Przespałam kilkanaście godzin. Obudziłam się, ale Neymar siedział gdzieś z innymi naszymi przyjaciółmi. Oparłam ponownie głowę o szybę i myślałam o tym wszystkim. Jeśli on będzie wiedział, że nadal na niego czekam to nic z tym nie zrobi. Może jednak go od siebie trochę odizoluję. Po co, któreś z nas ma cierpieć? Lepiej, żeby on zrozumiał, że może wszystko stracić przez narkotyki i jego nieodpowiedzialne zachowanie. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się chłopak, o którym tak rozmyślałam. Siadł wesoły obok mnie i chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
-Nie jesteśmy razem-powiedziałam trochę zła. Co on sobie myśli? Że teraz będzie mógł mnie całować, przytulać i nadal zachowywać się jak byśmy byli razem? Jego niedoczekanie.
-Oj tam, przecież... No dobraaa- powiedział zrezygnowany, widząc mój wzrok- Zapnij pasy bo się przesiadamy- poinformował mnie, a ja zrobiłam to o co mnie prosił. Najpierw lądujemy w Brazylii, a stamtąd do Chile, ponieważ w Hiszpanii nie ma połączenia do kraju, który wybraliśmy na nasze wakacje. Wielu piłkarzy z ich partnerkami czy znajomymi polecieli na Ibizę, do Mediolanu lub Miami. Jednak my postanowiliśmy zaszaleć.W końcu żyje się tylko raz. Tak jak dziś jesteśmy młodzi, nie będziemy nigdy. Po chwili znajdowaliśmy się już na lotnisku w Sao Paulo. Rozprostowaliśmy kości i pozostało nam czekanie przez kilka minut na nasz samolot. Wzięłam swoją walizkę i usiadłam na ławce. Przysiadł się do mnie Cristian. Nie wiedziałam co mam zrobić. Uciekać nie wypada, a poza tym mamy za niedługo samolot. Co jednak miałam mu powiedzieć? Przepraszam, ale kocham jednak Neymara? Powinieneś wiedzieć, że jestem idiotką, która często nie wie co czuje. Idiotką, która potrzebuje, aby chłopak codziennie przypominał jej, że jest ważna. Idiotką, która potrzebuje tych komplementów, chociaż każdemu wmawia, że wcale tak nie jest. Pewnie nie znasz takiego uczucia. Jestem po prostu nienormalna.
-Mogłaś usiąść ze mną- powiedział i mnie objął. Siedziałam zesztywniała, jakby obejmował mnie seryjny zabójca. Przełknęłam ślinę, a na moich rękach pojawiły się dreszcze. Zdjęłam jego rękę ze swoich ramion i spojrzałam mu prosto w oczy. Uśmiechał się tak szczerze.
-Nie kocham cię Cris- powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy. Nie dlatego, ze go kłamałam. Bolało mnie to, że dałam mu jakąkolwiek nadzieję. Nie chciałam, aby tak było.
-A to co wtedy powiedziałaś?- zapytał zszokowany. Doigrałaś się kretynko,pomyślałam. Teraz zostaje mi jedynie pogratulować samej sobie.
-Neymar się mną nie interesował, zabawiał się z innymi dziewczynami, a ty zawsze byłeś obok. Pomyliłam miłość braterską z miłością między chłopakiem, a dziewczyną. Przepraszam cię Cris... Nie wiem, co mam jeszcze powiedzieć. Głupio to zabrzmi, ale naprawdę mi przykro- wyjaśniłam. Czułam się okropnie. W taki głupi sposób mogłam stracić przyjaciela, który był dla mnie jak brat. Kolejny raz dzieje się tak przez moją głupotę. Mimo że bardzo bym chciała, to czasu nie cofnę.
-A co gdybyś podczas tych wakacji się we mnie zakochasz?- zapytał. Zdziwiło mnie to pytanie jak cholera. Znowu "przeklinam". Taka ze mnie dama, że jak to rodzice mówią "chuj i kurwa to z gęby nie wychodzi". Nie wyrosłam z tego. To się wynosi z domu, a mój dom był na ulicy. Wróć. Co ja mam mu odpowiedzieć? Wiadome jest, że tak się nie zdarzy, ale chyba na pocieszenie nie muszę mu tego mówić. Sam to przecież zaproponował. Sam powiedział "gdybyś". Ewidentnie to życie jest dla mnie za ciężkie. Nie chcę nikogo zranić, a i tak to robię. W dodatku zawsze ranię ważne dla mnie osoby i to zupełnie nieświadomie.
-Jeśli by tak było to byłabym w tobie zakochana- odpowiedziałam dość głupio, ale musiałam jakoś uniknąć jednoznacznej odpowiedzi. Moje pomysły są po prostu genialne. Chyba nikt nie ma głupszych. Brawo dla mnie. Kiedyś wystartuje w konkursie dla idiotów. Przynajmniej chociaż raz kiedyś coś wygram. Mam na to stu procentowe szansę. Koniec tego czarnego humoru. Nawet nie wiem czy można to tak nazwać.
-Zostawiłabyś Neymara?- zapytał po raz kolejny tego dnia. Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Zaraz zamknęłam usta. Byłam tak zdezorientowana, zdziwiona i zszokowana, że nie wiedziałam jak mam zareagować. W tej chwili poproszono nas o wejście na pokład samolotu. Zrobiliśmy co nam kazano.
-Poczekaj- zawołał Cristian i złapał mnie za nadgarstek- Tak czy nie?- postawił mnie pod ścianą. Nie licząc faktu, że nie odkocham się na zawołanie i to w dodatku po trzech tygodniach to tak.
-Tak- powiedziałam i weszłam do samolotu. Zajęłam miejsce przy oknie i myślałam, że jak poprzednio Neymar usiądzie ze mną, ale tak się nie stało. Przeszedł obok mnie i spojrzał tymi swoimi ciemnymi oczami. Nie usiadł ze mną. Co ja znowu takiego zrobiłam? Ewidentnie jest na mnie obrażony, ale o co? O tą sytuację, gdy nie pozwoliłam się mu pocałować? Zaraz jednak usidła obok mnie Anto. Byłam wdzięczna losowi za to, że ona tutaj jest razem z Shak. Inaczej chyba bym zwariowała. Przed nami ponad cztery godziny lotu z obrażonym piłkarzem. Coś czuję, że ten lot zapowiada się po prostu wspaniale. Lepiej być nie mogło. Ludzie kupcie mi podręcznik "Życie od A-Z dla idiotów". Naprawdę mi się przyda. Jestem jakąś niedorozwiniętą osobą. Stop. Nie będziesz się przecież przejmowała jego fochami. Umowa była jasna. Nie jesteśmy ze sobą i dajemy sobie na wstrzymanie. Jeśli on nie umie tego uszanować, zrozumieć i się do tego przystosować to już nie mój problem, ale tylko i wyłącznie jego. Westchnęłam głośniej, niż miałam zamiar i spojrzałam na Anto, która mi się już przyglądała.
-Leo poprosił mnie, żebym z tobą usiadła, ale nie wiem czemu. Pokłóciłaś się z Neymarem?- zapytała widocznie zmartwiona. Widać, że jest nasza przyjaciółką. Martwi się i zaraz będzie pewnie chciała nam jakoś pomóc. Kochana dziewczyna. W sumie myślałam, że z nami nie pojadą. Ona, Leo, Shak i Geri bo przecież mają dzieci, ale jak się okazało mają również wspaniałych rodziców, którzy rozumieją, że potrzebne są im wakacje.
-No właśnie nie. Chyba, że chodzi mu o to, że nie pozwoliłam się mu pocałować- wytłumaczyłam. Ona chwilę myślała nad czymś.
-Nie wydaję mi się... U nas jak byliście to też mu na to nie pozwoliłaś, a przecież nie robił z tego powodu jakiś scen. Pamiętasz, wtedy zaczął się starać, przyniósł ci te piękne kwiaty. Może chodzi mu o coś innego... Zapytam Leo- powiedziała. W tym, co mówiła było sporo racji. Nie mógł się o to obrazić. Więc o co? Co znowu źle zrobiłam? Powoli mam dość tych wakacji.
-Nie powie ci teraz bo siedzi z Neymarem- uświadomiłam jej. Ona uśmiechnęła się jak typowy cwaniak do mnie.
-Od czego są sms-y?- zapytała z uśmiechem. Zaraz wyjęła telefon i obróciła go tak, żebym wiedziała co pisze.
"Co tam u Neymara?"
"Dziękuję u mnie też dobrze XD"
"Oj Leo... A tak naprawdę?"
"Chodzi ci o niego i Mari?"
"Owszem :) Więc jak?
"Jest smutny, zawiedziony, chce wracać do domu, powiedział że zbierze się wcześniej z tych wakacji"
"Ale dlaczego?"
"Zapytaj Mari"
"Ona też tego nie wie"
"Słyszał jej rozmowę z Crisem"
"A tak dokładniej?"
"Cris zapytał się Mariki czy zostawi Neymara, a ona powiedziała, że tak :("
-Przecież to nie prawda- powiedziałam do Anto. Ona spojrzała na mnie, nic nie rozumiejąc. Zaczęłam jej opowiadać przebieg mojej rozmowy z Tello. Pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Ona jak prawdziwa przyjaciółka przytuliła mnie najmocniej chyba jak tylko umiała i głaskała po włosach. Bolało mnie to, że mi nie ufa. Mógł do mnie podejść, porozmawiać, nakrzyczeć. Zrobić cokolwiek, ale nie przestać się odzywać. Nienawidzę, gdy on milczy, kiedy jest na mnie zły. Poza tym po co podsłuchiwał? Zaraz przyszła do nas Shakira. Opowiedziałyśmy jej wszystko od samego początku, ale ona nie była załamana jak ja. Nie próbowała mnie na razie pocieszać. Stwierdziła, że ona tę sprawę wyjaśni. Poszła pewnym krokiem w stronę swojego ukochanego, najlepszego piłkarza świata i chłopaka, którego tak bardzo kochałam. Chciałam ją powstrzymać, ale zamiast ja ją to Anto mnie powstrzymała. Argentynka uznała, że Shak wie co robi i że Neymarowi należy się prawdziwa szkoła życia. Nie chciałam nikomu psuć wakacji. Atmosfera byłaby beznadziejna, ale przekonać te dwie dziewczyny to jak powstrzymać tornado. Jednym słowem niewykonalne.
-Mamy do pogadania- powiedziała wściekła jak osa. Chłopaki zwrócili natychmiast na nią uwagę. Geri oczywiście myślał, że już on coś zrobił.
-Ale kochanie...- zaczął, ale nie było dane mu skończyć. Shak ma tylko kilka punktów w swojej instrukcji. Po pierwsze nie denerwuj tej Kolumbijki. Po drugie uciekaj, gdzie pieprz rośnie, jeśli już ją wkurzysz. Po trzecie kochaj ją. Tylko tyle. Moja kochana, starsza niemalże siostra z krwi i kości. Antonellę także traktuje jak moją siostrę.
-Ciszej gołąbeczki bo Neymar śpi- powiedział Leo. Wpadka. Piosenkarka pochyliła się nad nim i zapiszczała mu do ucha. Ten wstał jak poparzony. Nikt nie wiedział, co się dzieje oprócz nas.
-No brawa dla ciebie książę już wstał, a teraz mi coś wytłumaczy- powiedziała nadal zła na Brazylijczyka. Spojrzał na nią, nie rozumiejąc nic, a nic. Nie dziwię się mu. Człowiek sobie spokojnie śpi, a tutaj panna mu się drze do ucha i jest tak wkurzona, że normalnie bez kija nie podchodź. A on przecież kija nie miał i co miał biedny chłopak zrobić. Wiem, trochę przesadzam.
-Wytłumacz mi bałwanie skończony, kretynie pospolity, idioto czy ty umiesz być w związku?- zapytała się go. On przetarł oczy i odwrócił się w moją stronę.
-Co tym razem?- zapytał znudzony i przewrócił oczami. Zrobiło mi się znowu smutno. Nic takiego nie zrobiłam, a tu kolejny raz problemy.
-Co tym razem? Co tym razem?! Jaja sobie robisz człowieku?- wykrzykiwała. Byłam już pewna, że na małej wymianie zdań się nie skończy.
-Shak z całym szacunkiem, ale nie mam zamiaru się z tobą kłócić o tą dziw... Dziewczynę- dokończył. Dobrze wiem, co chciał powiedzieć. Anto zerwała się z fotela i wręcz podbiegła do Neymara. Leo nie wiedział, co jego ukochana zamierza zrobić. W sumie ja też nie wiedziałam, nikt nie wiedział. Ona zamachnęła się i uderzyła z całej siły "11" Barcelony. Chciała mu jeszcze dołożyć, ale Messi ją złapał mniej więcej tak. Każdy był zdziwiony zachowaniem partnerki Leo, która biła teraz jego po plecach. On poszedł z nią gdzieś na koniec samolotu. Tym razem do akcji wkroczyła Shakira. Teraz to ja postanowiłam odciągnąć moją przyjaciółkę. Jednak nie dałam rady. Udało się to Gerardowi. Piłkarz złapał ją za brzuch i podniósł do góry, co nie było zbyt trudne dla niego. Dziewczyna mimo to nie dawała za wygraną. Miała na sobie piękne szpilki i nie pożałowała ich na kopnięcie Brazylijczyka. W tym samym momencie wstał Dani. Był tak zszokowany, że nie wiedział co ma zrobić. Geri poszedł w ślady swojego klubowego przyjaciela i zaciągnął swoją wybrankę na drugi koneic samolotu. Neymar jak to Neymar darł się coś tam, że ich porąbało i takie tam rzeczy, ale do mnie docierało co drugie słowo. Nagle zrobiło mi się słabo. Zdążyłam dotknąć swojej głowy i opaść na fotel. Złapałam się za drugie siedzenia dla złapania równowagi. Wszystko mi wirowało. Nie wiedziałam co się dzieje. Przed oczami ujrzałam rozmazany obraz i Daniego, który przede mną klęczał, a Ney stał zaraz za nim. Wreszcie mi przeszło, ale Dani uparł się, że mam mówić, ile palców widzę. Pokazał najpierw trzy.
-100- odpowiedziałam ze śmiechem- Dani nic mi nie jest- powiedziałam rozbawiona jego zachowaniem.W gruncie rzeczy to było kochane, że aż tak się o mnie martwił.
-A to przed chwilą to też było nic?- zapytał kpiąco. Jest tylko nie wiele rzeczy gorszych od martwiącego się Alvesa. Ale tak mają chyba wszyscy przyjaciele. Przynajmniej ich mam i wiem, że mogę na nich polegać. Nigdy takich nie miałam i to mnie zjadało od środka. Człowiek bez przyjaciół to nie człowiek. To jedynie wrak człowieka. Udajesz szczęśliwą, ale wcale tak nie jest. Jeśli to rozumiesz to bardzo mi przykro. Wierzę, że jeszcze kiedyś los się odwróci. Może twoje szczęście idzie małymi kroczkami i dlatego jeszcze go nie ma. Ewentualnie zdechło. Przepraszam, że tak brutalnie, ale inaczej się nie da. Takie jest życie. Niesprawiedliwe. Okropne. Popaprane. Złe. Bolesne. Kruche. Życie to taka bardzo smutna historia. Mimo to są chwile piękne i cudowne. Trzeba dawać sobie radę. Nie można pokazać tej dziwce, zwanej życie, że jest się słabym. Wolałabym udawać silną, niż pokazać jaka jestem krucha. Nie ma takiej opcji. W moim słowniku nie ma słów takich jak: nie da się, nie umie, nie dam rady, jestem krucha, nie jestem silna, poddaje się. Wracając do sytuacji z samolotu.
-To z nerwów, daj już spokój mamusiu- mówiłam dalej rozbawiona. On pokręcił głową na znak kompletnej i totalnej załamki. Jednak po chwili się ocknął i zmarszczył czoło.
-Właśnie co się stało jak spałem? Myślałem, że Cię Shak zabije zaraz- powiedział trochę zmartwiony, ale z drugiej strony lekko rozbawiony tym widokiem. Wcale się mu nie dziwię.
-Nie tylko ona. Anto też się na mnie rzuciła- poinformował go mój były chłopak. Owszem tak można go teraz nazwać. Unikałam tego określenia, ale trudno. Nie mam zamiaru robić z siebie idiotki. Chciałam mu to jeszcze wytłumaczyć, tą całą rozmowę, ale nie po tym wszystkim. Co on sobie myślał? Nie ma takiej opcji w tym momencie. Miał, spierdolił i tyle w tym temacie. Nazwał, a raczej chciał nazwać mnie dziwką. Nie zasłużyłam sobie na to. Nie pozwolę sobą pomiatać i się na mnie wyżywać.
-Coś ty im zrobił?- zapytał zdziwiony. Co on zrobił? Ochh... Zupełnie nic. Robił to co zawsze. Nic takiego. Boję się jedynie, że w pewnym momencie uwierzę w słowa, które on mówi. Tyle już przykrych słów od niego usłyszałam, a cały czas go kocham.
-Zapytaj się ich przyjaciółeczki od siedmiu boleści- syknął w moją stronę. Nie miałam już sił na kłótnię z nim. Poza tym nie chciałam pokazać, że płaczę. Pewnie i tak już wiedział. Cały makijaż mi się rozmazał, a mi było wszystko jedno.
-Jeśli o to ci chodziło to wygrałeś. Zabolało jak cholera- wypowiedziałam te słowa ze łzami w oczach. Poszłam do łazienki. Osunęłam się po drzwiach i zapłakałam. Słyszałam jakieś krzyki, ale nie miałam ani siły ani ochoty na to wszystko. Myślałam nad przeprowadzką do Niemiec. Znowu chciałam uciec. Stop. Nie zostawię mojego domu, przyjaciół tylko dlatego, że ktoś nie potrafi zrozumieć, że cały świat nie jest przeciwko niemu. Usłyszałam głos, który mówił, że mamy zapiąć pasy. Poszłam na moje miejsce, gdzie siedziałam wcześniej i wykonałam polecenie. Anto spojrzała na mnie tymi smutnymi oczami. Uśmiechnęłam się słabo, ale jednak. Lądowaliśmy. Jesteśmy w Chile. Powinnam się cieszyć, ale jest wręcz przeciwnie. Wyszłam z samolotu i wciągnęłam chilijskie powietrze. Mój plan był prosty. Dobrze się bawić i zapomnieć o piłkarzu, z którym kiedyś wiązałam jakiekolwiek nadzieje.
-Słyszałem, że pokłóciłaś się z Neymarem- zagadał uśmiechnięty Cristian. Myślałam, że mnie szlak za przeproszeniem trafi. Nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy on jeszcze dodał- Co jeśli bym cię teraz pocałował? Czy zbliżyłoby to nas do siebie?- wbiło mnie w ziemię. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Oprzytomniałam, gdy chłopak chciał mnie pocałować. Chciałam go odepchnąć, ale mocno mnie trzymał. W tym momencie pojawił się Neymar. Rzucił walizki i do nas podbiegł. Tello był tak zaskoczony, że nie miał szans nawet na obronę. Zaraz oboje leżeli na ziemi. Ney siedział na chłopaku i okładał go pięściami, krzycząc, że mu ufał. Łzy spływały po moich policzkach i w tym momencie znowu zakręciło mi się w głowie.
Trochę krótki, ale jednak jest :) Jak Wam się podoba? Trochę namieszałam prawda? Ale ja bez mieszania to nie ja XD Proszę- jeśli to czytasz-skomentuj :) Dajecie mi tym ogrom motywacji :) Jakie plany na wakacje? Ktoś jedzie na podbój Barcelony ? :*
Świetny! ❤
OdpowiedzUsuńGenialny :**
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Pisz szybciutko kolejny ^^.
OdpowiedzUsuńLicze na to ze Marika bedzie wciazy z Neyem :) :) :)
OdpowiedzUsuńJejciu, jejciu, jejciuuuu, daj mi next !!! <333
OdpowiedzUsuńPs. Mój nos czuje ciąże Mariki :3 Ewentualnie jakąś chorobę... Ale to raczej ciąża :D
Cudowny <3 Nareszcie się do czekałam takich chwil , jak kiedyś.Kocham jak się kłócą , a jednocześnie coś ich do siebie ciągnie ♡ A shakira i Antoniella mnie rozbroiły , wymarzone przyjaciółki <3
OdpowiedzUsuńCudowny i poruszający rozdział - zwłaszcza te przemyślenia. Ney trochę przegiął, ale na Crisa to ja już normalnie słów nie mam. Akcja Shaki i Anto - szacun :D Już się nie mogę doczekać kontynuacji, która - mam nadzieję - pojawi się szybciutko ;) No i martwią mnie te zasłabnięcia czy omdlenia Mar. :/ Ja na wakacje wybieram się do Katalonii ;D Barcelono - przybywam, hehe ;*
OdpowiedzUsuńNie nie i nie!!! oni mają być razem słyszysz! RAZEM ;) nie wybaczę ci tego jak nie będą =D
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to świetny i zapraszam do mnie :)
Mam nadzieje ze Ney sie ogarnie a Mari mu wytlumaczy ta cała rozmowe z Crisem :) :) :) no i te jej omdlenia czyzby ciaza ???
OdpowiedzUsuńJezuu taki cudowny ❤❤❤
OdpowiedzUsuńMatko jaki cudny :* niech Mari będzie z Neymarem, są dla siebie stworzeni :* czekam szybko na next. :)
OdpowiedzUsuńCudowny <3 czekam na next :) :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ��❤ czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietny!💟⚽💕💞😍❤
OdpowiedzUsuńJejku cudowny ♥♥♥ ty to umiesz pisać kłótnie :'D czekam niecierpliwie na kolejny fantastyczny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńNie mogę w takim momencie? :-D mam nadzieję że to naprawisz . Świetny czekam na next ♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńCuuuuuudny <3
OdpowiedzUsuńJenyy Cudnyyy ♥♥ Naprawdę się postarałaś ;* Co tam że namieszałaś ja tam lubię jak mieszasz hahaha :* Wenyy kochana ;*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Cris sie odwali a Mari będzie z Neyem... a Shak i Anto to wymarzone przyjaciółki! Rozdział jak zwykle cudowny!! <3 z niecierpliwością czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńBoski <3 Dawaj szybciutko następny! ;3 /Zuza
OdpowiedzUsuńBoski misia! <3
OdpowiedzUsuńPisz szybko kolejny! ;)
/Rio :)
Twoje opowiadanie jest CUDOWNE !! mogę je czytać godzinami *.* czekam z wielką niecierpliwością na następny rozdział !! w wolnej chwili zapraszam do siebie ;) pozdrawiam i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńOh my God...! Wielbie cie za to opowiadanie. Normalnie I love you! ❤Wymyslasz coraz lepsze rozdzialy. SUUPER
OdpowiedzUsuń