piątek, 6 marca 2015

36. Cholernie się o ciebie bałem.

Otworzyłam swoje oczy, ponieważ ktoś mnie pocałował w policzek. Myślałam, że to tata, ale obok ujrzałam Neymara. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Wtedy przez moją głowę przeszły dziwne myśli. Mianowicie chciałam znów poczuć smak jego ust. Wiedziałam, że tak nie może się stać. W końcu nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. 
-Dzień dobry- wyszczerzył się Brazylijczyk. Nie rozumiem go. Kiedy powinien się cieszyć wcale tego nie robi, ale za to gdy powinien się martwić albo być speszony czy coś w tym stylu on się śmieje i myśli, że nie wiem, iż to tylko maska. Bez słowa wyszłam z łóżka i jak co rano skierowałam się na balkon z paczką papierosów i zapalniczką. Dzisiaj miałam nawet ochotę zapalić skręta, ale nie przy Neymarze. On szybko wstał i zabrał mi szlugi. Popatrzyłam na niego zła.
-Nie będziesz palić- powiedział pewnie. Bardzo śmieszne. Niczego mi nie zabroni. Nie jest moim ojcem ani... W sumie to ja nawet ojca nie słucham. Jestem sobą i nie zamierzam tego zmieniać tylko dlatego, że jemu nie pasuje mój sposób odstresowania się. 
-Będę robić co chcę- syknęłam w jego stronę. Byłam na niego zła. Co on sobie myślał? Najpierw mnie całuje, a potem zabiera moją własność. Mam dość. 
-Czy ty nie rozumiesz, że tym niszczysz swoje zdrowie?- zapytał krzycząc. Tak nie będziemy rozmawiać albo ok... Jeśli chce takiej konwersacji to będzie taką miał. Kim on jest do kurwy nędzy, aby się na mnie darł i robił co chce? Jemu wszystko wolno, a mi nic. W jego snach.
-Ćpanie za to jest zdrowe- odgryzłam się, a w jego oczach zobaczyłam coś dziwnego. Zdawałam sobie sprawę z tego, że trafiłam w jego czuły punkt. Nie dbałam o to. Byłam zawiedziona jego zachowaniem wobec mnie, ale nie powinno mnie to dziwić. Zawsze taki był. Wszystko musiało być po jego myśli, a gdy było inaczej miał fochy. Wkurzało mnie to niemiłosiernie. A wiecie co jeszcze doprowadzało mnie do szału? Że był taki tylko w stosunku do mnie.
-Nie masz prawa niczego mi wypominać... Ty miałaś wszystko, ja nic i...- nie dałam mu skończyć. Te słowa mnie zabolały, ale i wyprowadziły z równowagi. 
-Mam ci co wypominać! Davi jest nikim? Rafa i rodzice są nikim? Przyjaciele są nikim? Masz to wszystko, kasę, miłość fanów, talent, ale niszczysz to przez dragi!- krzyknęłam. Odzywał się stary Neymar. Nie lubiłam takich zachowań, ale on się nigdy nie zmieni. Dlaczego ja mu w ogóle zaufałam kolejny raz? Łudziłam się, że to ten sam człowiek, którego kochałam, ale wcale tak nie było. W sumie to on nigdy się nie zmienił. To ja nie dostrzegałam jego zachowania bo byłam nim zauroczona. 
-Ćpam przez ciebie!- wykrzyczał mi prosto w twarz, a ja na chwilę zaniemówiłam. Przez głowę przechodziły mi takie myśli. Pytałam się Rafy czy to możliwe, ale zawsze utwierdzała mnie w przekonaniu, że wcale tak nie było.
-Przez ciebie urodziny obchodziłam w psychiatryku!- nie wiem czemu to powiedziałam. Byłam na niego zła. Jednak smutek jaki wtedy czułam był silniejszy od złości. Przyjechałam tutaj i znowu namieszałam. W dodatku teraz coś może się stać Leo, Daviemu i temu idiocie, a wszystko przeze mnie. Jestem nie myślącą idiotką, która wcale nie powinna wracać do Katalonii.
-Przynajmniej miałem spokój bez ciebie i twojego ciągłego marudzenia!
-Słyszałam co innego.
-Ciekawe co.
-Jessica była już po liście. Czyżby zabolało cię to, że odeszłam?
-Uciekłaś!
-Bo nie mogłam cię znieść.
-Jasne. Byłaś i jesteś tchórzem i to tylko dlatego.
-Ja jestem tchórzem? Ty nawet nie potrafisz powiedzieć, że kogoś kochasz.
-Kocham Daviego, Rafe, rodziców.
-A powiedziałeś to jakiejś dziewczynie?
-Każdej.
-A ile razy była to prawda?- zapytałam, ale odpowiedzi się nie doczekałam. Poszłam się ubrać, aby dać wejściówki Sycylijczykowi. Słyszałam już w łazience jak ten frajer mówi, że ode mnie każdy chłopak odchodzi i cieszy się, że ze mną już nie jest. Ostatnie słowa zraniły mnie okropnie, ale nie mam nawet zamiaru przez niego płakać. Otarłam szybko jedną łzę i poszłam pod prysznic. Próbowałam wyłączyć swoje myśli, ale marnie mi to szło. Ubrałam się i poszłam do tego pieprzonego parku. Wręczyłam Kacprowi obiecane wejściówki i poszłam się przejść. Miałam tego wszystkiego dość. Nigdy więcej nie ufać facetowi. Włóczyłam się bez celu po mieście przez kilka godzin. Wróciłam o 18. Weszłam do domu i zaczęłam robić sobie coś do jedzenia bo przez cały dzień nic jeszcze nie zjadłam. Padło na tosty z serem i szynką. Nie chciało mi się robić nic innego. Do kuchni wpadł tata.
-Ooo... Jesteś już. Gdzie cię wywiało? Dzwoniłem, ale nie odbierałaś- wyjaśnił i mnie pocałował. Nie miałam nawet ochoty, aby z nim rozmawiać, ale co ja na to poradzę. Nie miałam ochoty znów go olewać, a potem przepraszać za moje zachowanie, co na pewno bym zrobiła. Tata był jedyną osobę, przed która czułam respect. 
-Poszłam spotkać się z kolegą, poszłam do Shak na chwilkę, a potem chodziłam po mieście- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Byłam u Kolumbijki, aby się zwierzyć. Powiedziała, że nadal coś do siebie czujemy bo inaczej oboje byśmy się tak nie zachowywali. Stwierdziła też, że zareagowałam zbyt nerwowo i w tym się z nią zgadzam, ale przynajmniej dowiedziałam się, że nie chciałby ze mną już nigdy więcej być. 
-Ok, nie wnikam z jakim kolegą, ale teraz idź się przygotuj bo za niedługo jedziemy- powiedział, a ja się już stresowałam. Co jeśli się nie uda? Co jeśli coś się komuś stanie? Byłam przerażona. Poszłam do pokoju i zadzwoniłam do Leo. Nie wiem czemu, ale chciałam z nim porozmawiać. 
-Cześć Mari co tam?- zapytał wesoły. Ten jego humor ściskał mi serce. Moje ciało przeszły nieprzyjemne ciarki. 
-Hej, dobrze a u ciebie?- przywitałam się i próbowałam brzmieć jak najbardziej wesoło. Nie chciałam, aby zorientował się, że coś jest nie tak.
-Umiesz kłamać, ale nie mnie. Powiecie mi co się dzieje? Najpierw zadzwonił Neymar i miał taki sam wystraszony i smutny głos, a teraz ty. O co chodzi? Pokłóciliście się?- zapytał. Nie powinnam go okłamywać, ale gdyby dowiedział się, że może przeze mnie zginąć to by mnie znienawidził, a Anto razem z nim. Poza tym nie chciałam, aby się bał. Dziwnie to brzmi, ale taka była prawda. Jest moim przyjacielem i nie może się mu nic stać.
-Ja muszę już kończyć bo się nie wyrobię. Pogadamy później, pa- powiedziałam i się rozłączyłam nie czekając na jakąkolwiek reakcję Argentyńczyka. Usiadłam na łóżku, rzucając telefonem w poduszki. Schowałam twarz w dłonie, a po chwili przejechałam nerwowo po włosach. Postanowiłam wreszcie przygotować się na ten cały bal. Poszłam się wykąpać. Po tej czynności wysuszyłam włosy i tylko je rozczesałam. Nie miałam nastroju, żeby się stroić. Pomalowałam się na prawdę lekko bo tylko rzęsy i usta. Potem ubrałam się w to:


Zeszłam na dół i ujrzałam tam Neymara i mojego rodzica. Tata był jak zwykle elegancki. był ubrany jak na meczach. Za to Ney wyglądał bardzo se... Nawet dobrze. Widzę, że tak jak ja zachował resztki swojej osobowości. Mianowicie tak jak ja miał sportowe obuwie. Mój tata miał krawat, ale Neymar nie. Właśnie trener go namawiał, aby go założył. Kiedy zeszłam oboje na mnie spojrzeli.
-Pięknie wyglądasz córeczko- posłał mi komplement nie kto inny jak mój tatuś. Podziękowałam i rozłożyłam się na kanapie. Leżałam z nogami na oparciu. Straszy mężczyzna spojrzał na mnie jak an wariatkę.
-Masz zamiar iść w trampkach i pogniecionej sukience?- zapytał niedowierzająco, a ja się tylko uśmiechnęłam i przytaknęłam głową. Sukieneczka i tak mi się nie pogniecie bo to taki materiał. Nie wzięła bym innej bo nie chciało by mi się jej pracować- Nie mam do was sił. Weźcie przynajmniej te maski bo trzeba- powiedział i wręczył nam maski.
-Wiem, że mam krzywy ryj,a le chyba nie aż tak- powiedział Neymar i się skrzywił. Nie dziwię mu się. 
-Muszę? Przecież i tak każdy nas pozna. Ja jedyna mam wygolony bok i takie tatuaże. Jego też poznają po tatuażach- broniłam nas, abyśmy nie musieli tego czegoś zakładać. Mimo naszych sprzeciwów tata postawił sprawę jasno: element obowiązkowy. Powiedział, że jak się spijemy to wtedy nam wybaczy,a le ma nadzieję, że się nie schlamy bo będzie ciężki trening i takie tam. Ten jakże surowy człowiek po swojej wypowiedzi odebrał telefon i poszedł z kimś rozmawiać. Nie wnikam. Ostatnio dużo wychodzi przez co mało rozmawiamy. Wiem, że teraz poszedł tylko do drugiego pokoju, ale no... Zaśmiałam się z własnej głupoty, ale w duchy. Przynajmniej mam taką nadzieję bo ze mną to nigdy nie wiadomo. Może tata ma jakąś kobietę. To by wszystko wyjaśniało, ale czemu nie chciał mi nic powiedzieć? Dobra, za bardzo się nakręcam. To dlatego, że chciała bym, aby tata sobie znalazł kogoś pożądnego. 
-Przepraszam- z transy wyrwał mnie zachrypnięty głos, który tak dobrze znałam. Spojrzałam na niego zdziwiona. Wiem, że ciężko mu się kogokolwiek przeprasza. Pewnie dużo go to kosztowało. W sumie to ja też nie jestem bez winy. Zachowałam się tak jakby papierosy były dla mnie najważniejsze. Czasem po prostu jestem małym, niedojrzałym dzieciakiem. Mimo to lubię tą cechę w sobie. Wtedy wiem, że nie jestem jakaś mega stara, że nie da się ze mną o niczym pogadać. To chyba nie zbyt odpowiedni argument bo nawet mnie samej nie przekonał, ale co tam. Po prostu lubię to w sobie. Postanowiłam wreszcie odpowiedzieć jedenastce Barcelony.
-Ja też... W sumie to przeze mnie bo za nerwowo zareagowałam- wyjaśniłam i wzięłam winę na siebie. Taka była prawda, że potrafię się wkurzać o cokolwiek. Byłam wystraszona tym, że mnie rano pocałował. Niby jeden, malutki buziak w policzek, a cieszył i robił jakąś nadzieję. Ja jestem jakaś ułomna czy jak? Tata pewnie nastrój chciał zrobić jak mnie z mamą robił i po ciemku. Widać po mnie. Ludzie czy ze mną jest coś nie tak? Dobra... Stop. Nie wymieniajcie dalej. 
-Nie, to moja wina. Nie lubię, gdy palisz bo niszczysz swoje zdrowie, a jesteś dla mnie ważna i nie pozwolę ci na to. Nie chciałem, żebyś poczuła się urażona czy było ci smutno. Miałaś racje. Mam wszystko i tego nie doceniam. Mam przecież Davisia, rodziców, Rafe i przyjaciół, do których ty się wliczasz- powiedział. Uwierzcie mi, że Neymar da Silva Santos Junior bardzo rzadko przyznaje się do błędu i mówi o swoich uczuciach. Czyli jestem jego przyjaciółkę... To dobrze. Uśmiechnęłam się do niego. Słyszeliście nazwał mnie jak to mówią gimbusy, do których jeszcze kilka lat temu się wliczałam "bff". Oh, ah, eh Neymar super jest! Czy ja, aby na pewno nie pomyliłam szynki z maryśką? Wiecie zielone, duże i fajne listki, ale żeby z szynką. To trzeba być udanym.
-Wcale nie uważam, że przez ciebie wylądowałam w psychiatryku- powiedziałam poważnie. W końcu kiedyś trzeba przestać śmiać się z samej siebie. W Barcelonie jakoś trudno mi to przychodzi, ale próbować można. Powiedziałam mu prawdę. Nie jestem, aż taką suką, żeby zganiać na niego to wszystko. Chciałam mu dopiec, ale nawet nie wiem czy się udało. Teraz to nawet nie takie ważne.
-Nie przez ciebie zacząłem ćpać- wyznał. Coś nam się tu poważnie robi. Może walnę mu jakiś śmieszny tekst. Dobra nie bo się chłopak jeszcze obrazi. Poza tym muszę zobaczyć ile mi powie. A tak na poważnie to ta rozmowa przyda nam się obojgu. 
-Nie kłam- ciekawe co teraz powie. Nie chciałam, aby mówił to tylko dlatego, że ja wcześniej powiedziałam coś innego. 
-Mówię prawdę- bronił się uparcie. Zmusić go nie mogłam, aby wreszcie przyznał, że kłamie. Dobra. Teoretycznie mogła, ale biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw odpuszczam sobie bitwę na poduszki, którą i tak bym przegrała.
-Rafa mówiła co innego.
-Musiałem na kogoś to zwalić- tymi słowami to mnie normalnie wbił jeszcze bardziej w kanapę, na której leżę. Tak a pro po kanapy to zawsze kojarzy mi się z kanapką. Jestem dziwna. A wracając do słów Neya to mnie zaskoczył bo często zwalał na kogoś winę, ale nigdy tego nie powiedział głośno. Brawa dla niego. Na mojej karcie mogę postawić mu plusa za tę rozmowę. Chyba, że na końcu postawię dodatkowo dwa minusy bo on ma taki sam dar jak ja. Mianowicie potrafi coś spieprzyć w kilak minut. Wiem, jesteśmy wyjątkowy. Rzadko kto ma taki dar.
-Nie umiesz kłamać.
-Słuchaj... Zacząłem barć po twoim wyjeździe, ale to nie twoja wina. To był mój wybór i jeśli będziesz o tym myśleć to nie wiem co ci zrobię- powiedział- Gadałaś dzisiaj z Leo?- zapytał po chwili. Dlaczego on tak szybko zmienia temat? Zanim mój mały móżdżek poukłada sobie wszystkie jego słowa to on już mówi o czym innym. Gdybyś się tak na niego nie gapiła i nie wypalała mu dziury w oczach bo twoim zdaniem są hipnotajzing to by było inaczej. Boże, zaczyna się. Weźcie mi z głowy ten piekielnie wkurzający głosik bo oszaleję.
-Domyślił się, że coś jest nie tak- poinformowałam Latynosa. Ten chciał coś powiedzieć, ale do salonu wparował tata. Mówcie co chcecie, ale on także ma rzadki dar. Zupełnie jak piłkarze Barcelony. Potrafią mieć tak genialne wyczucie czasu, że aż wcale.
-Dzieci jedziemy!-krzyknął tata, a my poderwaliśmy się z miejsca i ruszyliśmy w  stronę samochodu. Każdy siedział cicho. Chciałam zacząć śpiewać, ale głupio tak jakoś samej. Dojechaliśmy na miejsce, a ja coraz bardziej się bałam. Tutaj chodziło o życie tej trójki. Sycylijczyk jest nieobliczalny. To taka maszyna, która kiedyś była człowiekiem tylko wyrwali jej serce. Nie byłby taki, gdyby nie jego rodzice. Jeśli zajęli by się nim, kiedy tego potrzebował to teraz mógłby być lekarzem czy adwokatem. Był to bowiem inteligenty chłopak, ale pogubił się. Wszystko go tak wciągnęło, że stał się zły i wyrachowany. To nie ten sam człowiek co kiedyś. Wyszliśmy z auta i stanęliśmy na czerwonym dywanie. Musieliśmy chwilę tam postać, aby zrobiono nam zdjęcia. Uśmiechaliśmy się z Neyem, ale mogę się założyć, że jemu wcale nie było wesoło. Nie dość, że nie lubię pozować przed tymi hienami zwanymi dziennikarzami to jeszcze mam to robić dzisiaj, kiedy kompletnie mi się to nie uśmiecha. Dogonił mnie przy samym wejściu piłkarz pochodzący z Sao Paulo i objął mnie  w talii. Mam się jarać? Miliony fanek tego mośka by tak zrobiło. Nie dziwię się im. Ja przed przyjazdem do taty tez taka byłam. Myślałam, że ci ludzie mają kolorowe życie i są nieskazitelni, ale tak nie jest. Mają wiele problemów i wad, ale jak każdy z ludzi. Za to ich kocham. Mają wady, ale gdyby policzyć je i zalety to dobrych cech będą mieli tysiąc razy więcej. To dzięki nim zrozumiałam co to znaczy przyjaźń, zaufanie, dobre serce, bezinteresowna pomoc, szczęście i... Miłość.
-Boisz się?- zapytał, szepcząc mi wprost do ucha. Popatrzyłam mu się głęboko w oczy i przytaknęłam. Chyba takiej odpowiedzi się spodziewał. 
-Wszystko będzie dobrze mała- powiedział. Nie wiem czemu, ale jego słowa mnie trochę uspokoiły. Czułam się przy nim na prawdę bezpiecznie. Starałam mu się tak nie ufać, ale to działo się samo. Naszym zadaniem było spicie Leo. Tak też zrobiliśmy. Na początku stawiał czynny opór, ale wiadomo kto go chciał spić. Jak nie my to kto? Daliśmy w końcu radę. Na szczęście Atomowa Pchła nie miała mocnej głowy. Nie mieliśmy innego wyjścia. Kacper przekazał mi w środku pistolet. Szłam z drżącymi rękami w kierunku ochroniarzy i modliłam się, aby w pobliżu zjawił się kolega Neymara, który jest policjantem. Bałam się, że coś pójdzie nie tak. Sycylijczyk dał znak, ze mam teraz strzelać. Wyciągnęłam pistolet i czekałam. Na szczęście nie musiałam strzelać bo zaraz zjawiła się policja. Kazali rzucić nam broń i dojść do ściany. Oczywiście ja nie musiałam tego robić. Kacper zorientował się bardzo szybko o co tu chodzi. Pociągnął mnie za rękę, a ja upuściłam broń. On jednak wyjął nóż i przystawił mi go do pleców. Wiedziałam, że coś pójdzie nie tak. Zawsze tak jest.
-Na dół te spluwy! Zaraz ją dźgnę jak się nie odsuniecie. Mam wyjść bez żadnego szwanku!- krzyczał, a ja musiałam tłumaczyć. Policjanci zrobili to, co im kazał. Szef gangu objął mnie ręką, a w drugiej trzymał nóż przystawiony do moich pleców. Włosy jednak go zakrywały. Szliśmy przez salę pełną gości, a ja z trudem opanowałam łzy. Wyglądało to tak, jakbym po prostu szła z ukochanym chłopakiem do wyjścia. Kiedy mieliśmy mijać Leo serce szybciej mi zabiło. Przez moją głowę przebiegło tysiące myśli. Na szczęście zostawił go w spokoju. Neymar biegł w naszą stronę i zaraz przywalił w twarz osobie, która przed momentem groziła mi śmiercią. Teraz musiałam się bać o kolejną ważną osobę w moim życiu. W końcu był moi przyjacielem. Nie wiem jak on zobaczył ten nóż. Zaczęli się bić, a panie w sali piszczały, gdy zobaczyły, że jeden z nich ma nóż. Policja jednak szybko przybiegła i schwytali Ostrą i Sycylijczyka. Zabawa miała trwać dalej, ale kilku gości wyszło z przyjęcia. Neymar podniósł się z podłogi i do mnie podszedł. Wtulił się we mnie i mocno ściskał. 
-Cholernie się o ciebie bałem- wyszeptał w moje włosy. Chyba chciał, żebym tego nie słyszała, ale nie udało mu się. Przytuliłam go i podziękował. Podeszli do mnie chyba wszyscy. Uspokoiłam ich i powiedziałam, że nie znam gościa. Większość osób była po alkoholu, więc zapomnieli o tej sytuacji dość szybko. Musiałam przed tym zabrać głos, aby ludzie się nadal bawili, ponieważ tu chodzi o pieniądze dla chorych dzieci. Tata był bardzo przejęty, ale zaczęłam żartować i wszyscy ze mną. Po kilku godzinach postanowiłam się zbierać. Powiedziałam o tym tacie, a on powiedział tylko, żebym zadzwoniła jak będę w domu. On nie miał takiego farta jak inni i musiał być tam do końca. Chociaż powiem wam szczerze, że chyba mu to nie przeszkadzało. Przed wyjściem ktoś złapał mnie za ramię. Przestraszyłam się na maksa, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia. Odwróciłam się i ujrzałam Neymara. Ludzie on ma szczęście, że nie trzymałam nic ciężkiego w dłoni bo by dostał w głowę. Czy każdemu piłkarzowi sprawia przyjemność, gdy mnie straszy?
-Boże... Nie strasz mnie tak- powiedziałam ze śmiechem. Byłam szczęśliwa, że tak to się skończyło. W sumie wygląda to jak w filmie, ale przeżyłam to na prawdę i nikomu tego nie życzę. Teraz mówię o akcji z gangsterem. Bardzo chaotycznie to zabrzmiało.
-Oj tam, oj tam... Dobrze, że nic się nie stało- odrzekł, nawiązując do sytuacji w sali tanecznej. Jak to dziwacznie brzmi. Przypomina mi się teraz Barbie. W tych bajkach takie teksty leciały. 
-Zaraz zamówię taksówkę- poinformowałam go.
-Chodź, coś ci pokażę- powiedział i pociągnął mnie za rękę. Nie wiedziałam co chce mi pokazać, ale chciałam z nim iść. Zapomniałam już o obietnicy, której złożyłam sama sobie. Miałam nigdy nie ufać Brazylijczykowi i go unikać. Nie chciałam, aby znów coś nas połączyło. To zbyt wiele powiedziane. Nie chciałam się znów w nim zauroczyć. Ciekawe czy aby nie jest jeszcze za późno na takie obietnice. Nie ma to jak myśleć po fakcie. Zapunktował u mnie dzień wcześniej, ale dzisiaj przez naszą kłótnię trochę odjęłam mu tych punkcików i niech się chłopak stara dalej.Doszliśmy do jego domu. Zaskoczył mnie, nie powiem. Zachichotałam cicho pod nosem z głupoty napastnika.
-Chciałeś mi pokazać swój dom?- zapytałam rozbawiona całą sytuacją. On podrapał się jak to miał w zwyczaju po karku i wyszczerzył się jak głupi do sera. Nie wierzę, że istnieją jeszcze tacy ludzie. On jest głupi czy głupi?
-Inaczej byś nie przyszła- powiedział i uniósł ręce w geście obronnym. Zaśmiałam się, a on razem ze mną. Wysłałam sms-a tacie, że jestem z Neyem i wszystko w porządku. Skąd on mnie tak dobrze zna? Wiadomo, że wkręciłabym mu jakąś wymówkę, a w rzeczywistości pojechałabym do domu i się nudziła przed telewizorem albo laptopem. Weszliśmy do środka i ściągnęliśmy buty. Rozejrzałam się po domu, w którym właśnie się znajdowałam. Coś za czysto tu ma. On jest takim bałaganiarzem, że głowa mała. Już wiem! Dzisiaj była Marcela, a go prawie w ogóle w domu nie było bo mieli spotkanie przed tym balem.
-Jesteś głodna?- zapytał. Zaśmiałam się z niego jeszcze bardziej. Zapytała się mnie osoba, która ma taki talent kulinarny jak i muzyczny. Słyszeliście kiedyś jak on śpiewa? Nie? To się cieszcie. Wyje zupełnie jak ja. Podoba mi się to w nim, że robi to dla beki i dlatego, że lubi to robić. Nie wstydzi się tego tylko potrafi się pośmiać sam z siebie. To jest w nim genialne. Za to brak talentu muzycznego nadrabia poczuciem rytmu. Tańczy wspaniale.
-Przecież ty gotować nie umiesz- przypomniałam mu.
-Miałem nadzieję na kolację ze śniadaniem- odpowiedział z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem. Zrobiłam tak zwanego face palma. Coraz bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że muszę mu załatwić dobrego psychologa. Tylko nie wiem czy taki w ogóle istnieje. Po kilku minutach w towarzystwie tego człowieka prędzej trafiłby na oddział zamknięty, niż by mu pomógł. Oszczędźmy zatem biednych terapeutów. 
-Najpierw to się dziewczynę czaruje, żeby poszła z takim idiotą jak ty do łóżka- powiedziałam przez śmiech. On gdzieś wyszedł, a po chwili wrócił z kwiatkiem. Na bank wyrwał go z doniczki.
-Marcela ci da po łbie za to-  pokręciłam głową, nie mogąc uwierzyć, że Brazylijczyk jest tak pozytywnie głupi. Jednak podobało mi się jego zachowanie. Było śmiesznie. Tego teraz potrzebowałam. Zdałam sobie sprawę, że przy nim zapominam dosłownie o wszystkim. Kiedy jestem w jego towarzystwie liczy się tylko tu i teraz. Nic więcej.
-Czaruję panią- oznajmił, kłaniając mi się i wręczając mi roślinkę. Dobrze, że powiedział. Wyciągnęłam rękę po kolorowego kwiatuszka, który tak wiele dziewczyn by uszczęśliwił do końca życia, a Neymar pociągnął mnie za dłoń tak, że wpadłam na jego klatkę piersiową. Co za człowiek... Jak my z nim wytrzymujemy? 
-Już na mnie lecisz huhuhu- powiedział zadowolony. Patrzcie jak człowiekowi mało wystarczy do szczęścia. On to zupełnie ze wszystkiego się cieszy. Lubię widzieć go uśmiechniętego. Spojrzałam na niego z miną typu "Człowieku zejdź na ziemię", ale on się tym wcale nie przejął. To także w nim lubiłam. Mało jest chyba rzeczy, których w nim nie lubię. Na przykład jego arogancji, ripost, durnego uśmiechu w nieodpowiednich sytuacjach, zboczeństwa, tego że ćpa, zabrania mi palić, popisów bo robi to często... Dobra, stop bo wyjdzie, że niczego w nim nie lubię. Ma też dużo zalet. 
-Na twoją lodówkę to owszem lecę- odpowiedziałam i wytknęłam mu język. Wyrwałam się z jego ramion i podeszłam do lodówki. Wyjęłam z niej jogurt pitny o smaku owoców leśnych. Siadłam na krześle barowym przy wyspie kuchennej na przeciwko Neya. Patrzyliśmy się tak na siebie i wcale nie było to nieprzyjemne. Chociaż trochę mnie peszył jego wzrok, który tak usilnie we mnie wbijał. Drażnił się ze mną. Wiedział, że tego nie zbyt lubię, ale mu tego nie powiem.
-Jasne... Nie krępuj się- rzekł sarkastycznie, mając na uwadze grzebanie w jego lodówce. Królewiczowi ubył jogurt. Ludzie na policje dzwońcie. Śmiałam się z niego w duchu. Jak dziecko. Znając jego to by nawet tego pysznego jedzonka nie tknął, ale nie, nie jedźcie mi mojego jogurtu, którego zostawiłem, aby śmietnik się najadł.
-A czy ja się krępuje?- zapytałam, wzruszając ramionami i cały czas się szczerząc. On także był uśmiechnięty. Do twarzy mu w uśmiechu. Przypomniało mi się polskie Top Model, jak Mateusz Maga powiedział: "Nie do twarzy mi w zębach/ uśmiechu". Nie pamiętam dokładnie, ale to było śmieszne. Może Neyowi też nie do twarzy w zębach, ale ja tego nie dostrzegam? Suarez za to ma na prawdę dziwne te zęby. Nie dziwię się, że wszystkich gryzie. Jakbym miała takie ząbki to robiłabym to samo. Wypiłam już jogurt, a my nadal siedzieliśmy w ciszy tylko się uśmiechając. Myślałam, że mam już dziury w gałkach ocznych przez mojego towarzysza. To było dziwne. Neymar zaczął się do mnie powoli przybliżać. Spojrzał mi najpierw w oczy, a następnie na usta. Nie wiedziałam o co mu chodzi. W końcu...


hahaha przerwę wam w tym momencie :D Ja niedobra xd Jak wam się podoba? Wiem, że szybko zmieniłam nastrój opowiadania, ale musiałam napisać coś "romantycznego" xd Musicie wiedzieć, że mało rzeczy za takie uznaję :D Podoba się?


























24 komentarze:

  1. Cudowny! Ney i Marika muszą być razem! ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że się podoba :D
    Rozdział M E G A !!! <3
    Mari i Ney są tacy kochani i idealni*-*
    Przerwałaś w takim momencie...
    Czekam na kolejny i poprosze go jak najszybciej :)
    Pozdrawiam i weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczarowałaś mnie tym rozdziałe :))). Już nie mogę doczekać się nexta <33.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście ze się podoba ! Muszą się pocałować ! Czekam na następny ^_^ !

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba się! Ale żeby w takim momencie przerywać. Niedobra Ty. ;d
    Czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście, że się podoba! Rozdział cudowny ale Ty to wiesz ;)
    Mari i Ney muszą być razem. Piękna z nich para <3
    Czekam na kolejny :)
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny rozdział na miare oskara! :) Brawo! :* Czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę proszę niech będą razem !!!! Świetne kocham <3
    barcaismylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny rozdział! <3
    I wreszcie Ney i Mari coraz bliżej ;3
    I przerwać akurat w tym momencie (y) hahah ;D
    Czekam na następny! ;**/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  10. W lepszym momencie nie mogłaś przerwać c'nie? xd Rozdział ogólem fanstastyczny, boski, superowy :* Next jak najszybciej poprosze <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuje za przerwanie w takim momencie jeśli oni w końcu się nie pocałują to cię chyba zabiję :)xD hahaha
    Proszę cię a wręcz błagam o szybki next i o równie cudowny rozdział jak te dotychczas
    Mam nadzieję że następny to będzie taka bomba aż nas wszystkich zatka. Uwielbiam to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na c.d kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Przez cały rozdział uśmiechałam się do monitora :) Końcówke czytałam w takim napięciu, a tu przerwa xd :* Mam nadzieje, że oni razem powrócą do tego co było bo są idealni <3 Chce już następny :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Mega cudowny ♥ W tej chwili masz nam dać następny rozdział :) I oczywiście Ney musi być z Mariką bo jak nie to ...

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny ! *.* Zresztą jak każdy ;) Czekam na next !! <3
    PS zapraszam na mojego bloga ;) Dopiero zaczynam i mam nadzieje , że się spodoba ! Jeszcze dziś wstawię kolejny rozdział , a jtr kolejny ;)
    http://nadaesimposiblebruna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja wale... Jaki talent!
    Rozjebanie mózgu :0
    W ciągu 2 przeczytałam twoje wszystkie opowiadania, chce więcej i więcej...
    Fajnie że jest ktoś kto pisze tak świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział*-*
    Jestem cholernie ciekawa, co dalej !

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialne! Regularnie czytam tego bloga, bardzo przyjemny. Zapraszam do siebie: http://the-secret-of-my-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniały serio *_____* Ciekawość mnie zżera co wydarzy się w następnym rozdziale :>

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny *o*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  20. AAAAAAAAA ja to cie chyba normalnie zabije za to przerywanie w takich momentach !! -,- Ja chce next :c dopiero dzisiaj znalazłam to opo i komentuje po przeczytaniu poprzednich rozdziałów, ale od początku sie w nim zakochałam *-* Masz talent ;* Kocham twoje opo ♥ /Nat

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekam na nexty tu i tammm, opowiadania mistrzowskie :><:*~~

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥