-Rafa dzwoni... Dam an głośnomówiący- powiedział, a potem to zrobił. Wszyscy wepchali się na łóżko i czekaliśmy, aż Brazylijka się odezwie.
-Ty idioto, kretynie, debilu, głupku, cioto, piłkarzu marny, pacanie, mośku, frajerze, głupolu, kłamco i... I już mi na to słów brakuje! Miałam się pierwsza dowiedzieć, a ty co? Zamiast do mnie zadzwonić to ty sobie zdjęcia na Instagrama wstawiasz? Gdzie ty zgubiłeś mózg? Co? Weź no coś powiedz, a nie! Jezu z jakim ja idiotom jestem spokrewniona- krzyczała na całe gardło Rafaela, a my wszyscy wybuchliśmy gromkim śmiechem. Dziewczyna tak krzyczała, że Neymar nawet nie miał jak jej przerwać. Co chwila otwierał usta, ale słysząc głos swojej siostry zaraz je zamykał.
-Ty kretynie co u Ciebie robi cała drużyna tych idiotów o godzinie... yyy... Wczesnej godzinie- emocje już z niej trochę zeszły, chociaż nadal była chyba zła. Porozmawialiśmy jeszcze trochę z Brazylijką, a potem poszłam się ubrać. Ney pożyczył mi swoją koszulkę, żebym nie chodziła w brudnej, ponieważ wczoraj ją ubrudziłam. Zjedliśmy tort, który przynieśli nasi przyjaciele i pograliśmy w piłkę oraz porobiliśmy sobie zdjęcia, które jak zawsze wrzuciliśmy na Instagama. Po kilku godzinach w domu Brazylijczyka zostałam tylko ja i on. Gospodarz domu właśnie zamknął drzwi i opadł na kanapę, gdzie siedziałam i popijałam sok pomarańczowy.
-O której ma być ta impreza?- zapytałam. No tak. Jeszcze wam tego nie opisałam. Piłkarze zorganizowali wielką "sieste" z okazji naszego zejścia się. Nie mogliśmy nawet odmówić, ponieważ zarezerwowali już salę w klubie i zaprosili wszystkich naszych znajomych.
-O 20 mamy tam być- powiedział radośnie chłopak. Uśmiechnęłam się do niego, a on położył głowę na moich udach. Droczyliśmy się ze sobą jak tylko mogliśmy. Neymar podwijał mi koszulkę, a ja targałam jego włosy. Robiliśmy głupie miny, a potem się na siebie obrażaliśmy. Dużo rozmawialiśmy. W sumie na tej kanapie spędziliśmy około 4 godzin. A teraz nie uwierzycie. Nie mieliśmy włączonego radia, telewizora ani telefonów. Postanowiliśmy nasze komórki wyłączyć, a zdjęcia robiliśmy aparatem. Odłączyliśmy się od całego świata. Byliśmy tylko my i nasze słowa, uśmiechy, spojrzenia. Kilka tygodni, dni temu nie potrafiłabym sobie wyobrazić spędzenia tyle czasu z kimkolwiek, a teraz tego dokonaliśmy. Teraz to ja leżałam na udach Neymara, a on bawił się moimi włosami.
-Obiecasz mi coś?- zapytał. Pierwszy raz o to zapytał, ale nie przeszkadzało mi to. Byłam ciekawa co mam mu obiecać. Patrzyłam mu w oczy i widziałam w nich szczęście, ale i jakiś niepokój. Nie wiem czym był spowodowany, ale się tego dowiem.
-Co takiego?- spytałam.
-Jest kilka rzeczy- odpowiedział. Poprosiłam go, aby mówił. Stał się poważny, więc i ja zmieniałam swoją pozę. Usiadłam obok niego, ale on wciągnął mnie na swoje kolana. Nie sprawiało mu to problemu. Zrobił to szybkim, jednym ruchem. Przytuliłam się do jego torsu, a on silnie objął mnie ramionami.
-Obiecaj mi, że zawsze będzie tak jak teraz, że będziemy ze sobą rozmawiać codziennie i o wszystkim.
-Nie mogę ci obiecać, że zawsze tak będzie. Dobrze wiesz, że ty albo ja się na siebie obrazimy o jakąś głupotę. Mogę ci jedynie obiecać, że będę robić wszystko, aby było tak jak w tej chwili.
-Obiecaj mi, że mnie nigdy nie opuścisz.
-Jeśli ty mi obiecasz, że w twoim życiu będę tylko ja.
-Obiecuję.
-Ja również.
-Obiecaj mi, że nie wyjedziesz ani do Sydney ani z Pepem do Niemiec.
-Nie wiem- powiedziałam, przełykając wielką gulę w gardle. Doprawdy nie wiedziałam jeszcze co mam zrobić. Z jednej strony tata, którego nie chciałam stracić, a z drugiej Sydney. Sesja zdjęciowa ze sławnymi osobami, popularna gazeta, nowe zdjęcia do portfolio. Znudził mnie ten zawód i nie daje mi żadnej satysfakcji, ale za coś muszę żyć.
-Dlaczego?- zapytał. Oddaliliśmy się od siebie. Podejrzewam, że było to dla niego ciężkie, ale mi też ie było łatwo.
-Bo już raz nie miałam ojca- odpowiedziałam. W sumie z Australii mogę zrezygnować. Gorzej z tatą. Kiedyś już go nie miałam i to przez większość mojego życia. Nie chciałam być znowu pół sierotą, a raczej w mojej sytuacji lepsze jest określenie sierota.
-Pojadę tam z tobą- powiedział dumnie, ale widziałam w nich ból, smutek. Zgasł ten blask, który czynił jego oczy wyjątkowe- Kocham cię i nie pozwolę ci odejść po raz kolejny- rzekł i mnie przytulił. A ja? Ja się rozpłakałam. On oderwał mnie od siebie i spojrzał mi w oczy. Spuściłam głowę, ale on ujął moją twarz w dłonie.
-Nie płacz- wyszeptał. Pocałował mnie w czoło. Czułam ciepło jakie od niego emanowało. Chwilę milczeliśmy- Dlaczego płaczesz?- zapytał, gdy już się trochę uspokoiłam.
-Bo na ciebie nie zasługuję- chciał już coś powiedzieć, ale byłam szybsza- Nie przerywaj mi... Nie zasługuję na ciebie bo dopiero teraz widzę jak bardzo mnie kochasz i jak wiele potrafisz poświęcić tylko po to, żebym była szczęśliwa- dokończyłam swoją wypowiedź, a on mnie mocno przytulił. Leżeliśmy jeszcze trochę, a ja czułam, że nie mogłabym go zostawić po raz kolejny. Nie jestem jakąś laleczką, którą ruszają ckliwe teksty, ale przy nim wymiękam. Słowa z jego ust brzmią zupełnie inaczej, niż od kogoś innego. Nie wiem co on ze mną zrobił, ale nie umiem się już przed tym bronić. Znowu się zakochałam. Stop. Źle dobrałam słowa. Ja nigdy nie przestałam go kochać.
-Obiecasz mi coś?- zapytałam tym razem ja. Neymar przytaknął. Spojrzałam mu w oczy. Chyba myślał nad moim mniemanym wyjazdem. Ale czy mogłabym mu to zrobić? Czy mogłabym go opuścić i żyć bez niego? Wiem, że tak już kiedyś było, ale nawet nie wiecie jak było ciężko. Codziennie o nim myślałam. Zanim położyłam się spać, klękałam i modliłam się. Nic nadzwyczajnego, ale po pewnym czasie złapałam się na tym, że zaczęłam prosić o jego szczęście, o to, żeby mu się układało jak najlepiej. Widziałam jego twarz, tam gdzie nie powinno być niczego. Każdego poznanego chłopaka porównywałam do niego. Nikt nigdy nie uczynił mnie tak szczęśliwą jak on.
-Obiecaj mi, że mnie nie zranisz, że nie będę przez Ciebie cierpiała- powiedziałam, gdy już ocknęłam się z mojego transu. Chwilę czekałam na odpowiedź. Bałam się, że powie, iż to niemożliwe bo mnie nie kocha, że chciał się mną tylko zabawić... Nie wiem skąd miałam takie myśli, ale nie mogłam na nie nic poradzić.
-Mari bardzo bym chciał ci to obiecać, ale nie mogę. Dobrze wiesz, że oboje nawet nieświadomie potrafimy się ranić. Mogę Ci tylko obiecać, że będę robił wszystko, byś była przy mnie szczęśliwa i nigdy nie płakała. obiecuję ci też, że będziesz tylko ty, będziesz tą jedyną, nigdy cię nie zostawię. Obiecuję kochanie- mówił to, a ja łykałam każde jego słowo jak jakiś podtapiany przed momentem człowiek. Przez cały czas, gdy składaliśmy sobie te przysięgi, trzymaliśmy się za rękę i patrzyliśmy sobie w oczy- Proszę, zastanów się jeszcze nad tym wyjazdem- poprosił z oczami pełnymi smutku, żalu, cierpienia, ale i miłości oraz strachu. Bał się. Bał się, że wyjadę. Nie po tym wszystkim. Nie miałabym już sił na wyjazd. Skradł mi serce, a bez niego nie mogę nigdzie jechać. Nie śpieszy mu się raczej z jego oddaniem, więc i mi będzie się tylko śpieszyć do niego.
-Nie ma nad czym się zastanawiać- odpowiedziałam.
-Mari proszę Cię, ja...- nie dałam mu skończyć, ponieważ uciszyłam go pocałunkiem. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, trzymał dłonie na moich policzkach. Swoim spojrzeniem wypalał mi dziurę w twarzy.
-Nie potrafiłabym cię zostawić- wypowiedziałam te słowa szeptem, wprost w jego usta. On popatrzył na mnie zdezorientowany, ale po chwili mnie pocałował. Był to namiętny, pełen miłości, ale zarazem delikatny i czuły pocałunek. Pod jego wpływem położyliśmy się na kanapie. Neymar leżał na mnie, wciąż mnie całując. Nie sprzeciwiałam się temu, ponieważ miałam do niego zaufanie. Wiedziałam, że nie przekroczy pewnej granicy. Jego dłoń powędrowała na moje udo, ale nadal nie na tyłek. Dobrze wiedział, że na więcej mu nie pozwolę. Byłam mu wdzięczna za to, że to rozumie. Moje ręka błądziła po jego torsie, a palce drugiej były wplecione w jego brązowe włosy. Było miło, dopóki nie usłyszeliśmy głośnych gwizdów. Ney nie chciał mnie puścić i nie pozwalał mi wstać. Jednak po chwili, zrozumiał, że kolejni nieproszeni goście nie mają zamiaru wyjść i być skrępowanym, niechętnie, ale zszedł ze mnie. Dopiero wtedy zobaczyliśmy, kto miał ochotę nas odwiedzić. Stał tam Leo z Anto i Geri z Shak. Dziewczyny były już wyszykowane, chłopaki również.
-Czy wy przez cały dzień siedzieliście na kanapie i się mizialiście? -zapytał głupio Pique. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Rozmawialiśmy, a jak już się mizialiśmy to przyszła taka czwórka no i wiesz... Nie wyszło- powiedział ze śmiechem Neymar.
-Ale to wy odkąd my wyszliśmy rozmawialiście?- zapytał ciekawski obrońca.
-Owszem- potwierdziłam. Popatrzyliśmy się wszyscy na partnera Shakiry, który zaraz usiadł obrażony na kanapie.
-Shak, kochanie czemu my tak nie robimy?- zapytał, nadal udając obrażonego dzieciaka. Piosenkarka usiadła na kolanach swojego chłopaka i wyszeptała mu coś do ucha. Nasza pozostała czwórka strzeliła sobie face palma. Po chwili dowiedzieliśmy się, że nasi goście przyszli, aby zabrać ans na obiecaną imprezę. Okazało się, że pomyśleli nawet o tym, aby dać nam czas na przygotowanie się. Ustaliliśmy, że ja z dziewczynami pójdę do mnie, aby się ogarnąć, a Neymar zostanie z chłopakami i zrobi to samo. Wychodziłyśmy właśnie z domu Brazylijczyka. Mój chłopak wybiegł za mną w skarpetkach i namiętnie mnie pocałował. Powiedział mi, że mnie kocha i wrócił do domu. Kiedy weszłyśmy tylko do naszego mieszkania dziewczyny zaczęły piszczeć. Tak się nie miłosiernie darły, że przyszedł mój tata i patrzył to na nie, to na mnie. Wyobraźcie to sobie. Dziewczyny krzyczą, piszczą, skaczą i się przytulają. Co robię ja? Bez żadnych emocji zdejmuję buty, siedząc na podłodze i nie dowierzając w głupotę moich przyjaciółek. Mój tatuś stoi przed nimi i nie wie o co chodzi. Córka mu na nic nie reaguje, a te dwie wariatki nawet go nie zauważają.
-Co im jest?- zapytał się mnie tata, a one zaczęły mu wszystko opowiadać. Poszłam w tym czasie pod prysznic. Zeszłam na dół po pół godzinie w szlafroku, aby powiedzieć dziewczynom, że już mogą mi pomóc bo tak bardzo chciały. One pobiegły migiem na górę, jeśli można to nazwać biegiem, ponieważ miały szpilki, a mnie zatrzymał tata.
-Czemu mi nie powiedziałaś, że jesteście razem?- zapytał wesoły. Mogłam się tego spodziewać. Odkąd przyjechałam suszył mi głowę, jakbym to pięknie wyglądała z Neymarem. W sumie to mi to nawet nie przeszkadzało, ale męczyły mnie powoli te wszystkie pytania. Nie było żadnego normalnego, tylko o mnie i o brazylijskiego napastnika.
-Bo mnie od tego czasu jeszcze w domu nie było. Idę na imprezę bo ci idioci zrobili na naszą cześć- powiedziałam już ze śmiechem. Tata jeszcze chwilę ze mną pogadał, po czym poszłam na górę, do swojego pokoju, gdzie siedziały już dziewczyny. Siedziały to złe słowo, ponieważ one wybierały mi strój na dzisiaj. Dużo przy tym rozmawiałyśmy. Dziewczyny z początku chciały, abym założyła sukienkę, ale naprawdę nie miałam na to ochoty. W końcu byłam ubrana w to:
Oczywiście nie obyło się także bez kłótni, ale to takiej malutkiej o to, że mam nie brać tego bolerka. Same się potem z tego śmiałyśmy. Tata przyszedł i powiedział dziewczynom, że przyszli już chłopaki. One jednak wcale się tym nie przejęły. Nie śpieszyło im się z robieniem mi fryzury. Prostowały mi tylko włosy, ale jednak trochę im to zajęło. Następnie mnie pomalowały. Miałam piękny i nie zbyt mocny makijaż, ponieważ udało mi się to u nich wybłagać. Założyły mi jeszcze na ręce kilka bransoletek, a na uszy kolczyki. Wszystko ze sobą idealnie pasowało. Zeszłyśmy na dół i zaraz podeszli do nas nasi faceci. Zrobiliśmy sobie wszyscy zdjęcie, łącznie z tatą. Wstawiliśmy je wszyscy na Instagrama. Następnie udaliśmy się do klubu, gdzie miała odbyć się impreza. Zapowiadało się świetnie. Weszłam do pomieszczenia, gdzie grała już głośna, taneczna muzyka i skierowałam się ze znajomymi do miejsca VIP. Bawiliśmy się doskonale. Na początku dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się przy stoliku, popijając egzotyczne drinki. Potem jednak zabawa rozkręciła się na dobre. Przejęliśmy parkiet, a kiedy zaczęłam tańczyć z Neymarem DJ nagle włączył wolniejszą muzykę. Spojrzeliśmy oboje w tamtym kierunku i ujrzeliśmy uśmiechniętego Daniela, który do nas machał. Zaśmialiśmy się na to, po czym wtuliłam się w piłkarza i tańczyliśmy. Po kilkunastu piosenkach postanowiliśmy się już zbierać. Nie wypiliśmy dużo, ale Neymar ma jutro trening i widać po nim, że był już dość zmęczony. Odprowadził mnie pod dom. Jego posiadłość znajdowała się tuż obok.
-Porywam cię jutro- oznajmił, gdy staliśmy pod moim ogrodzeniem.
-Gdzie?- zapytałam z uśmiechem. Miałam powody, aby się tak uśmiechać. Nie byłam pijana, a na pewno nie tak, aby nie kontaktować, ale on był obok mnie. To wspaniały powód. Prawda?
-Na plażę skarbeczku- powiedział słodko. Cały czas trzymał swoje ręce na mojej talii, a ja miałam ręce zarzucone na jego ramiona. Od słowa do słowa i okazało się, że stoimy tu już ponad pół godziny. Uśmialiśmy się z tego, jak nie wiem co. Pożegnaliśmy się całusem.
-Napiszę jak się stęsknię- rzucił na odchodne Brazylijczyk. Nie weszłam jeszcze do domu, a przyszedł mi sms. Wyjęłam telefon i ujrzałam na wyświetlaczu zdjęcia chłopaka.
"Tęsknię :((( <3"
"Hahaha XD Mam deja vu"
"Wiem :D To miało być romantyczne :("
"Kto powiedział, że nie jest? <3"
"Czyli mnie kochasz?"
"Jak wariatka"
"A ja jeszcze bardziej"
"Nie będę się sprzeczać :P"
"Ejjj... I tak cię kocham <3"
"Wiem, ale teraz to już dobranoc kotku :*"
"Kotku... Podoba mi się :) Dobranoc księżniczko"
Już na to nic nie odpisałam. Poszłam do pokoju w celu przebrania się w piżamę. Zrobiłam to oraz zmyłam makijaż. Weszłam pod kołdrę i usnęłam.
Mamy kolejny rozdział :D Podoba Wam się? Dzisiaj to taka sielanka, ale bądźcie spokojni... To się zmieni XD Zapraszam do zakładek :)