wtorek, 18 sierpnia 2015

51.Będziemy.

Nasze wakacje dobiegły końca. Czas wrócić na ziemię. Wszystko się przecież kiedyś kończy. Dani wyjechał tydzień wcześniej od nas. Została tylko nasza szóstka. Neymar bardzo się starał. W sumie ja też. Chciałabym, żeby nasz związek przetrwał. Chciałabym, abyśmy tym razem zrobili to dobrze, tak jak trzeba. Z naszymi przyjaciółmi rozstaliśmy się  na lotnisku. Shak z Gerim wrócili do Hiszpanii, Anto z Shak polecieli do Argentyny, a my... My lecimy do Brazylii. To była spontaniczna decyzja. Neymar bardzo stęsknił się za rodziną. Ja mam co do tego obawy. Mam znów spotkać się z jego rodzicami? Nie wiem jak. On im wybaczył i ja też muszę. Skrzywdzili tyle osób, ale każdy popełnia błędy. Każdy ma prawo te błędy naprawić. Czuję lęk przed spotkaniem z nimi. Neymar zapewniał mnie, że nawet gdyby mnie nie polubili to on ma to gdzieś. Stwierdził, że to ja byłam z nim, kiedy najbardziej tego potrzebował i jestem najważniejsza. Ale ja wiem, że ciężko by mu wtedy było.Jest przywiązany do swojej rodziny. Gdy mnie nie było chodzili wszyscy do psychologa. Zrozumieli swoje błędy i wrócili jego starzy rodzice. Tak przynajmniej mówi. Wiem, że ważne jest dla niego zdanie jego mamy. Zresztą taty też. Prawie codziennie z nimi rozmawia. Ostatnio opowiadał mi o swoim dzieciństwie. Było takie kolorowe. I tak wiem, że nie powinnam, ale mu tego zazdrościłam. Ja też codziennie rozmawiam z tatą, ale przecież mam też drugiego rodzica. Swoją mamę też kocham. Dużo o niej ostatnio myślę. Zastanawiam się czy jej nie odwiedzić. Chciałabym ją zobaczyć, porozmawiać. Z drugiej strony bardzo się boję. Strach mnie paraliżuje, gdy tylko pomyślę, że moja mama może nie chcieć ze mną rozmawiać. Opowiadałam o tym Shak i Anto na wakacjach. Obydwie były zdania, że powinnam spróbować dogadać się z mamą. "Widać, że za nią tęsknisz". Nie wiem czy aż tak to widać, ale wiem, że właśnie to czuję. Cholernie to wszystko boli. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego ukochanego, który oznajmił, że lądujemy. Witaj więc brazylijska ziemio. Lęk ogarniał mnie coraz bardziej. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Wsiedliśmy do taksówki i skierowaliśmy się w stronę domu rodziców Neymara. Rodzinnego domu. Ney użył swoich znajomości i kupił z powrotem ten dom.
-Nie denerwuj się tak kotek- wyszeptał mi do ucha, a potem je przygryzł. Czułam jak się uśmiecha. 
-A ty byś się nie denerwował?- zapytałam. Przez moją głowę przemknęły myśli, że Pepa znał wcześniej, niż ja, a mojej mamy w ogóle nie zna i nie sądzę by chciał to zmienić. Znów smutek zakrył moją twarz. Najważniejsza osoba w całym moim dzieciństwie po prostu mnie nie chce. Nie jestem już małą dziewczynką. Wiem, że w życiu nie mamy tego, co chcemy. Dostajemy kolejne lekcje. Nie wiem czy to los, życie czy Bóg, ale ktoś z nich wystawia nas na bardzo ciężką próbę, gdy zabiera nam osoby, które kochamy. Tak, kocham swoją mamę. Mogła mnie bić, wyzywać, pić i nie stwarzać mi prawdziwego domu. Owszem, mogła przyczynić się do moich problemów z narkotykami, policją, gangiem. Oczywiście, że to przez nią nie umiałam rozmawiać z ludźmi, bałam się miłości i nikogo do siebie nie dopuszczałam. Mimo to wszystko jest moją mamą. Kobietą, która mogła usunąć ciążę, a tego nie zrobiła. Na początku było dobrze. Dopiero potem wpadła w nałóg. Alkohol ją zniszczył. Nie trzeba umrzeć dzieciak, żeby przeżyć piekło. Mówią, że wszystko siedzi w głowie. To prawda. Jeśli myślisz, że jesteś gruba i nieatrakcyjna każdą próbę poznania cię przez chłopaka będziesz uważała jako nierealną rzecz, kiepski żart. A pewnego dnia obudzisz się w swoim łóżku jak zwykle rano, ale od razu będziesz wiedziała, że dzisiaj jest inaczej. W tym dniu zrozumiesz, że straciłaś to, co najważniejsze. Zrozumiesz, że odepchnęłaś to o czym marzyłaś przez całe życie. Ja kiedyś wycofałam się z życia. Pozwoliłam, aby strach i niepewność zawładnęły moim umysłem. Nie rób tego samego. Nie popełniaj moich błędów. Ktoś jednak wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Sprawił, że zaczęłam na nowo ufać ludziom. Chociaż wiele razy mnie zawiódł, rozczarował to rzadko o tym pamiętam. Jego wady spostrzegam jako zalety. Przysłonił mi cały świat. Uczynił sam siebie moim światem. Nie poddał się, gdy codziennie go odpychałam. On postanowił walczyć o nas, o nasz związek, o nasze uczucie. Jestem mu za to wdzięczna. Był ze mną wtedy kiedy nikt nie chciał ze mną być. Był ze mną wtedy, kiedy byłam najgorsza. Zmieniłam się dla niego, przez niego. On również to zrobił. Zagubione dzieci? Być może. Dzisiaj już dorośliśmy. Nadal ciężko nam rozmawiać o trudnych rzeczach, o problemach, ale próbujemy. Tym razem obiecaliśmy sobie, że nie będziemy uciekać. W związku musisz ufać drugiej osobie na 100%. Co ja mówię. Na 200%, 300%... Musisz ufać bezgranicznie. Czy my tak sobie ufamy? Ja Neymarowi tak ufam. Wiem, że on mi też. Nie raz mi to udowodnił.Taksówka się zatrzymała, a ja poczułam wielką gulę w gardle. Chciałam, żeby mnie polubili. Znacie mnie i wiecie już, że nigdy tak nie było, że zawsze miałam gdzieś opinie innych ludzi o mnie. Nie tym razem. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego jak ważni są dla mojego ukochanego jego rodzice. Wiem, że nie zostawiłby mnie, jeśli nie dogadałabym się z jego rodziną, ale chciałabym, aby był szczęśliwy. Nie mam pojęcia czego mam się spodziewać. Piłkarz zapłacił kierowcy i wysiedliśmy. Gdy tylko opuściłam samochód Neymar mnie przytulił od tyłu, a przed tym złożył na moim czole słodkiego buziaka.
-Nie martw się... Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza... Nie ma ważniejszej osoby od ciebie kochanie... Kocham cię jak wariat kotku- wyszeptał mi wprost do ucha. Odwróciłam się do niego przodem i wpiłam się w jego usta. 
-Ja ciebie też- wyszeptałam między pocałunkami. Starszy kierowca uśmiechał się miło w naszą stronę. Kiedy oderwaliśmy się od siebie usłyszeliśmy od niego radę.
-Pielęgnujcie ten wspaniały dar od Boga, którym jest wasza miłość. Drugiej takiej synu nie znajdziesz- wypowiedział te słowa, a potem chciał sięgnąć po walizkę, jednak Neymar mu na to nie pozwolił. Mnie zresztą też- Nigdy nie zwątp w jego miłość skarbeńku. Widzę jak ten chłopak na ciebie patrzy. Oddałby za ciebie życie- zwrócił się do mnie taksówkarz.
-A ja za niego- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Wiem, takie rzeczy widać. Pielęgnujcie to kochani- powiedział, po czym wsiadł do samochodu.
-Będziemy- powiedział Neymar, przytulając mnie od tyłu. Pomachaliśmy miłego staruszkowi, a klubowa 11 znowu mnie pocałowała. Nie miałam nic przeciwko temu. Czułam się coraz lepiej. Nie myślałam już o spotkaniu z jego rodzicami. Moje myśli wypełnił całkowicie on sam. Chciałam wziąć chociaż jedną walizkę, ale chłopak mi na to nie pozwolił. Pokręciłam z uśmiechem głową. Kiedy on wziął 2 i pozostałe zostawił obok bramy wjazdowej skierował się do w stronę drzwi. Szybko chwyciłam za 2 pozostałe walizki. Jednak nie dałam rady ich dwóch uciągnąć. Piłkarz odwrócił się i zostawił walizki na chodniku. Pokręcił z niedowierzaniem głową i podbiegł do mnie.
-Czemu mnie to nie dziwi?- zapytał.
-Nie dziwi cię to, że nie mogę uciągnąć tych walizek czy to że jednak próbowałam?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, ukazując szereg białych ząbków.
-Jedno i drugie kotku- powiedział i pstryknął mnie w nos. Pocałował mnie przelotnie, a potem przerzucił przez ramię. Śmialiśmy się jak chorzy umysłowo ludzie, ale nie przeszkadzało mi to. Piłkarz traktował mnie jak księżniczkę.Chłopak zapukał do drzwi swojego rodzinnego domu. Prosiłam go, aby mnie postawił już na ziemię, ale nie był zbyt chętny do tego. Nie byłam na niego zła. Po chwili wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Drzwi się otworzyły, ale nie widziałam, kto w nich stoi z wiadomego powodu. Oboje cały czas się śmialiśmy. W końcu weszliśmy do środka i wtedy Brazylijczyk mnie postawił. Stałam jakieś pół metra od niego, a on w mgnieniu oka przyciągnął mnie zwinnym ruchem jednej ręki do siebie i pocałował w policzek. Przed sobą zobaczyłam mamę i tatę Neymara. 
-Dzień dobry, jestem Marika- powiedziałam z uśmiechem i wyciągnęłam do nich dłoń. Chyba każdy był zdziwiony moim zachowaniem. Ja chyba trochę też- Lepiej zapomnieć nasze ostatnie spotkanie i poznać się od nowa- wyjaśniłam szybko, a mama Neya wpadła mi w ramiona i zaczęła płakać. Byłam zaskoczona jej reakcją, ale przytuliłam ją.
-Przepraszam cię za wszystko... Wiem, że robisz to dla naszego syna... Jesteś wspaniałą osobą... Dziękuję ci i przepraszam...-szlochała. Było mi jej tak szkoda. Żałowała. Każdy popełnia błędy. Ona także miała do tego prawo.
-Proszę nie płakać. Nie ma mnie pani za co przepraszać. Zaraz ja się rozpłaczę- powiedziałam z uśmiechem, ale i ze łzami w oczach. 
-Zawsze płacze, gdy ktoś inny to robi- wytłumaczył Neymar. Potem przywitał mnie tata mojego ukochanego. On także mnie przepraszał i dziękował. To zupełnie inni ludzie.
-A gdzie Davi?- zapytałam w końcu.
-Właśnie gdzie Davi?- zainteresował się tata chłopca.
-Śpi- odpowiedziała nam pani Nadine- Zapraszam do środka- powiedziała, a potem objęła mnie i skierowała się do dużego, przestronnego salonu. Neymar przyszedł po chwili ze swoim tatą i z walizkami. Pokręciłam głową i poszłam pomóc babci Daviego w kuchni. Oczywiście kobieta nie chciała robić mi kłopotu, ale dla mnie była to przyjemność. Siedzieliśmy wszyscy w kuchni. Ja z panią domu przygotowywałyśmy obiad, a mężczyźni siedzieli przy wyspie kuchennej. Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki. Wszyscy odwrócili się w stronę skąd one dochodziły i ujrzeliśmy małego szkraba o blond włosach. Kiedy nas zobaczył na jego zaspanej twarzyczce pojawił się duży uśmiech. Szybko podleciał w moją stronę, a ja wzięłam go na ręce i obróciłam kilka razy wokół własnej osi. Mały był zachwycony. Tulił mnie i całował bez końca.
-Mnie też synu dobrze cię widzieć- zaironizował rozbawiony tą sytuacją Neymar. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Mały zeskoczył z moich rąk i pognał do taty.
-Ciebie też kocham tatusiu- zapewnił.
-Ja ciebie też brzdącu- odpowiedział maluszkowi jego tatuś. Synek postanowił pomóc nam w kuchni. Na obiad był kurczak z mleczkiem kokosowym i rodzynkami, a do tego sałatka i bataty. Pychotka. Żałowałam tylko, że nie było Rafaeli. Stęskniłam się za nią. Ona jednak nie mieszka z rodzicami. Kupiła dom dwie ulice dalej od nich. Mamy zamiar zrobić jej z Neymarem niespodziankę. Po obiedzie wzięliśmy Daviego i skierowaliśmy się do domu Brazylijki. Weszliśmy bez problemu, ponieważ drzwi były otwarte. Cichutko na paluszkach skierowaliśmy się do salonu, ale tam jej nie było. Usłyszeliśmy jej śmiech na tarasie. Tam też poszliśmy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że...



Będę niedobra i przerwę Wam w tym momencie :) Taki raczej o niczym, ale dodałam. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam :/ Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) Zapraszam do komentowania :) <3





































9 komentarzy:

  1. Za twoje opowiadanie proszę.. zasłużyłaś na LBA <3
    http://marcbartraandmarcoreus-cinderella.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze ze wrocilas :) hhmm pewnie u Rafaeli jest Dani :) cos tak czuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, podoba się, podoba. ;) I ja chyba mam pewne podejrzenia co do tego, co wyjdzie na jaw w kolejnym rozdziale. Ale poczekam sobie i zobaczę. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki świetny! Czyżby Dani był u Rafaeli? Hm<3 czekam na kolejny!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny! <3 Czekam na kolejny ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest świetny <3 czekam na next

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥