niedziela, 17 maja 2015

41. Seks na zgodę.

Wstałam wcześnie rano i postanowiłam wykonać trening Ani Lewandowskiej na mięśnie brzucha. Nie powiem dał mi wycisk. Następnie wyszłam z domu w celu biegania. Biegłam tak alejkami mojego ulubionego parku i podziwiałam jego piękno. Wyobraźcie sobie to. Ludzie, którzy nigdzie się nie śpieszą, zachwycają się przyrodą. Trawa, na której dzieci grają w piłkę, a na sobie mają koszulki z ich ukochanym klubem, jakim jest Fc Barcelona. Wkoło duże drzewa z soczyście zielonymi liśćmi. Wiele kwiatów, a na środku tego małego raju jeziorko. W wodzie wspaniała fontanna, wprowadzająca nas w czasy... Hmm... Bardzo dawne, ale chyba fajne i piękne. Matki z dziećmi. Po prostu sielanka. I ja. Mała istotka ze słuchawkami w uszach, a na głośnikach Polska nuta. Właśnie leciała jedna z moich ulubionych piosenek, jaką jest "Jedna minuta" Sulina. Uwielbiam tego wykonawcę. Ma niezły flow, teksty i w ogóle jest zajebisty. Przepraszam za przekleństwo, ale nie znam innych słów. Biegłam tak do momentu, aż na kogoś wpadłam. Na szczęście osoba, którą staranowałam, a w sumie to wcale nie... No to właśnie ta osoba mnie złapała. Gdyby nie ona od razu bym upadła. Spojrzałam do góry i ujrzałam Tello. Uśmiechnęłam się do chłopaka natychmiastowo.
-Przepraszam, zamyśliłam się- powiedziałam nadal się uśmiechając. On tylko pokręcił głową i się zaśmiał.
-Hej, mi też miło Cię widzieć... A wiesz jakoś leci, dziękuję, że pytasz. A co tam u ciebie?- ironizował. Za to go kocham. Jest taki kochany, wesoły i jak nikt umie mi poprawić humor. Nie żebym miała dzisiaj zły, ale tak ogólnie mówię. Po prostu wiem, że mogę na niego liczyć w każdej chwili. A to jego poczucie humoru jest po prostu boskie.
-A dobrze- powiedziałam, nabijając się z bruneta. Ten strzelił face palma i zaprosił mnie na sok. Pamiętał, że nie lubię kawy. Cud nad Wisłą. Kiedyś powiedziałam to na głos przy chłopakach. Myśleli, że coś brałam. No wiecie to tylko niebieska sałata. Dobra wróćmy do sytuacji z Crisem. Bo ja tu bla, bla, bla i odbiegamy od głównego tematu. To się nazywa być mną. Zgodziłam się na zaproponowany wcześniej napój. Postanowiliśmy, że ze względu na nasz wygląd i na to, że nie będziemy mogli spokojnie porozmawiać w miejscu publicznym, pobiegliśmy do domu mojego przyjaciela. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach. Skierowałam się z nim do kuchni.
-Pomarańczowy, bananowy, brzoskwiniowy, jabłkowy?- pytał. Sam się zdziwił, że ma sok brzoskwiniowy. Śmiałam się z niego, a on mi wtórował. Bawiłam się świetnie. W końcu wypiliśmy oboje soczek z pomarańczy. Zarówno ja jak i on go wielbimy.
-Jadłeś śniadanko?- zapytałam gospodarza domu. Jest piłkarzem i powinien się dobrze odżywiać, ale nie oczekujmy zbyt wiele od Tello. W końcu to piłkarz Barcelony. Wiadomo, że to duże dzieciaczki.
-Nie, a ty?- zapytał nadal się szeroko uśmiechając. Ten człowiek ma zawsze dobry humor. Ile ja bym za to dała.
-Też nie. Zjemy coś?- zadałam kolejne pytanie. On tylko poruszył ochoczo głową, na znak, że się zgadza. Staliśmy przy otwartej lodówce piłkarza i oboje myśleliśmy. Powiem wam, że to nie zbyt dobry pomysł. My dwoje niby myślący. Mózg nam wypływa przez uszy, a my myśleć chcemy. W końcu uznaliśmy, że biegaliśmy, więc nie będziemy robić nic na słodko bo taki mieliśmy pomysł. Chcieliśmy zrobić naleśniki z Nutellą, a potem płatki czekoladowe, jednak z tego zrezygnowaliśmy. Postawiliśmy w końcu na sałatkę owocową. Piłkarz miał dużo owoców, więc wzięliśmy się do pracy. Pokroiliśmy między innymi pomarańcze, truskawki, kiwi, mango, kaki, jabłko, banana i maliny. Do tego wrzuciliśmy otręby i rodzynki oraz zalaliśmy miodem. Oczywiście nie jakimś tam chemicznym. Zajadaliśmy się, aż nam się uszy trzęsły. Przy posiłku oczywiście jak to my żwawo dyskutowaliśmy i co chwila wybuchaliśmy śmiechem. Włożyłam nasze talerze i kubki do zmywarki, a Cris poszedł wziąć prysznic. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Na ekranie zobaczyłam napis: "tatuś <3" i jego zdjęcie. Od razu przeciągnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
-Hej kochanie, gdzie ty jesteś? Nie zostawiłaś kartki ani nic- wyjaśnił mój rodzic. No tak. Miałam wyjść tylko na chwilę. Znaczy ta chwila miała trwać jakąś godzinkę, góra dwie, a zeszło mi się już prawie cztery.
-Cześć. Przepraszam, ale wyszłam pobiegać i spotkałam Crisa. Poszliśmy do niego i zjedliśmy śniadanie- opowiedziałam.
-A Neymar?- zapytał. Tym pytaniem to mnie zdziwił. Przecież mogę sobie wychodzić kiedy chcę, gdzie chcę i nie muszę pytać go o zdanie- Wiesz, że on będzie zazdrosny i...- nie chciałam już gadać na ten temat. To moje życie i ja będę decydowała o czym powiadomię mojego faceta, a o czym nie. Przewróciłam tylko oczami.
-Tato? Powtórz... Nic cię nie słyszę... Jedziemy z Tello samochodem... Coś z... Zadzwo... Jeszcze... Cze...- mówiłam jakby naprawdę coś nas rozłączało. Po chwili sama zakończyłam rozmowę. Usłyszałam za sobą śmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam oczywiście Crisa. To było wiadome, że to jego tam zastanę, ale co tam.
-Ładnie to tak okłamywać ukochanego tatusia? -zapytał brunet. Słyszałam w jego głosie to rozbawienie.  Uwielbiam to. Teraz sobie pewnie pomyślicie, że jestem z Neymarem, a tak zachwycam się Tello. Macie rację, zachwycam się nim. Mimo to jest on tylko i wyłącznie moim przyjacielem. Traktuje go również jak starszego brata, którego nigdy nie miałam. Z nim jest podobnie, tyle, że z tą różnicą, ze on traktuje mnie jak młodsza siostrzyczkę, której nie można skrzywdzić. Bardzo mnie to cieszy.
-Czepiasz się szczegółów- odpowiedziałam w końcu że śmiechem na ustach. Porozmawialiśmy jeszcze trochę, a potem Cris odwiózł mnie do domu. Weszłam do mieszkania, a od progu naskoczył na mnie tata.
-Co ty robisz? Wiesz, że Neymar dzwonił do mnie kilka razy, a potem tutaj przyszedł- nie krzyczał. Mówił dość spokojnie, ale nadal go nie rozumiałam. To moje życie. To, że jestem z Neyem nie oznacza, że mam przestać spotykać się z przyjaciółmi bo tak komuś się podoba. Nie jestem taka i każdy o tym wie.
-I co mu powiedziałaś?- zapytałam od niechcenia.
-Że nie mówiłaś dokąd idziesz- odpowiedział. Pokiwałam tylko głową i poszłam na górę. Zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu ujrzałam zdjęcie Brazylijczyka. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę i odebrałam.
*Rozmowa telefoniczna*
-Halo?- zapytałam.
-Cześć, byłem u ciebie, ale cię nie zastałem- wysyczał. Dokładnie. Dobrze czytacie. On to WYSYCZAŁ. Nie wiem o co mu chodzi. Nie było mnie w domu i to jest powód do złości?
-Wystarczyło zadzwonić- powiedziałam. Byłam na niego zła, ale nie chciałam się kłócić. Wolałam być miła i udawać, że wszystko jest dobrze, że wcale nie zabolał mnie ton jego głosu.
-To mogłaś zadzwonić- naprawdę bolały mnie jego słowa, ale to co powiedział później... Tego się po prostu nie spodziewałam- Jesteś idiotką, że nie potrafisz wziąć do ręki telefonu i wybrać numer? Może to jeszcze moja wina, że masz niedojebanie mózgowe?- krzyczał. Po moich policzkach spływały łzy, a on nie przestawał. W końcu się rozłączyłam. Cała zapłakana położyłam się na łóżku. Poczułam się jakbym była dla niego nikim. Płakałam tak trochę, aż usnęłam.
Obudziły mnie jakieś pocałunki. Otworzyłam oczy i ujrzałam mojego chłopaka. Wszystkie jego słowa do mnie wróciły. On chyba wyczytał to z mojej twarzy. Wręczył mi bukiet kwiatów na przeprosiny.
-Przepraszam, nie wiem co mi odbiło. Obiecuję ci, że nigdy więcej już nic takiego do ciebie nie powiem- przysięgał. Nie umiałam się na niego długo gniewać. Rzuciłam mu się na szyję, a on wpił się zachłannie w moje usta. Nasze pocałunki szybko zmieniły się z delikatnych na bardzo namiętne. Ubrania Neymara, a także moje leżały porozrzucane po całym pokoju. My natomiast wylegiwaliśmy się w moim łóżku całkiem nadzy. Nie muszę chyba mówić co było wcześniej. To nasz pierwszy raz. Nigdy wcześniej z nim nie spałam. Taki mały seks na zgodę.
-Ja już będę leciał kochanie- oznajmił mi da Silva. Byłam zwiedziona.
-Co? Dlaczego?- zapytałam.
-Obiecałem pomóc Daniemu- odpowiedział i zaczął się ubierać. Zrobiłam to samo- Jesteś zła?- zapytał po chwili.
-Nie- uśmiechnęłam się szczerze- Umówiłeś się z nim, to jedź- powiedziałam. Mówiłam szczerze. Byłam trochę smutna z tego powodu, ale nie byłam zła. Skoro mu obiecał to musi tam iść. Przyjaciół nie można olewać. Neymar zszedł na dół, żegnając się. Mógł chociaż mnie pocałować albo przytulić. No nic. Pewnie najzwyczajniej w świecie jest dzisiaj zakręcony. Poszłam na dół, aby przygotować sobie kolację. Niestety, ale w lodówce świeciło pustkami. Przebrałam się w:

Zabrałam telefon oraz pieniądze i pomaszerowałam w stronę domu Tello. Uwielbiam spędzać z nim czas. Po kilku minutach znalazłam się pod domem przyjaciela. Weszłam jak zazwyczaj bez pukania. Cris był do tego przyzwyczajony, więc nawet nie odwrócił się, aby spojrzeć kto go odwiedził tylko nadal wpatrywał się w telewizor. 
-Zbieraj się zmywareczko- powiedziałam do niego wesoło. Byłam szczęśliwa. Mogę to śmiało powiedzieć, ale wydawało mi się, że wcale nie jest tak jak dwa lata temu. To było do przewidzenia. Mimo to byłam radosna. Miałam osobę, którą kochałam przy sobie. Nie musiałam już niczego udawać. Fakt- zranił mnie kilkadziesiąt tysięcy razy, ale chyba tylko jemu potrafię to wybaczać. Czuję się wreszcie dla kogoś ważna i to uskrzydla. Chyba wiesz o czym mówię. To coś niesamowitego. Wiele z was pewnie tego nie przeżyło bo jesteście jeszcze młode, ale w swoim czasie zrozumiecie o co mi chodzi. Nie mówię oczywiście, że teraz nie rozumiecie. Spotkanie tej właściwej osoby to coś wyjątkowego. Taka osoba Cie uskrzydla, daję nadzieję i wiarę w lepsze jutro. Nareszcie masz dla kogo wstawać, a do szkoły, pracy idziesz z wielką chęcią bo tam go spotkasz. Ja Neymara widuję w pracy mojego taty. Móc dzielić swoje problemy i radości z drugą osobą to po prostu zajebista rzecz. Trudno znaleźć drugą połówkę, ale musimy pamiętać, że zawsze się uda. Sadzę, że po części zrozumiecie co chciałam Wam przekazać. Wróćmy więc do mojej opowieści. Na początku- dlaczego zmywareczka? Nie wiem. Geri kiedyś tak powiedział do Tello i tak się teraz nabijamy. Wymyśliłam ostatnio, że talerze nam urodzi. Usiadłam na kanapie obok chłopaka. Trzymał on puszkę piwa w ręce. Powoli ją przechylił i napił się malutkiego łyczka. 
-Co jest zmywareczko?- zapytałam z troską. Był ewidentnie smutny.
-Jestem przystojny?- zapytał. Zdziwił mnie tym pytaniem. 
-Czemu pytasz?
-Po prostu odpowiedz.
-Owszem jesteś- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Czy jestem bogaty?
-Jak cholera.
-Byłbym dobrym ojcem?
-Jestem tego pewna... Ale czemu py...- nie dane było mi skończyć.
-Teraz ja mówię. Umiałbym zaopiekować się dziewczyną?
-Jak nikt inny.
-Wyobrażasz sobie mnie przy garach? Gotuję obiad dla moich dzieci i żony. To możliwe?
-To dziwne, ale wyobrażam sobie to.
-Mam ciężki charakter?
-Masz temperament, ale zawsze można na ciebie liczyć.
-Zawiodłaś się kiedyś na mnie?
-Nigdy.
-Skrzywdziłem kiedyś jakąś kobietę?
-Odkąd cię znam to nie.
-A można by mnie pokochać?- to pytanie zadał niepewnie. Wyczułam strach. To strach przed odpowiedzią. Niedawno sama zadawałam sobie takie pytania. Było mi bardzo przykro, że mój przyjaciel musi teraz przeżywać takie smutki. 
-Z całą pewnością można by było.
-Chciałbym założyć rodzinę. Wziąć ślub z kobietą, którą pokocham, mieć syna i córeczkę, psa i nie wracać na pusty kwadrat. Chciałbym chodzić do przedszkola, a potem do szkół na przedstawienia moich dzieci, chciałbym uczyć je chodzić, chciałbym kiedyś zakochać się ze wzajemnością. Co jest ze mną nie tak?
-O co chodzi?- zapytałam wreszcie. Chcę z całego serca mu pomóc, ale nie wiem jak.
-Dała mi kosza. Powiedziała... Tu cytat "Człowieku czy ty nie zauważyłeś, że każda leci tylko na twoją kasę? Jesteś idiotą, który gania za piłką. Zero osobowości, zero charakteru. Nara"- skończył swoją krótką, ale treściwą opowieść. Ostatnio podbijał do takiej jednej laski. Nie wydawała się zbyt miła, ale postanowiłam nie oceniać jej od razu. Chciałam ją poznać, ale teraz najchętniej udusiłabym ja własnymi rękoma. Co za cizia. Co ona sobie w ogóle myśli? 
-Przynajmniej nie wziąłeś z taką francą ślubu, nie masz z nią dzieci ani nie dzielisz z nią swojego życia. Czasem tak bywa. Wziąłbyś z taką ślub, a ona będzie ci talerze robić na prawo i lewo. Zamiast mieć swoje talerzyki to całą zastawę w domu byś miał tylko nie swoją- powiedziałam, próbując go pocieszyć. Cris roześmiał się jak szalony, a ja wraz z nim. Po kilku minutach żartów, w końcu się uspokoiliśmy. Chłopak przytulił mnie mocno.
-Dziękuję. Jesteś wspaniała. Chciałbym mieć kiedyś taką dziewczynę- powiedział.
-Znajdziesz lepszą- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Nie będzie trudno- zażartował, za co oberwał poduszką w głowę. W taki sposób zaczęła się bitwa na poduchy. Znów po jakimś czasie usiedliśmy na kanapie.
-A tak w ogóle to po co do mnie przyszłaś?- zagadnął.
-Aaa byłam głodna i tak jakoś przyszłam, żebyś ze mną na zakupy poszedł- odpowiedziałam ze śmiechem. On wstał bez żadnego wytłumaczenia i zarzucił na siebie bluzę.
-Noo chodź. Idziemy- powiedział jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie. Chciałam zapytać gdzie, ale chyba to wyczuł, ponieważ zaraz dodał- Do sklepu. 
Wyszliśmy z jego domu. Po drodze cały czas się wygłupialiśmy. Tello chciał wrzucić mnie do fontanny. Na szczęście ubłagałam go, aby tego nie robił. Śmialiśmy się przez całą drogę. Zachowywaliśmy się jak małe dzieci, kiedy biegaliśmy wokół drzew i bawiliśmy się w berka. Do sklepu zamiast po 10 minutach, doszliśmy po około pół godzinie. Zrobiliśmy zakupy, które Tello zaniósł mi do domu. Chciałam wziąć połowę siatek, ale mi nie pozwolił. Tak go o to męczyłam, że w końcu stwierdził, że może mi jedną reklamówkę dać. Cóż za łaska. Wydało mi się to słodkie i urocze. Wiedziałam, że mimo iż Cris teraz jest uśmiechnięty zapewne w nocy się upije. Zaprosiłam go na kolację. Na początku wykręcał się, że nie chciałby mi i tacie przeszkadzać, ale po prostu wciągnęłam go do domu.
-Już jestem!- krzyknęłam. Usłyszałam głos mojego taty, który coś krzyczał. Jak się okazało oglądał mecz. Zaraz dołączył do niego Cris. Borussia Dortmund grała z Schalke. Było 1:0 dla niebieskich (Schalke).
-Borussia wygra- powiedziałam. Bardzo lubię ten klub, a chłopaki, którzy tam grają są wspaniali. Odwalają kawał dobrej roboty na boisku.
-Idę do toalety, zaraz wracam... Schalke wygra!- krzyknął tata ostatnie zdanie i pobiegł do łazienki. Śmialiśmy się z tej sytuacji z Crisem. 
-Zakład, że Schalke wygra?- zapytał po pewnym czasie mój przyjaciel- Jeśli Schalke wygra to jedziesz ze mną na wakacje i z chłopakami- zaproponował.
-A jeśli ja wygram?- zapytałam z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-To jedziesz z chłopakami, a także z pięknym mną na zajebiste wakacje- odpowiedział dumnie. Śmiałam się z tego jak nienormalna. 
-Czyli informujesz mnie, że jedziemy na wakacje z chłopakami?- zapytałam.
-Wyglądasz na głupią, ale jednak zgadłaś... A no tak... Głupi ma zawsze farta- powiedział z wielkim bananem na twarzy. Wygłupialiśmy się tak jeszcze trochę, nawet tata się dołączył. Gotowałam w między czasie kolację. Przyrządziłam Gambas a la Plancha, czyli krewetki smażone na grillu. Wiem, że oboje je uwielbiają. Zresztą ja też. Borussia wygrała mecz. Byłam bardzo szczęśliwa. Cris został u nas na noc, ponieważ było już późno. Tata sam mu to zaproponował. Spał oczywiście w pokoju gościnnym. Ja natomiast szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza. Napisałam jeszcze sms-a do Neya. Życzyłam mu dobrej nocy. 



















10 komentarzy:

  1. Wreszcie! <3 Tak brakowało mi Twoich rozdziałów, że postanowiłam przeczytać wszystko od początku xD Rozdział jak zwykle świetny, trochę mało Neya, ale wiesz co robisz, a raczej piszesz. Już czekam na następny rozdział, bo wiem, że będzie świetny. <3 Nie zapraszam do siebie ponieważ wiem, że i tak nie zajrzysz, więc weny weny i jeszcze raz weny no i oczywiście wolnego czasu, abyś pisała rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana w końcu rozdział! <3 Jak zwykle zajebistyy :) Tylko czemu Ney się tak szybko ulotnił,niby do kumplaaa taaaa :D Coś w to nie wierzę hahahha :D Naprawdę się postarałaś :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;* Wenyyyyyy dużooo wenyyy :)
    P.S:
    Tello jest taki cudowny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez tą przerwę to już zapomniałam co było wcześniej.. rozdział i tak cudowny :> ja w tym miejscu obiecuję ci że jak tylko to opowiadanie się zakończt czytam je od początku od deski do deski bo wiem że jest świetne <3 czekam na kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na next , a rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na next , a rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski <3
    Z Neyem jest chyba coś nie tak, ale nie chce krakać xd
    Czekam na kolejny! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie ! ♡♡ Kocham to , kocham jak szczegółowo piszesz ! ;) Mam nadzieje ze w przyszłym rozdziale będzie więcej Neymara ♡♡ !

    OdpowiedzUsuń
  8. Juuuuż jest :D.
    Tak bardzo tęskniłaaaam <333.
    Powróciłaś z naprawde zajebistym rozdziałem *---*.
    Czekam na kolejne z niecierpliwością :*.
    Buziaki, pozdrawiam ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. Boooski ! ! ! Chcę next! ❤❤❤❤❤❤💞💞💞💞💞💞💞

    OdpowiedzUsuń
  10. Superancki! *-*

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz ♥