sobota, 21 marca 2015

39.Zawsze bylem, jestem i będę twój.

Czekałam na Neymara, oglądając telewizję z tatą. Ktoś zadzwonił domofonem, a do drzwi podszedł mój tatuś. Wpuścił chłopaka do środka i zaczął sobie z nim żartować. Raczej to tato śmiał się z piłkarza. Podeszłam do nich i po prostu nie mogłam uwierzyć.
-Kochany zięciu nawet, gdy oświadczysz się mojej najukochańszej córeczce, która wcale nie jest wredna to nie zagrasz jutro- powiedział i się zaczął chichotać pod nosem. 
-Trenerze serio nie przyszedłem po to... Chcę po prostu spędzić z nią miło czas- tłumaczył się Brazylijczyk, a ja śmiałam się razem z tatą z Neymara. Spojrzał na mnie i chyba nie wiedział o co nam chodzi.
-No przecież wiem, ale żeby mi się znowu nie upiła... Macie moje błogosławieństwo- na te słowa tylko przewróciłam oczami. Po pierwsze nie mam zamiaru całować się z tym piłkarzykiem ani nie chcę mu ufać. Wiem, że moje zaufanie do niego już nigdy nie będzie takie same. Po drugie mam zamiar się upić jak nigdy. Wyszliśmy z mojego domu, a Neymar otworzył mi drzwi od swojego samochodu.
-Mam ręce- rzuciłam trochę oschle i wsiadłam do środka. On stał przez chwilę na zewnątrz, a potem zasiadł za kierownicą. Wcześniej ustaliliśmy, że pojedziemy do klubu o nazwie *"diversión". To podobno najlepszy tego typu lokal w całej Barcelonie, chociaż został niedawno otwarty. Dojechaliśmy na miejsce, a chłopak zaparkował samochód na parkingu. Wyszłam z jego Audi RS7, a on przyparł mnie do sportowego pojazdu. Spojrzałam na niego pytająco, a on tylko patrzył mi się głęboko w oczy. Wydawało się, że chciał coś z nich wyczytać i się nad czymś zastanawiał.Tylko nad czym?
-Nie mogę cię rozgryźć- powiedział w końcu, a ja postanowiłam być nie ugięta. Nie chciałam się do niego zbliżyć, ale z drugiej strony coś mnie ciągnęło do tego głupka. 
-Nie jestem do gryzienia- odpowiedziałam głupio, a on wywrócił tylko oczami. Stałam nadal niewzruszona jego słowami, wypalającym dziurę w moich oczach spojrzeniu i tym całym ciepłem, które od niego emanowało. 
-Raz się unikamy, potem całujemy, a jeszcze innym razem jesteś dla mnie chamska. Pomagasz mi, ale trzymasz mnie na dystans. Co mam zrobić, żebyś mi zaufała?- zapytał, nie zwracając uwagi na moje poprzednie słowa. Czyżby aż tak mu zależało? Nie. To nie możliwe. On chcę się mną tylko zabawić. Wykorzysta mnie, a potem porzuci jak te wszystkie głupie panienki, które myślą, że on od razu weźmie z nimi ślub. Nie jestem jedną z nich. Co to, to nie. On się nigdy nie zmieni i zawsze taki będzie. On nie umie być wierny. Dla niego to wielki wyczyn. Wiem, że mnie nigdy nie zdradził, ale teraz jest inaczej.
-Nie zaufam ci już nigdy. Okłamałeś mnie, nie mówiąc, że masz synka, chciałeś się zabić, nie myśląc o tym, co ja będę czuła po twojej śmierci, zmieniasz panienki jak rękawiczki, nie uwierzę ci, że mnie kochasz. Mówisz to każdej, a rano każesz jej spieprzać. Nie chcę być kolejną dziewczyną do kolekcji. Nie jestem taka i dobrze o tym wiesz- wyjaśniłam. Cały czas patrzyłam mu w oczy i widziałam w nich ból, cierpienie, smutek i zawód. Bolało mnie to, że go zraniłam moimi słowami, ale musiałam to powiedzieć. Chciałam być wobec niego szczera.
-Bałem się jak zareagujesz na Daviego. Bałem się, że byś mnie zostawiła, że nie byłabyś gotowa na takie zobowiązanie. Chciałem się zabić bo sobie nie radziłem, bo bez Ciebie moje życie nie ma sensu. Rozumiesz? Nigdy nie będziesz dla mnie obca. Nigdy nie będziesz jakąś tam dziewczyną. Nigdy nie będziesz kolejną. Nigdy Cię nie zostawię. Nigdy nie kazałbym ci odejść, a wręcz przeciwnie. Będę Cię błagał, żebyś została, jeśli będziesz chciała to zrobić. Moje życie be Ciebie jest niczym. Bez Ciebie nic nie ma sensu- powiedział. W tym momencie przez moją głowę przelatywało tysiące myśli na sekundę. Co jeśli kłamie? Wyjdę znowu na idiotkę. Cały czas patrzył mi w oczy, a ja jemu. Nie mógłby tak kłamać. A może jednak? Przecież to Neymar. On nie ma skrupułów. Zapamiętaj to sobie raz na zawsze. Walczyłam sama ze sobą, żeby nie rzucić się mu an szyję.
-Nie obiecuj mi, że mnie nie zostawisz bo nie dotrzymasz słowa. Co jeśli mnie zranisz? Kolejny raz okłamiesz, zabalujesz z kimś i... I już nie będziesz mój? Co jeśli wyjadę?- zadawałam po kolei pytania. Miałam obawy, ale to chyba trochę normalne. Większość osób od razu rzuciłoby się na ukochanego chłopaka, ale nie ja. Dlaczego? Otóż dlatego moi drodzy bo jestem tchórzem. Boję się cierpieć. Druga sprawa. Co innego ranić "obcą" osobę, a co innego zadawać ból komuś z kim dzielisz życie, mieszkanie, pokój... Rozumiecie? 
-Nie obiecam ci, że cie nie zranię bo na pewno tak się stanie. Znasz mnie. Mogę ci obiecać, że będę starał się tego nie robić. Mylisz się, że nie mogę ci obiecać, iż cię nigdy nie zostawię. Właśnie to robię. Przyrzekam, że cię nigdy nie zostawię. Przyrzekam, że będę robił co w mojej mocy, aby cię nigdy nie zranić. Przyrzekam, że nigdy cię nie zdradzę. Zawsze byłem, jestem i będę twój. Nikt nigdy nie zajmie twojego miejsca. Możesz wyjechać nawet na Alaskę, ale mnie się nie pozbędziesz. Wyjadę tam z tobą. Już nigdy nie będziesz sama- składał obietnice, a mi coraz trudniej było trzymać go na dystans. Jego słowa robiły na mnie wrażenie i coraz bardziej tkwiłam w przekonaniu, że nie są one tylko pustymi obietnicami. Czułam, że mówi to na poważnie. 
-Nie wyjechałbyś. Nie zostawiłbyś drużyny- powiedziałam pewna siebie. Zmrużyłam delikatnie oczy w geście nieprzekonania do słów Brazylijczyka. On jednak się uśmiechnął. Był to uśmiech delikatny i nieśmiały, ale był.
-Już to mówiłem... Dla Ciebie mogę rzucić piłkę- faktycznie to powiedział. Wiem jak ważna dla niego jest Barcelona, chłopaki i oczywiście futbol. On to kocha. To jego pasja, miłość.
-Przecież to twoja miłość- odrzekłam. Nie rozumiałam go. Hmm... To raczej złe określenie. To po prostu nie pasowało mi do Neymara.
-Ty jesteś na pierwszym miejscu... Razem z Davim. Kocham cię ponad wszystko- wyznał, a moje nogi coraz bardziej miękły. Serce biło szybciej, a ręce się pociły. Jak zawsze w nerwowych sytuacjach przygryzałam wargę od wewnątrz. 
-Co jeśli to ja ciebie zranię?- zapytałam. Tego również się obawiałam. Jestem wredna i często ranię. Nieświadomie, ale robię to. Nie chciałam, aby on musiał cierpieć. 
-Rozerwiesz moje serce po raz kolejny na tysiąc kawałków... A potem poskładasz je jednym spojrzeniem- odpowiedział. Starałam się, aby moje oczy się nie zaszkliły. Nie mogłam do tego dopuścić. Wygrałam tę walkę, ale było ciężko.
-Co jeśli nam nie wyjdzie?- spytałam. Byłam ciekawa co odpowie. Tego również się bałam. Nie chciałam, aby między nami był dystans. Wiem, że teraz sama go robię. Buduję wokół siebie mur, a on próbuje się wdrapać. Ja jednak skrupulatnie stawiam kolejne cegły. Potem siedzę na fotelu i przytulam poduszkę, czekając na niego. Nie chcę go wpuścić do mojego życia, ale tak naprawdę zrobiłam to dawno temu. Oddałam mu swoje serce, a on je gdzieś schował. Przez te lata go nie oddał. Leżało w jakimś tajemniczym miejscu, które znał tylko on. A ja? Ja żyłam jak wcześniej. Tyle, że prawdziwe serce służyło tylko do pompowania krwi. Jadłam, spałam, rozmawiałam, chodziłam na mecze... Robiłam to, co każdy człowiek. Tyle, że nie każdy codziennie myślał o nim. Nie każdy za nim płakał. Nie każdy porównywał go z innymi chłopakami. Nie każdy za nim tęsknił. Tak właśnie ze mną było. Niezła historia co nie? 

-I tak cię nie zostawię- odpowiedział w końcu brunet. 
-Ale już nie będziesz mój.
-Zawsze będę bo zabrałaś mi moje serce. Nie mogłem go nikomu oddać i poprosić o opiekę nad nim. Nikt nie mógł uleczyć ból, który czułem po twojej stracie. Nikt mi cię nigdy nie zastąpił i tego nie da rady zrobić- powiedział. Czy słowa wystarczą, abym mu znów zaufała?
-Mówić każdy potrafi- powiedziałam nareszcie. Nie chciałam wpakować się w coś, co ulotne jak dym jest. Słowa właśnie takie są. To czyny pokazują kto, jakim jest człowiekiem. 
-Udowodnię ci to- oświadczył. Spojrzałam na niego pytająco, a on kazał wsiąść mi do auta. Nie protestowałam. Nie miałam pojęcia, gdzie jedziemy. Pytałam się go o to kilak razy. Odpowiedź była jedna: "Gdzieś, gdzie udowodnię moją miłość do ciebie". Jechaliśmy już kilka minut, a ja nie miałam żadnych wątpliwości.
-Zatrzymaj się- powiedziałam, przerywając cisze między nami. 
-To już niedaleko. Proszę Cię- jęknął. Nie zrozumiał o co mi chodzi.
-Ja po prostu nie potrzebuję już żadnych dowodów. Wierzę ci... Bo też cię kocham- wyznałam. On popatrzył na mnie zaskoczony, a po chwili zaparkował samochód na poboczu. Popatrzył mi w oczy, a ja się w nich topiłam. Kochałam to uczucie. Ney... Tak, Ney. Nei żaden piłkarzyna, piłkarzyk, piłkarz, Neymar, Brazylijczyk, głupek, idiota... Po prostu Ney. Wróć. Ney przybliżył się do mnie i ujął moją twarz w dłonie. Na naszych twarzach gościł lekki uśmiech. Po raz kolejny oparł swoje czoło o moje. 
-Nawet nie wiesz ja mi tego brakowało- wypowiedział te słowa powoli, namiętnie, cicho i z miłością. 
-Wiem bo czułam to samo- odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka. Oddawał każdy mój pocałunek. Nie śpieszyliśmy się. Nasz pocałunek był pełny namiętności, miłości i zachłanny. Chyba oboje baliśmy się, że zaraz to całe szczęście pryśnie jak bańka mydlana. Mimo wszystkich obaw cieszyliśmy się sobą. Oderwaliśmy się od siebie i ruszyliśmy w dalszą drogę, ponieważ Ney nie chciał odpuścić. Po kilku minutach spędzonych na rozmowie znaleźliśmy się przed Camp Nou. Neymar pociągnął mnie za rękę i niezauważeni weszliśmy an stadion. Skradaliśmy się jak złodzieje. Cały czas śmialiśmy się z chłopakiem i co chwila zatykaliśmy sobie nawzajem usta. Wbiegliśmy roześmiani na murawę. Śmiech nas nie opuszczał. Neymar postanowił zabawić się z ochroniarzami. Puścił na cały regulator muzykę ze swojego telefonu i za rękę uciekliśmy na trybuny. Leżeliśmy tak pod krzesełkami i co chwila wyglądaliśmy gdzie znajdują się goryle. Wstałam i zaczęłam śpiewać, a Ney z tego po prostu lał, ale sam się do mnie dołączył. Sven i Maricco zaczęli ans gonić. Tak mają na imię ci ochroniarze. Świetnie ans znają, ale teraz nie wiedzieli kogo gonią. Chodziliśmy po krzesełkach, a oni nie mogli za nami nadążyć. Zobaczyłam na ziemi flagę Barcy. Biegałam po tych krzesełkach wraz z Neyem, drąc się na całe gardło "Visca el Barca. Viva Catalunya". Nasze wygłupy nie trwały długo bo ochroniarze złapali nas na połowie boiska. Oczywiście potraktowali nas dość ostro. Mam na myśli, że od razu położyli nas na glebę i wykręcili ręce do tyłu. Trochę bolało, a Neymar mówił do nich, że to on i że mają mnie puścić. 
Sven, Maricco proszę was... Serio już się nie zakradniemy tutaj... Chyba- powiedziałam i zachichotałam z Neymarem. Dopiero po tych słowach chłopaki zrozumieli, że my to my. Dali nam mały wykład, ale po chwili i tak śmiali się razem z nami. Następnie pojechaliśmy do domu Neymara. Było już bardzo późno i chciałam wrócić do siebie, ale chłopak się uparł, że chce ze mną spędzić jak najwięcej czasu. Zgodziłam się. Brazylijczyk przepuścił mnie w drzwiach, za co mu podziękowałam. Od razu po wejściu zdjęłam buty. Miałam szpilki, a uwierzcie, że nie było mi wygodnie. Usłyszałam śmiech za sobą.
-No co?- zapytałam. Nie dostałam odpowiedzi, ale poczułam jak jestem przytulana od tyłu. Piłkarz położył swoją głowę na moim ramieniu.
-Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo mi cię brakowało- powiedział, a ja się uśmiechnęłam na jego słowa. Był taki słodki. Odwróciłam się w jego stronę.
-Jeszcze będziesz miał mnie dość- oznajmiłam, a on pokręcił głowę i odpowiedział, że nigdy. Zrobiliśmy sobie zdjęcie kamerką, na którym Neymar mnie przytulał jak wcześniej od tyłu i położył swoją głowę na moim ramieniu. Dodał to oczywiście na Instagrama i Facebooka z dopiskiem: "Kocham Cię skarbie <3". Ja zaś na moje profile na portalach dodałam zdjęcie jak się całujemy i napisałam: "Dziękuję za wspaniały dzień kochanie <3". Jedliśmy właśnie kolację, gdy nagle właściciel domu palnął się w głowę.
-Dobrze się czujesz?- zapytałam z rozbawieniem. On uklęknął przede mną, a ja nie wiedziałam co ten wariat wymyślił.
-Zostaniesz moja dziewczyną? Mogłem o to zapytać na Camp Nou, ale jakoś nie pomyślałem- powiedział ze śmiechem ostatnie zdanie. 
-Teraz to już się mnie nie pozbędziesz nigdy- zakomunikowałam, a on się uśmiechnął i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Dokończyliśmy nasza kolacje, a następnie poszliśmy spać. Leżałam w pokoju gościnnym bo nie chciałam położyć się ze sowim chłopakiem. Jak to świetnie brzmi. On jednak przyszedł i wgramolił mi się pod kołdrę. Przyciągnął mnie bliżej siebie, objął rękami i pocałował, mówiąc, że mnie kocha jak wariat. Zaśmiałam się na to i także zapewniłam go, że jest dla mnie ważny i że bez niego nie ma nic sensu. Porozmawialiśmy jeszcze trochę, dopóki nie usnęłam.



No to macie :D Mari i Neymar są razem XD Ostrzegam, że i tak im namieszam :D Podoba się? Co się teraz może stać? Ktoś będzie próbował rozwalić im związek? Czy wszyscy ucieszą się ze szczęścia tej dwójki? A może tylko jedno z nich jest szczęśliwe...







































23 komentarze:

  1. Jeju *-* Najlepszy rozdział ever !!!! :D Masz talent !

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno jesteś niesamowita !!! *-*
    Kocham tego bloga <33
    Dziękuje Ci, że są już razem :)
    Tak się ciesze ;D
    Mam nadzieje, że nie namieszasz aż tak bardzo ;)
    Zniecierpliwiona czekam na kolejny ! :>
    Oby był jak najszybiej :*

    OdpowiedzUsuń
  3. MASZ NIEPOWTARZALNY TALENT DO PISANIA ❤❤❤ NAPRAWDE BOSKI ROZDZIAŁ ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział! Już mi słów brakuje żeby pisać komentarze... Idź Ty wspaniała pisarko ;D
    Cieszę się, że są razem ❤ czułam, że będziesz chciała namieszać.. Szkoda..
    Czekam na next. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie rozwalaj tego proszę!!! ;) już wystarczająco cierpieli =D a tak w ogóle to się strasznie cieszę że w końcu są razem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham !!! Chce następny rozdział, a ten jest idealny. Wreszcie Ney i Marika są razem. Gdy to czytałacieszyłam się głupia, a rodzice się ze mnie śmiali xddd.

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie! Nie mieszaj im :D
    Są taką cudowną parą :D
    Wspaniały rozdział czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowityy rozdziaał! <3 Kochaam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak bardzo idealny rozdział :* <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki romantyczny, awww
    Nie mogę się doczekać następnego, jestem pewna, że namieszasz i sporo się będzie działo:D
    Ta sielanka nie może trwać wiecznie haha

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten rozdział to mistrzostwo świata w Twoim wykonaniu *___*

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisze na teel. chyba piaty raz kom. i caly czas gdzies mnie wywala albo cos wiec nie bede sie rozpisywac... cudne opowiadanie, czekam na kolejna dawwke emocji ktora dostarczasz nam po przez nastepne rozdzialy. ... uwielbiam jak cos komplikujesz bo robisz to mistrzowsko... czekam :><3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej ale ty masz talent do pisania :* Zajebisty rozdział ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju cudowne!!!!!
    Rzadko komentuję, ale czytam każdy rozdział i czekam na kolejny z niecierpliwością *.*
    Gratuluję talentu ;)

    P.S. Kiedy będą kolejne rozdziały na recuerde... ? :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski! <3/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  16. http://neymaritsmylife.blogspot.com/ polecam fajny i wciągający :)

    OdpowiedzUsuń
  17. http://neymaritsmylife.blogspot.com/ polecam fajny i wciągający :)

    OdpowiedzUsuń
  18. hej nie wiem gdzie miałam ci tą informację zamieścić więc masz w komentarzu, może od razu ktoś zacznie nas czytać właśnie dodałyśmy nowy rozdział http://neymaritsmylife.blogspot.com/ Ps. ten "Luiz" to była zwykła literówka wiem jak się pisze :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Boże kocham tego bloga :) Na prawdę :)
    Piszesz strasznie życiowo i to chyba jest w nim najwspanialsze :)
    Muszę pofatygować się do ciebie po autograf :D Jestem twoją fanką :)
    Nie poddawaj się i pisz dalej :) Jestem twoją wierną czytelniczką. Nie komentuje ale czytam i podziwiam <3

    OdpowiedzUsuń
  20. A tak na marginesie zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. JAKIE TO BYŁO BOSKIE <3
    KOCHAM TEGO BLOGA <3!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥