czwartek, 19 marca 2015

38. Przeproś ją.

Wstałam rano i od razu poczułam ból ręki. Zignorowałam to i włączyłam laptopa. Neymar dodał na Instagrama zdjęcie z rozmowy na Skype z Davim. Zjechałam trochę niżej i ujrzałam opis:
"Tęsknię za Tobą. Wszystko robię dla Ciebie synku. Boże, pomóż mi. Dziękuję Ci dobra przyjaciółko i przepraszam... Łatwo jest zranić, trudniej to naprawić".
Ruszyło mnie to, ale postanowiłam o tym nie myśleć. Poszłam się wziąć prysznic, a następnie ubrałam się w taki zestaw:

Nadal chciałam udawać kogoś innego i przez chwilę nie być sobą, ale miałam dzisiaj iść z tatą na trening. Wczoraj wcisnęłam mu kit, że potłukłam u Neymara talerz i dlatego mam zszytą rękę. Nie wiem czy mi uwierzył, ale mam taką nadzieję. Zebrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy do nerki i zeszłam na dół. Taty nigdzie nie było, więc wróciłam na górę, tym razem do jego sypialni. Spał jak zabity. Spojrzałam na zegarek i szybko go obudziłam.
-Wstawaj tato! Jest już 9, a za pół godziny jest trening- mówiłam, a raczej się wydzierałam. Ojciec biegiem zerwał się na równe nogi i wbiegł do łazienki. Po chwili jednak przyleciał i pocałował mnie w policzek. Wziął ubrania i zniknął za drzwiami. Zeszłam do kuchni w celu zrobienia sobie i trenerowi Barcelony śniadania. Tacie zrobiłam kanapki, a dla siebie wzięłam jabłko. Po chwili w drzwiach stanął tata. Pociągnął mnie za rękę i wrócił się po kanapki. Zamknęłam dom i odjechaliśmy. Na miejscu byliśmy po około pięciu minutach. Tylko wysiedliśmy z samochodu, a tata wziął się za jedzenie kanapek. Zaśmiałam się z niego bo to wyglądało naprawdę komicznie. 
-No co?- zapytał z pełną buzią i uwaga, uwaga jeszcze był zdziwiony. Widać po kim mam inteligencje.
-Nie nic, nic. Idę na trybuny- powiedziałam i poszłam w tamtym kierunku. Co prawda usiadłam na ławce trenerskiej obok Shakiry, ale to nieważne. Przywitałam się z przyjaciółką, a ona ze mną.
-Popatrz na tamtą bramkę- powiedziała Kolumbijka. Nie wiedziałam o co jej chodzi, ponieważ gdy weszłam na murawę to w ogóle się nie rozglądałam. Weszłam, zobaczyłam dziewczynę, usiadłam, przywitałam się z nią i tyle. Popatrzyłam w stronę, którą wskazała blondynka. Stał tam chłopak. Kopał piłkę w poprzeczkę, a ona do niego wracała. Jeśli nie trafiał, szedł powolnie po piłkę i ponownie wracał do swojego zajęcia. To był Leo. Nie wiedziałam czemu tak się zachowuje bo widać było, że jest smutny. To czuło się na kilometr. 
-Pokłócił się z Anto?- zapytałam. Martwiłam się o chłopaka, ponieważ bardzo rzadko się tak zachowywał. Rzadko był w ogóle smutny. To on wszystkich pocieszał, a teraz sam tego potrzebuje.
-Dzwoniłam do Anto i powiedziała, że u nich wszystko w porządku. Tylko jak coś to nie mówiłam jej, ze coś się dzieje z Leo... ja przyszłam jakieś pół godziny wcześniej z Gerim i zagadaliśmy go i powiedział, że jest tu od jakieś siódmej czy coś koło tego- wyznała, a mnie jej słowa zszokowały. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Jest po dziewiątej, czyli on jest tutaj jakieś dwie godziny. 
-Idę z nim pogadać- oznajmiłam i poszłam. Akurat piłkarz mocno kopnął piłkę, a ona odbiła się od poprzeczki. Przyjęłam ją i podbiłam i złapałam w ręce. Leo spojrzał na mnie pytająco, a ja zbliżyłam się do przyjaciela. On usiadł, opierając się o słupek, a ja usiadłam obok niego na piłce. 
-Co jest Leoś?- zapytałam z wyczuwalną troską w głosie. Przez chwilę milczał, jakby zastanawiał się nad dobraniem odpowiednich słów.
-Wy jesteście- odpowiedział, a ja nie wiedziałam o co może mu chodzić. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem- Czemu musicie się kłócić z Neymarem? Czy wy nie możecie sobie wybaczyć i do siebie wrócić? Wiem, że cię wczoraj uderzył. On jest uzależniony i to dlate...- tłumaczył i marudził jak dziecko. Wiem, że chłopaki bardzo chcą, abyśmy się znowu zeszli z Neymarem, ale tak się nie stanie i muszą się z tym pogodzić. Przerwałam jednak wypowiedź Argentyńczyka.
-Nie obwiniam go- powiedziałam tylko te trzy słowa i dalej słuchałam Atomowej Pchły.
-Każdy wie, że coś do siebie czujecie, a wy nic nie doceniacie. Nawet nie próbuj mówić, że wcale tak nie jest. Prosty przykład. Wczoraj on nie chciał ci zrobić na złość tylko zmusić cię, żebyś mu powiedziała co cię gryzie i to tylko i wyłącznie dlatego, że cię kocha i nie może patrzeć, gdy jesteś smutna... Ty też go kochasz. Wczoraj mogłaś wyjść i go zostawić, a byłaś przy nim i musiałaś jechać na zszywanie ręki... Powiedziałaś mu, że to nie przez niego, ale on nie jest głupi... Pogódźcie się bo kiedyś będzie za późno- mówił to coraz głośniej, a piłkarze zaczęli wchodzić, a raczej wbiegać na murawę. Kiedy usłyszeli podnoszącego głos na mnie Leo byli zdziwieni, ale i zaciekawieni.
-Leo wiesz jak ja cię lubię. Podziwiam cię dosłownie za wszystko, ale nie wmawiaj mi rzeczy, których nie ma, ok? Nic nie wiesz o mnie i...- tym razem to on mi przerwał. 
-Przestań okłamywać samą siebie! Tyle razy ci już pomógł i co jeszcze nie odkupił swoich win? A ty co? Jesteś może bez winy? Proszę cię! Nie możecie normalnie porozmawiać, a nie wieczne kłótnie? Doceńcie siebie nawzajem i to, że możecie przeżyć życie jak tylko chcecie. Po co tracić czas na kłótnie z kimś, kto jest dla nas tą drugą połówką? Ogarnijcie się wreszcie bo zachowujecie się oboje jak gówniarze, którzy nic nie mają... Tylko wam się tak wydaje! Macie wszystko, a oboje gówno wiecie o życiu. Wasze problemy to jakaś parodia. Na Boga nie zachowujcie się jak kretyni!- krzyczał już piłkarz, a ja pierwszy raz słyszałam jak to robi. To spokojny i opanowany człowiek, a teraz krzyczy jak opętany. Cenię go i szanuję, ale nie będzie mnie obrażał. Co w niego wstąpiło? Chciałam mu już coś dopowiedzieć, ale wtrącił się chłopak, którego rzekomo kocham.
-Leo, nie przesadzaj, dobrze? W ogóle to nie krzycz na Marikę. Ona nie jest niczemu winna, a to...- jemu także przerwał nasz mały krzykacz. Chłopaki zrobili wokół nas kółeczko, ale wtedy szczerze powiem, że mnie to nie obchodziło.
-Czy wy oszaleliście? Ty sobie ćpasz bo Marika cię zostawiła. Trzeba było do niej polecieć! Ona znalazła twoich rodziców... A ty Marika nie jesteś lepsza! Uciekłaś bo boisz się odpowiedzialności! Ogarnijcie się wreszcie. Nikomu nie chce się słuchać waszych tandetnych wyzwisk. Kłócicie się bo się kochacie, ale nie i tak będziecie zaprzeczać! Mam was serdecznie dość. Ćpun i dziwka- powiedział ostatnie słowa szeptem, a z moich oczu spłynęły łzy. 
-Nie mów tak o nim- wypowiedziałam to także szeptem, ale tak aby Leo usłyszał. Chłopaki go uspokajali, ale to nic nie dawało.
-Przeproś ją- wysyczał Neymar w stronę swojego przyjaciela. Ten tylko zaśmiał się kpiąco i wyzwał Brazylijczyka. Nazwał go idiotą i szpanerem, który nie umie grać. Powiedział też, że to cholerny ćpun, który niczego ani nikogo nie szanuje. Nie wiem jak i kiedy, ale nim się spostrzegłam na twarzy Leo wylądowała moja dłoń. Uderzyłam swojego przyjaciela. On wyzwał mnie od suk i dostał w twarz ponownie. Tym razem z pięści i nie ode mnie, ale od jedenastki Barcelony. Biegłam do wyjścia i potrąciłam przy okazji tatę. Ten złapał mnie w ostatniej chwili za nadgarstek i spojrzał w zapłakane oczy. Bolało mnie, że go uderzyłam i że był w stanie tak mnie nazwać. Wtuliłam się w tatę i rozpłakałam się na dobre. On tylko mnie objął i pytał co się stało. Podbiegł do nas Neymar i nie zaważając na nic zaczął wszystko tłumaczyć.
-Rozmawiałem z Leo. On zrobił to specjalnie, żeby każdemu udowodnić, że się kochamy bo ja i ty daliśmy mu w twarz- powiedział. Odkleiłam się od taty i popatrzyłam się na niego zdziwiona- Trenerze ja idę się przebrać. Nie będzie mnie na treningu- wypowiedział te słowa tak szybko i z takim przejęciem, że zarówno ja jak i mój tata patrzyliśmy na niego z niedowierzaniem.
-Neymar, jeśli opuścisz kolejny trening to nie będziesz grał jutro- powiedział surowo mój rodzic. Neymar zaś kompletnie go olał. Pobiegł gdzieś, krzycząc tylko, że zaraz wróci. Powiedziałam tacie, że Leo mnie i Brazylijczyka wyzwał, żeby właśnie udowodnić, że się kochamy. Pominęłam jego poprzednie teksty. Przyszedł Lionel i zaczął mnie przepraszać i tłumaczyć, że chciał nam to udowodnić i jakoś pomóc. Nie umiem się na niego długo gniewać, a poza tym rozumiałam go. Chciał nas pogodzić i sprawić, żebyśmy oboje zapomnieli o cierpieniu. To takie kochane. Zaraz przybiegł Neymar, a mój tata tłumaczył mu, że nie zagra w meczu, jeśli wyjdzie. Nie chciałam im przeszkadzać w rozmowie bo on i tak zostanie. Gra w piłkę jest dla niego wszystkim. Powiedziałam tacie, że idę i ruszyłam w stronę wyjścia. Usłyszałam jak Neymar mówi, że jestem ważniejsza od piłki, a po chwili był tuż obok mnie. Wyszliśmy z tego pięknego obiektu sportowego.
-Zgłupiałeś? Bez ciebie Barca będzie miała problemy... Co ty sobie wyobrażasz? Nie jesteś...- nie dane było mi już skończyć, ponieważ chłopak powiedział ciche "zamknij się" i mnie pocałował. Na początku byłam zdziwiona, ale gdy znowu poczułam smak jego ust zaczęłam oddawać pocałunki. To była magiczna chwila. Nikt ani nic się nie liczyło. Byliśmy tylko my. Znów czułam się jakbym wznosiła się trzy metry nad niebo. Czułam te motyle w brzuchu, a moje serce przyśpieszyło rytm swego bicia. Neymar położył swoje ręce na moich biodrach i jednym, zwinnym ruchem przyciągnął mnie najbliżej jak się chyba dało. Ja swoją rękę wplotłam w oczy, a drugą objęłam szyję bruneta. Po kilku dobrych chwilach oderwaliśmy od siebie nasze usta. Oparł swoje czoło, a umożliwiało mu to fakt, że stałam na schodku wyżej. Mimo, że on stał niżej to był wyższy, ale o tym nie mówmy. 
-Kocham cię i zawsze tak było- wyszeptał. Patrzyliśmy sobie w oczy i było to coś wyjątkowego. Ma piękne oczy, w których w mgnieniu oka potrafię się zatopić- Dasz mi jeszcze jedną szansę?- zapytał, a ja wiedziałam, że będę mu musiała odmówić. Nie chcę go zranić i tylko dlatego to robię.
-Dla mnie to za szybko. Niedawno się jeszcze kłóciliśmy, a teraz chcesz drugiej szansy- wyjaśniłam. Nie chciałam nic robić wbrew siebie. To doprowadziło by do cierpienia mojego albo jego, a tego nie chcę. Jeśli mu na mnie zależy to to zrozumie. Jeżeli będzie inaczej to trudno. Przynajmniej będę wiedziała, że jego słowa są nic nie warte.
-Poczekam na ciebie ile będzie trzeba, ale musisz wiedzieć, że jesteś dla mnie na pierwszym miejscu- wyznał, a mnie zamurowało. Przytuliłam go, a on mocno mnie objął. Zupełnie jakby bał się, że gdzieś ucieknę. Dzisiaj nie miałam takiego zamiaru. Chociaż... Nie wiem. Może i tak właśnie powinnam zrobić. Pójść do domu i ochłonąć. Zostawić go i zrelaksować się na maksa. 
-Pójdziemy dzisiaj na imprezę?- zapytałam. Miałam cichą nadzieję, że się zgodzi. W sumie dziwne by było, gdyby się nie zgodził. 
-Mam po kogoś jeszcze zadzwonić?- odpowiedział pytaniem na pytanie, tym samym oznajmiając, że się zgadza. Stwierdziłam, że jak chce. Co mu miałam powiedzieć? Przecież mu nie powiem, że chcę go sprawdzić. Jestem ciekawa jak będzie zachowywał się po tym wyznaniu. Czy pójdzie podrywać jakieś laski czy może nawet nie będzie chciał ze mną zatańczyć.
-Chcę tylko ciebie- powiedział. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Neymar zaproponował kino, więc wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę tego miejsca. Poszliśmy na horror i przez cały seans po prostu laliśmy z reżysera tego filmu. Powinien być zakwalifikowany do komedii, a nie horrorów. Skończyło się na tym, że wyrzucili nas z kina. Jakiś mężczyzna, który był trochę starszy od nas powiedział, że nasze zachowanie jest skandaliczne i że jak tutaj pracuje kilkanaście lat to nie widział takich oszołomów. To było najśmieszniejsze. Potem Neymar zrobił mi niespodziankę w postaci wesołego miasteczka. Bawiliśmy się świetnie i byliśmy chyba na wszystkim. Dostałam wielkiego misia od jakiegoś chłopaka, który wygrał go i powiedział, że daje go najładniejszej dziewczynie w wesołym miasteczku i nie tylko. Rozbawiło mnie to, ale mój towarzysz się wkurzył. Kazał mi zaczekać z tym chłopakiem, a sam gdzieś poszedł. Po chwili przyszedł z czymś takim:

Misiaka, którego dostałam od nieznajomego wyrwał mi z rąk i walnął nim tego, który mi go dał. Powiedział szatynowi również, że ta najpiękniejsza dziewczyna nie jest dla niego. Śmiałam się z Neymara przez najbliższe 10 minut. Usiedliśmy na ławce z watą cukrową.
-Ja nadal nie rozumiem co cię tak wtedy rozśmieszyło- zaczął. Na samo wspomnienie moich łez, które były spowodowane przez śmiech chłopak się śmiał. 
-Bo byłeś zazdrosny- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Czekałam na reakcję Brazylijczyka. 
-No bo miałem o co- wyszczerzył się, a ja pokręciłam tylko głową. Zabrałam chłopakowi ostatni jego kawałek waty, a on zaczął mnie gonić. W końcu prawie bym się wywróciła, a on mnie złapał. Objął mnie w talii i obrócił do siebie.
-Wiesz, że to chyba jakieś przeznaczenie?- zapytałam poruszając zabawnie brwiami, a ja zaczęłam się śmiać. Zwinnym ruchem wyswobodziłam się z jego uścisku. 
-Jak mamy jechać na tą imprezę to jedźmy już do domu- powiedziałam, a on niechętnie się zgodził. W drodze do domu cały czas się śmialiśmy i śpiewaliśmy. Wyobraźcie sobie dwie osoby, którym słoń nadepnął na uszy. Kompletnie nie umiemy śpiewać, ale zawsze to robimy. Dojechaliśmy pod mój i mojego taty domek. Podziękowałam Neymarowi i miałam już wysiadać, kiedy mnie zatrzymał.
-O 20 będę u ciebie, a tak poza tym to...- nawet nie zakończył swojej wypowiedzi tylko pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego i poszłam do domu. Gdy przekroczyłam próg pomieszczenia od razu ujrzałam tatę, który robił coś przy laptopie.
-Hejka tato- przywitałam się z nim i przytuliłam go od tyłu, po czym pocałowałam w policzek. Byłam naprawdę szczęśliwa i to pierwszy raz od kilku tygodni. Dobra może miesięcy, lat... Nie ważne. 
-Neymar nie zagra- powiedział twardo mój rodzic. Próbowałam jeszcze o tym dyskutować, ale nie miałam już argumentów. Przez ponad godzinę o tym rozmawialiśmy- Jesteście razem?- zapytał tata po chwili.
-Nie, na razie nie. Powiedziałam mu, że potrzebuję czasu- odpowiedziałam. Tata uśmiechnął się i powiedział, że trzyma za nas kciuki. Przypomniało mi się, że umówiłam się z jak to mój tata powiedział "przyszłym zięciem". Poszłam się wykąpać. Wyprostowałam włosy, a następnie ubrałam się w to:


Potem jeszcze lekko się pomalowałam. Według mnie wyglądałam trochę za słodko, ale nie chciało mi się już nic zmieniać. Zeszłam na dół i pokazałam się tacie. Uznał, że wyglądam ładnie. Zostało tylko czekanie na Neymara...


Mamy 38 rozdział :D Dziękuję Wam za te 43 tysiące wyświetleń i za wszystkie komentarze :D Jak wam się podoba? Co będzie dalej?






























17 komentarzy:

  1. Aww ... Ten rozdział był taki słodzki <3
    I ten moment jak Ney kazał przeprosic Marike Leo <3
    I ten miś <3
    IDeeal !!
    Jejku jak ja cie kocham ze to opowiadanie <3 ..!!Dziewczyno ty to powinnas isc do jakiegoś wydawnictwa ..!! <3
    I powinnas wydac ksiazke a ja bym od 3 : 00 rano czekała az otworza i bym pierwsza kupiła ..!I o
    JAk najszybciej next <3 Kochana <3 Pamietaj ze ejst taka osóbka co czeka na niego i sie niecierpiliwi Heh :3 Sprawdzam kilka razy dzienne czy przypadkiem najlepsze opowiadanie na całym swiecie ma nowy coraz to lepszy rodział <3
    !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. I dobrze Leo zrobił ;) W końcu się do tego przyznali bo powiem że już zaczynali mnie wkurzać ;) =D Super rozdział oczywiście =D
    zapraszam na nowy ;)
    http://barcaismylife.blogspot.com/2015/03/7-jakis-dziwny-dzien-przepraszania.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wspaniały *.* Ale rozpoznałam kawałek piosenki Zeusa :) " Po co tracić czas na kłótnie z kimś, kto jest dla nas tą drugą połówką?,, :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Świeeetnyyy rozdział kochanaa! <3 Z niecierpliwością czekaam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuuuu świetnyyy ! Najlepszy ever !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Łoo <3 No Leo wkroczył i wszystko jasne ;3
    Rozdział boski *-* Ale to nic nowego ;3
    No i teraz ostro pobalują ahaha ;D
    Czekam na kolejny! ;**/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham twojego bloga. Jest cudowny ;) i pewno ma to, po swojej założycielce ♥ Czekam już na następny >.<

    OdpowiedzUsuń
  8. Awwwww *-*.
    Tak bardzo czekałam aż Ney powie Mari, że ją kocha <3 !
    Jestem zachwycona ^__^.
    Rozdział the best :D.
    Jeju już nie mogę doczekać się następnego :*.
    Pozdrawiam kochana :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Neymar taki słodki i.wgl awwww.*-* zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny genialny niesamowity *_* <3 Boże dziewczyno Ty zdajesz sobie sprawę jak wielki masz talent ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Brak epitetów aby opisać ten fenomen... xD
    Leosiek cudownie, wreszcie ktoś im dosadnie wyjaśnił jak to wszystko wygląda ;)
    Chciałabym już czytać co wydarzy się na tej imprezie, pamieętaj, że osób czekających na next jest wiele i dosłownie skręca ich ta niecierpliwość.. . Czekam czekamy ;>;3<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Tym rozdziałem po prostu rozwaliłaś system ☺Serio !!! Jesteś najlepsza tak jak ten blog ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały rozdział :* super by było gdyby byli razem ♥ a ten rozdział jest taki mega słodki ^^ :* ♥♡♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniały rozdział. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Mari i Ney się pogodzili. Ten podstęp Leo po prostu majstersztyk ;D już nie mogę się doczekać co będzie się działo dalej. I zapraszam też do sb. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Leo zrobił jak najbardziej słusznie :D A nasza kochana dwójka jest cudowna! Mam nadzieje, że kolejny jak najszybciej :* Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo dobrze piszesz, myślę że w przyszłości jesteś w stanie napisać zajebiste książki ;))))
    zajrzyj do mnie strasznie mi zależy na Twoim wejściu Weronika!
    www.cruuunch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥