Wstałam kilka minut po godzinie 10. Dzisiaj wieczorem lecimy do Chile. Już nie mogę się doczekać, ale nawet się nie spakowałam. Najpierw jednak ćwiczenia. Wstałam z łóżka, aby się trochę porozciągać. Następnie zrobiłam swój poranny trening. Kiedyś było to dla mnie męczarnią, ale teraz jest to dla mnie odskocznią. Pokochałam to. Następnie weszłam na portale społecznościowe. Nic ciekawego na nich nie było. Poszłam więc wziąć kąpiel. Zmieszałam swoje dwa ulubione płyny do kąpieli- czekoladowy i truskawkowy. Owinęłam swoje ciało ręcznikiem i weszłam do swojego pokoju. Stanęłam przed dużą szafą i wybrałam ubrania na dziś.Następnie znowu weszłam do łazienki, aby uczesać moje włosy, które mniej więcej tak wyglądają naturalnie. Od zawsze włosy miałam kręcone, ale odkąd skończyłam 15 lat zaczęłam je prostować. Wydawało mi się, że są brzydkie, ale dzisiaj uważam inaczej. Czarne kręcone włosy kojarzą mi się z pięknymi Hiszpankami. Co prawda mój naturalny kolor włosów to bardzo ciemne brązowe (niektórzy mówili nawet, że czarne), a teraz mam wyraźny czarny. Kocham to. Zaczęłam akceptować siebie. Wiem, że nigdy do końca nie będę się sama sobie podobać, ale mogę nad tym pracować. Ostatnio często myślę o mamie. Chcąc, nie chcąc jestem do niej podobna. Mam jej oczy. W dzieciństwie każdy mi mówił, że takie niebieskie oczy mają tylko 2 osoby w Krakowie. To mnie odróżnia od Hiszpanek. Często mi to w przeszłości przeszkadzało. Bo kto widział niebieskie oczy i czarne włosy? Z tego powodu przefarbowałam pierwszy raz włosy. Wybryk nastolatki, którą matka się nie interesowała. Potem farbowanie było czymś ważnym w moim życiu. Gdy ktoś mnie zranił zmieniałam kolor włosów. Na religii ksiądz kiedyś powiedział, że takie osoby jak ja farbują włosy bo mają problemy, że to zwykły nastoletni bunt. Z perspektywy czasy wiem, że miał rację. Zmieniła mnie Barcelona. Przestałam być taka niespokojna, niepewna jutra. Niepewna czy jutro będę miała co zjeść, czy się nie zaćpam, czy przejadę żyletką zbyt głęboko, czy zagłodzę się na śmierć, czy chłopaki z gangu znowu mnie złapią, czy znowu się w coś wpieprzę, czy kolejny raz wyląduję na komisariacie...Nie była dobrą matką, ale jedyną jaką miałam, mam i mieć będę. Pamiętam, że jako dziecko wiele razy próbowałam jej pomóc, ale one za każdym razem odtrącała tą pomoc. Nie interesowało ją czy mam co jeść, z kim się zadaje. Na komisariat przyjechała tylko raz. Nie porozmawiała ze mną o tym co zrobiłam. Zostawiła mnie pod budynkiem i pojechała do znajomego. Ona umiała mnie tylko bić, ale i tak ja kocham.Do tej pory mnie to boli. Chciałam zwrócić po części jej uwagę na siebie, a później to wszystko mnie pochłonęło. To dorośli znajomi odbierali mnie z rąk policji. Stali się dla mnie rodziną, która chciała coś w zamian. Co? Bym stała się taka jak oni. Chcieli żebym kradła, ćpała, piła, biła się, ścigała, a przede wszystkim zdobywała pieniądze. Powtarzali "w życiu nic nie ma za darmo mała". Wpajali "żadnych zasad mała". Taka się stałam. I mam żal do matki i do świata o to. Odkąd pamiętam przed snem wyobrażałam sobie pełną rodzinę, wspólne wyjazdy nad morze, wakacje, ferie, brak awantur, alkoholu, obcych mężczyzn rano w łazience. Chciałam tego rodzinnego ciepła. Chciałam go posmakować, ale nie było mi dane. Dopiero teraz to odkryłam. Siedziałam przed szafą, obok mnie walizka i ubrania. A ja? Wygrzebałam głęboko schowany album. Nie było w nim dużo zdjęć. Przeglądałam je i łza spłynęła mi po policzku. Usłyszałam ciche pukanie. Starłam szybko słoną ciecz i zobaczyłam chłopaka, z którym od wczoraj nie jestem. To nasza przerwa. Mam nadzieję, że to nam pomoże. Kocham go, ale wiem, że to jest nam potrzebne. Nie chcę by ktoś kolejny raz traktował mnie jak zabawkę lub jak osobę, która zawsze przy nim będzie i cokolwiek on zrobi nie odejdzie bo jest taka naiwna. Prawdą jest, że będę przy nim zawsze. Z wyjątkiem tego, jeśli mnie zdradzi. Nie wiem czy potrafiłabym wybaczyć.Chłopak wszedł do pokoju, zamknął za sobą drzwi i usiadł obok mnie.
-Myśleliśmy z Pepem, że śpisz- zagadał. Nie miała na to humoru. Zazdrościłam wszystkim, tym którzy mieli udane dzieciństwo. Smutno mi się zrobiło, ale postanowiłam robić dobrą minę do złej gry.
-Już od dawna nie. Właśnie miałam się spakować- powiedziałam, zamykając album z małą ilością fotografii. Żałowałam, że większość z nich jest z moją "rodziną", którą sama sobie wybrałam, gdy mieszkałam w Krakowie. Neymar wziął ode mnie album i spojrzał pytająco. Kiwnęłam tylko głową. Brazylijczyk zaczął oglądać zdjęcia, a ja podeszłam do okna i oparłam się o parapet. Patrzyłam na ogród, który przecież tak dobrze znałam. Po kilku minutach podszedł do mnie piłkarz. Oparł się o ścianę, tak aby na mnie swobodnie patrzeć. Wiedział, że na więcej nie może sobie pozwolić.
-Co jest mała?- zapytał po chwili. Znał mnie doskonale i okłamywanie go byłoby błędem. Drążyłby temat do końca. Poza tym chciałam się komuś wygadać. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam. Wstydziłam się dzieciństwa, bałam się, że mnie takiej nie zaakceptują, że będą się litować? Nie wiem. Nie lubiłam nigdy o tym gadać. Tylko Neymar wie jak wyglądało moje dzieciństwo i Leo, ale on nie wie wszystkiego.
-Wiesz jakie miałam dzieciństwo- zaczęłam, a on pokiwał głową na znak, że rozumie. Jednocześnie dał mi znak, abym kontynuowała- Brakuje mi jej. Brakuje mi mojej mamy. Wiem, wiem... Biła mnie, nie interesowała się mną, byłam dla niej nikim, ale jednak ją kocham. To moja mama. Ona jest tylko jedna. Tata pojutrze wyjeżdża do Niemiec... Znowu zostanę bez rodziny- wyznałam. Ciężko mi do tej pory mówić o takich rzeczach, ale chyba kiedyś trzeba.
-Nie zostaniesz sama, przecież teraz masz nas. Poza tym możemy jechać do Polski do twojej rodziny... Masz mało zdjęć z nimi, ale jednak kilka jest- powiedział. Tymi słowami trafił w czuły punkt. Rodzina ze zdjęć? Chciałabym, aby była tam mama, tata, kuzyni, ciocie, wujkowie, babcie, dziadkowie, a nie przestępcy.
-Nie poznajesz kolegi, który chciał nas pozabijać?- zapytałam z udawaną wesołością.
-Czyli to oni... Twoi znajomi- powiedział bardziej do siebie, niż do mnie. Rozumiałam go. Skąd miał wiedzieć. Sama podpisałam zdjęcia "Rodzinka, familia, family, najlepsi, zawsze razem" i inne bzdury, które chciałam, aby w tamtym czasie okazały się prawdą.
-Podpisałam je tak bo to oni przyjeżdżali po mnie na komisariaty, oni mnie uczyli jak kraść, jak się bić, jeździć samochodem, motorem, oni dbali żebym była silna, abym jadła... Wszyscy byli zranieni- wytłumaczyłam. Nas wszystkich wychowała ulica. Tu nie ważne było jakie masz ciuchy, ale czy jesteś lojalny i silny. Jeśli pokazałeś komuś, że jesteś słaby mogłeś wyprowadzać się już z miasta. Tam słabi mieli za przeproszeniem przejebane. Ale te słowa zostaną zrozumiane tylko przez tych, których także wychowała ulica, przez tych, którzy mogli liczyć tylko na siebie i tego byli uczeni- Żałuję, że nie ma tu zdjęć mojej prawdziwej rodziny... Wiesz babcia, dziadek, mama, tata, kuzyni... Moim marzeniem byłoby wypełnić ten album takimi osobami- powiedziałam, a on podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Pojedyncze łzy spływały mi po policzkach i moczyły jego bluzkę. Nie przeszkadzało mu to. Mocno trzymał mnie w ramionach,
-Mimo że oni są przestępcami to jestem im wdzięczny bo opiekowali się tobą najlepiej jak potrafili- wyszeptał. Otarł mi łzy, ale widziałam je w jego oczach. Nie wiedziałam czemu.
-Co jest? Szklą ci się oczy- wyjaśniłam. To jeden z najgorszych chwil, gdy widzisz ukochaną osobę, którą boli życie.
-Nie zauważyłem tego jak ci brakuje mamy... Nie wiem jak ci pomóc, a jesteś moim całym światem- szeptał cały czas. W tym momencie mimo wszystko uśmiechnęłam się. Poczułam, że jest osoba, której na mnie zależy, a tego w tamtej chwili potrzebowałam najbardziej.
-Nie pomagaj. Sama muszę sobie pomóc. Chodź, pomożesz mi się spakować- powiedziałam już weselej. Bałam się, że powiem mu coś czego będę żałować. Co mam na myśli? Jakieś słowa typu kocham cię, dziękuję, że jesteś. Chcę, aby zrozumiał, że nie jestem zabawką. Neymar rozśmieszał mnie cały czas, gdy pakowaliśmy moje rzeczy. W między czasie przyniósł mi także kanapki, abym mogła zjeść. Potem przyszedł tata i śmiał się z nami, zakładał moje ubrania na głowę, udawał, że je przymierzał. Będzie mi go brakować. Muszę być jednak silna dla niego. Obiecałam mu, że będę szczęśliwa. Dotrzymam obietnicy bo wiem, że on w Monachium też będzie. Przyrzekł mi, że będzie mnie często odwiedzał, kiedy tylko będzie mógł. Kazał Neymarowi się mną opiekować. Powiedziałam mu wtedy, że mamy przerwę. Zdziwił się, ale zrozumiał. Ney chciał mnie dzisiaj gdzieś zabrać, ale postanowiłam ten dzień spędzić z tatą. Tym razem to piłkarz mnie zrozumiał, nie miał nic przeciwko. Ma czekać na mnie na lotnisku. Pożegnałam się z nim, a potem tata z jego podopiecznym. Neymar bardzo to przeżył. Nie pokazywał tego, ale wiem, że Pep był dla niego jak drugi ojciec, wiele razy mu pomagał. Dzisiejszy dzień miałam więc spędzić z tatą. Poszliśmy najpierw do wesołego miasteczka. Bawiliśmy się świetnie. Potem kino 5D. Uwielbiamy takie atrakcje. Wiecie ruszające się fotele, specjalne efekty, pryskająca na ciebie woda, chłodne powietrze, wiejące ci po kostkach. Kolejnym punktem na naszej liście był Camp Nou. Tata zorganizował tam dla nas piknik. Najpierw zagraliśmy w piłkę, a potem wzięliśmy się do jedzenia. Wygłupialiśmy się i śmialiśmy jak w dzień, w którym pierwszy raz z nim wyszłam pozwiedzać Barcelonę. Potem pojechaliśmy do jakiegoś małego miasta, którego nazwy nie pamiętam. Co tam robiliśmy? Hiszpanki z krwi i kości oraz ich mężowie wręczyli nam stroje do flamenco. Miałam na sobie piękny strój do tańca flamenco, a następnie strój do pasodoble. Uczyli nas tam tańczyć, ale mój tatuś umiał to świetnie. Po chwili umiałam już mniej więcej kilka kroków. Po tańcach przyszła pora na prawdziwie hiszpańską kolację. Zjedliśmy tradycyjne przysmaki, a potem musieliśmy jechać na lotnisko. Rozmawialiśmy cały czas. Obiecałam także przesłać tacie wszystkie zdjęcia, które sobie razem zrobiliśmy. Było tego mnóstwo. Zrobił mi niesamowitą niespodziankę. To był jeden z moich najlepszych dni. Dojechaliśmy na lotnisko. Nadszedł czas pożegnania. Zakuło mnie w sercu. Tata zaprowadził mnie do przyjaciół, którzy czekali już tylko na mnie. Mój rodzic postawił walizkę z moimi ubraniami, a ja rzuciłam mu się na szyję. Od razu się popłakałam. Kocham go i nie chcę go tracić, ale wiem, że dla niego to szansa, kolejne wyzwanie. Jeśli on będzie szczęśliwy, to ja też.
-Obiecaj, że jeśli nie będziesz tam szczęśliwy wrócisz do domu- powiedziałam płacząc.
-Obiecuję księżniczko. Będę tęsknić- oznajmił i również się rozkleił.
-Dbaj o siebie i odwiedź mnie niedługo- wyszeptałam. Nadal go przytulałam. To złe określenie. Byłam uwieszona na jego szyi.
-Ty o siebie też. Dzwoń codziennie, nie zapomnij wysłać staruszkowi zdjęć i to nie tylko z dzisiaj, wysyłaj codziennie, dzwoń na skype, bądź szczęśliwa- nakazał, a ja posłusznie kiwnęłam głową. Po chwili tata szeptem już, tak aby nikt nie słyszał dodał- Księżniczko daj szansę Neymarowi. On cię kocha. Dla Crisa jesteś ważna, ale on nie jest dla ciebie tak bardzo jak Neymar. Będziesz z nim szczęśliwa myszko. Kocham Cię, pamiętaj o tym.
Reszta szybko pożegnała się z trenerem Fc Barcelony, a właściwie już z byłym trenerem, ponieważ musieliśmy już iść. W samolocie siedziałam obok Neymara. Jak się okazało Leo maczał w tym palce razem z Antonellą. Byłam tak zmęczona, że nawet mi to nie przeszkadzało, chociaż umówiłam się z dziewczynami, że siądę z którąś z nich. Jak widać żadna nie miała mi tego za złe, a wręcz przeciwnie. Opowiedziałam "11" Barcy pokrótce jak spędziłam dzisiejszy dzień. On zrobił nam zdjęcie i wstawił na portale społecznościowe oraz wysłał do mojego taty z dopiskiem "Bójcie się Chile nadchodzą Cules! Wakacje z najlepszymi <3 Będę o nią dbał, obiecuję <3". Nawet nie potrzebowałam słuchawek, aby odpłynąć do krainy Morfeusza. Byłam bardzo zmęczona dzisiejszym dniem.
Jest kolejny, już 44 rozdział :) Co o nim myślicie? Mi się szczerze nie zbyt podoba, ponieważ jest taki o niczym. Miałam dzisiaj trochę zły humor i stąd przemyślenia Mariki XD Jedyne słowo jakie mogę powiedzieć to przepraszam i dziękuję za taką ilość wyświetleń i komentarzy :) Jesteście najlepsi :*
Dzisiaj swoje urodziny obchodzi najlepszy piłkarz na świecie!
Happy Birthday Leo!
feliz cumpleaños!
Kocham, kocham i jeszcze raz kocham <3
#Messi28
Jest cudny. :D Szkoda, że Pep wyjeżdża. Mam nadzieję, że Marika da Neyowi szansę i będą w końcu szczęśliwi. :*
OdpowiedzUsuńJak to nijaki jest wspaniały ;) zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńGenialny ! Taki prawdziwy o życiu , kocham czytać twoje opowiadanie i mam nadzieje , że pewnie będą razem , a Ney tego nie spiepszy :// Czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńi również wszystkiego najlepszego Messi ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Dobry jest a tatusiek najlepszy 'D
OdpowiedzUsuńCudny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny! ;3 Więcej Neya i Mariki <3 /Zuza
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak marzenie *---* !
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem <3.
Czekam na więcej ;).
Czekam na kolejny rozdział informuj mnie o nowych rozdziałach na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA! <3
OdpowiedzUsuńhttp://tu-y-yocontra-el-mundo.blogspot.com/2015/06/libster-blog-award-1.html
Jeju, wspaniały :)♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://opowiadanieoneymarze2.blogspot.com/