poniedziałek, 6 lipca 2015

49. Aniołek Mari ♥ Kotek Ney ♥

-Jesteś w ciąży?- zapytał trochę jakby szczęśliwy. Czy to znaczy, że chciałby mieć drugie dziecko,
tym razem ze mną? Nie wiem co o tym myśleć. On jest przecież taki młody, ma karierę przed sobą,
zapowiada się na najlepszego piłkarza. Do sklepu wpadł nagle tryskający szczęściem Dani.
-Będę wujkiem!- wydarł się i mnie przytulił, a ja się zaśmiałam. Neymar spojrzał na mnie niecierpliwie. Achh tak nie odpowiedziałam mu jeszcze.

-Niestety Dani, ale nie będziesz na razie wujkiem- powiedziałam trochę rozbawiona jego entuzjazmem i położyłam mu rękę na ramieniu. On spuścił głowę i wychodził smutny, ale po chwili krzyknął szczęśliwy
-Już niedługo!- zaśmiałam się na słowa tego wariata i spojrzałam na Neymara. Był jakiś taki smutny czy coś. Trochę zawiedziony? 
-Co jest?- zapytałam go z wyczuwalną troską w głosie. 
-Chciałbym mieć z tobą dziecko- wyznał, a mnie jego słowa zamurowały. Przecież ja dopiero w sierpniu będę miała 19 lat, a on chce mieć dziecko. Rozumiem, że on jest o te cztery lata starszy, ale też powinien się wybawić, skupić się na karierze, a nie na kolejnym dziecku. Uśmiechnęłam się słabo i niepewnie, a potem poszłam na dział chłopięcy. Chciałam kupić Davisiowi bluzeczkę, która mi się bardzo spodobała. 
-A ty?- zapytał mnie chłopak, grający z "11" na plecach w barwach Barcelony. Wybierałam akurat koszulki dla mojego księcia, więc byłam zdezorientowana jego pytaniem.
-Co ja?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Nie miałam pojęcia o co mu znowu chodzi.
-Czy chciałabyś mieć ze mną dziecko- wytłumaczył. A więc o to się rozchodzi. Nie chcę mu teraz tego tłumaczyć. To nie jest takie proste jak mu się wydaje. 
-Później o tym porozmawiamy bo na nas czekają- odpowiedziałam. Wzięłam kilka koszulek i spodenek, które mi się spodobały, a Neymar jakieś buciki i oczywiście czapeczki. 
-Tak czy nie? To jest proste- nie dawał za wygraną. Skoro tak stawia sprawę to odpowiem zgodnie z prawdą bez żadnych wyjaśnień. Przez sekundę byłam zła, ale zaraz na złość zastąpił smutek bo będę musiała go w jakiś sposób zranić swoimi słowami. 
-Nie- powiedziałam i poszłam do kasy. On stał chwilę w miejscu i dopiero po dłuższej chwili ruszył w kierunku, w którym ja także poszłam. Było mi go cholernie żal. Zapłaciłam miłej kasjerce za ubranka dla synka Neya i czekałam na piłkarza. On również zapłacił i wyszedł. Był na mnie zły. Od razu poszedł do chłopaków. Dziewczyny na mnie zaczekały i do nich dołączyłam.
-Co się stało?- zapytała przejęta moimi łzami Shak. Tak, płakałam. Wiem jaki jest Brazylijczyk i wiem, że będzie teraz na mnie obrażony. Opowiedziałam dziewczynom co się wydarzyło w sklepie i dlaczego tak odpowiedziałam. One mnie zrozumiały. To się nazywa przyjaźń. Byłam wdzięczna Temu na Górze, że dał mi takie osoby jak Shakira i Antonella. Kocham je jak siostry i czuję, że one tez mnie tak traktują. Zawsze potrafią mi doradzić, pomóc, stanąć w mojej obronie, pokłócić się o mnie ze swoimi facetami, nigdy mnie nie zostawiają samej, mówią jeśli coś źle zrobiłam, ale nigdy nie pozwalają obrażać. Kocham je najbardziej na świecie. 
-Musisz mu powiedzieć, dlaczego nie chcesz mieć teraz dziecka tak jak powiedziałaś to nam- poradziła mi Anto.
-Dokładnie... On zrozumie- dodała Shak.
-Wiem, ale teraz będzie trudno bo jest zły- powiedziałam smutna. Bolało mnie to, że nie umiemy rozmawiać z Neymarem. Większość naszych rozmów kończy się kłótnią. 
-On cię kocha i nie będzie się długo gniewał- stwierdziła Shak.
-On nawet nie umie się na ciebie gniewać- poinformowała mnie uśmiechnięta Antonella. 
-Dziękuję dziewczyny- podziękowałam moim siostrzyczkom i wszystkie się przytuliłyśmy. Poszłyśmy do domku, w którym mieszkaliśmy podczas tych wakacji. Chłopaki już pewnie są w środku albo na tarasie. Weszłyśmy do domu, ale tam ich nie było. Zostawiłyśmy zakupy w pokojach, które zamieszkujemy i poszłyśmy na ich poszukiwania. Anto znalazła ich na tasie i powiedziała, że się kąpią. Przebrałyśmy się w stroje kąpielowe i do nich dołączyłyśmy. Dziewczyny poszły do wody, a ja stałam za Neymarem, który leżał jako jedyny na leżaku. Wciągnęłam dużą ilość powietrza, a potem je wypuściłam. Usiadłam na leżaku, na którym Ney się wylegiwał i złapałam jego dłoń. On trochę się wystraszył i wziął swoją rękę. 
-Po co przyszłaś?- zapytał od niechcenia. Przygryzłam wargę od środka. Zawsze tak robię, kiedy się denerwuję. 
-Możemy porozmawiać?- zapytałam niepewnie. On zdjął okulary przeciwsłoneczne i wreszcie na mnie spojrzał. Przytaknął głową. Przynajmniej tyle- W ogóle chcesz wiedzieć dlaczego nie chcę mieć tego dziecka?- spytałam.
-Bo mnie nie kochasz albo uważasz, że nie nadaję się na ojca- odpowiedział. Teraz zrozumiałam jak on się musiał wtedy poczuć.
-Kocham cię i uważam, że jesteś najlepszym ojcem na świecie, ale zrozum ja mam dopiero niecałe 19 lat- wyjaśniłam. 
-Ja też miałem 19 lat kiedy urodził się Davi- argumentował.
-To była wpadka.
-A gdyby nam się zdarzyła?
-To kochałabym to dziecko- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chyba nie tylko dlatego nie chcesz mieć ze mną dziecka- stwierdził. On za dobrze mnie zna. Zawsze wie, gdy coś jest nie tak.
-Cały czas się kłócimy, teraz nawet nie jesteśmy razem, to wszystko jest takie poplątane, ty masz karierę, a ja nie umiałabym być mamą- wyznałam szczerze. Tym razem to on mnie złapał za dłoń.
-Kariera to nie wszystko... Kiedyś ci powiedziałem, że dla ciebie rzuciłbym piłkę, a poza tym karierę da się pogodzić z dzieckiem. A co do nasze relacji to musimy nauczyć się rozmawiać tak jak teraz. Nigdy tak nie rozmawialiśmy zauważyłaś? A chyba na tym polega związek. Znaczy ja bym chciał, żebyśmy byli razem... I byłabyś wspaniałą mamą. Wiem bo Davi uważa cię za idealną mamę i ja tak samo- powiedział. Miał rację, ale dla mnie to i tak za wcześnie.
-Bałabym się, że wychowam nasze dziecko tak jak mnie moja mama- opowiedziałam o swoich obawach. On pokręcił głową.
-Nie. Ty jesteś niesamowita i wiesz jak zająć się dziećmi. Kocham cię- mówił. Przytuliłam go, a on wciągnął mnie na swoje kolana. Trwaliśmy tak w niedźwiedzim uścisku i było to bardzo przyjemne. 
-Ja ciebie też kocham- odpowiedziałam z uśmiechem na ustach. W tym momencie mnie pocałował. Złożył na moich ustach długi, delikatny, ale pełne miłości pocałunek. Tylko on tak całuje. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam tego jakże cennego tlenu.
-Poczekam, aż będziesz gotowa na małą księżniczkę- obiecał. Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
-Czyli chciałbyś taką malutką i słodką dziewczynkę- zaśmiałam się. On pokiwał szybko głową. 
-I taką śliczną po mamusi- dodał, a ja go pocałowałam w policzek. Piłkarz skrzywił się i pocałował mnie w usta. 
-Jesteś niemożliwy- mówiłam, śmiejąc się.
-Zakochany jak w nikim innym... Wiesz, że jeszcze z żadną dziewczyną nie chciałem mieć dziecka- wyjawił, a ja otworzyłam usta, żeby się odezwać, ale je zaraz zamknęłam bo nie wiedziałam co miałabym powiedzieć. 
-Zatkało mnie- powiedziałam w końcu i się zaśmialiśmy. Było tak cudownie. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy o wszystkim. Nagle temat naszych rozmów zszedł na naszą przeszłość.
-Nigdy nie zapomnę ile dla mnie zrobiłaś... Znalazłaś moją rodzinę, chociaż nie byliśmy razem.
-Kochałam cię i chciałam, żebyś był szczęśliwy.
-Chłopaki mówili, że siedziałaś w szpitalu cały czas.
-Bo tak było... Nie mogłam cię zostawić, ale w końcu Leo zobaczył moje blizny, powiedział tacie, a on wysłał mnie do psychiatryka- powiedziałam smutno na samo wspomnienie tych wydarzeń. Nie ma co bogaty mamy życiorys. Chyba wielu czterdziestolatków ma mniej przeżyć na koncie, niż my.
-To ja to powinienem zrobić, kiedy się dowiedziałem- wyznał.
-Po co?
-Żeby ci pomogli... Teraz już tego nie robisz- wyjaśnił przejęty i spuścił głowę. Bolało go to jeszcze. Chwyciłam jego brodę w swoje ręce i podniosłam mu głowę tak, aby na mnie spojrzał.
-To nie twoja wina. Rozumiesz?- zapewniłam go, a on spuścił wzrok tym razem.
-Nie zapomnę tego, że mogłem cię uratować, a tego nie zrobiłem- odpowiedział smutny. Przytuliłam go, a on mocno się we mnie wtulił- Jak sobie pomyślę, że mogłem cię stracić to mam ochotę znowu sobie coś zrobić- powiedział, a po tych słowach z moich oczu popłynęły łzy. Oderwałam się trochę od niego, aby spojrzeć mu w oczy. W te piękne, brązowe oczy, które mogłam stracić.
-Nie mów tak bo dzień, w którym się dowiedziałam o tym, stał się najgorszym w moim życiu. Gdyby coś ci się stało to mi też. Kocham cię i nie wyobrażam sobie bez ciebie  życia- kiedyś musiałam mu to powiedzieć. Dobrze, że tak sobie szczerze rozmawiamy. Tego nam właśnie trzeba było. Musimy wreszcie zamknąć ten rozdział zwany przeszłością.
-Dlatego nie mam zamiaru już niczego tak głupiego zrobić- uśmiechnął się i mnie przytulił znowu. Tym razem siedziałam między jego nogami, a on od tyłu mnie przytulał, a swoją głowę opierał o moje ramię- A wiesz jak bałem się o ciebie, gdy Kacper się pojawił? Byłaś wtedy taka dzielna- przypomniał. 
-To była tylko moja wina, ale cholernie się wtedy bałam, że coś ci zrobi albo Davisiowi czy Leo- wyjaśniłam. 
-To nie była twoja wina... Każdy robił głupie rzeczy w przeszłości, ale według mnie to wina twojej mamy bo nie potrafiła zapewnić ci normalnego domu... Mnie uratowała piłka- powiedział.
-Nigdy cię o to nie zapytałam, ale jak zobaczyłeś ten nóż?- zapytałam. On uśmiechnął się słabo.
-Nie widziałem, ale widziałem jak się bałaś, a kiedy spojrzałem ci w oczy to wiedziałem, że coś jest nie tak- odpowiedział.
-Mógł ci coś zrobić- pomyślałam na głos.
-Byłaś ważniejsza- skwitował. Niby zwykłe słowa, ale jednak trochę dają do myślenia. Miłość to nie tylko jakieś tam słowa, ale także czyny. On swoje słowa udowodnił lub nadal udowadnia, a tego się nie zapomina. Nie każdy ma tyle szczęścia, co ja. Wiem, że wiele się w moim  życiu wydarzyło i to więcej tych złych rzeczy, ale dzięki temu poznałam swoją miłość życia. Nie mam wątpliwości, kto nią jest. Pewien odważny Brazylijczyk, który skoczył by za mnie w ogień, który oddałby za mnie życie. Brazylijczyk, który nie raz to udowodnił. Chłopak z cudownymi oczami, w których można się zatracić i swoim jedynym w rodzaju uśmiechem. Piłkarz, który skradł mi serce i nie chce oddać, a ja nie wiem czy chcę je z powrotem. Gadaliśmy tak jeszcze długo, aż nadeszła pora na jakiś obiad. Reszta siedziała jeszcze w wodzie, więc ja z Neymarem postanowiliśmy coś ugotować. Co prawda chłopak nie jest jakoś bardzo uzdolniony kulinarnie, ale podstawowe rzeczy umie zrobić. Postanowiliśmy zrobić sushi, ponieważ jest bardzo gorąco. Po kilku dłuższych chwilach wszystko było gotowe. Poszliśmy za domek, gdzie na drugim tarasie stał stół i krzesła, gdzie jadaliśmy. Postawiliśmy jedzenie i nakryliśmy do stołu. Poszliśmy zawołać tych kochanych mośków na obiadek. Oni zdziwieni, że nam się chciało coś przygotować chętnie zasiedli do posiłku. Zanim jeszcze wszyscy usiedli na stronę poprosił mnie i Neymara nie kto inny jak Cristian. Poszliśmy do kuchni, aby spokojnie porozmawiać. Neyowi natychmiast włączył się tryb zazdrości. Usiadłam na blacie kuchennym, a on obok mnie. Neymar chcąc coś udowodnić Crisowi pocałował mnie w policzek i przytulił. Uśmiechnęłam się do niego i pokręciłam głową. O dziwo Tello też się uśmiechnął.
-Słuchajcie, chciałem was przeprosić za moje zachowanie. Odbiło mi i to totalnie. Wiem, że się oboje kochacie i że Marika będzie z tobą szczęśliwa, więc nie chcę wam stać na drodze. Poza tym Barcelona wypożyczyła mnie do Porto- powiedział, co leżało mu na sercu. Nie wiedziałam jak mam się zachować w tym momencie.
-Szkoda, że wyjeżdżasz- wyznałam w końcu. On uśmiechnął się, ale wiedziałam, że tymi słowami mogę zrobić mu jakąś nadzieję- Ale tak będzie lepiej- dodałam szybko.
-Szkoda, że tak to spieprzyłeś stary, ale powodzenia w Porto- dopowiedziała Ney i przybił z nim piątkę. Nie było nawet mowy o jakiś uściskach. Cris w drzwiach jeszcze rzucił:
-Aaa mam samolot dzisiaj do domu... Skrócone wakacje przez wypożyczenie- powiedział i się uśmiechnął do nas.Nie wiem czy to było szczere, ale dobrze, że umiał przyznać się do błędu, który ewidentnie popełnił. Neymar zaraz mnie pocałował kolejny raz tego dnia.
-Ale jesteś zazdrosny- powiedziałam ze śmiechem. On stanął na przeciwko mnie z szeroko rozłożonymi nogami, przekręcił głowę na bok, a po chwili ją spuścił. Zaczęłam się śmiać- Neymar da Silva Santos Junior się zawstydził- zawołałam, a on spojrzał na mnie z politowaniem, ale w końcu sam zaczął się śmiać.
-Wariatka- skwitował, powstrzymując się od śmiechu, ale nie za dobrze mu to wychodziło- Nie pozwoliłbym cię mu nawet tknąć- poinformował mnie. Złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.
-Jestem tylko twoja- zapewniłam go. Taka odpowiedź chyba mu się spodobała bo uśmiechnął się szeroko.
-Tylko moja- wyszeptał i mnie przytulił. Po chwili roześmiany wziął mnie na ręce i zaniósł do stołu. Nasze dwa miejsca były wolne. Chciałam zejść z jego rąk i usiąść na swoim krześle, ale on mi na to nie pozwolił. Miał troszeczkę inne plany, niż ja. 
-Ty siedzisz ze mną- rozkazał i usiadł na krześle, a mnie posadził na swoich kolanach. Chciałam zejść i udać się na swoje miejsce, ale on sprytnie mnie przytrzymał- Nie masz szans aniołku- powiedział i się zaśmiał, a ja razem z nim. Okazało się, że te mośki pomyślały i czekali na nas, aby zacząć obiad, który przygotowaliśmy razem z tym idiotą, którego tak bardzo kocham. Było cudownie. Wszyscy się śmiali, wygłupiali, a Neymar mnie karmił sushi, ponieważ stwierdził, że za mało zjadłam. Za każdy gryzek dostawałam buziaka. Geri i Leo zaczęli się z tego nabijać i robili to samo. Lio siedział na kolanach naszemu wielkoludowi i był karmiony i całowany. Oczywiście ich pocałunki były w powietrzu. Śmialiśmy się bardzo długo. Po obiedzie Neymar gdzieś wybył z chłopakami, a Cristian pojechał na lotnisko. My z dziewczynami gadałyśmy na skype z Melissą, Bartrą, Pepem, rodzicami Leo i dziadkami Shak. Potem trochę popływałyśmy. Nagle Shak dostała telefon. Uśmiechnęła się i powiedziała, że mam iść pod prysznic, a one mi dadzą zaraz ubrania, które mam założyć. Chciałam się dowiedzieć, co one kombinują, ale nie było mi to dane. W końcu się poddałam i poszłam pod prysznic. Wyszłam do dziewczyn w samym ręczniku na ciele i na włosach. One podały mi rzeczy, które miałam założyć. Byłam zdziwiona, że to takie eleganckie, ale nawet nie próbowałam dyskutować z moimi przyjaciółkami. Wyszłam już ubrana do pokoju, a dziewczyny poderwały się z miejsca. Shakira zrobiła mi włosy, a raczej je rozczesała i lekko jeszcze podkręciła, a po z boku wpięła mi kwiat w kolorze sukienki. Anto zrobiła mi makijaż. Byłam zdziwiona, że tak ładnie wyglądałam i pytałam ponownie dziewczyny o co chodzi, ale te trzymały buzię na kłódkę. Nie mogłam nic z nich wydusić. Powiedziały tylko, że za niedługo się dowiem. Same były ubrane w sukienki, ale krótsze. Wyszłyśmy wreszcie z domu, kiedy Anto zawiązała mi oczy. 
-Co wy robicie?- zapytałam roześmiana już. Bawiło mnie zachowanie tych pięknych istotek.
-Chodź, nie marudź- powiedziała także ze śmiechem Shakira. Prowadziły mnie w niewiadomym miejscu, ale cały czas rozmawiałyśmy. Po chwili poczułam piasek pod stopami.
-Jesteśmy na plaży- zaśmiałam się, a one ze mną.
-Zgadłaś- powiedziała Anto i zaczęły się śmiać. Nie wiem o co im chodziło, ale cała sytuacja była tak śmieszna, że też się śmiałam. Ciekawe co sobie o nas ludzie myśleli. Wreszcie stanęłyśmy. Dziewczyny puściły moje ręce i chyba gdzieś poszły.
-Ejj a wy gdzie?- zapytałam, ale nadal się śmiałam. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu w talii. Na początku się przestraszyłam, ale potem poczułam ten niesamowity zapach i silne, duże ręce. 
-Neymar- wyszeptałam, a on cicho się zaśmiał. To na 100% on. 
-Skąd wiedziałaś aniołku?- zapytał, ściągając chustę, którą dziewczyny zakryły mi oczy. 
-Po perfumach- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. On ze śmiechem pokręcił głową. Dopiero teraz ujrzałam jak wygląda. Nie ubierał się tak na co dzień, ale wyglądał fantastycznie. 
-Wyglądasz niesamowicie- powiedział i mnie pocałował. 
-Ty też- odpowiedziałam, a potem się zaśmiałam. Neymar miał usta całe w mojej szmince. Zbliżyłam się i wytarłam mu ją kciukiem- Szminka- wyjaśniłam, a on zaczął się śmiać razem ze mną. W końcu zobaczyłam, co Brazylijczyk przygotował na dzisiejszy wieczór. Wyglądało to pięknie. Musiał się trochę natrudzić. To pewnie w tym mu chłopaki pomagali, kiedy ich nie było. Kochany. 
-Podoba ci się?- zapytał i podrapał się po karku. Zawsze tak robił, kiedy był czegoś niepewny lub coś złego zrobił. Nic mu nie odpowiedziałam tylko go pocałowałam. Czułam jak uśmiecha się między pocałunkami. Neymar jak dżentelmen odsunął mi krzesło, abym mogła usiąść. Palnął się w głowę zaraz, a ja rozbawiona nie wiedziałam o co chodzi. 
-Zapomniałem ci kwiatów dać- powiedział trochę smutny. Zawsze taki jest, kiedy coś mu nie wychodzi. Wstałam od stołu i pociągnęłam go za rękę. 
-Po perfumach- powtórzyłam wcześniejsze słowa. On uśmiechnął się i wyszeptał mi, że jestem niesamowita. Wręczył mi piękny bukiet kwiatów, a potem działo się już to co wcześniej. Porozmawialiśmy trochę i zjedliśmy kolację, którą przygotował ten wspaniały chłopak. 
-A więc tak oficjalnie... Zostaniesz moją dziewczyną aniołku?- zapytał, a ja się zgodziłam. Co innego miałam zrobić. Pocałowaliśmy się, a Neymar wyciągnął niebieskie, duże pudełeczko. Otworzył je przede mną kucając obok mojego krzesła. Ujrzałam tam złoty łańcuszek z napisem "love". 
-Cudowny- wyszeptałam do niego. On się uśmiechnął szeroko i mi go założył. Wzięłam blaszkę do ręki i ujrzałam z drugiej strony napis "Kotek Ney" i serduszko. W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. Często tak do niego mówiłam i kiedyś mi powiedział, że bardzo mu się to podoba.
-Nie płacz aniołku- powiedział i wyjął spod koszuli swój łańcuszek. Miał taki sam, ale gdy go odwrócił zobaczyłam napis "Aniołek Mari" i serduszko. 
-Kocham cię najbardziej na świecie kocie- wyszeptałam i go pocałowałam, a on okręcił mnie wokół własnej osi. Zrobiliśmy zdjęcia naszych naszyjników i wrzuciliśmy z takim samym dopiskiem na różne portale społecznościowe: "Kocham Cię <3". Potem poszliśmy na spacer wzdłuż oceanu. W końcu weszliśmy do wody w ubraniach i się chlapaliśmy. Gdy wracaliśmy do domu Neymar dał mi swoją marynarkę, która była sucha, abym nie zachorowała. Nie było zimno, ale jemu się nie przetłumaczy. Martwił się o mnie. Mój kochany chłopak. Jak to pięknie brzmi. Okazało się w ogóle, że chłopaki z dziewczynami poszli do klubu. My wróciliśmy do domu, już  w progu się całując. Nasze ubrania zniknęły szybciej, niż kiedykolwiek. Nie muszę wam mówić, co działo się dalej. To była wyjątkowa noc, a najlepsze jest to, że usnęłam wtulona w mężczyznę, którego kocham.


Kochani mamy już 49 rozdział :) Szczerze powiem, że jestem z siebie dumna, że już tyle tego napisałam i powiem wam jeszcze jedno :) Mianowicie znam mało blogów z tyloma rozdziałami, które nie są krótkie :) Dziękuje wam za to, że nadal ze mną jesteście bo to dzięki wam ten blog powstał i nadal istnieje :) Dziękuję również za ponad 80000 wyświetleń ♥ Jesteście wspaniali :) Kocham was mocno ♥ Co myślicie o rozdziale? Co będzie dalej? Jak to wszystko się potoczy?


























18 komentarzy:

  1. Świetny!❤
    Zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ! Nie mam pojęcia co wymyślisz ,ale mam nadzieje ,iż będzie śmiesznie :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje opowiadanie jest Najlepsze ze wszystkich ,które czytam <3 Bombowy rozdział jak każdy inny ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały ! Naprawdę się postarałaś kochana! ❤❤❤❤ Oby następne rozdziały były tak samo cudowne jak ten ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo może Aniołek będzie w ciąży z Kotkiem? xD
    Wspaniały rozdział kochana! <3
    Pisz szybko kolejny ;)
    /Rio

    OdpowiedzUsuń
  9. Brak mi słow....rozdzial zajebisty :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże cudowny <3 i taki bez kłótni no po prostu brak mi słów. Aż się popłakałam <333

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały :*** Uwielbiam czytać twoje opowiadanie :*** ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Fenomenalny! <3
    Wreszcie razem ;3 Na to chyba każdy czekał ;>/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  13. Heh MEGA ! Twój blog mam. W zakładce ulubione: D i dziennie go sprawdzam czy jest nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kooooocham to opo, ten rozdział.. <3 Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak romantycznie *.* wypoczywaj i nabieraj pomysłów ;) pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo pozytywny rozdział, zresztą jak każdy ostatnio. ;D dobrze, że Tello wyjeżdża bynajmniej już nie będzie mącił. ;D
    Czekam na kolejny i w międzyczasie zapraszam do siebie. Może Ci się spodoba. ;)
    Buźka. ;*

    http://rendirme-en-tu-amor.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział świetny <3 mam nadzieję, że nie myślisz już o epilogu i czeka nas masa wspaniale napisanych przez ciebie rozdziałów. Nie rozpisuje się bo lecę czytać kolejne posty <3

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥