Łzy spływały mi po policzku i w tym momencie zakręciło mi się w głowie.
Znowu. Cholera. Obok mnie pojawiła się Shak, która mnie przytrzymała, żebym nie upadła. Byłam jej naprawdę wdzięczna. Kolumbijka spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Tym razem także doszłam do siebie w dość krótkim czasie. Przy mnie stał już Neymar i Cris, który objął mnie ramieniem.
-Chodź, zaprowadzę cię do hotelu- powiedział słodziutko, a raczej tak próbował powiedzieć Cris. Ja jednak byłam na nich wściekła.
-Ona woli iść ze mną- odezwał się Ney. Tego było już za wiele. Co oni sobie obydwaj wyobrażają? Nie jestem jakimś towarem na sprzedaż, żeby oni o mnie decydowali. Oczywiście oni już się kłócili. Te wakacje z nimi będą koszmarne.
-Dani pojedziesz ze mną do domku?- zapytałam mojego przyjaciela, a on natychmiast wyraził chęć pomocy. Pożegnałam się z dziewczynami oraz Leo i Gerim. Mina Tello i da Silvy była bezcenna. Zamówiliśmy z Danielem taksówkę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wszyscy będziemy mieszkać w jednym domu. Pięknie po prostu.
-Wiesz, że oni będą w jednym domku?- zapytał trochę jakby przerażony. Spojrzałam na mojego towarzysza i pokiwałam niechętnie głową.
-Właśnie o tym myślałam... Przecież oni się pozabijają- jęknęłam nieznacznie. Obrońca tylko westchnął.
-Opowiesz mi o co chodzi z tą całą rozmową z Tello? Naprawdę chcesz odejść od Neymara?- zapytał ponownie dzisiejszego dnia. Przewróciłam oczami.
-On ma jakieś urojenia- prychnęłam- Rozmawiałam z Crisem i on zapytał się mnie co by było, gdybym zakochała się w nim na tych wakacjach, odpowiedziałam, że byłabym zakochana...- miałam mówić dalej, ale wiedziałam, że Dani się teraz wtrąci. W sumie nic dziwnego.
-Błyskotliwie- stwierdził, po czym oboje się zaśmialiśmy.
-Się wie... No i on zapytał się w końcu czy wtedy zostawiłabym Neymara, chciałam uniknąć odpowiedzi bo po co mu robić nadzieję czy coś, ale on nie dawał za wygraną. Powiedziałam mu tylko prawdę. Gdybym się zakochała w kimś innym to bym nie była z Neymarem, tylko, że on nie zrozumiał aluzji- tymi oto słowami skończyłam całą historię, przez którą pokłóciliśmy się z napastnikiem.
-Ta aluzja miała na celu uświadomienie mu, że kochasz tylko i wyłącznie Neymara?- zadał kolejne pytanie. Pokiwałam głową, a on mnie objął ramieniem. W tym czasie przyjechał nasz kierowca. Alves pomógł mu zapakować nasze walizki do bagażnika. Wsiedliśmy do samochodu, a Daniel nadal mnie obejmował.
-Słuchaj Mari, pogadam z Neymarem na ten temat. Wiesz jaki on jest... Usłyszy coś, przekręci, nie pomyśli o tym na spokojnie, wszystko bierze zbyt emocjonalnie no i potem chodzi zły, nie mając nawet racji- tłumaczył swojego kumpla. Wiedziałam, że ma rację, ale nie chciałam na razie godzić się z moim byłym chłopakiem. Postanowiłam powiedzieć coś jeszcze mojemu słuchaczowi.
-Wiesz dlaczego Anto i Shak rzuciły się na tego kretyna?- spytałam. Ciekawe czy jego kolega z reprezentacji mu to oznajmił.
-No właśnie nie... Ney mówił tylko, żebym się ciebie zapytał- odpowiedział i przewrócił oczami. Uśmiechnęłam się słabo.
-Chciał nazwać mnie dziwką, ale w ostatniej chwili powiedział co innego- wyjaśniłam. Uznałam, że powinien wiedzieć. Skoro każdy jest w tę sprawę zaplątany. Poza tym obiecał mi z nim porozmawiać.
-Nie ma usprawiedliwienia na jego zachowanie, ale to wszystko przez emocje. Jesteś dla niego ważna. Gdybyś nie była to nie obiecałby ci, że przestanie ćpać. Nasza paczka namawiała go na rzucenie tego gówna przez cały czas, a tobie się od razu udało. Wiem, że za pierwszym razem nie poskutkowało, ale przynajmniej się starał. Pogadam z nim o całej tej sprawie jeszcze dzisiaj. Mam pewien pomysł... Może by go i Crisa dać do jednego pokoju, a ty ze mną?- to jest myśl. Byłam zachwycona pomysłem tego piłkarza oraz cholernie wdzięczna mu za okazane wsparcie. Uwielbiam tego faceta. Jest ode mnie trochę starszy, ale mimo to rozumiemy się doskonale. Poza tym to "małe" duże dziecko. Jest wspaniałym człowiekiem. Każdemu gotów jest pomóc. Nie denerwuje się zbyt często, ale kiedy już taka sytuacja się zdarzy to jest masakra. Wychodzi z niego dzikie zwierzę z piekielnym temperamentem. Wychował się w Brazylii, ale jest coś niego istnie hiszpańskiego. Może dlatego ma drugie obywatelstwo.
-Ok, ale żeby się tylko nie pozabijali- zaśmiałam się, a ze mną mój towarzysz. Taksówka stanęła przed pięknym domkiem. Dani nie pozwolił mi zapłacić, a sam wyjął skórzany portfel i to zrobił. Naszym oczom ukazał się biały domek z drewna. Jego dach był ze słomy. Wchodziło się do niego drewnianymi schodami, obok których był duży także drewniany taras, na którym były cztery biało-granatowe leżaki. B yliśmy pod wrażeniem tego wszystkiego. Byliśmy pierwsi. Za nami parkował już inny samochód z Anto i Leo. Popatrzyliśmy na siebie z Danim i rzuciliśmy nasze walizki. Pobiegliśmy ile sił mieliśmy w nogach, aby zając najelpszy pokój. Otwieraliśmy jeden po drugim, aby był największy i z najlepszym widokiem. Kiedy zwiedziliśmy wszystkie pokoje wróciliśmy biegiem do trzeciego pokoju. Przybiliśmy sobie piątki i opadliśmy na łóżka. Dani wpadł na pomysł, że przyniesie nasze walizki, a ja zostanę, aby przypilnować pokoju. Pzzy drzwiach jednak stwierdził, że oni są silniejsi ode mnie i mnie stąd wygonią. Następnym już wspólnym pomysłem okazało się rozwalenie pościeli po całym pokoju. Dani wyjął z mojej torebki szminkę i nasmarował na lustrze kilka słów "Tu rządzą królowie. Plebs śpi w innym pokojach :) Pozdrawiamy <3". Śmialiśmy się z naszej głupoty jak opętani. Pobiegliśmy z powrotem po nasze walizki. Anto i Leo dopiero szli do domku z walizkami. Oczywiście nie ze wszystkimi. My także musieliśmy iść na kilka razy. Miałam ze sobą dwie duże walizki, a Dani jedna dużą, a drugą trochę mniejszą. Do tego oczywiście torby podróżne, które leżały już w pokoju.
-Zaklepaliście już pokój?- zapytał zrezygnowany Leo. Spojrzeliśmy na siebie z Danim i pokiwaliśmy głowami.
-Skąd wiedziałeś?- spytała zdziwiona Antonella.
-Bo się szczerzą jak głupole- odpowiedział jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.
-Jak królowie- poprawiłam go i znowu wybuchnęliśmy z Danim śmiechem. Kiedy wnieśliśmy nasze walizki, ogarnęliśmy naszą pościel. Reszta zaczęła się powoli zjeżdżać. Ogarnęliśmy z Alvesem temat, że przebieramy się w kostiumy kąpielowe i idziemy kąpać się w Oceanie Spokojnym. Najpierw ja poszłam do łazienki i wyszłam w rozpuszczonych włosach i takimB kostiumie, a Dani w takich spodenkach kąpielowych. Chłopak założył jeszcze swoje okulary przeciwsłoneczne, a ja swoje. Postanowiliśmy nic nie brać. Wyszliśmy na nasz taras i zostawiliśmy okulary na leżakach. Wtedy przyjechał Geri z Shak i Neymar z Cristianem. Oczywiście ci ostatni przepychali się nawet o to kto będzie pierwszy na schodach. Żaden z nich nie dawał za wygraną. Shakira w końcu zajęła pokój i wyszła do nas. My spojrzeliśmy na nią i szyderczo się uśmiechnęliśmy. Ona natychmiast zrozumiała o co nam chodzi.
-Nie, nie, nie... Proszę was- krzyczała, piszczała i darła się w niebo głosy, ale my mieliśmy przy tym niezłą frajdę. Chwyciliśmy ją za ręce i rozpędzeni wpadliśmy do oceanu. Szybko się wynurzyliśmy i przybiliśmy sobie piątki. Wtedy zobaczyliśmy wszystkich naszych przyjaciół na tarasie roześmianych od ucha do ucha.
Wskoczyłam na plecy Alvesa i się do siebie uśmiechnęliśmy.
-Może by tak pobawić się ich kosztem co?- zapytałam rozbawiona.
-Planujesz umilić im te wakacje robiąc każdemu oprócz mnie kawały wspólniczko?- zapytał niczym jak Sherlock Holmes. Przytaknęłam głową, a on przerzucił mnie tak, że wspięłam się na jego szyję. Piłkarz trzymał mnie za nogi.
-Tylko jedna zasada ty mi nie i ja tobie też nie- powiedziałam ostrzegawczo, ale zaraz potem wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
-Tak jest- zasalutował jak żołnierz przez co mnie puścił, a ja zachwiałam się z powodu jego nieskoordynowanych ruchów, po czym oboje straciliśmy równowagę i wpadliśmy do wody. Wynurzyliśmy się i zobaczyliśmy Shak an tarasie całą przemokniętą.
-Shak gdzie kupiłaś taki zajebisty stanik?- zapytałam niby na poważnie przyjaciółki. Wszystkie oczy zwróciły się na nią. Ona sama spojrzała na swoją bluzkę. Pique natychmiastowo zdjął swoją koszulkę i okrył nią ukochaną piosenkarkę. Ona poszła do domu przebrać się, ale ze śmiechem.Za to ją kocham. Inna panna weszłaby obrażona do domu, a ona śmiała się razem z nami.
-Przyznawać się które z was ją tam wciągnęło- zagroził Pique. Oczywiście byliśmy bardzo zgodni z Danim. On wskazał na mnie, a ja na niego. Wszystko było jednocześnie. On strzelił sobie face palma, a potem zwrócił się do Leo, Anto, Neya i Crisa, aby poszli się przebrać bo dołączają do nas. Nagle olśniło nas z obrońcą i cali mokrzy pobiegliśmy do domu. W domku na płytkach Dani się poślizgnął, ponieważ jak wcześniej mówiłam wbiegliśmy mokrzy i aby odzyskać równowagę, pociągnął mnie za rękę, a ja wylądowałam z nim na ziemi. Posłałam mu groźne spojrzenie, ale kolejny raz tego dnia zaczęliśmy się śmiać jak wariaci. Nie przeszkadzało nam dzisiaj nic. Kiedy weszliśmy do naszego pokoju po raz pierwszy obiecaliśmy sobie, że nic ani nikt nie popsuje nam tych wakacji. Oboje leżąc na łóżku przyrzekliśmy sobie "te wakacje będą nasze" i tak będzie. Mamy tysiące pomysłów, które zrealizujemy. Rzecz jasna jedne głupsze od drugich. Leżeliśmy jeszcze chwile na podłodze, ale szybko się ogarnęliśmy i weszliśmy do naszego pokoju po ręczniki i telefony. Pobiegliśmy z powrotem na taras. Na szczęście nikogo tam nie było. Dani przysunął swój leżak do mojego i rozłożyliśmy tam nasze rzeczy. Przygotowaliśmy jeszcze jeden numer dla naszych przyjaciół. Kiedy wszyscy już przyszli byli załamani i zaczęła się walka o dwa leżaki. Stanęło na tym, że Anto dzieli leżak z Leo, a Shak z Gerardem. Dla tamtych miejsca nie było, ponieważ nie przyszli zbyt szybko.Wychodząc z domku na taras przepychali się w drzwiach. Żaden nie chciał odpuścić, więc siłą rzeczą oboje polecieli do przodu. Dani do mnie podszedł i powiedział, że skaczemy na trzy cztery. Zgodziłam się.
-Może zobaczcie jak głęboko tam jest, żeby wam się nic nie stało- zaproponowała Antonella, a pozostali ją poparli. My jednak machnęliśmy ręką na jej słowa, zapewniając, że nic się nam nie stanie. Nasz domek stał na wodzie na grubych palisadach. Złapałam Alvesa za rękę i skoczyliśmy do wody. Szybko podpłynęliśmy pod nasz domek. Dotknęliśmy tam stopami dna. Daniel zaczął się cicho przechwalać, że w ten sposób dosięga podłogi naszego domu, ale ja byłam na to za mała. Alves mnie podsadził.
-Dziękuję staruszku- powiedziałam, śmiejąc się z niego.
-Proszę bardzo malutka jak pchełka siostrzyczko- odpowiedział mi z tym swoim uśmieszkiem.
-Jak pchełka?- nabijałam się z niego. Chciał już coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy spanikowane głosy naszych przyjaciół.
"Gdzie oni są? Może im się coś stało? Jezu mówiłam im, że tu może być niebezpiecznie, to nie jest już śmieszne". Po cichu się z tego śmialiśmy, ale Geri tak nas rozśmieszył, że musieliśmy schować się pod wodą. Uwaga cytuję "Może pożarł ich jakiś rekin". A teraz najlepsze- on to mówił na poważnie. Myślałam, że się tam uduszę. Nałykałam się sporo tej jakże słodziutkiej i zdatnej do picia wody. Pewnie Dani tak samo. W końcu się uspokoiłam, a przynajmniej nie mogłam już oddychać pod wodą, więc się wynurzyłam. Zaraz po mnie to samo zrobił Dani. Odwróciliśmy się, aby wypłynąć do tych mośków, ale przed sobą ujrzeliśmy Neymara, Leo, Geriego i Crisa.
-Długo tu stoicie?- zapytał Dani. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, już dawno bylibyśmy martwi. Szykowalibyście dla nas trumnę.
-Dani można mieć kolorową trumnę?- zapytałam jak gdyby nigdy nic. Każdy patrzył na mnie jak an idiotkę oprócz Alvesa. On jakby nigdy nic po prostu mi odpowiedział.
-Brązową albo czarną to raczej tak.
-A na przykład fioletową, żółtą, różową, zieloną, niebieską albo czerwona?- zapytałam. On zastanowił się chwilę.
-Dla mnie na pewno zrobią. W końcu jestem piłkarzem Barcy- spojrzałam na niego obrażona- dobra tobie też taką załatwię. Jaki kolor?- zapytał najnormalniej w świecie.
-Bordowo-granatowa rzecz jasna- odpowiedziałam dumna. On pogłaskał mnie po głowie, wypinając przy tym dumnie pierś.
-Widać, że moja krew- wyszczerzył się- A czemu pytasz? Coś się stało?
-Nie, po prostu zawsze się nad tym zastanawiałam- oznajmiłam, a on chciał coś powiedzieć, ale był zmuszony zamknąć usta.
-Czy my wam przypadkiem nie przeszkadzamy?- zapytał wściekły Cris.
-Nie, przecież nam nie przerywacie... A wracając do tematu Mari...- teraz to ja mu przerwałam.
-Tego o krwi, umieraniu czy trumnie?
-O *wlepie- odpowiedział.
-Chcesz mieć taką na trumnie? -zapytałam, zmuszając go do wysilenia się na więcej informacji.
-Owszem. Taką jak mamy kupić sobie na drzwi- powiedział.
-Dobra Marika, idziemy. Koniec tego bezsensownego gadania- powiedział Cristian i pociągnął mnie za rękę. Ja natomiast złapałam za dłoń Daniego i popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem. On natychmiast chwycił temat. Stanął przede mną i wyrwał moją rękę z rąk Tello.
-Ona ze mną zostaje- powiedział poważnie. On popatrzył na niego kpiąco i zaśmiał się mu w twarz.
-Ona idzie ze mną na taras- syknął w stronę mojego przyjaciela. Tego było za wiele. Co się z tym chłopakiem działo? Nie mógł decydować za mnie i to w dodatku siłą. Był moim przyjacielem. Nigdy bym się nie spodziewała po nim takiego okropnego zachowania. To do niego w ogóle nie podobne. Za plecami Crisa zobaczyłam dziewczyny.
-Chłopaku co ja ci powiedziałem? Głuchy jesteś czy jak?- zapytał coraz bardziej zdenerwowany Dani. To był rzadki widok. Co prawda, Brazylijczyk denerwuje się na boisku, pozwala sobie czasem na różnego typu złośliwości, ale w życiu prywatnym to oaza spokoju.
-Miałem cię za przyjaciela, a ty nie pozwalasz mi spędzić czasu z Mariką. Co z ciebie za kumpel? Teraz ty będziesz się do niej przystawiał?- zapytał wściekły. Dani zamachnął się, aby go uderzyć, ale go powstrzymałam. Złapałam jego rękę.
-Dani nie warto- powiedziałam spokojnym głosem.
-Słuchaj, nie będziesz jej mówić co ma robić, a czego nie bo z tego co mi wiadomo Mari jest już dorosła i może za siebie decydować. Poza tym nie będziesz z nią spędzał czasu bo ona kocha Neymara. Po trzecie ja z nią spędzam dzisiaj czas, a po czwarte jest moją siostrą- mówił nadal zły, ale próbując się opanować.
-Skąd możesz wiedzieć, że ona kocha Neymara, a nie mnie? Ma mętlik w głowie i nie wie sama co czuje- powiedział.
-Cris daj spokój... Nie teraz- poprosiła go Anto, a Shak jej przytaknęła i położyła rękę na jego ramieniu. On odszedł zły jak nigdy dotąd. Było mi go żal, ale z drugiej strony mogłabym go rozszarpać za tą jego cholerną arogancję.
-Dziękuję Daniś, braciszku- powiedziałam, a on się uśmiechnął.
-Nie ma za co Mariś, siostrzyczko.
-Jest. Nie przypadkowo nazywam cię bratem, to równie ważne co pierwsza miłość- zacytowałam słowa polskiego rapera TMK aka Piekielny. Podobają mi się. Są takie prawdziwe, mocne i dobre w tej sytuacji. Piłkarz w odpowiedzi tylko mnie przytulił.
-Kochasz mnie?- zapytał znienacka Neymar. Nadal byłam przytulona do mojego brata.
-Dani pomóż, nie chcę na razie z nim o tym rozmawiać- wyszeptałam do niego.
-Neymar, daj spokój dzisiaj ok?- poprosił swojego rodaka.
-Dani, nie rozumiesz. Muszę wiedzieć.
-Idioto, a co ty myślisz, że odkochała się w kilka godzin?- zapytał go kpiąco Daniel.
-Dobra, idziemy na miasto koniec kropka i nie ma tematów o miłości- zarządziła Anto. Wszyscy zgodzili się na jej pomysł. Dani obiecał mi pogadać teraz z Neymarem o tej rozmowie. Mamy najpierw iść ogarnąć, gdzie są jakieś targi, sklepy, plaże, kino, restauracje, bary i kluby. Potem idziemy na imprezę. Pasowało mi takie rozwiązanie. Poszłam do pokoju, aby się wykąpać. Po tej czynności chciałam ubrać przygotowane ubrania, ale wtedy do pokoju wpadły dziewczyny.
-Gdzie Mari?- zapytały Daniego.
-Kąpie się- odpowiedział. Obydwie podbiegły do drzwi łazienki.
-Słuchaj Mari, przygotujemy ci zajebiste ubrania, żeby Ney był zazdrosny ok?- raczej stwierdziła, niż zapytała Shak.
-Nie wiem czy to dobry pomysł- odpowiedziałam za drzwi łazienki.
-Dobry, dobry pomogę wam dziewczyny- zaoferował swoją pomoc Alves.
-Nie mam chyba nic do powiedzenia- powiedziałam zrezygnowana.
-No nie masz- potwierdziła Anto. Dziewczyny i Dani szybko przygotowali mi ubrania. Ubrałam się więc w to. Włosy rozpuściłam, ale nie malowałam się. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam wyszykowane, piękne moje dziewczyny. Anto prezentowała się idealnie, ale Shak w niczym od niej nie odstawała.
-Wow... Tyle pięknych kobiet u mnie w pokoju- zachwycał się Dani.
-U nas braciszku- poprawiłam go.
-U nas, u nas siostrzyczko- wyszczerzył się Daniel- ruszamy w miasto dziewoje- ucieszył się, zaczął zacierać ręce, po czym mnie objął. Sam wyglądał niczego sobie. Ubrał męską bokserkę w kolorze czarnym, swoje kozackie okulary przeciwsłoneczne, kolorowe szorty i szare japonki z nike. Kozak. Nie ma co, Alves zawsze ma style. Wyszliśmy z domku i natrafiliśmy na znowu kłócących się chłopaków. Czytaj jako Neymar i Cris. Zaś Leo i Geri leżeli na leżakach, odwróceni w ich stronę i zajadali się chipsami. Widok bezcenny.
-Taa znalazł się lepszy piłkarz, który siedzi na ławce- kłócił się z nim Neymar. Leo widząc nasze miny położył palec na ustach i bezgłośne powiedział "ciii". Usiedliśmy więc na schodach i słuchaliśmy.
-Zobaczymy jak teraz będzie jak przyjdzie nowy trener- stwierdził dumny Cristian.
-Tak samo albo nawet nie będzie się nad tobą litował- prychnął napastnik w pierwszym składzie.
-Możesz mówić co chcesz, ale przegrałeś Marikę i znowu będziesz ćpał- tym razem Cristian przegiął i wiedział to każdy. Nie wiem jakim cudem, ale oni w ogóle nas nie zauważyli.
-Marika nie jest jakąś rzeczą, żeby ją wygrywać czy przegrywać, a poza tym ona sama zdecyduje jak będzie wyglądać jej życie, a nie ty... Tym bardziej ja. Co do ćpania... Nie ma takiej opcji- zadeklarował. Byłam z niego taka dumna i szczęśliwa, że powiedział właśnie takie słowa, a nie inne. Moje serce własnie fikało koziołki. To było niesamowite uczucie.
-Ckliwy tekst, ale to ty ją nazwałeś dziwką- przypomniał mu, a mój uśmiech zszedł.
-Nie twój interes co ja robię... Byłem zdenerwowany i to tylko przez ciebie! Gdybyś się nie wtrącił nadal bylibyśmy razem!- krzyczał.
-Nie jesteś po prostu dla niej zbyt dobry- uśmiechnął się i wtedy Neymar nie wytrzymał. Podbiegłam do chłopaków i ich od siebie odciągnęłam. Nie miałam na tyle siły, więc stanęłam między nami, kładąc ręce na klatce piersiowej Neymara, aby w ten sposób go odepchnąć. Chłopaki zaraz zjawili się obok nas.
-Idziemy na miasto... Nie wiem czy zostajecie i się bijecie czy idziecie z nami- powiedziałam, objęłam Daniego i poszliśmy. Wyruszyliśmy na podbój chilijskiego miasta. Po kilku godzinach wróciliśmy, aby się przebrać do klubu. Włosy rozczesałam, ale nie chciało mi się ich prostować, a potem ubrałam się w taki zestaw. Następnie zrobiłam sobie dość lekki, ale jednak wyrazisty makijaż. Całość prezentowała się wspaniale według mnie. Dziewczyny przyszły do mnie w świetnych strojach i zrobiłyśmy sobie zdjęcie. Każda wrzuciła nie co inne na portale społecznościowe.
Shak podpisała zdjęcie: "Z wariatkami idziemy w melo <3"
Anto podpisała: "Idealny wieczór siostrzyczki <3"
A ja: "Jadą, jadą wariaty".
Wysłałam także nasze zdjęcie tacie i napisałam do niego: "Wszystko ok :) Idziemy do klubu :) Zwiedziliśmy już połowę miasta, ocean jest świetny i cieplutki, domek idealny, atmosfera super. Kocham Cię <3". Potem przyszedł Dani i zrobił mi i sobie selfie. Dodał je tak jak my wcześniej na różne portale społecznościowe z dopiskiem: "Obietnica spełniona :) Z piękną panią siostrą XD". Od razu się uśmiechnęłam, gdy to zobaczyłam.
-Co powiedział?- zapytałam.
-Eeee, dzisiaj o tym nie rozmawiamy- skarcił mnie ze śmiechem- Dowiesz się w swoim czasie- dopowiedział.
-A kiedy będzie ten mój czas?- spytałam, wychodząc na taras, gdzie każdy już na nas czekał.
-Nareszcie jesteście- uśmiechnął się Geri- Idziemy!- zawołał po chwili i skacząc wziął za rękę Shakirę. W ten sposób oboje skakali w drodze do klubu.
-Wracając do tematu to myślę, że dzisiaj lub jutro- odpowiedział na moje wcześniejsze pytanie.
-Kochany jesteś brzydalu- powiedziałam ze śmiechem.
-Ja brzydki? Ja?- nie dowierzał. Zaśmiałam się z niego i wskoczyłam na jego plecy. On się zaśmiał, pokręcił głową i szliśmy dalej.
-Ale wiesz, że masz sukienkę- powiedział już pod klubem. Zeszłam z niego szybko i walnęłam go w ramię. Oczywiście nie obraziłam się na niego, nic z tych rzeczy. Po chwili śmiałam się razem z nim z tej sytuacji. Do klubu nie było zbyt dużej kolejki, więc nie staliśmy zbyt długo. Od razu po wejściu do klubu wszyscy oprócz mnie i Daniego poszli do naszego VIP room'u. My jednak woleliśmy szaleć na parkiecie w rytm brazylijskich hitów. Każdy Brazylijczyk ma poczucie rytmu, więc i mój partner w tańcu je miał.
-Tańczysz jak Brazylijka- skomentował mój taniec Dani. Uśmiechnęłam się do niego.
-Taka pochwała z ust znakomitego tancerza Daniela Alvesa- nabijałam się z niego trochę, ale to jak zawsze. -Odbijany- powiedział pewien chłopak o ciemnej karnacji i z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Po tych słowach odepchnął leciutko Daniego biodrem. Uśmiechnęłam się do chłopaka. Tańczyliśmy juz drugi taniec, kiedy zawołał, aby udać się do baru. Tak też zrobiliśmy. Napiliśmy się kilka drinków.
-Jestem Mateo, a ty?- przedstawił się.
-Marika- podałam mu rękę, a on ją ucałował- Jesteś stąd?- tym razem to ja zapytałam.
-Tak, ale ty raczej nie- powiedział.
-Dlaczego tak uważasz?- zadałam kolejne pytanie.
-Masz piękne niebieskie oczy i poruszasz się inaczej, niż chilijskie dziewczyny- uśmiechnął się wyraźnie dumny ze swojej odpowiedzi.
-Więc poruszam się jak dziewczyna, która pochodzi z...?- cały czas się uśmiechaliśmy. Miły z niego chłopak i całkiem dobrze jak na razie mi się z nim rozmawia.
-Brazylii- dokończył.
-Pudło-odpowiedziałam.
-Na pewno nie masz brazylijskich korzeni?- zapytał roześmiany.
-Z tego co mi wiadomo to nie- wyszczerzyłam się.
-To może z Hiszpanii- dalej zgadywał.
-Bingo, strzał w dziesiątkę, zgadłeś, brawo, piątka- po tych słowach przybiliśmy sobie piątkę. Poszliśmy ponownie tańczyć. DJ właśnie puścił wolną piosenkę. Byłam trochę onieśmielona, ale zarzuciłam mu ręce na szyję, a on przybliżył się jeszcze bardziej do mnie. Tańczyliśmy wolno posuwając się po parkiecie. W tym momencie znikąd pojawił się Neymar.
-Ejj to moja dziewczyna- powiedział i popchnął Mateo.
-Żadna twoja gwiazdeczko, ale wolna, nie zajęta, singielka, wolny strzelec wybierz sobie cokolwiek- powiedziałam obojętnie. Nie byłam już na niego zła, ale zawiedziona jego zachowaniem.
-Pomóc ci Marika?- zapytał Chilijczyk.
-Nie Mateo, dam sobie radę- powiedziałam.
-Dobra, do zobaczenia- pożegnał się i pocałował mnie w policzek. Odchodząc poklepał Neymara po ramieniu i posłał mu przyjacielski uśmiech.
-Zatańczymy?- zapytał po chwili piłkarz Dumy Katalonii z numerem 11.
-A z dziwkami tańczysz?- zapytałam.
-Przepraszam za tamto-powiedział wyraźnie skruszony. Ja jednak nie zamierzałam mu niczego ułatwiać.
-Tym razem nie załatwisz niczego tym głupim słowem- oznajmiłam mu. Chciałam, aby się postarał i żeby wiedział, że nie zawsze będzie tak, że najpierw będzie mnie wyzywał, podsłuchiwał, fochy strzelał, a potem przyjdzie, przeprosi i wszystko skończy się happy end'em. Może za dużo od niego wymagam, ale taka jestem.
-Rozumiem, ale naprawdę mi przykro- zapewniał. Wiedziałam to bardzo dobrze.
-Tego nie wiem. Słowa bez czynów nie mają żadnej siły- odpowiedziałam i poszłam się napić. Neymar poszedł za mną. Nie chciałam i nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi. Zaczęłam rozmowę z kelnerem, który stwierdził, że jestem śliczna i gdyby nie praca to w tym momencie porwałby mnie na mały spacer, aby się lepiej poznać. Miał to szczęście, że Brazylijczyk siedział obok mnie. Czujecie ten sarkazm? Od razu na niego naskoczył. Poszłam do dziewczyn zatańczyć. Bawiłyśmy się świetnie. Potem przetańczyłam kilka godzin z chłopakami. Zarówno naszymi- Leo, Geri i Dani jak i tymi z klubu. Z Alvesem lataliśmy co chwila do baru, ale wcale nam to nie przeszkadzało. Nie byłam jeszcze pijana, kiedy Neymar zarządził, że tamci biorą Alvesa, a on mnie odprowadza. Nie mieliśmy daleko do domu, ale poprosiłam chłopaka, żeby wziął mnie jak wcześniej Dani. Ten jednak uznał, że woli mnie nieść jak "pannę młodą".
-Wiesz, że cię kocham?- zapytał.
-Nie za często to okazujesz, a tym bardziej tego nie mówisz- stwierdziłam.
-Zmienię się- oznajmił.
-Nie chcę, żebyś się zmieniał. Pokochałam cię takiego jaki jesteś, ale czasem mógłbyś powiedzieć, że mnie kochasz- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Da się zrobić księżniczko- kontynuował z tym swoim seksownym uśmiechem.
-Możesz mnie już puścić- poinformowałam go.
-A jeśli nie chcę?- zapytał.
-Jesteśmy prawie pod domem.
-To co?
-Wejdę sama.
-Nie kłóć się.
-Nie kłócę się.
-Jesteś pijana.
-Nie jestem.
-A mogę cię pocałować?
-Dobrze wiesz, że nie jesteśmy razem- przypomniałam mu. On nie przestawał się uśmiechać.
-Wiem, ale tak na przeprosiny.
-Nie chcę takich przeprosin.
-To jako nagrodę za to, że cię tu przyniosłem.
-Bardzo śmieszne da Silva.
-Trudno- po tym jednym , jedynym słowie po prostu mnie pocałował. Mój plan był prosty. Stop. Właśnie nie był. Trudno mi było go odepchnąć, ale to zrobiłam. Pamiętałam, że miał się bardziej postarać. Szłam do domu, ale on do mnie odbiegł i złapał mnie za rękę.
-Boję się ciemności- powiedział, a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę. Wzruszyłam ramionami i nawet nie chwyciłam jego ręki. To on mnie trzymał.
-Trudno cię przeprosić- stwierdził.
-Patrz a teraz jestem pijana. Wyobraź sobie jak ciężko będzie na trzeźwo- powiedziałam rozbawiona jego miną. On cicho jęknął.
-Będzie warto.
-Wiadomo- odpowiedziałam. Doszliśmy wreszcie do plaży, przy której nasz domek się znajdował. Zdjęłam buty i w końcu leciutko złapłam jego rękę. On tylko się uśmeichnął i pocałował mnie w policzek. Chodziliśmy tak nad oceanem, a noc była ciemna jak diabli. Mimo to bardzo piękna. Stanęliśmy, patrząc na księżyc. Przytuliłam się do Neymara, a on mnie pocałował w głowę. Takie gesty zawsze odbierałam jako czułe. Uwielbiam, gdy chłopak tak robi. Wreszcie wróciliśmy do domu.
-Nareszcie- zawołał Leo, gdy nas zobaczył.
-Co tak długo?- dopytywała się Shak.
-Kochanie nie pyta się o sprawy intymne- powiedział Geri, a my zmierzyliśmy go wzrokiem.
-Zachowujecie się tak samo- zwróciła się do nas tym razem Anto. Wywróciliśmy oczami, co nie uszło uwadze naszych przyjaciół.
-Gdzie Dani?- zapytałam lekko zmartwiona, że go tutaj nie ma.
-Śpi już- uśmiechnął się Lio.
-Ja też idę- oznajmiłam i pożegnałam się z innymi.
-Chodź coś ci pokażę- powiedział Neymar pociągnął mnie za rękę do swojego pokoju. Okazało się, że nic nie chciał mi pokazać tylko porozmawiać. Korona z głowy mi nie spadnie z tego tytułu. Postanowiłam, więc trochę z nim porozmawiać. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Z nim tak już jest, a przynajmniej ja tak z nim mam. Mogę z nim o wszystkim porozmawiać i to jest piękne. Potem była bitwa na poduszki. Po kilku godzinach poszłam spać. Leżałam już w łóżku, gdy ktoś zapukał do pokoju mojego i mojego braciszka. Ta osoba bez pozwolenia weszła do naszego królestwa. Okazało się, że to Neymar.
-Przyszedłem ci tylko powiedzieć, że cię kocham- powiedział słodko, a ja chciałam skakać ze szczęścia.
-Ok.
-Ok znaczy ja ciebie też?- zapytał.
-Tak- odpowiedziałam, a wtedy on wślizgnął mi się do łóżka.
-No co przyjaciele ze sobą mogą spać. Obiecuję, że będę grzeczny.
Tak własnie skończył się pierwszy dzień naszych wakacji.
Mamy 47 rozdział- długi i mam nadzieję jakiś w miarę fajny :)
BOSKIE KOCHAM TAKIE ROZDZIALY !!! TYLKO NIECH TEN CRIS SIE ODCZEPI I JUZ NIE MACI :) :) :)
OdpowiedzUsuńBosh wspaniały! Taki śmieszny i romantyczny zarazem :* Naprawdę się postarałaś kochana :)
OdpowiedzUsuńBosh wspaniały! Taki śmieszny i romantyczny zarazem :* Naprawdę się postarałaś kochana :)
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie next ? Juz nie moge sie doczekac !!!
OdpowiedzUsuńMari i Dani rozwalili system rozmawiając o trumnach! ;D hahahah. Śmiałam się jak wariatka ;D końcówka taka cudowna zresztą jak cały rozdział. <3
OdpowiedzUsuńOddaj mi trochę swojego talentu, co?
Czekam na kolejną część i mam nadzieję, że pojawi się równie szybko.
Buźka. ;*
Rozdział - wyśmienity!! A Mari i Dani? Haha, geniusze!! Uwielbiam ich normalnie, kocham i ubóstwiam <3 Więcej takich sytuacji poproszę ;) No i oczywiście czekam na szybką kontynuację ;**
OdpowiedzUsuńNareszcie jakies kontynuacje chodz mnie tez tu troche nie bylo super czekam na kolejny boski rozdzial ah wakacje to takie na czasie xD
OdpowiedzUsuńCudowny ❤
OdpowiedzUsuńJak ja się ciesze ze są wkacje <3 cały czas sprawdzam czy nie dodałaś jakiegoś cudownego rozdziału *o* ! Uwielbiam Cie i twoje rozdziały <3 Oczywiście czekam na next
OdpowiedzUsuń*o* uhuhu ♥ dzieje się ^^ czekam na kolejny rozdział *-*
OdpowiedzUsuń3x TAK <3 /Zuza
OdpowiedzUsuńNajbardziej bawią mnie te kłótnie Crisa i Ney'a. Nie mają się o co kłócić tylko o to kto pierwszy przejdzie w drzwiach ;D tak trochę inaczej, ale jednak wyznali sobie miłość. mam nadzieje, że już będą teraz szczęśliwi ;) pozdrawiam i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńNIie moge sie doczekac na next :)
OdpowiedzUsuńŚwietny!😍💞❤*.*
OdpowiedzUsuńw miarę? Nie mogę doczekać się kolejnego <3
OdpowiedzUsuńSuper , czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńIdealny ..!!! Zajebiste te rozdzialy <3 Chce kolejnego <3 Taak ... teraz znowu zaczelas pisac te opowiadanie z nutką poczucia humoru i wgl .. A Ney taki słodziak <3
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było i żałuję jednak mam nadzieję, że szybko to nadgonie. Rozdział oczywiście wspaniały cudowny i mega. <3
OdpowiedzUsuń