davim...- wyznałam dziewczynie. Chciałam jej wytłumaczyć dlaczego, ale ona mi przerwała.
-Jak to? Jesteś jak Bruna!- krzyknęła, a w jej oczach pojawiły się łzy. Chciała wyjść z pokoju, ale ją zatrzymałam.
-Przeczytałam artykuł, że znowu się pojawiam i psuję życie Neymarowi... Oni mieli rację, przecież on ma dziewczynę. Nie chcę, żeby miał przeze mnie nieprzyjemności. Gdybym gdzieś wyszła z Davim to zaraz by mieli powód do pisania kolejnych bzdur. Rafa... Ja na prawdę nie chcę niszczyć niczego życia- wyjaśniłam. Ona usiadła obok mnie na łóżku. Popatrzyła się na mnie i po chwili przytulając cały czas przepraszała. Miała prawo tak pomyśleć.
-Kochana, ale Neymar się tym nigdy nie zacznie przejmować. Znam go bardzo dobrze, a jeśli chodzi o Jess to oni już nie są razem. Odkąd rozstaliście się z Neyem to on nikogo nie miał na prawdę. Jasne z Jessicą był długo. Ona miała dobry kontakt z Davim, z jego rodzicami, ale on jej nie kochał. Często ją zdradzał, a przed nią nie było nikogo- opowiedziała mi wszystko, a ja byłam w szoku. Nie miał nikogo przed Jess.
-A kiedy zaczął być z Jess?- zapytałam. Nie wiem czemu. Po prostu chciałam wiedzieć. Spłoniesz w piekle Marika- pomyślałam.
-Po twoim liście- odpowiedziała, a mnie zatkało. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-On mnie kochał?- palnęłam bez zastanowienia. Rafa spojrzała na mnie z uśmiechem pod nosem.
-Jak nikogo innego. Kiedy cię poznał to przestał sypiać z kim popadnie, a potem długo nie mógł się ogarnąć po waszym rozstaniu... Kazał mi nie mówić, ale chyba powinnaś wiedzieć. Skoro już padło to pytanie. On zaczął ćpać po twoim wyjeździe, potem się ogarnął i znowu do tego wrócił- wyjawiła mi jego tajemnicę, a mnie po raz kolejny tego dnia zatkało. Jej słowa odbijały się w mojej głowie jak echo.
-Zaopiekuję się Davim... Idę się ubrać- oznajmiłam i poszłam do łazienki. Szłam totalnie oszołomiona. Nie wiedziałam co się dzieje. Wyjęłam papierosa i zapaliłam. Dopiero potem poszłam pod prysznic. Umyłam się dokładnie. Po wytarciu ciała nałożyłam na siebie balsam czekoladowy. Miał boski zapach. Weszłam na wagę. Tyle samo, co wczoraj. Niestety. W Barcelonie nad tym popracuję. Ubrałam się w to:
Włosy rozpuściłam, a full capa jak zawsze założyłam tyłem na przód. Uznałam, że jestem gotowa. Wzięłam tylko telefon, kartę od pokoju i portfel. Wszystko wsadziłam do nerki. Miałam już wychodzić, kiedy Brazylijka stanęła przede mną jednocześnie zasłoniła mi wyjście.
-Yyy Rafa?- zapytałam rozbawiona jej zachowaniem. Przypominała mi chłopca z kreskówki, który zobaczył ufo. Niestety nie pamiętam jak ta bajka się nazywała. Moje rozmyślania przerwało pytanie pięknej istoty stojącej przede mną.
-A ty?- tak mnie zdziwiła tymi dwoma słowami, że nie wiedziałam co robić. Mam się śmiać czy bać? Odbiło jej?
-Rafa jaśniej kochana- poprosiłam, przecież nie jesteśmy w Hogwarcie, a ja nie uczę wróżbiostwa czy czegoś tam. Nie jestem też Nevillem czy Heromioną, którzy wszytko wiedza. Tak, lubię Pottera. Zastanawiam się czy aby nie złożyć tam podania. Chodzi mi o Hogwartu. TO chyba dobry pomysł- Jak myślisz złożyć podanie do Hogwartu?- zapytałam Rafy jak gdyby nigdy nic. Ona popatrzyła się na mnie jak na wariatkę, a potem obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem. Kiedy już przestałyśmy Rafka przeszła do rzeczy.
-Chodziło mi o to czy kochasz Neymara- wyznała. Czemu przez tą kobietę cały czas zamyka mi się buzia? Kłamać nie kłamać? O to jest pytanie. Boże, Marika co ci się dzieje? "Ręczniki, gorąca woda... Nie, nie ty jesteś kaczką. Kaczką, pamiętasz?". Mówiłam już, że lubię oglądać bajki? Nie? To teraz mówię. Kocham bajeczki. Odruchowo spojrzałam w lustro i ujrzałam moją twarz. Ciekawe dlaczego. Czy tylko mnie irytuje ten głos w mojej głowie? Czary są możliwe. Dobra wiem, że nie ale za marzenia się nie płaci. Podobno. Nie, na pewno się nie płaci. Gdyby tak było to bym już dawno zbankrutowała. Dobra opanuj się i jej odpowiedz.
-Nie umiem kochać skarbie... Taka ze mnie suka ot co- powiedziałam z uśmiechem- Pa kochana- pożegnałam się z siostrą piłkarza i poszłam do pokoju Alvesa, gdzie znajdował się mały.
-Cześć chłopaki- wydarłam się wchodząc do ich pokoju. Oglądali bajki na łóżku. Dani tak się przestraszył, że spadł z łóżka. Zaczęłam się z niego śmiać jak opętana. Dołączył do mnie także uroczy blondynek zwany synem Neymara. Nagle drzwi łazienki się otworzyły i zobaczyłam w nich jego tatusia. Był w samych bokserkach, a jego włosy oklapły.
-Davi tatuś się nie uczesał- powiedziałam w kierunku chłopczyka. On dziwnie się na mnie spojrzał, a potem na jedenastkę Barcy. Zaczął się znowu śmiać.
-Tata się w głowę pewnie uderzył- powiedział, a wszyscy zwijali się ze śmiechu oprócz Brazylijczyka, o którym to rozmawialiśmy.
-Nie Davi... Tata po prostu nie ma dla kogo się stroić- naśmiewał się z niego Alves. Próbowałam tłumić śmiech, ale nie wytrzymałam.
-Ale jak to? Wujek, przecież jest tu Mari, a on ją kocha bo jak wczoraj siedzieliśmy to...- nie dane było mu skończyć bo Neymar zaczął łaskotać swojego synka.
-Kocham Cię synu najmocniej na świecie... Mów jaką chcesz zabawkę- po tych słowach sama spadłam z łóżka. Oczywiście ze śmiechu. Pech chciał, że prosto na Alvesa. Na prawdę długo się śmialiśmy. Nie mogłam się uspokoić.
-Ty płaczesz!- krzyknął Dani i zaczął się ze mnie nabijać. Często tak mam, że płaczę sobie ze śmiechu. A co nie wolno? Zaraz do pokoju wpadł Pique z Bartrą na plecach.
-Słyszałem, że ktoś tu płacze, a więc ja książę się zjawiłem- powiedział wymachując ręką. Już nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Brzuch zaczynał mnie boleć z tego śmiechu, a łzy ciekły z oczu.
-A dlaczego to ja mam nie być księciem?- wydarł się na Marca obrońca z numerem 3. Pomyślcie sobie co ja tam właśnie przeżywałam. W taki sposób to mięśnie brzucha idzie wyrobić. Nadal leżałam na podłodze i zwijałam się ze śmiechu. Neymar się ubierał, a przynajmniej próbował. Po pierwsze śmiał się jak głupi, a po drugie Davi schował mu wszystkie skarpetki, a w zamian oddał swoje.
-Stop... Błagam....- mówiłam przez śmiech. Hotel wariatów. Oni przestali trochę, ale i tak mnie śmieszył Neymar. Następnie weszła Rafa, Anto, Messi i Shak. Mieli miny jakby zobaczyli nie wiadomo co. To tylko ja i Dani leżący an ziemi. Na mnie siedzący Davi. Marc na komodzie, a Pique na łóżku. Neymar biegający z skarpetkami ze spider-man'a i ze smerfami w ręku. Miał na sobie jedną skarpetkę i koszulkę na lewą stronę. Widok dość normalny na ekipę z Barcelony. Z tego trzeba nagrać film! Dostanę Oscara. Ulepszymy to o różne moce i super stroje.Tak, mam genialne pomysły. Zobaczyłam jak Rafa wymyka się z Bartrą.
-Ja ci tu dziecko pilnować będę, a ty bez słowa idziesz z przyszłym tatusiem- zawyłam, a każdy się śmiał oprócz Neymara. On ma jednak kiepskie poczucie humoru.
-Jesteś w ciąży?- wydarł się na siostrę, a ja znowu ryczałam ze śmiechu.
-Bliźniaczej- ledwo to powiedziałam przez śmiech. Spojrzałam na Daniego, ale i on już płakał- A mówiłeś na mnie- zwróciłam się do niego, a on wybuchnął jeszcze większym śmiechem.
-Rafa na prawdę?- zapytał Neymar, a ja nie wytrzymywałam tam. Każdy się chyba połapał o co chodzi tylko nie on.
-Tak. Spójrz na Marikę- powiedziała poważnie, ale po chwili zaczęła się śmiać. On na mnie spojrzał, a ja mu pomachałam. Zrobił face palma i sam śmiał się ze swojej głupoty. W końcu wszyscy się ogarnęliśmy. Było ciężko, ale daliśmy radę. Neymar nie chciał puścić Rafy z Marcem, ale pociągnęłam go za rękę w poszukiwaniu jego skarpetek. Znaleźliśmy je, a zakochana dwójka wyszła. Reszta także się rozeszła. Została tylko nasza "wyjściowa" czwórka. Kiedy Ney wychodził śmialiśmy się z Danim i Davim z niego.
-Powiemy mu?- zapytał szeptem Brazylijczyk.
-Idzie przecież na wywiad- powiedziałam ze śmiechem, oni również się śmiali. Przybiliśmy sobie piątki i pomachaliśmy grzecznie piłkarzowi. On pojechał, a my urządziliśmy sobie bitwę na poduszki. Oglądaliśmy też trochę bajeczki, a potem spakowałam do reszty Daviego. Następnie przełączyliśmy na wywiad z Neymarem. Trwało to już trochę. Nagle prowadzący zapytał go o mnie.
-Marika Guardiola wróciła... Czy coś między wami znowu jest?
-Jesteśmy przyjaciółmi- powiedział krótko.
-Może coś więcej? Co myślisz o artykułach, w których piszą, że ona niszczy ci życie i leci na kasę? Jaka jest na prawdę? Kiedy się z nią ostatnio widziałeś?- zadawał po kolei pytania ten ciekawy facet.
-Myślę, że ludzie nie powinni pisać o innych, jeśli ich w ogóle nie znają. Marika jest wesoła, miła, noo z tym różnie, ale przeważnie jest miła, fajna i bardzo się martwi o swoich przyjaciół. Po co ma lecieć na czyjąś kasę skoro sama jest dość bogata? Jest modelką i trenerką personalną. Nie zniszczyła mi życia, a wręcz przeciwnie. Ostatnio widzieliśmy się przed wywiadem- mówił uśmiechnięty Brazylijczyk.
-Widać- stwierdził pytający. Popatrzyliśmy się z Danim zdziwieni. Ney również taki był- Ma pan koszulkę na lewą stronę- wyjaśnił, a my z Alvesem zaczęliśmy się śmiać. Juninho zawstydził się, a na jego policzkach mimo ciemnej karnacji można było dostrzec delikatne rumieńce. Bez namysłu zdjął koszulkę i ją przełożył na dobrą stronę. Strzeliliśmy sobie z moim towarzyszem face palma, a Davi patrzył się w telewizor i nie wiedział kompletnie co jego tata właśnie robi. Chwilę jeszcze pogadali i zakończył się wywiad.
-A ty też uważasz go za przyjaciela?- zapytał się Dani. Przewróciłam tylko oczami.
-Co wy z tym macie?- odpowiedziałam mu pytaniem na pytaniem.
-Co?- był zdziwiony moją reakcją.
-Dzisiaj Rafa pytała się mnie czy go kocham- wyjaśniłam.
-I co powiedziałaś?- był taki ciekawski. Cały on.
-W słowo w słowo mam powtórzyć?- zapytałam, a on mi przytaknął- Nie umiem kochać skarbie... Taka ze mnie suka ot co- powtórzyłam swoje słowa z rana.
-Przekonałaś ją?- zapytał.
-Czemu miałabym ją przekonywać?
-Bo to nie prawda.
-Wiesz lepiej co nie?
-Gdybyś go nie kochała to byś powiedziała, że nie- wyjaśnił swój tok rozumowania.
-To nie jest takie proste jak ci się wydaje- oznajmiłam mu. Pokręcił głową i uśmiechnął się pod nosem.
-Mari kocha Neya!- wydarł się, a w tym samym czasie do pokoju wszedł Junior. Jestem pewna, że na moich policzkach widać było małe, różowe kółeczka. Jak ja tego ie lubię. Zabiję- powiedziałam bezgłośnie w stronę Daniego. Powiedzcie mi czy on w ogóle myśli? Oczywiście, że nie. Bo po co? Jest piłkarzem to nie potrzebny mu mózg. Muszę go w coś wkopać. Tylko dolecimy do Barcelony... Już ja się postaram o kilkanaście dodatkowych kółeczek dla niego. Zwiedzi sobie stadion.
-Dlaczego mi nie powiedzieliście?- zapytał lekko zły napastnik.
-Było śmiesznie- wyjaśnił Alves.
-Wiesz, że oni sobie pomyśleli, że my ze sobą spaliśmy?- zwrócił się do mnie, a ja zamarłam.
-O kurwa- tylko tyle zdołałam wypowiedzieć.
-Spoko, powiem, że było fajnie- zapewnił mnie. Cóż za pomoc i pocieszenie. Nie chciałam się nic na ten temat odzywać- Synku chodź jedziemy... Ciocia Rafaela zaraz będzie na dole, a my się jeszcze musimy spakować- wyjaśnił.
-Mama mnie spakowała- odpowiedział dumny. Stanął przed Neyem z dinozaurem i tym ślicznym uśmiechem. To chyba u nich dziedziczne.
-W takim razie zabieramy mamę i wujka na lody- powiedział, biorąc małego na ręce. Zrobił mu tak zwanego samolota.
-Ja muszę się jeszcze spakować- zaprotestował Dani. Wiedziałam, że zrobił to specjalnie. Neymar pomógł mi wstać z podłogi, na której siedzieliśmy. Założyłam mojemu synkowi buciki i wyszliśmy. Davi trzymał za rękę mnie i tatę. Tego mi brakowało w dzieciństwie. Chociaż on też nie ma tak łatwo. Tata cały czas za granicą. Bardzo daleko od niego, a mama ma go gdzieś. Mógłby przeprowadzić się do Barcelony. Oboje by za sobą tak nie tęsknili. Z transu obudził mnie głos małego.
-Mamo jakie chcesz lody?- zapytał wesoło.
-Ja kochanie nie chcę lodów- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Mari co się dzieje?- spytał Neymar. Kochałam jak wymawiał moje zdrobnienie imienia. Dużo osób tak na mnie mówiło, ale w jego ustach brzmiało to zupełnie inaczej. Co się ze mną dzieje?
-Nie mam ochoty- odrzekłam. Nie powiem mu, że się odchudzam bo zaraz by powiedział mojemu tacie. Brakuje mi już tylko kilka kilogramów do upragnionej wagi. Po lodach poszliśmy z chłopakami na plac zabaw. Pobawiliśmy się z malutkim i musieliśmy pojechać na stację kolejową. Pożegnałam się z moją siostrą bo tak nazwalam Rafe, a ona powiedziała do mnie przyszła bratowa. Długo trzymałam w objęciach Daviego. Starałam się nie rozpłakać, ale kiedy weszli do pociągu i odjechali nie dałam rady. Z moich oczu popłynęły łzy. Neymar natomiast miał je w oczach. Słona ciecz płynęła po moim policzku.
-Nie płacz- szepnął mój towarzysz. Zbliżył się do mnie i niepewnie mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk. Nie oszukujmy się potrzebowałam teraz czyjeś bliskości. Nienawidzę pożegnań. Pojechaliśmy z powrotem do hotelu. Chłopaki wymyślili imprezę. Na początku nie chciałam bo totalnie zepsuł mi się humor przez wyjazd tego malca, ale dziewczyny mnie namówiły. Szykowałyśmy się u mnie. One już zeszły, a ja nadal siedziałam w pokoju. Nie szykowałam się. Siedziałam na łóżku i słynęła mi pojedyncza łza. Nawet nie wiedziałam, że będzie mi go tak brakować. Ich obu. Neymara i Daviego. Zeszłam na dół w takim stroju:
Włosy miałam tylko rozpuszczone, a oczy pomalowane na czarno- złoto. Nie było źle. Zeszłam na dół i okazało się, że czeka na mnie Neymar. Każdy się podzielił, a Alves wepchnął się do taksówki sam. On robi wszystko, żeby nas ze sobą zeswatać. To się nie uda. Za bardzo go skrzywdziłam. Dopiero teraz rozumiem jaką byłam egoistką. Mogłam wtedy to z nim wyjaśnić. Uniosłam się dumą. Postanowiliśmy przejść się. do klubu, ponieważ wcale nie był tak daleko.
-Wiesz, że oni chcą nas zeswatać?- zapytał po chwili Brazylijczyk. Przytaknęłam mu tylko głową. Myślami byłam przy tym samym temacie. Chyba go kocham. Nie. To na pewno tylko głupie zauroczenie, które przyszło bo nie mam nikogo na prawdę bliskiego obok siebie.
-Mogę zabrać cię najpierw jedno miejsca?- zapytał ponownie.
-A gdzie?- serio chciałam z nim spędzić trochę czasu. Zastanawiałam się nad wyjazdem z tatą do Niemiec. Język jako tako znam. Musiałabym tylko trochę sobie przypomnieć i było by dobrze.
-Niespodzianka!- krzyknął i wziął mnie na ręce, po czym zaczął biec. Śmialiśmy się jak głupi. To było niesamowite. Okazało się, że Neymar zabrał mnie na plażę. Delikatnie wiał wiatr, a morze szumiało. Było cicho i ciemno, ale fajnie. Usiedliśmy na jednym z kamieni, a ja poczułam, że robiło mi się zimno. Nastawiłam się na klub, a nie na zimna, morską bryzę. Mimo to, to w nim uwielbiałam. Potrafił być spontaniczny.
-Zimno ci- powiedział ze śmiechem.
-No wiesz nie uprzedziłeś, że będziemy siedzieć na plaży- powiedziałam uśmiechnięta. Przy nim mogłam być sobą. Nie musiałam nikogo ani niczego udawać, choć tak często to robiłam. Odpychałam go, kiedy chciałam rzucić się na szyję. Stop. Nie myśl tak. Ney zdjął z siebie kurtkę i chciał mi ją założyć.
-Nie chcę- zaprotestowałam.
-Jestem dżentelmenem, a tobie jest zimno- stwierdził z nie małym uśmiechem.
-Ney na prawdę nie...- nie dał mi nawet skończyć. Przerwał w połowie.
-Co ty filmów nie oglądasz? Jak ci daję to masz wziąć moją kurtkę bo zamarzniesz, a ja próbuję być uprzejmy- wyszczerzył się do mnie i nałożył mi ją na swoje ramiona. Sięgała mi do połowy ud. On zarzucił swoje ręce na moje ramiona i siedział tak, przytulając mnie od tyłu.
-Rafa i Dani by powiedzieli, że romantyczny- zaśmialiśmy się na te słowa oboje -Neymar...
-Tak?- zapytał, jakby o czymś długo myślał.
-Co się z nami stało?- zapytałam. Nie wiem po co. Po prostu chciałam wiedzieć. Chciałam znów poczuć się 3 metry nad niebem.
-Właśnie nad tym myślałem- uśmiechnął się lekko- Nieporozumienia, błędy, duma...- wypowiedział, a ja w pełni się z nim zgadzałam. W końcu postanowiliśmy pójść do klubu. Neymar mnie zasunął przez co musiałam komicznie wyglądać w jego wielkiej kurtce. Doszliśmy do bawiących się już tam piłkarzy i oddaliśmy się w wir zabawy.
Mamy 34 rozdział :D Taki romantyczny xd Nagle Marika i Neymar się nie bili ani nie byli dla siebie chamscy xd Jakoś tak się nam miło zrobiło :) Czas to zmienić? :* Dziękuję za każdy komentarz :)
Zapraszam także na mojego instagrama: https://instagram.com/werczi1608/