Obudziłem się przytulony do Mariki. Ona zaś położyła się jak zawsze na moim torsie. Wczoraj specjalnie nastawiłem wcześnie budzik. Chciałem pokazać coś mojej ukochanej. Była godzina 7:45. Chwilę patrzyłem jak Marika śpi. Uśmiechnąłem się na sam widok. Nie wiem jak ona to zrobiła, ale mnie zmieniła. Przy niej czuję, że staję się inny. Jestem sobą i nie muszę nikogo udawać. "Nawet taki gość jak ja musi zaufać kobiecie. Siła to jedno, ale spokój daje tylko ktoś obok. Wiem to". Czuję, że to ta jedyna. To ta dziewczyna, której mógłbym się oświadczyć, z którą mógłbym mieć dzieci, dla której mógłbym rzucić futbol, rodzinę. To ta dziewczyna, której chciałbym się oświadczyć, z którą chciałbym mieć dzieci. Miłość jest trudna. Nie wierzcie nikomu, kto mówi inaczej. Jeśli z kimś jesteś to musisz być za tą osobę odpowiedzialny. Jeśli ona zrobi coś złego, musisz jej bronić przed innymi ludźmi. Możesz potem powiedzieć jej, jaka jest głupia, że zrobiła to czy tamto, ale zawsze przy niej będziesz. Ona musi wiedzieć, że ją kochasz, że zawsze będziesz obok, że nie pozwolisz jej skrzywdzić, że będziesz ją bronił, pomagał jej we wszystkim. Musisz ją zapewnić, że nigdy nie zostanie sama. Czyż to nie jest odpowiedzialność? Są momenty, kiedy naprawdę cię wkurza, gdy zachowuje się nieodpowiednio, jest zazdrosna jak cholera, obraża się bez powodu, sprawia, że jesteś smutny... Ale zawsze będziesz ją kochać. Chciałbym kiedyś stanąć w kościele w czarnym garniturze. Spoglądać na wszystkich zgromadzonych ludzi, a potem zobaczyć ją... Ubraną w piękną, białą suknię, prowadzoną przez Pepa do ołtarza. Gdy przyrzekasz, że będziesz w zdrowiu i chorobie, że nie opuścisz, aż do śmierci to tak ma być. Te słowa mają taką niezwykłą moc. Owszem dzisiaj rozwód to naturalna rzecz dla ludzi. Nie dla mnie. Wiem, że dla niej też nie. Bóg jest ważny i nic ani nikt tego nie zdoła zmienić. O czym ja w ogóle myślę? Zaśmiałem się sam z siebie w duchu. Kocham ją najmocniej na świecie. Może teraz zabrzmi to egoistycznie i jakbym traktował ją materialnie, ale jest tylko moja i nikomu jej nie oddam. Pocałowałem mojego malutkiego aniołka prosto w usta. Myślałem, że zaraz odwróci się na bok, a ja miałem już na to plan, a mianowicie łaskotki. Zdziwiłem się, kiedy odwzajemniła ten pocałunek. Nachyliłem się nad nią jeszcze bardziej i mocniej wpiłem się jej w usta. Oderwaliśmy się dopiero, gdy zabrakło nam tlenu.
-Takie poranki to ja mogę mieć codziennie- powiedziałem uśmiechnięty ciągle patrząc jej w oczy i nad nią wisząc.
-Uwierz, że ja też- odpowiedziała radosna. Kocham ten uśmiech... Ten uśmiech mógłby leczyć raka i wygrywać wojny. Nie wiem czy to ona jest taka niesamowita czy jej śmiech, ale wiem jedno... Będę dla niej najlepszym facetem na świecie. Przynajmniej będę się starał.
-No, ale dość tego leżenia bo trzeba się ubierać- powiedziałem i wstałem z łóżka.
-Dobrze się czujesz? Jest ciemno za oknem- była taka zdziwiona. Pokazałem jej zegarek, a ona wytrzeszczyła oczy- Po co mnie budzisz przed 8?- zapytała.
-Myślałem, że zapytasz a gdzie słońce? Dlaczego jest tak ciemno?- parodiowałem moją dziewczynę za co oberwałem poduszką w głowę. Pokręciłem głową z niedowierzaniem i się uśmiechnąłem pod nosem.
-Dlaczego?- zapytała po chwili. Właśnie wkładałem moje ulubione granatowe spodenki, które były zarazem kąpielówkami. Odwróciłem się w jej stronę i wyszczerzyłem się jak głupi.
-To chcę ci właśnie pokazać- powiedziałem.
*Marika*
Chciałam z niego wyciągnąć coś, ale zbytnio nawet mi się nie chciało. Owinęłam się kołdrą, ponieważ nie miałam na sobie żadnych ubrań i chciałam już iść się ubrać, ale przypomniało mi się, że spaliśmy w pokoju Neymara, a ja mieszkałam z Danim. Jakoś nie za bardzo mi się uśmiecha iść w takim stroju, a raczej bez niego tam i wybierać ubrania.
-Ney?- wypowiedziałam jego imię pytająco. On odwrócił się z dwoma podkoszulkami w ręce i pytającym wzrokiem- Ten biały- poradziłam mojemu chłopakowi- Mógłbyś mi przynieść jakieś ubrania bo nie chcę iść tak do Daniego?- zapytałam. On do mnie podszedł uśmiechnął się i popatrzył mi w oczy.
-Dla mojej księżniczki wszystko- odpowiedział, po czym mnie pocałował. Wyszedł z pokoju, a ja wzięłam telefon i sprawdzałam portale społecznościowe. Neymar wrócił po jakiś 10, może 15 minutach z ubraniami w ręce.
-Może być?- zapytał niepewnie. Obejrzałam ubrania. Nachyliłam się nad chłopakiem, ponieważ ten siedział na łóżku i musnęłam szybko jego usta, po czym poszłam do łazienki się ubrać. Umyłam się, ponieważ brunet przyniósł mi także szczoteczkę do zębów, a potem się uczesałam. Oczywiście szczotką, którą on także przyniósł. O wszystkim pomyślał. Jest niesamowity, jedyny w swoim rodzaju, najlepszy. Wyszłam z łazienki, a chłopak natychmiast poderwał się z miejsca. Odłożył swój telefon na półkę i mogliśmy iść. W kuchni napisałam tylko karteczkę dla pozostałych.
"Jesteśmy... Sama bym chciała wiedzieć gdzie idziemy, ale się nie martwcie :)"
Szliśmy tak za rękę brzegiem oceanu i cały czas rozmawialiśmy. Na zewnątrz było jeszcze ciemno, ale nie przeszkadzało mi to. Cieszyłam się obecnością chłopaka. Przy nim zawsze czułam się bezpieczna. Czułam się przy Neymarze tak jakby nic nigdy miałoby mi się złego nie przydarzyć. To było cudowne uczucie. Nigdy się jeszcze tak w życiu nie czułam. Chciałam, aby takie chwile trwały wiecznie. Ney w końcu oznajmił, że jesteśmy na miejscu. Znajdowaliśmy się na tak zwanej dzikiej plaży. Rzadko przychodzili tu ludzie. Po prawej i lewej stronie otaczały nas skały, a za nami znajdował się mały las. To była taka mała szczelina między klifami z piaskiem. Wyglądało to wszystko bajecznie. Staliśmy z Neymarem odwróceni w stronę oceanu i patrzyliśmy na wschodzące słonce.
-Widzisz tutaj słońce wschodzi równo o 8:45- powiedział Neymar. Pocałowałam go czule, a on jak zwykle to odwzajemnił. Byłam mu wdzięczna, że mi to pokazał. Dbał o mnie jak nikt inny i rozpieszczał na każdym kroku. Przy nim czułam się naprawdę kochana i ważna. To było niezwykle uczucie. Po naszym pocałunku znów staliśmy przytuleni do siebie. Neymar wyjął z kieszeni swój telefon.
-A czy ty go nie zostawiłeś na półce?- zapytałam lekko zdziwiona.
-Miałem tak zrobić, ale pomyślałem, że takie chwile trzeba uwiecznić i jak pisałaś tą karteczkę poszedłem po telefon- wyjaśnił, a ja pokręciłam głową nie dowierzając w jego wszechstronność. Nemar zrobił nam zdjęcie, gdy przytula mnie od tyłu i całuje w ramię. Wrzucił je obowiązkowo na tt, fb i ig, a potem podpisał: "Chciałbym zatrzymać takie chwile na zawsze... Kocham Cię aniołku ♥". Uśmiechnęłam się szeroko na te słowa wypisane w internetowej krainie.
-Ja też- powiedziałam.
-Kochasz mnie czy chciałabyś zatrzymać takie chwile?- zapytał z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem, któremu żadna się nie oprze.
-To i to- odpowiedziałam. Jeszcze najbliższą godzinę, a w sumie to prawie dwie spędziliśmy chlapiąc się w wodzie. Przedtem jednak obiecaliśmy coś sobie. Żadnych kłamstw. Przysięga na mały paluszek w końcu zobowiązuje. Wróciliśmy do domu w świetnych humorach. Po drodze śmialiśmy się, wygłupialiśmy i ścigaliśmy. Jednym słowem sielanka, rajska sielanka. Niczego innego nie potrzebuję. Weszliśmy do domu, ale nikogo nie było w środku, więc udaliśmy się na taras. Tam też znajdowali się wszyscy. Jedli śniadanie, więc się do nich dosiedliśmy. Oczywiście nasza ekipa nakryła też stół dla nas.
-Siadajcie, zrobiłam śniadanie- powiedziała Shak z uśmiechem na ustach. Promieniała wręcz dzisiaj. W dodatku świetnie wyglądała. Uwielbiam jej blond kręcone włosy.
-Opowiadaj, gdzie byliście- zagadała mnie podekscytowana Antonella. Opowiedziałam wszystkim w skrócie, gdzie nas wywiało z samego rana. Dziewczyny było wniebowzięte romantyzmem Neymara.
-Stary postawiłeś nam poprzeczkę trochę za wysoko- powiedział zrezygnowany i z pełną buzią Gerard.
-No wiesz kochanie już wczoraj to zrobił- powiedziała Shak. Była trochę rozbawiona smutą miną swojego ukochanego, ale dobrze to ukrywała.
-Kochanie chciałbym cię gdzieś wieczorem zaprosić- oświadczył Leo, zwracając się oczywiście do Anto. Ona się szczerze uśmiechnęła i zapytała gdzie- To już niespodzianka, ale mam nadzieję, że ci się spodoba- odpowiedział i czule pocałował ją w usta.
-I ty przeciwko mnie?- zapytał zrezygnowany Geri. Wiadome było, że Pique też jest romantyczny. Nie raz Shak opowiadała mi o jego szalonych pomysłach, ale zawsze były one urocze. No i co najważniejsze piosenkarka je kochała- Wpadłem na genialny pomysł! Shak jedz i się zbieramy- zarządził podekscytowany obrońca. Zaśmialiśmy się z tego wszyscy oprócz Daniego. On cały czas pstrykał coś na komórce. Chyba z kimś pisał bo cały czas uderzał lekko w ekran swojego telefonu i się uśmiechał delikatnie.
-Zakochany- powiedział Neymar i wskazał głową na Alvesa. Ten jednak nic nie zrobił. W ogóle nie zareagował. Chyba nawet tego nie usłyszał. Wszyscy automatycznie podnieśliśmy ręce do góry i się zaśmialiśmy. Nie wiem po co tak, ale samo to wyszło. Tak wiem, jesteśmy bardzo dziwni. To mi chyba nawet pasuje.
-Wyjeżdżam- powiedział Dani. Z początku nikt nie wiedział do kogo chłopak mówi, ponieważ nie oderwał ani na chwilę wzroku od swojego telefonu. Dopiero po chwili odłożył swój sprzęt na stolik obok talerza, który stał pusty.
-Gdzie?!- wydarł się zdziwiony Leo.
-Nie mów, że przechodzisz do...- nie dane było skończyć Geriemu zdania.
-Idioto nie z Barcelony- wyjaśnił Daniel i zrobił tak zwanego face palm'a- Nie dokończę tych wakacji z wami- dopowiedział. Wszyscy popatrzyli po sobie, a dopiero później na niego.
-Dlaczego?- zapytał wyraźnie zmartwiony Neymar.
-Ejj bracie Brazucas- powiedział d niego. Często tak do siebie mówili. Obaj są bardzo związani ze swoją ojczyzną- Nic się nie dzieje... Mówiłem Ci o dziewczynie, w której się zakochałem. Chcę ją odwiedzić... Dla niewtajemniczonych mieszka bardzo daleko od Barcelony- wytłumaczył.
-To jak ty ją poznałeś?- zapytał Neymar. Dani miał jakąś dziwną minę wtedy. Podrapał się po głowie.
-Wspólni znajomi- tylko tyle powiedział i stwierdził, że idzie się pakować bo jutro ma samolot. Poszłam za nim do naszego pokoju. Chłopak usiadł na łóżku, a ja zrobiłam to samo.
-Opowiedz mi coś o niej braciszku- poprosiłam przyjaciela. On uśmiechnął się szeroko i usiadł po turecku na przeciwko mnie. Zrobiłam to samo.
-Co chcesz wiedzieć?- zapytał radosny.
-Jak wygląda, jaki ma charakter, dlaczego się w niej zakochałeś, jaka jest... Wszystko- powiedziałam uśmiechnięta.
-Hmm... Jest śliczna. Ma nieziemskie oczy, brązowe długie włosy, ciemną karnacje, idealne ciało, śliczny uśmiech... Uwielbia pomagać, jest miła, najpierw myśli o innych dopiero potem o sobie, wesoła, pozytywna, z poczuciem humoru, mądra, wyjątkowa, niezwykła, jedyna w swoim rodzaju, uparta, słodka, kocha morze, futbol i dzieci- wymieniał uśmiechnięty Daniel. Widać było, że się zakochał. Kto by pomyślał, że ten śmieszek wpadnie po uszy. Wydaję mi się, że zrobiłby dla tej dziewczyny dosłownie wszystko. Kiedy o niej opowiada, aż oczy mu się błyszczą, a na jego twarzy zawsze gości uśmiech. To niesamowite, że jakaś dziewczyna go usidliła, że tak powiem.Ona musi być naprawdę wyjątkowa-Ale wiesz ma brata...- powiedział trochę zmartwiony.
-I co boisz się, że cię braciszek pobije?- zapytałam trochę rozbawiona. Jemu jednak nie było do śmiechu.
-Serio się tego boję... Jej brat mnie zna i wie jakie prowadziłem kiedyś życie. On jest bardzo opiekuńczy w stosunku do niej i pewnie będzie robił wszystko, aby mnie zostawiła. Poza tym ona kiedyś kręciła z moim kumplem, ale im nie wyszło... Nie wiem co mam robić- powiedział, a ja go przytuliłam. Wiedziałam, że tego potrzebował. Przez wszystkich jest postrzegany jako taki gruboskórny, nic nie czujący człowiek, ale on jest zupełnym tego przeciwieństwem. Czasem nawet nie zdaję sobie sprawy jak bardzo jest wrażliwy. To w nim jednak uwielbiam.
-No to nieźle się wpakowałeś bracie- powiedziałam trochę zmartwiona- Ale dasz radę. Kto jak nie ty- dodałam uśmiechnięta.Wtedy on się zaśmiał.
-Dogadałybyście się. Jesteś wspaniała- stwierdził, a wtedy do pokoju wszedł Neymar. Widać było po jego minie, że się trochę zmieszał- Chyba do niego pójdę bo albo mi się wydaję albo jest ciut zazdrosny- oznajmił mi Daniel. Westchnęłam tylko głośno.
-Dlaczego on jest taki zazdrosny? Nawet o ciebie... Czuję, że on mi nie ufa- wyznałam. Dani natychmiast znowu siadł na łóżku i mnie objął.
-Miłość siostrzyczko... Miłość. On ci jak najbardziej ufa, ale boi się, że cię straci. Nie martw się już- wyjaśnił mi i dał całusa w policzek.
-To może dokończę cię pakować?- zaproponowałam swoją pomoc. On uśmiechnął się szeroko. Podszedł do mnie kolejny raz, przytulił i ponownie pocałował w policzek.
-Jesteś kochana!- krzyknął kiedy wychodził, a ja się na te słowa tylko zaśmiałam.
*Neymar*
Zachowałem się jak idiota. Chciałem zobaczyć co robi mój przyjaciel i Mari i zobaczyłem jak się przytulali, a Dani mówił jej, że jest wspaniała. W pełni ufam Marice i Danielowi, ale coś mnie wtedy ukuło w sercu. Ona jest dla mnie cholernie ważna. Nikt nigdy nie był dla mnie tak ważny i nigdy nie będzie. obok naszego domku jest małe molo. Usiadłem na nim i zamoczyłem nogi w krystalicznie czystej wodzie. Było mi przykro, że wyszedłem. Na początku byłem wściekły, ale po dosłownie dwóch minutach zrozumiałem. To mój przyjaciel, najlepszy przyjaciel i moja dziewczyna. Oni by mnie nie zdradzili. Mari też by mnie nie zdradziła. Wiem o tym doskonale. Poza tym Dani mi opisywał tę dziewczynę. Tamta ma brązowe włosy, Mari ma czarne, tamta ma brązowe oczy, a Mari najpiękniejsze niebieskie. Nie zakochał się w niej. W ogóle o czym ja myśę. Chyba przez Crisa jestem przewrażliwiony. Nagle obok mnie ktoś usiadł. Spojrzałem na tą osobę i zobaczyłem mojego kumpla.
-Dani przepraszam- powiedziałem od razu. Zdawałem sobie z tego sprawę, że głupio to wszystko wyszło.
-Ney spoko... Rozumiem, że jesteś o nią zazdrosny. Ale że ja z Mariką- zaśmiał się, a ja razem z nim.
-Kocham ją. Pierwszy raz kogoś pokochałem tak naprawdę. Nie ma drugiej takiej dziewczyny, która rozpalałaby we mnie wszystkie możliwe, pozytywne uczucia. Zachowałem się jak pajac, ale zrozum... Przez chwilę trzymałeś w ramionach cały mój świat. Jeszcze ten Cris- wyjaśniłem i przewróciłem oczami- Bałem się, że ona go wybierze. Wiesz... Chłopak bez nałogów, podobno przystojny, panny na niego lecą, dobrze się dogadywali z Mari, zawsze przy niej był, nie ma dzieci, zobowiązań, nigdy jej nie uderzył, nie zranił, był po prostu dla niej idealny- wyznałem to, co leżało mi na sercu. Dani objął mnie ramieniem jak brat brata.
-Słuchaj Ney, rozumiem co czujesz bo chyba zakochałem się w tej dziewczynie tak jak ty w Marice. Długo się przed tym broniłem, ale jednak to mi nic nie daję. Kocham ją jak wariat i oddałbym za nią życie. Zrobiłbym wszystko, żeby była szczęśliwa nawet beze mnie... Dobra ja znowu o sobie... Chciałem ci powiedzieć, że to normalne, ale Mari to boli. Zrozum, że ona zapytała się mnie czy jej ufasz. Wytłumaczyłem jej, że ją kochasz i to dlatego, ale musisz ty jej to powiedzieć. Co do Crisa... Ona cię kocha jak wariatka. Dobrze wiesz, że zrobiłaby dla ciebie wszystko i nie raz to udowodniła. Jeśli Marika zaakceptowała to wszystko i obiecała ci pomóc z dragami to ona to zrobi. Nie powiesz mi, że na ciebie panny nie lecą- powiedział i się zaśmiał- Nie zauważasz tego bo liczy się dla ciebie tylko jedna dziewczyna, ale uwierz, że lecą. On nie ma dzieci ok. Ale Mari kocha Daviego, on ją też. Moim zdaniem to ty jesteś dla niej idealny bo ona tak twierdzi i chce być z tobą na zawsze- tymi słowami zakończył swoją wypowiedź. Poprawił mi humor. Zawsze wiedziałem, że mogę na niego liczyć. Niby jest kilka lat starszy, ale dogadujemy się znakomicie. Naprawdę jest dla mnie bratem. Dokładnie tak jak Leo. Oni zawsze mnie wspierają. Nie zapomniałem oczywiście o Jo, Guim czy Gilu, ale jednak nikt tak jak Dani mnie nie rozumie. Zresztą tak samo jest z Leo. Uwielbiam tych błaznów.
-Dzięki stary- podziękowałem mu za wszystko. Wstaliśmy i przytuliliśmy się, klepiąc się po plecach. Dani jak to Dani zaraz wskoczył do wody, ciągnąc mnie oczywiście za sobą.Wynurzyłem się z wody i zaczęliśmy się chlapać jak dzieci. Cali mokrzy, popychający się co chwila i roześmiani weszliśmy do domu. W domu okazało się, że jest tylko Mari bo w drzwiach minęliśmy się z Leo i Anto, a Geri z Shak wyszli wcześniej. Znowu zostawiłem ją samą. Jestem na maksa głupi. Dani powiedział szeptem, żebym powiedział jej to co jemu i będzie dobrze. Sam zmył się do pokoju, aby porozmawiać ze swoją wybranką serca. Swoją drogą ciekawe kto nią jest.
*Marika*
Siedziałam na kanapie i oglądałam jakiś nudny serial w telewizji, w którym w ogóle nie wiedziałam o co co chodzi, kto jest tym dobrym, a kto złym, aż dosiadł się do mnie Neymar. Cały mokry Neymar.
-Idź się przebierz bo zachorujesz- powiedziałam. Nie byłam na niego zła, ale było mi smutno, że mi nie ufa. Niby Dani mówił, co innego, ale Ney reaguje tak na wszystkich chłopaków, którzy się koło mnie kręcą. Każdy chyba wie, że ta reakcja była najłagodniejsza.
-Martwisz się?- zapytał z lekkim uśmiechem. Nie odrywałam w ogóle wzroku od telewizora. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
-Trochę- odpowiedziałam w końcu. Ten zerwał się z kanapy, pocałował mnie w policzek i pobiegł na górę. Nie wiedziałam o co mu znowu chodzi, ale nie miałam ochoty nawet na dzisiejsze rozumienie Brazylijczyka. Nie minęły nawet dwie minuty, a ten znów siedział obok mnie na kanapie. Tym razem był już suchy, a raczej jego ubranie, an które składały się tylko szorty było suche.
-Przepraszam- powiedział. Czułam, że naprawdę było mu przykro. Miał taki zmartwiony i troskliwy głos. Wyłączyłam telewizor, który i tak mnie od początku nie interesował. Odwróciłam się do chłopaka i go przytuliłam. On pocałował mnie czule w czoło.
-Czemu mi nie ufasz?- zapytałam jak małe, głupiutkie dziecko. On na kilka centymetrów się ode mnie oderwał.
-To nie tak... Kocham cię najmocniej na całym świecie, a Dani trzymał w ramionach cały mój świat- wyjaśnił zaraz- Mam takie myśli, że możesz do kogoś odejść... Do kogoś kto nie ma dziecka, zobowiązań, nie ćpa... Do kogoś lepszego- dodał, a mnie w jednej sekundzie zrobiło się smutno. On chyba to zauważył bo zaraz mnie mocniej przytulił.
-Ja też kocham cię najmocniej na całym świecie, ale musisz wiedzieć, że nie ma lepszego od ciebie. Jesteś tym jedynym, jednym jedynym na zawsze, a to, że masz Daviego to tylko plus. On jest taki kochany i słodziutki... Nie powiem ci, że nie przeszkadza mi, że ćpałeś bo przeszkadza, ale obiecałeś mi, że więcej tego nie zrobisz, a ja ci wierzę... Cholernie ci wierzę i wierzę w ciebie, że dasz radę...Bez ciebie moje życie nie ma sensu- wytłumaczyłam mu. Chyba tego właśnie potrzebował. I co nadal twierdzicie, że jest z niego taki bad boy bez uczuć? Nic bardziej mylnego. On jest bardzo wrażliwy, chociaż tego nie pokazuje. Po tych słowach zatonęliśmy w głębokim pocałunku. Resztę dnia spędziliśmy opalając się i chlapiąc w oceanie. Na wieczór mieliśmy już pewne plany, ale musieliśmy uzgodnić to z naszymi przyjaciółmi.
No to mamy już 50 rozdział! Kochani chciałabym Wam bardzo podziękować za to, że wytrzymujecie tyle ze mną, że czytacie te wypociny, że komentujecie, że liczba wyświetleń sięga prawie 90 000 wyświetleń, że chwalicie tego bloga na asku, pytacie kiedy będą rozdziały, za to że niektóre z Was się ze mną zapoznały i nadal utrzymujemy kontakt, piszemy... Jesteście niesamowici i dzięki wam zyskałam taką pewność siebie. Zrozumiałam, że mogę wszystko, że to zależy ode mnie czy coś mi się uda, że jestem w czymś nie najgorsza :) Dziękuje także kochanej Katht7 za piękny nagłówek i tło :) Świetnie to zrobiłaś! Dziękuje za to, że zaangażowaliście się w wybór muzyki na bloga. Dziękuję wszystkim osobom, które polecały to opowiadanie :) Jesteście najlepsi! Dziękuję bardzo <3
P.S. Mam urodziny 16 sierpnia i chciałabym na Instagramie napisać do chłopaków, ale nie wiem co miałbym napisać XD Chciałabym się też zapytać czy odpowiedź od Neymara dojdzie mi do tego czasu, jeśli wyślę ją jutro? Ktoś w ogóle pisał do Leo lub do Neymara? Do jakiegokolwiek piłkarza?Ja bardzo chciałabym napisać do Daniego, Neya, Leo, Geriego, Casillasa, ter Stegena, Suareza... Chyba do wszystkich XD
Propo Casillasa... Myślałam o tym, aby na Ig może wstawić jakieś zdjęcia z haszstagami typu pamiętamy, legenda, jesteś wielki i takie tam rzeczy... Może jakieś wiadomości prywatne:) Co o tym myślicie? W ogóle lubicie Ikera? Ja uwielbiam :) I bardzo mnie wkurzyło to, że np. real przestał go obserwować na tt bo odszedł i to tylko na życzenie Pereza -,- Dać odejść takiej legendzie... 25 lat w Realu Madryt... Miał tylko 9 lat, gdy pierwszy raz założył ich koszulkę. Zdobył z nimi 18 trofeów. Cieszył się z wygranych, był smutny gdy przegrywał. Nie raz ratował dupę Realowi, a oni? Pozbyli się go jak starej szmaty za przeproszeniem. Gdy widzę te zdjęcia to sama płaczę. Nie mogę znieść tego widoku. Czuję się tak, jakby Xavi odchodził po raz drugi... Good luck mater!